Stanisław Lem - Forum
Polski => Lemosfera => Wątek zaczęty przez: maziek w Listopada 03, 2008, 11:21:07 pm
-
"Kongres" sfilmuje Ari Folman, znakomicie oceniony za "Walc z Bashirem". Planuje on jednak spore zmiany. Główny bohater obszernego opowiadania Lema Ijon Tichy zostanie zastąpiony przez postać kobiecą. Folman chce bowiem zrobić bardzo kobiecy film o starzeniu się i przemijaniu.
Facet ma szczęście, że nie dysponuję rewolwerem. I że nie wiem, gdzie mieszka.
Pomijając że bardzo kobiecy film o przemijaniu byłoby mu łatwiej zrobić na kanwie "Pancernika Potiomkina"
Czy jest jakaś recepta na udane ekranizacje skomplikowanych książek Lema?
- ... Wydaje mi się, że formuła serialu ma szansę pogodzić prozę Lema z językiem filmu. Serial pozwala na tworzenie wiernych, w miarę wyczerpujących ekranizacji, nie ma restrykcyjnych ograniczeń czasowych.
Uhm. Jasne, strzelić serial to jest to. To nawet ma dużo wspólnego z tak ulubioną przez Lema dylatacją czasu. W jednym odcinku Tichy będzie wsiadał do rakiety, w drugim leciał, a w trzecim okaże sie, że gaci zapomniał. S jak sepulenie, na Gwiaździstej albo Agentki Tichego. To jest TO! Jak pory w kroku Vivaldiego, zmienia się kosmos w Twoich oczach...
Też dobrze, że nie wiem, gdzie gość mieszka.
-
Zróbmy serial, zróbóóóóómy, jaaaa, to będzie zabawa. Najlepiej z tej podróży, gdzie Ijon daje w mordę Czwartkowemu i zjada czekoladę pod łóżkiem w tajemnicy przed Niedzielnym. Każdy dzień jako jeden odcinek! I koniecznie kobieta niech też będzie! Niech cierpi i ogląda każdą zmarszczkę i zazdrości Środowej że młodsza... I zdradza wtorkowego z grudniowym. Psychologiczny taki ;D ;D ;D I ten niech zagra, Szyc, on zawsze jest zdradzany, w każdym jednym filmie, co widziałam (słownie: jednym... a może to były dwa tylko podobne..?), to się nada!!! No, zróóóóóbmy. A potem Wyborcza to wyda na DVD :D
-
A'propos Mistrza i sp... hmmm... nieudanych adaptacji:
http://film.onet.pl/O,6959,1054959,1,596,artykul.html
-
Zróbmy serial, zróbóóóóómy,
Oczywiście za "mądrego" METRO wzięło przedstawiciela ulubionego przez Lema gatunku: s-f. I to, rzekłbym, wzorcowego przedstawiciela. Któren się zna.
-
Oczywiście za "mądrego" METRO wzięło przedstawiciela ulubionego przez Lema gatunku: s-f. I to, rzekłbym, wzorcowego przedstawiciela. Któren się zna.
Tu muszę uściślić. Red. Parowski jako autor tworzył w istocie SF (pisaną i komiksową), nawet nieźle ocenianą (vide "Funky Koval"), jednak jako naczelny "Nowej Fantastyki" promował raczej twórczość (intencjonalnie) artystyczno-eksperymentalną (a faktycznie często nieudaną) mającą z klasyczną SF (o rakietach i innych podnietach) niewiele wspólnego, którą złośliwi przezwali "nową" fantastyką.
A także słynął z entuzjastycznego recenzowania wszystkich filmów po kolei, które w przedziwny sposób łączył z "artystowskim" podejściem (wolałem Oramusa - ten jak zobaczył durnotę, to ją obnażał, i w błoto wdeptywał).
(Inna rzecz, że po jego odejście "NF" jeszcze zaniżyła poziom idąc ostro w komercję i nijakość.)
Przy czym zauważcie, że Parowski pomysł serialu akurat skrytykował:
- Tichy kobietą? Cóż, bardzo lubię filmy z kobietami w rolach głównych, naprawdę, widziałem wiele znakomitych, ale akurat w "Kongresie futurologicznym" to się nie sprawdzi. Mamy tu do czynienia z niepotrzebnym moim zdaniem udziwnieniem. Dobrze, że Lem tego nie widzi, bo chybaby się załamał. Czy pisarzowi nie należy się szanowanie jego dzieła?
To przeprowadzajacy wywiad ewidentnie ma słabe pojęcie o czym mówi.
(skrzacie mam nadzieję, że wybaczysz ten OT.)
-
Maziek,
A Ty myślisz, że co? Pirx też była przecie kobietą i tylko Lem ją tak przerobił na złość feministkom. Teraz się wszystko będzie odkręcać... I wcale się nie zdziwię, gdyby się okazało, że i Golem była kobietą...
-
Maziek,
A Ty myślisz, że co? Pirx też była przecie kobietą...
No i Kopernik... Wasza Ekscelencjo.
-
O Koperniku to od dawna wiadomo ;D
-
Przerzuciłem te kilka postów żeby oczyścić temat kolekcji, gospodarzom forum na tym zależy.
-
Doobra Termisiu. Nie gniewamy się. Nawet przepraszamy, żeśmy gospodarzom nabałaganili. Skoro już mamy taki drugi hajdpark to powiedz jaki to problem Cię tak zaprząta? Jakaś ponadnieskończoność nieprzeliczalna? Pytam serio, i tak nie zrozumiem ale poszperam sobie za tym...
-
Masz na myśli moją pracę naukową? Hm, zajmuję się matematycznym modelowaniem przepływów dwufazowych, to dział komputerowej mechaniki płynów (CFD).
Przepływ dwufazowy to przepływ cieczy, która składa się z dwóch składników (jeśli jest ich więcej, przepływ zwiemy wielofazowym) - na przykład wody i powietrza. Powietrze z punktu widzenia fizyki też jest płynem. A zatem, na przykład ruch cieczy w puszce coli, gdzie występują bąbelki CO2 nadaje się jako przykład.
Inny przykład - rozpylanie cieczy w powietrzu, na przykład wtrysk paliwa do silnika Diesla.
Ruch cieczy, w ogólności, opisuje się w fizyce równaniami Naviera-Stokesa ( link (http://en.wikipedia.org/wiki/Navier_Stokes)). Jest to układ równań różniczkowych cząstkowych. Niestety, nie potrafimy rozwiązać tego równania "analitycznie", jak to się mówi w matematyce - czyli podać w postaci f(x)=... wzoru funkcji, która byłaby rozwiązaniem tego równania. Owszem, można to równanie rozwiązać analitycznie w wielu specjalnych przypadkach, na przykład gdy ciecz ma pewne wyidealizowanie własności. Albo, gdy rozpatrujemy przepływ dwuwymiarowy (płaski).
Niestety w 3D sprawa jest bardzo skomplikowana.
W związku z tym, wziąwszy pod uwagę, że rozwiązania takiego równania mimo, iż nie są znane, są potrzebne w zastosowaniach inżynierskich (które obejmują 90% wszystkich procesów przemysłowych - jak już powiedziałem, spalanie w silnikach (ruch cieczy w cylindrach), ruch pojazdrów (opływ samochodów/promów/samolotów przez ciecz...) itp.), szuka się przybliżonych rozwiązań. Nie jest to sprawa specjalnie skomplikowana -przynajmniej z matematycznego punktu widzenia - zajmuje się tym dział matematyki (stosowanej) zwany metodami numerycznymi.
A zatem - aby tworzyć potrzebne w życiu symulacje dotyczące przepływów, rozwiązujemy w sposób przybliżony, używając komputerów, równania ruchu cieczy przy pewnych warunkach brzegowo-początkowych. Przepływy, które badamy, mogą być jednofazowe: na przykład prom opływany przez powietrze, które uznajemy za jednoskładnikową ciecz. Mogą być też dwu-składnikowe, na przykład ruch powierzchni oceanu, gdzie mamy do czynienia z jedną fazą - wodą, i drugą - powietrzem. Albo unoszenie cząsteczek mułu przez rzekę - tu mamy jeszcze więcej faz.
Dlaczego istnienie wielu 'faz' w cieczy jest istotne dla jej ruchu? Otóz fazy różnią się fizycznymi własnościami. Na przykład gdy badamy ruch kropelek cieczy wystrzelanych z pojemnika aerozolu, mamy do czynienia z dwoma fazami: płynem ciekłym - np. benzyną, i płynem gazowym, np. powietrzem. Ciecz jest tu 850 razy gęstsza od powietrza. A ponieważ w równaniach Naviera - Stokesa bierze się pod uwagę gęstość, to na granicy (powierzchni) kropli występuje skok gęstości. Jest to olbrzymie utrudnienie w próbach znalezienia rozwiązania równań. Nawet wtedy, gdy szukamy tylko rozwiązania przybliżonego metodami numerycznymi. Trzeba także wziąć pod uwagę niektóre inne własności cieczy, jak powstające na powierzchni kropel napięcie powierzchniowe, które jest bardzo ważne dla wielu procesów. I właśnie takimi sytuacjami, przepływami dwufazowymi, zajmuję się ja. Pewnymi bardzo konkretnymi przypadkami, ma się rozumieć, ale to już szczegóły.
Mam nadzieję, że conieco wytłumaczyłem :) Niestety nie mogę podać więcej szczegółów, nie jestem też w stanie dokładnie podać jaki jest temat mojego doktoratu, gdyż po pierwsze jeszcze nieco musiałbym tu po-popularyzować (kilka ekranów :|) o po drugie wszyscy by usnęli.
(http://argent.bighost.pl/showoff.png)
Tu widzisz przykładowy wynik przeprowadzanych przeze mnie symulacji. Wyrenderowane przy pomocy programu Blender.
Pozdrówka
-
Więc postanowiłeś zostać naukowcem?... Cóż, powodzenia :)
A żona jak tam? ;)
-
Terminus, a zajmowales sie tez w swojej pracy kawitacja?
-
@ Nex: Yeah, pękające bąbelki to jest to.
@dzi: Pisałem o tym mniej więcej dwa lata temu już, gratuluję refleksu. Żona wybornie, dziękuję.
-
To ja może wrzucę link, od którego dyskusja się zaczęła, bo gdzieś się był zawieruszył:
http://www.emetro.pl/emetro/1,85652,5851523,Niesmiertelny_Lem.html
A bez niego dalsza dyskusja wygląda nieco dziwnie
ps. na mysl, że Tichy ma zmienić płeć chce się jeno zanucić smętnie:
(http://media.collegepublisher.com/media/paper920/stills/3deec1257b2fb-49-1.jpg)
Pa pa pa, a tak to się zaczęło...
-
@dzi: Pisałem o tym mniej więcej dwa lata temu już, gratuluję refleksu. Żona wybornie, dziękuję.
Liczyłem że się opamiętasz ;) Teraz to już dojrzała decyzja. Ale moje nastawienie do nauki to tylko prywatne doświadczenia, może u was jest inaczej.
-
Term, moze wiec Ty mi wyjasnisz, jakim cudem pompa kawitacyjna wytwarza wiecej energii cieplnej niz zostalo do niej dostarczonej elektrycznej? Jak rowniez co jest przyczyna wiekszego napiecia powierzchniowego wody, ktora przez ta pompe przeszla? Na Poltechnice Poznanskiej robili badania tej pompy i nie wiedza (stan na 2006). To link:
http://darmowa-energia.eko.org.pl/pliki/cieplo/pk/pk_00.html#gora
-
Myślę że to wynik złego modelu matematycznego sporządzonego do badań Nex ;)
-
Ale takie dane podaja tez inni. Poza tym, sadzisz ze przy tak dziwnym wyniku nie sprawdziliby dokladnie? Tutaj jeszcze jeden link, w komentazach sa ciekawe info, woda po przejsciu przez pompe wykazuje tez wiekszy ciezar wlasciwy.
http://64.233.183.104/search?q=cache:Fj93lNK4JTUJ:mlodyfizyk.blox.pl/2007/03/Akimow-oszukal-Lagiewke.html+pompa+kawitacyjna&hl=en&ct=clnk&cd=18&gl=uk
-
Żartowałem. :)
-
Mam nadzieję, że conieco wytłumaczyłem :) Niestety nie mogę podać więcej szczegółów, nie jestem też w stanie dokładnie podać jaki jest temat mojego doktoratu, gdyż po pierwsze jeszcze nieco musiałbym tu po-popularyzować (kilka ekranów :|) o po drugie wszyscy by usnęli.
Przeciwnie, przeciwnie... A jeszcze takie pytanie techniczne - jakiego oprogramowania używasz (jest jakieś dedykowane do tych problemów, używasz któregoś z popularnych programów do metod numerycznych, w którym programujesz swój problem, masz program własnego autorstwa, etc.)? I czy możesz rozwinąć temat metod numerycznych (to jakieś Monte Carlo jest, czy jak...)?
-
@ Nexus.
Nie mam pojęcia. Nie zajmowałem się nigdy przepływami w którym dużą rolę odgrywa temperatura - a tutaj tak to wygląda. Na wyjściu z pompy moim zdaniem pomiar napięcia powierzchniowego jest bardzo trudny - jak to zostało wykonane? Jest tam przecież turbulentny ruch cieczy.
@ miazo
Wyłącznie oprogramowanie własnego autorstwa.
Nie, Monte Carlo to metoda, która nie ma z tym wiele wspólnego. Możesz podszkolić się na przykład na CFD online. (http://www.cfd-online.com/Wiki/Numerical_methods)
Pozdrawiam.
-
Badano napiecie powierzchniowe i ciezar wlasciwy cieczy po wyjsciu z pompy, nie wiem jak szybko po wyjsciu, ale chyba dopiero jakis czas po. Istotnie tutaj temperatura i cisnienie to wartosci decydujace. Kurde, szkoda ze nie masz info o tym :(, mialem nadzieje ze moze w koncu cos sie dowiem. Moze bys spytal u siebie o to? Zwlaszcza wieksza ilosc energi na wyjsciu jest przedziwna.
-
Nie jest to sprawa specjalnie skomplikowana -przynajmniej z matematycznego punktu widzenia - zajmuje się tym dział matematyki (stosowanej) zwany metodami numerycznymi.
Czyli symulacja takiego przepływu za pomocą odpowiednio wydajnej maszyny na zasadzie obliczania położenia każdej poszczególnej cząsteczki cieczy w jakiejś objętości - to jeszcze co innego?
Mam nadzieję, że conieco wytłumaczyłem :)
Conieco zrozumiałem (?) :). Czyli - jest to matematyka stosowana? Tu widzisz przykładowy wynik przeprowadzanych przeze mnie symulacji.
Aaa, coś jak Ron Fedkiw. Czy to jest statyczne, czy klatka z większej całości? Na jakiej maszynie chodzi blender?
Zasadniczo - czy pracujesz nad konkretną techniczną sprawą - jak powiedzmy te bąbelki w coli - czy nad klasą zjawisk?
-
Czyli symulacja takiego przepływu za pomocą odpowiednio wydajnej maszyny na zasadzie obliczania położenia każdej poszczególnej cząsteczki cieczy w jakiejś objętości - to jeszcze co innego?
Blisko. Analiza drogi każdej cząsteczki per se byłaby skrajnie trudna - ze względu na choćby oddziaływania międzycząsteczkowe. Dlatego raczej robi się inaczej - uznaje się, że płyn jest ciągły (założenie ciągłośći (z gruntu oczywiście fałszywe, ale w makroskali się sprawdza)) i traktuje się go całościowo, jako pewną objętość.
Podejście cząsteczkowe też jest praktykowane (to tzw. Lagrange'owski model cieczy), niemniej nawet tam stosuje się pewne uproszczenia.
Conieco zrozumiałem (?) :). Czyli - jest to matematyka stosowana?
Tak. (:) ) Definicja mat. stos. to bardzo trudna i nieostra sprawa - proponuję to. (http://en.wikipedia.org/wiki/Applied_mathematics)Aaa, coś jak Ron Fedkiw. Czy to jest statyczne, czy klatka z większej całości? Na jakiej maszynie chodzi blender?
Nawet nie wiesz, ile się trzeba namęczyć i nasiedzieć nad tutorialami nt. grafiki 3D, żeby osiągnąć takie fedkiwowskie efekty. To tutaj jest statyczne - Ron używa do renderingu Silicone'ów, my tylko PC. Ale robiłem już kilka animacji - nie będę ich tu zamieszczał ze zrozumiałych przyczyn:) Blender z kolei uruchamia się nad każdym PC, ponoć jest nawet wersja pod Windows. Zasadniczo - czy pracujesz nad konkretną techniczną sprawą - jak powiedzmy te bąbelki w coli - czy nad klasą zjawisk?
W zasadzie obie odpowiedzi prawidłowe - najbardziej interesuje mnie atomizacja (rozpylanie). Ale jest to przykład z szerszej klasy zjawisk 'surface tension driven', czyli generowanych przez napięcie powierzchniowe.
Tu muszę zaznaczyć, że jako matematyka, gdy mówię że interesuje mnie 'jakieś zjawisko' - to tak naprawdę najbardziej interesuje mnie model tego zjawiska, ono samo - jeśli chodzi o szczerość - zawsze nieco mniej. Nie będę robił z siebie fizyka i nie śmiałbym za takiego uchodzić.
Pozdrawiam!
-
miazo: Odpowiem jako praktyk po laicku przez co będzie pewnie mniej poprawnie ale może bardziej zrozumiale dla innego laika. Metody numeryczne różnią się tym od analitycznych, że w tych drugich dochodzisz do wyniku "dokładnego" z konkretnego "matematycznego wzoru" (tak naprawdę to co się uczy w szkołach to analiza właśnie i te "wzory" to jest to) natomiast w numerycznych kolejnymi iteracjami sporo prostszego wzoru przybliża się do wyniku. Co to daje? Ano to, że zazwyczaj w zastosowaniach inżynierskich (czy np fizyce, czyli po przejściu do "realnego świata") i tak mamy określony błąd w danym badaniu. Więc możemy sobie pozwolić na otrzymanie danej wartości z określonym przybliżeniem i jej używanie, szczególnie jeśli jest to łatwiejsze w realizacji (np zalgorytmizowanie rozwiązywania analitycznego całki jest bardzo, jak mi się wydaje, trudne natomiast numeryczne bynajmniej). Ograniczeniem dokładności wyniku jest zazwyczaj ilość pamięci.
Bardzo fajna dziedzina zresztą, na analizie siedzisz i męczysz całkę kombinując na siedemnaście sposobów ją redukować a na numerycznych po prostu obliczasz wynik. ;)
Oczywiście jak coś źle napisałem proszę Terminusa o poprawienie.
-
a to rozpylanie to atomizerem plazmowym może?
a metody monte carlo to się przy badaniu próbek w mikroskopach elektronowych używa, hmm.
-
Nawet nie wiesz, ile się trzeba namęczyć i nasiedzieć nad tutorialami nt. grafiki 3D, żeby osiągnąć takie fedkiwowskie efekty.
Coś tam wiem, choć przyznam że nigdy nie miałem potrzeby wizualizować spraw takich jak efekty soczewkowania i wzajemnych odbić na powierzchniach krzywoliniowych itp.Ale robiłem już kilka animacji - nie będę ich tu zamieszczał ze zrozumiałych przyczyn:) Blender z kolei uruchamia się nad każdym PC, ponoć jest nawet wersja pod Windows.
Tak, nawet mam zainstalowanego i ciągle nie mogę się zebrać, aby w nim trochę podziałać, głównie odstrasza mnie zupełnie inny interfejs i filozofia niż w znanych mi progsach. A pytałem o maszynę blendera bo myślałem, że trzaskasz właśnie animacje a to potwornie czasożerne przy takim poziomie realizmu - więc się zdziwiłemTu muszę zaznaczyć, że jako matematyka, gdy mówię że interesuje mnie 'jakieś zjawisko' - to tak naprawdę najbardziej interesuje mnie model tego zjawiska, ono samo - jeśli chodzi o szczerość - zawsze nieco mniej.
W zasadzie jak zdarza mi się pogadać z fizykami to mówią to samo ;). Gdzies na końcu bąkną czasem, że oczywiście chodzi o to, czy te kulki się zderzą czy nie, ale jakieś to nieszczere...
-
Humanistyczne streszczenie dyskusji:
Term próbował zrobić fortunę grając w ruletkę w Monte Carlo, ale coś te metody liczenia dają wyniki przybliżone, a nie dokładne, więc się nie udało. Ale załapał się przy sprzedaży napojów z bąbelkami, przy okazji cyknął parę artystycznych fotek jakiś kropelek, a za zarobione pieniądze wrócił do nas na forum, z czego się cieszymy ;D
-
Tak, jako Twoj kolega po fachu podobnie to odebralem. Dodatkowo Terminusa najbardziej interesuje rozpylanie, wiec oczami wyobrazni go widze jak chodzi sobie i pryska na kwiatki zraszaczem.
A powaznie - przegladalem internet pod katem pompy kawitacyjnej, o ktorej wspomnial Nex. Zjawisko mnie bardzo zaciekawilo, ale nie znalazlem konkretow (oprocz tego, ze testowano urzadzenie i sprawnosc wyniosla 117%). A z tym napieciem powierzchniowym to zupelnie nic. Dajcie znac, gdybyscie mieli sensowne dane jak to sie dzieje.
-
Nie ma sensownych danych jak we wszystkim co ma jakikolwiek związek z naszym geniuszem od zderzaka. Jest to dość żałosne jak dla mnie zresztą...
-
Ja nie widzę w necie twardych danych. Gdyby były twarde dane tego rodzaju to huczałoby jak w ulu. Gość, który by coś takiego udowodnił natychmiast dostałby Nobla. Stworzyłby perpetuum mobile i to I rodzaju przecież. Złamał zasadę zachowania energii i I zasadę termodynamiki. Matko. Gdyby istotnie maszyna oddawała więcej energii niż pobiera to kto dziś martwiłby sie o ropę? Szczególnie, że samo urządzenie jest proste.
Chyba, że chodzi o "sprytne" podawanie danych. Pompa ciepła też oddaje więcej energii, niż pobiera i to kilka razy więcej, tyle że ta różnica pochodzi z wymiennika. Tutaj gdzieś wpadło mi w oko pytanie, czy aby istotą sprawy nie jest wymiana ciepła na korpusie pompy...
edit: O widzę - dzi to samo powiedział, jak zwykle krócej :-). Łągiewka rulez.
-
Pomyslalem to samo, niemozliwe zeby na wyjsciu dawala wieksza moc, wszystkie elektrownie by pozamykali... Pewnie chodzi o energie sumaryczna i rzekoma nadwyzka produkcji jest de facto jej strata.
Chyba, jak niektorzy uzdrowiciele energetyzujacy wode, pobiera "energie z kosmosu".
-
No wlasnie! Pierwsza moja reakcja byla taka wlasnie, ze to niemozliwe. Ale nawet zakladajac, ze faktycznie energia cieplna przekracza nieznacznie, powiedzmy 10-15 % dostarczonej energii elektrycznej, nie musialoby to wcale byc jakies niesamowite odkrycie. W Stanach sa to dosc popularne pompy uzywane w cieplownictwie, ale o ograniczonym uzyciu. Konstrukcja jest dosc kosztowna, a i wykorzystanie tej dodatkowej energii moze nie byc takie latwe. Samo zjawisko kawitacji wytwarza punktowo ogromne cisnienia (do 1000 mPa) i sile uderzeniowa, wiec byc moze dodatkowa porcja energi powstaje na poziomie czasteczkowym, zuzywajac w tym przypadku wode ( H i O) jako paliwo Ale jak mowie, nie znam szczegolow, wiec nie bede glosil rewolucji. Jednak argument, jakoby caly swiat powinien byl, w razie faktycznosci zwiekszenia energii w tym ukladzie wybuchnac entuzjazmem, choc logiczny, niekoniecznie musi odpowiadac prawdzie. Zamieszczalem link do samochodu elektrycznego (przerobionej Toyoty Corolli), zrobionego przez kolege mojego brata, gdzie przejechanie 100 km kosztuje ok. 2.5 zl. I tez mozna by zakrzyknac: Skoro tak tanio, to czemu wszyscy tak nie robia? A jednak informacja ta jest potwierdzona, choc popularnosc takich samochodow jest bardzo mala. Oczywiscie maja one swoje wady, ale nawet...
-
Nex, napisałeś przed chwilą że w Stanach używają sporadycznie perpetuum mobile ale jest drogie i niezbyt popularne? A potem że w pompie występuje utlenianie już utlenionego wodoru?
Natomiast jeśli kolega brata tak robi to dlaczego tego nie sprzedaje?
-
zakladajac, ze faktycznie energia cieplna przekracza nieznacznie, powiedzmy 10-15 % dostarczonej energii elektrycznej, nie musialoby to wcale byc jakies niesamowite odkrycie.
:o Złamanie zasady zachowania energii? Wystarczyłoby 0,01% Zamieszczalem link do samochodu elektrycznego (przerobionej Toyoty Corolli), zrobionego przez kolege mojego brata, gdzie przejechanie 100 km kosztuje ok. 2.5 zl.
Ja przegapiłem link, ale jeśli teraz kwh kosztuje ~30 groszy to zakładając, że te 100 km przejedzie w godzinę musiałby mieć silnik o mocy (średnio) circa 8kW, to jest jednak dużo mniej niż jakieś 30kW, które się uważa za potrzebną średnią moc sam. os. (żeby godnie jechać) i chyba raczej za mało, aby przemieszczać się z prędkością (średnią) 100km/h. Nawet zakładając odzysk przy hamowaniu to raczej za mało (jesli poprawnie założyłem, że prąd jest z sieci a nie ze słoneczka). Mój samochód na tym dystansie spaliłby ze 20zł, czyli na czysto silnik elektryczny mógłby dysponować za te pieniądze w ciągu godziny mocą ~70kW, co mniej więcej na jedno wychodzi.
-
W Stanach uzywaja, a czy faktycznie jest to perpetum mobile, tego nie wiem, przeciez napisalem ze NIE WIEM. Pompy sa drogie, bo trzeba je wykonywac z dobrych materialow i precyzyjnie, nie to co chamski bojler :). Co do reakcji, jakie moga zachodzic w wodzie poddanej tak ekstremalnym cisnieniom punktowym, to nie wiem o nich za wiele, bo nie znalazlem w necie, a nie bede lecial na Politechnike Poznanska i pytal, stad byla to luzno rzucona nie hipoteza nawet. Myslalem, ze moze Term cos bedzie wiedzial...
Co do goscia, ktory robi te samochody, to ma swoja strone, dokladne opisy, jak chcesz to kup od niego, albo sam sobie zrob ;D. Byc moze pare sztuk ludziom przerobil, nie wiem, brat sobie sam zrobi wg. jego pomyslu (mechanik okretowy z zacieciem konstruktorskim). Ja osobiscie wole sobie stuningowac mojego dieselka, placic wiecej i miec lepsze osiagi.
http://www.samochodyelektryczne.neostrada.pl/
http://ev.am.gdynia.pl/
-
I tu dałeś odpowiedź na swoje pytanie. Widocznie większość ludzi woli dać więcej a mieć lepsze osiągi czy cokolwiek. Innymi słowy produkcja nie jest ekonomicznie uzasadniona. Ale dzięki za linki, obejrzę je z ciekawością, jeśli jest ekonomicznie uzasadniona a google ich nie zindeksowało i jestem czwartą osobą która je widzi to dzięki Tobie będę bogatym człowiekiem ;)
A w Stanach nie używają perpetuum mobile. Bo wierz mi, każda statystyka Ci powie, że na 240 milionów ludzi znalazł by się do tej pory co najmniej jeden, który by przekonał drugiego który ma miliony dolarów by mu je dał by zrobić rewolucję dla ludzkości i rozmnożyć wszystko co chce w dowolny sposób w nieskończoność. :)
-
Eee, niekoniecznie. Moze zamiana energii cieplnej w tej pompie, w inna nioslaby straty wieksze, niz te 10-15% i caly, misterny plan w ... ;)
-
Sprawność turbin to 92%, sprawność generatorów to 98%, sprawność silników elektrycznych to 95% (w "dużych rzeczach"). Jeżeli więc ta pompa rzeczywiście wytwarza energię w ilości 15% na każde 100% dostarczonej (bo do tego musiałoby się to sprowadzać) to taki układ jw. byłby co najmniej perpetuum II rodzaju. I to w skali przemysłowej a nie laboratoryjnej, gdzie ww. sprawności jak sądzę mogą być jeszcze bliższe 100%.
-
Czyli, jak myslalem sciema?
Taki uklad nie musialby byc zadnym perpetum mobile, o ile wykorzystywalby czesc wody jako paliwo. Pytanie tylko jakim cudem?
W tradycyjnych elektrowniach weglowych mniej niz polowa energii cieplnej jest zamieniana na elektryczna.
-
Trudno przesądzić, póki ktoś tego nie zbada - w sensie, że nieładnie mówić na podstawie teorii, jak powinno wyjść doświadczenie. Układ w sumie (jak rozumiem) jest jasny - na wale pompy wykonywana jest praca (nieważne, jakie straty ma silnik, który tym wałem kręci, bierzemy tylko czysty efekt). Pompa grzeje wodę. Praca=ciepło=energia. Jeśli przyrost energii wody+straty na pompie > czystej pracy na wale - no to przeczy to zasadzie zachowania energii. (Jest to w sumie klasyczny schemat doświadczenia Joula, na podstawie którego podał on zasadę równoważności ciepła i pracy - ciężarek opadając odwijał nić z osi mieszadła kalorymetru i poruszał nim mieszając ciecz wewnątrz, która na skutek ruchu ogrzewała się). Oczywiście, gdyby woda "była paliwem" sprawa byłaby jasna (nie byłaby złamana zasada zachowania energii), jednak przy takim naddatku sprawności (15%) czegoś w wodzie (lub jej samej) musiałoby ubywać. I wydaje mi się, że to w pewnych sytacjach mogłoby być trudne do stwierdzenia.
Z ciekawości wyliczyłem sobie, jakiego rzędu są to wielkości wobec nieśmiertelnego mckwadrat (jeśli oczywiście nie rypłem się w zerach, jak to mam w zwyczaju):
Jeśli przyjąc, że pompa ogrzewa 1m^3 wody zmieniając jej temperaturę o delta t = 50 st. to ilość potrzebnej energii to
1000[kg]*50[K]*4190[J/kg*K]=209 500 000[J]=~210[MJ] (4190[J/kg*K] to ciepło właściwe wody)
jesli 15% tego to owa "dodatkowa" energia to jest jej ~27MJ (czyli na wale pompy wykonano tylko pracę 183MJ)
Załóżmy, że mamy przemianę masy w energię: E=mc^2
27[MJ]=m[kg]*300000000^2[m^2/s^2]
m=27/90 000 000 000
m=0,0000000003 kg czyli 0,0000003g 3*10^(-7)g (3 dziesięciomilionowe grama czyli 0,3 mikrograma - tyle wody ubyłoby)
0,1 mikrograma to wg pana interneta granica mierzalności na najlepszych ultramikroanalitycznych wagach laboratoryjnych
Więc gdyby jakimś cudem takie zjawisko zachodziło, to wykryć je byłoby niezwykle trudno biorąc pod uwagę stosunek tego co mamy zmierzyć do całej objętości wody (13 rzędów wielkości).
-
Terminus: Dzięki za link, chociaż nie wiem, czy odważę się dokładniej to przejrzeć. ;)
dzi: Tyle to już z grubsza wiedziałem, ale również dziękuję za odpowiedź (laik zrozumiał ;) ) - chciałem raczej zorientować się, o które metody numeryczne chodzi, a to dlatego, że z tym MC kiedyś się lekko zderzyłem.
A jeżeli chodzi o perpetuum mobile, to jest niemało filmów na youtube na ten temat. Najbardziej podobał mi się podpis do jednego z nich: "almost a perpetuum mobile". ;)
-
Eee, niekoniecznie. Moze zamiana energii cieplnej w tej pompie, w inna nioslaby straty wieksze, niz te 10-15% i caly, misterny plan w ... ;)
Zwyczajnie napisałeś co innego (albo źle zrozumiałem).