Stanisław Lem - Forum
Polski => Lemosfera => Wątek zaczęty przez: olkapolka w Października 02, 2024, 02:15:30 pm
-
wyd. Wydawnictwo Literackie, premiera: listopad 2024
Czy wielkie umysły myślą podobnie? Nie wymaga chyba uzasadnienia, dlaczego korespondencja jednych z najwybitniejszych twórców literatury fantastycznej znalazła się na tej liście.
Ona uwielbiała jego prozę. Mówiła, że „Lem jest jak Kafka, tylko zabawny". On był jej wdzięczny za to, że stanęła w jego obronie, gdy skrytykował amerykańskie stowarzyszenie pisarzy. I choć pozornie wydaje się, że pisali zupełnie inne książki, to łączy je filozoficzna, humanistyczna refleksja.
"Zdarzają się w literaturze takie paradoksy, jak ten – że roli pełnionej przez czary w jednej książce można przypisać więcej realizmu aniżeli roli odkrycia naukowego – w innej", pisał Lem w posłowiu do jednej z książek Le Guin. Liczę na wciągającą lekturę.
Tyle przeczytałam w GW:
https://wyborcza.pl/7,75517,31300359,18-ksiazek-na-ktore-czekam-tej-jesieni.html#commentsAnchor (https://wyborcza.pl/7,75517,31300359,18-ksiazek-na-ktore-czekam-tej-jesieni.html#commentsAnchor)
Zobrazowane:
(https://i.imgur.com/BWbVOYN.jpeg)
Dziwne...cały net milczy w temacie - włączając w to samo WL. :-\
Pssss...nie sądziłam, że ich korespondencja była tak obszerna, że mogłaby dostarczyć materiału na książkę...
-
nie sądziłam, że ich korespondencja była tak obszerna, że mogłaby dostarczyć materiału na książkę...
Też obstawiałem broszurkę (https://forum.lem.pl/index.php?topic=627.msg95435#msg95435), a tu proszę, proszę... W każdym razie będzie co czytać w jesienne wieczory.
(Nawiasem: dr Gajewska zapewnia, że korespondencja z Gromową równie interesująca, ale kto dziś słyszał o Gromowej. No, ale gdyby zrobić tak np. jeden tomik korespondencji z Dickiem i kolejny - z pozostałymi autorami i redaktorami SF, to A.G. mogłaby tam błyszczeć, i na nowo znana się stać...)
Dziwne...cały net milczy w temacie - włączając w to samo WL. :-\
Tak, zaskakujące. W końcu premiera już w przyszłym miesiącu, jeśli wierzyć "GW".
-
No właśnie nie wiadomo czy będzie co czytać - cokolwiek dziwna ta cisza medialna...
GW pewnie dostała jakąś zajawkę, bo przecież okładki i opisu sobie nie wymyślili...niemniej może po drodze wyskoczyły jakieś problemy z wydaniem?
I wycofka? :-\
-
A z towarzyszami z Союза uprawiał sztuki epistolograficzne?
To by było ciekawe.
-
A mogą być towarzyszki? Q wspomniał wyżej o Ariadnie Gromowej.
Ktoś pamięta mini-antologię Bardzo dziwny świat z lat 70-tych? Tytułowe opowiadanko było autorstwa właśnie Gromowej.
https://encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Ariadna_Gromowa
-
A z towarzyszami z Союза uprawiał sztuki epistolograficzne?
W rzeczy samej. Poza Gromową - ze Strugackimi. Ba, biesiadował z nimi również (z czego też pisemne relacje się zachowały), w końcu było bliżej, niż do USA.
Ktoś pamięta mini-antologię Bardzo dziwny świat z lat 70-tych? Tytułowe opowiadanko było autorstwa właśnie Gromowej.
Oczywiście :).
https://forum.lem.pl/index.php?topic=299.msg67755#msg67755
-
Przyznaję się do znacznych zaległości czytelniczych.
Kompletnie nie znałem autorki, a okazuje się że dysydentka.
https://encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Ariadna_Gromowa
-
1. Korespondencja Lem <-> Le Guin - po ok. 30 listów w każdą stronę. Wszystkie listy (i Lema, i Le Guin) - tłumaczenie z angielskiego.
2. "z towarzyszami z Союза uprawiał sztuki epistolograficzne".
2.1. Najciekawsze - listy do Rafaila Nudelmana. Korespondencja Lem <-> Nudelman (po ok. 20 listów) wydana po rosyjsku w Izraelu w 2021 roku:
https://fantlab.ru/edition317251
(https://fantlab.ru/images/editions/big/317251?r=1630053844)
Ciekawe, że autorzy (Lem i Nudelman) otrzymali (oba post mortem) w 2022 roku prestiżową międzynarodową rosyjską nagrodę imienia A. Bielajewa "Podwójna Gwiazda" za tą książkę jako najlepsza krytyczno-literacka książka, wydana w 2021 roku w języku rosyjskim:
https://fantlab.ru/award314#c15062
(https://fantlab.ru/images/awards/314_1)
2.2. Też bardzo interesująca jest korespondencja Lem <-> Gromowa - to ponad 100 listów w każdą stronę. Gromowa - literatka i tłumaczka, w latach 1960-1970-ch - główna tłumaczka Lema:
https://fantlab.ru/autor1708
https://fantlab.ru/translator434
(https://fantlab.ru/images/translators/434)
2.3. Idzie praca nad książką listów Lema do tłumaczy jego dzieł na język rosyjski (w tym do Nudelmana i Gromowej) - ok. 400 listów w języku polskim...
2.4. Z braćmi Strugackimi Lem bezpośrednio nie korespondował - tylko przy pośrednictwie Nudelmana i Gromowej, którzy byli z braćmi w kontakcie...
-
Najciekawsze - listy do Rafaila Nudelmana
Do wczoraj nie słyszałem o tym panu, dlatego info dorzucę, bo mam wrażenie, że mogę tu nie być jedyny:
https://ru.wikipedia.org/wiki/Нудельман,_Рафаил_Эльевич (https://ru.wikipedia.org/wiki/Нудельман,_Рафаил_Эльевич)
Też bardzo interesująca jest korespondencja Lem <-> Gromowa
Rekordowa w tym względzie, czy z kimś (ze światka SF) Mistrz więcej epistoł wymienił?
Z braćmi Strugackimi Lem bezpośrednio nie korespondował - tylko przy pośrednictwie Nudelmana i Gromowej, którzy byli z braćmi w kontakcie...
Dzięki za sprostowanie-i-z-błędu-wyprowadzenie :). Skądinąd widzę, że się ta korespondencja takiej analizy doczekała - Marat Grinberg "Stanisław Lem, bracia Strugaccy, Rafail Nudelman i Ariadna Gromowa: O poetyce i historii żydowskiej fantastyki naukowej w kontekście sowieckim i polskim":
https://journals.us.edu.pl/index.php/IudaicaRussica/article/view/16265/13284
-
Rekordowa w tym względzie, czy z kimś (ze światka SF) Mistrz więcej epistoł wymienił?
Opublikowano 177 listów do Michaela Kandla (Sława i Fortuna, WL, 2013, 736 s.).
Jeszcze więcej listów było do Franca Rottensteinera (redaktor, wydawca, tłumacz (w tym Lema z niemieckiego na angielski), agent literacki Lema na świecie (bez Niemiec, ZSRR, potem Rosji)
i Wolfganga Thadewalda (redaktor, wydawca, agent literacki Lema w Niemcach).
Fragmenty listów do Rottensteinera i Thadewalda są w książkach W. Orlińskiego (Lem. Życie nie z tej ziemi, 2017, 2021) i A. Gajewskiej (Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku. Biografia, 2021, 2024).
Q, dzięki za odnośnik na artykuł Marata Grinberga.
-
Opublikowano 177 listów do Michaela Kandla (Sława i Fortuna, WL, 2013, 736 s.).
Nie liczyłem, mea culpa.
Jeszcze więcej listów było do Franca Rottensteinera (redaktor, wydawca, tłumacz (w tym Lema z niemieckiego na angielski), agent literacki Lema na świecie (bez Niemiec, ZSRR, potem Rosji)
i Wolfganga Thadewalda (redaktor, wydawca, agent literacki Lema w Niemcach).
Dzięki :).
Fragmenty listów do Rottensteinera i Thadewalda są w książkach W. Orlińskiego (Lem. Życie nie z tej ziemi, 2017, 2021) i A. Gajewskiej (Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku. Biografia, 2021, 2024).
Wiem, jak pewnie my wszyscy tu aktywniejsi ;), ale dobrze, że zamieściłeś to info. Przyda się Lurkerom.
dzięki za odnośnik na artykuł Marata Grinberga.
Nie ma za co. Swoją drogą tak sobie nieśmiało myślę, czy nie dałoby się czegoś zrobić w sprawie polskiego przekładu?
-
A jednak:)
„Czarnoksiężnik z Archipelagu był dla mnie cudownym przeżyciem. Jest to tak krystalicznie czysta, przejrzysta opowieść, że poczułem coś na kształt zazdrości. Są na tym świecie dobrzy pisarze, są też zacni ludzie, ale osoba, która, taka jak Pani, jest jednym i drugim – to wyjątkowa rzadkość”.
Stanisław Lem
„Proszę nie porzucać SF… Pozostało nas jeszcze troje, może czworo. Nie może Pan tak zwyczajnie odpalić silników i zostawić nas na pastwę losu. Twórz, proszę, kolejne opowieści i nie przejmuj się ciemniakami. Wiesz przecież, że ich wszystkich przeżyjesz”.
Ursula K. Le Guin
oraz
Le Guin i Lema dzieliły żelazna kurtyna i tysiące kilometrów, mimo to stali się sobie bliscy. Połączyły ich dyskusje o przyszłości science fiction i świata, lęk przed życiem pod okiem Wielkiego Brata oraz awersja do bezmyślności i hipokryzji. Darzyli się wzajemnym podziwem, choć w korespondencyjnej przyjaźni zdarzały się ostre spory i stanowcze deklaracje. Czytając ich listy, jak to ujęła Le Guin, czujemy się, jakbyśmy wyszli z dusznego pokoju wprost w objęcia chłodnego, wietrznego dnia i powiedzieli sobie: ,,Trochę człowiekiem targa, ale wreszcie można oddychać!”. Targa choćby dlatego, że wiele stawianych przez nich diagnoz nic nie straciło ze swej aktualności.
„Tę korespondencję można jednocześnie postrzegać jako dziennik osobisty oraz powieść współczesną, nie tracąc z oczu obecnych w niej poetyckich metafor i porównań. Listy pisarzy o okresie zimnej wojny, intrygach knutych w kręgach twórców, losach tłumaczy oraz potrzebie dialogu mimo dzielących ich odległości i różnic to powieść polityczna, przeplatana precyzowaniem własnego literackiego credo oraz relacjami z codziennych zmagań z materią życia. Blok listów Lema i Le Guin uzupełnia ich eseistyczne tomy, a także wizje światów alternatywnych oraz stanowi jedyną w swoim rodzaju powieść napisaną wspólnie przez dwoje najważniejszych pisarzy science fiction”.
Agnieszka Gajewska
https://www.wydawnictwoliterackie.pl/produkt/5480/i-mow-ze-moja-chwala-z-przyjaciol-sie-bierze-listy-1972-1984 (https://www.wydawnictwoliterackie.pl/produkt/5480/i-mow-ze-moja-chwala-z-przyjaciol-sie-bierze-listy-1972-1984)
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5164186/i-mow-ze-moja-chwala-z-przyjaciol-sie-bierze-listy-1972-1984 (https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5164186/i-mow-ze-moja-chwala-z-przyjaciol-sie-bierze-listy-1972-1984)
-
A jednak:)
Pięknie uczcili 95 urodziny ULG :):
https://www.fahrenheit.net.pl/aktualnosci/95-rocznica-urodzin-ursuli-k-le-guin/
Są na tym świecie dobrzy pisarze, są też zacni ludzie, ale osoba, która, taka jak Pani, jest jednym i drugim – to wyjątkowa rzadkość
Swoją drogą jak to i do Mistrza pasuje.
Proszę nie porzucać SF… Pozostało nas jeszcze troje, może czworo.
I już mnie zaciekawiło kiedy Ona to pisała (sądząc z dat okładkowych nie mogła po "Fiasku", więc w którym roku?). Przy czym podoba mi się ta wolna od fałszywej skromności, ale i od pychy, (samo)świadomość przynależności do czołówki twórców gatunku. Swoją drogą kto był tym trzecio-czwartym? Clarke? Wolfe???
-
I już mnie zaciekawiło kiedy Ona to pisała (sądząc z dat okładkowych nie mogła po "Fiasku", więc w którym roku?). Przy czym podoba mi się ta wolna od fałszywej skromności, ale i od pychy, (samo)świadomość przynależności do czołówki twórców gatunku. Swoją drogą kto był tym trzecio-czwartym? Clarke? Wolfe???
Pomyślałam: Clarke...Dick...zobaczymy...może jest jakieś szczególarstwo w tym liście:)
-
Dick... Tak sobie pomyślałem, że ten odcień goryczy mógł być reakcją na jego niedawną śmierć...
-
I już mnie zaciekawiło kiedy Ona to pisała
W liście od 25.02.1973...
-
Dzięki, czyli dwa razy kuląwpłociłem - Dick jeszcze miał się dobrze, i nawet parę lepszych powieści wciąż miał przed sobą. Wolfe nie był jeszcze tak znany (dopiero "Śmierć doktora Wyspy" publikował). A wiadomo kogo miała na myśli?
-
Smakowity cytacik:
"Tworzę teraz coś niestrawnego – wykład jednego z moich bohaterów, Golema XIV, na temat najwyższego stopnia inteligencji we wszechświecie. Będzie to straszliwa nuda dla wszystkich normalnych czytelników. Piszę to jednak, bo sam wcale się przy tym nie nudzę."
-
Książka już do mnie dotarła - napoczęłam i muszę powiedzieć, że interesująca od pierwszych stron czyli wstępu p. Gajewskiej "Przez dwa oceany i trzy języki".
W tym zaczontku o różnym podejściu Lema i Le Guin do sf, o przyczynach wyrzucenia Lema z SFWA i w związku z tym z honorowym odejściem Le Guin z tej instytucji, o przyczynach rozstania Lema z WL i porzuceniem serii "Lem poleca"...jedno tylko - nie zgodziłabym się na 100% z tym fragmentem rzeczonego wstępu:
[Lem] Nie zgadzał się przy tym, że rozwój technologiczny prowadzi do katastrofy, wierzył bowiem, że odpowiednio przygotowana na ich przyjęcie ludzkość może je wykorzystać w sposób niezagrażający planecie.
Myślę, że ten wątek u Lema ewoluował - z czasem - a może nigdy - nie miał złudzeń co do ludzkiej natury i stąd ten optymizm w kwestii braku zagrożeń wydaje mi się nieco nieuzasadniony.
Proszę nie porzucać SF… Pozostało nas jeszcze troje, może czworo.
I już mnie zaciekawiło kiedy Ona to pisała (sądząc z dat okładkowych nie mogła po "Fiasku", więc w którym roku?). Przy czym podoba mi się ta wolna od fałszywej skromności, ale i od pychy, (samo)świadomość przynależności do czołówki twórców gatunku. Swoją drogą kto był tym trzecio-czwartym? Clarke? Wolfe???
Pierwszy list Le Guin do Lema - datowany na 12 lutego 1972 - czyli rok wcześniej:
"A jeśli chodzi o podgatunki science fiction, czy też "zastosowania" beletrystyki, których poszukuję: jest Borges w Argentynie, Philip K. Dick tutaj oraz Pan w Polsce. Czy ktoś jeszcze?"
Jednak Dick?:)
Nawiasem - w tym liście z 1973 roku jest obszerny fragment o nim - m.in. że aktualnie (1973) pisze w "stanie głębokiej depresji" i "ze zwykłej potrzeby zarobienie pieniędzy".
Edyta: myślę, że do tych cenionych przez Le Guin można zapisać - z czasem - Wolfe'a:
"Nie chcę, aby zmietli mnie pod dywan [ci którzy potępiają literaturę SF - Ol] - wraz z Dickiem, Gene'em i Wolfe'em ["i" to błąd w druku - Ol]! I Lemem!"
Z listu z 13 kwietnia 1984.
GW ceniła za "Księgę Nowego Słońca" - "świetna literatura" - napisała 1 grudnia 1981r.
Najciekawsze - listy do Rafaila Nudelmana
Do wczoraj nie słyszałem o tym panu, dlatego info dorzucę, bo mam wrażenie, że mogę tu nie być jedyny:
https://ru.wikipedia.org/wiki/Нудельман,_Рафаил_Эльевич (https://ru.wikipedia.org/wiki/Нудельман,_Рафаил_Эльевич)
Jego nazwisko (i Gromowej) pojawia się w książce "Lem i tłumacze", ponadto jeden list Lema do Nudelmana (z 21 listopada 1974 roku) został zamieszczony w "Listy albo opór materii" (zresztą Gromowa została raz wymieniona w tej książce i właśnie w tym liście).
Chyba gdzieś tam utkwił mi w niepamięci (Nudelmanowy list), bo traktował o ulubionej "Masce" jako kluczu do twórczości Lema.
O! wiedziałam, że gdzieś o tej maskaradzie napisałam:
https://forum.lem.pl/index.php?topic=889.msg39869#msg39869 (https://forum.lem.pl/index.php?topic=889.msg39869#msg39869)
2.3. Idzie praca nad książką listów Lema do tłumaczy jego dzieł na język rosyjski (w tym do Nudelmana i Gromowej) - ok. 400 listów w języku polskim...
.
To może rzeczywiście być ciekawe.
Z lektur wydanych już listów - pewne rzeczy się powtarzają, za to inne uściślają:)
-
Czyli Dick, jeszcze żywy, i Wolfe też się pojawił ;).
A tu Oramus o "Chwale", a raczej listach się na nią składających:
https://www.rp.pl/plus-minus/art41480951-stanislaw-lem-i-ursula-k-le-guin-skazani-na-szmire
-
Rekordowa w tym względzie, czy z kimś (ze światka SF) Mistrz więcej epistoł wymienił?
Opublikowano 177 listów do Michaela Kandla (Sława i Fortuna, WL, 2013, 736 s.).
Jeszcze więcej listów było do Franca Rottensteinera (redaktor, wydawca, tłumacz (w tym Lema z niemieckiego na angielski), agent literacki Lema na świecie (bez Niemiec, ZSRR, potem Rosji)
i Wolfganga Thadewalda (redaktor, wydawca, agent literacki Lema w Niemcach).
Fragmenty listów do Rottensteinera i Thadewalda są w książkach W. Orlińskiego (Lem. Życie nie z tej ziemi, 2017, 2021) i A. Gajewskiej (Stanisław Lem. Wypędzony z Wysokiego Zamku. Biografia, 2021, 2024).
W książce Gajewskiej, w pierwszym wydaniu z 2021 roku, Franz Rottensteiner jest wymieniony w indeksie tylko raz (z odsyłaczem do strony nr 500), a odpowiedni fragment brzmi tak:
„Pobyt w Wiedniu wspominał w liście do Władysława Kapuścińskiego: „Mieszkaliśmy u mego agenta [Franza Rottensteinera] i oglądaliśmy to austriackie miasto trochę podobne do powiększonego Lwowa, i nawet dwukonką, czyli fiakrem się jeździło”. Potem pojechali do Salzburga, gdzie Lemowi podobało się to, że mógł samochodem dojechać do schronisk, przypuszczalnie piesze wędrówki były już poza jego zasięgiem.”
O ile dobrze pamiętam, na 99,99% w pierwszym wydaniu nie było żadnych cytatów z Rottensteinera (nawet gdyby nie trafiły do indeksu).
W okolicach premiery książki obejrzałem wywiad z Gajewską, w którym powiedziała, że po zakończeniu pracy odwiozła do biblioteki sto dwadzieścia książek.
Imponująca pracowitość … ale wśród tych książek najwyraźniej nie było pozycji „Bogowie Lema” Marka Oramusa.
Oramus opublikował tam długi, dwudziestostronicowy (str. 221-241) wywiad z Rottensteinerem.
Kluczowe fragmenty:
Oramus: - Czy to prawda, że jako agent sprzedał pan 7 milionów książek Lema w Europie i Ameryce?
Rottensteiner: - Jako agent Lema nie sprzedałem żadnych egzemplarzy. Zawarłem dla niego jakieś 300-350 kontraktów, które opiewały na jakieś 2 miliony egzemplarzy, gdyż nakłady były niskie, a dodruki rzadkie. Niemieckie wydania, które zaaranżowałem jako agent/doradca dla Suhrkamp/Insel wyniosły drugie tyle, albo trochę więcej. Nie ma więc mowy o 7 milionach. Kto tak powiedział?
Oramus: - Co stało się powodem konfliktu między wami, który zakończył się przed sądem w Wiedniu?
(…)
Rottensteiner: - Wtedy to prawnik Lema przysłał mi list żądaniem, bym zapłacił 500 000 austriackich szylingów (jakieś 35 000 euro czy 140 000 zł), gdyż „obraziłem go w jakikolwiek sposób” i podobne głupie żądania W przeciwnym razie groził procesem. Oczywiście nie brałem pod uwagę podpisania takiego dokumentu i Lem mnie pozwał. Twierdził, że nie jest mi nic winien za umowę z Harcourt Brace, że nasza umowa wzajemna wygasła rok wcześniej niż w rzeczywistości, plus jeszcze kilka drobiazgów nie popartych dowodami. Zażądał też kolejnych 500 tysięcy szylingów za to, że w jednym z listów wspomniałem, iż zamierzam sprezentować jego listy Bibliotece Zakładu Narodowego im Ossolińskich we Wrocławiu, bo już ich nie potrzebuję. W sumie gra toczyła się o 700 tysięcy szylingów, czyli około 100 000 DM.
Po pięciu latach przegrał we wszystkich punktach, musiał zapłacić koszty mojego prawnika, swojego prawnika, tłumacza i koszty sądowe. Niektóre z jego argumentów były śmieszniejsze niż „Dzienniki gwiazdowe”.
Oramus: - Na przykład?
Rottensteiner: - Cóż, Lem twierdził, że działałem jako jego „nieprawny” agent przez ostatni rok obowiązywania naszej umowy, bo umowa wygasła rok wcześniej niż w rzeczywistości. To śmieszne: czemu w takim razie podpisywał w tym czasie negocjowane przeze mnie umowy? Dlaczego brał za nie pieniądze, jeśli podszywałem się pod jego agenta przez cały ten czas? Czemu nie protestował? Zdobył się na to dopiero w trakcie procesu!
Oramus: - Podaje pan, że Lem żądał 500 tysięcy szylingów „za obrazę” i dodatkowych 500 000 za zdeponowanie jego listów w bibliotece Ossolińskich. To razem daje okrągły milion, a nie 700 tysięcy szylingów.
Rottensteiner: - Lem chciał bym podpisał list, że zapłacę 500 000 ATS w razie gdybym obraził go w jakikolwiek sposób albo użył jego listów. To była zbiorcza suma do zapłacenia w przypadku, gdybym zrobił jedną z kilku rzeczy obraźliwych dla pana Lema.
Sądowa kwota 700 000 ATS to całkiem osobna sprawa, nie pieniądze, o które Lem dosłownie się zwrócił, ale Streitwert, czyli „wartość spornej kwestii” - mniej czy bardziej arbitralna wycena, od wysokości której zależą koszty sądowe i honoraria prawników. Co oznacza, że im wyższy Streitwert, tym wyższe koszty sprawy, które musi pokryć strona wnosząca pozew. To oznacza też, że można zawyżyć wartość sprawy, jeśli się wierzy, że przeciwnik nie będzie w stanie zapłacić kosztów. W tej konkretnej sprawie Streitwert został potem zredukowany przez sędziego chyba o połowę.
(...)
Gdybym przegrał, musiałbym opłacić wszystko, koszty sądowe, moich prawników i prawników Lema, ale skoro wygrałem, nie wiem ile Lem musiał zapłacić sądowi i swoim prawnikom. Ale i tak nie musiałbym płacić 700 tysięcy szylingów, prawdopodobnie mniej więcej 300 000, czyli pieniądze wpłacone przez Lema na koszty sądowe i jego prawników - plus koszty mojego prawnika.
*
Dziwne przeoczenie …
**
A przy okazji, czy coś wiadomo o wydaniu korespondencji Lema z Władysławem Kapuścińskim?
-
Do ciekawych wzorów (https://forum.lem.pl/index.php?topic=2038) nawiązujesz... ::)
-
Zacytowałem fragment wywiadu, który pochodzi z książki wydanej po polsku w Polsce. Jest to drugie wydanie, czyli że pierwsze jakoś tam się rozeszło, chociaż na pewno nie był to bestseller.
To wydanie drugie rozszerzone, nie wiem, czy wywiad z Rottensteinerem był już w wydaniu pierwszym. To drugie ukazało się w 2016 roku, czyli mniej więcej w tym samym czasie, kiedy „Zagłada i gwiazdy” Gajewskiej. Ludzi, którzy pisali w Polsce o Lemie nie było chyba tak wielu. Wydaje mi się, że raczej kilku niż kilkunastu, więc przejrzenie ich książek nie byłoby dla biograf/a/ki jakoś specjalnie czasochłonne.
A książki Oramusa nie trzeba było nawet czytać, wystarczyło przeczytać spis treści. Załóżmy, że Gajewska nie była zainteresowana tym, co Oramus miał do powiedzenia na temat twórczości Lema. Opublikował jednak wywiad z jedynym znanym z nazwiska agentem Lema, który we fragmencie, cytowanym wcześniej, wskazał, że przyczynił się do zawarcia umów na łącznie około 4 miliony egzemplarzy książek Lema, a współpraca trwała długo, chyba ze dwie dekady, więc sądzę, że relacja pisarza z agentem i to w takiej specyficznej sytuacji pisarza z prl-u z ograniczoną możliwością kontaktowania się z Zachodem, jest ciekawa i ważna dla jego drogi życiowo-zawodowej.
Nie wiem, jak często autorzy się procesują ze swoimi agentami, pewnie się to zdarza, ale jednak nie są to wydarzenia kompletnie banalne, a z drugiej strony nie jest to coś okropnie wstydliwego. Lem nie przejechał zakonnicy w ciąży na pasach przy czerwonym świetle i po pijaku. Miał spór z Rottensteinerem, wytoczył mu proces, który przegrał, zapłacił koszty sądowe i tyle.
Pominięcie tego świadome byłoby moim zdaniem nieetyczne. A przegapienie nie wystawia Gajewskiej najlepszego świadectwa, zwłaszcza w świetle tego, o czym napisałem wcześniej, że chwaliła się swoją pracowitością.
-
Skończyłem właśnie lekturę korespondencji Lema z Le Guin i na stronie 233 znalazłem następujący akapit: (jest to list Lema z Wiednia z 10 września 1984 roku)
„Tymczasem w wieku 70 lat na zawał serca umarł kolega, z którym korespondowałem - profesor Stanisław Ulam, matematyk, który brał udział w Projekcie Manhattan. (Wdowa napisała do mnie, a jej list trafił na poste restante tak samo jak Twój, gdy przebywałem w szpitalu, a potem w Polsce).”
W indeksie książki Agnieszki Gajewskiej Ulama nie ma w ogóle.
Stąd pytanie
@ maziek
Czy mógłbyś zapytać W.Z., czy ta korespondencja Lema z Ulamem zostanie kiedykolwiek opublikowana?
A przy okazji, czy kiedykolwiek zostanie opublikowana korespondencja z fizykiem medycznym Władysławem Kapuścińskim?
W indeksie książki Gajewskiej Władysław Kapuściński jest wymieniony 21 razy, Michael Kandel 24 razy, a Mrożek 22 razy.
(Ze skrupulatności dodaję, że odsyłacze typu [strony] 440-443 policzyłem jako jedno odesłanie).
Widziałem gdzieś kiedyś informację, że archiwum Lema liczyło około dziesięciu tysięcy listów, ale z drugiej strony od śmierci Lema minęło 6918 dni, więc wydaje się, że można było to archiwum uporządkować już jakiś czas temu i to bez zarywania nocy.
Korespondencja z Kandlem wydała mi się dosyć ciekawa, z Mrożkiem generalnie raczej nudna, natomiast te fragmenty listów Kapuścińskiego, które zamieściła Gajewska, zaciekawiły mnie i chętnie bym przeczytał całość jego korespondencji z Lemem. Korespondencję Lema z Ulamem oczywiście też.
Więc pytanie, czemu tych dwóch korespondencji nie wydano do tej pory i czy kiedykolwiek zostaną wydane?
-
Zapytałem.
-
Zapytałem.
Nie nalegam, ale może mógłbyś ponowić pytanie?
W.Z. jest cały i zdrowy.
W międzyczasie widziano go 31 marca br. – handlował na Fejsbuku koszulkami z Lemem.
https://www.facebook.com/groups/12626679067/posts/10162977974219068/
Wojciech Zemek
Najbardziej zasłużony członek
31 marca o 17.04
Allegoria
31 marca o 16.59
Na pocieszenie po zmianie czasu oraz poniedziałku mamy dla Was wyjątkową promocję: wszystkie zamówienia na adres przy ul. Stanisława Lema – 10%
Jeżeli akurat nie mieszkasz przy ulicy Lema, wystarczy się przemeldować!
*
Rozumiem, że pecunia n.o., ale na tomach korespondencji Lema z Władysławem Kapuścińskim i Stanisławem Ulamem też by się dało zarobić, może nawet więcej niż na koszulkach?
*
We środę W.Z. informował na FB o spotkaniu:
https://www.facebook.com/groups/12626679067/posts/10163043625239068/
Wojciech Zemek
Najbardziej zasłużony członek
16 kwietnia o 17.36
Pełna sala na spotkaniu z okazji wydania II tomu "Filozoficznego Lema". Podobno w jednym z ostatnich rzędów odkryto kogoś z włóczki.
fot. Alicja Rzepa KBF
Stanislaw Lem
16 kwietnia o 17.34
A full house during the event celebrating the release of Volume II of "Philosophical Lem". Someone made of woolen yarn was reportedly discovered in one of the last rows.
fot. Alicja Rzepa KBF
-
Nie bądźmy natrętni 8) .
-
Wręczono tegoroczne nagrody "Nowej Fantastyki". Zgadnijcie co zdobyło pierwszą z nich? ;)
https://www.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02jAfi3YXR5Z8z9oCqw2NzopnqRvxRUJdq8KP31woMuVxbnAPeMyu5sPQjHzuDQFv9l&id=100063539875836
-
Oramus o korespondecji tytułowej - wersja bezpłatna:
http://www.galgut.eu/stworzeni-na-szmire/
-
Na Forum wisi
„99097 wiadomości w 1148 wątkach, wysłana [wysłanych] przez 1371 użytkowników”
Przeciętny post jest raczej dość krótki, powiedzmy, tysiąc znaków ze spacjami.
Czyli łącznie ca sto milionów znaków ze spacjami.
Plik Worda, który ma 156 000 znaków ze spacjami zajmuje 115 kB.
Zatem wszystkie pliki Forum mają około 74 MB.
Na Forum wiszą też zdjęcia. Załóżmy, że jest ich (aż) 20.000, czyli, że zdjęcie jest w co piątym poście, i że zdjęcie ma objętość 5 MB. Łącznie zajmują sto GB.
Do tego oprogramowanie Forum. Jaką ma objętość, nie wiem.
Załóżmy konserwatywnie, że oprogramowanie zajmuje … drugie sto GB (co jest raczej mało prawdopodobne, ale niech tam).
Czyli całe Forum zajmuje nieco ponad dwieście GB.
Zatem zmieściłoby się na pendrive Sandisk 256 GB, który w MediaExpert kosztuje sto dziewięć złotych.
https://www.mediaexpert.pl/komputery-i-tablety/dyski-i-pamieci/pamieci-flash-pendrive/ultra-dual-drive-luxe-usb-type-c-256gb
*
Zaglądam na Forum dość regularnie i wydaje mi się, że co najmniej od pół roku Forum jest przeglądane przez minimum pięćset osób jednocześnie.
Zdarzały się liczby mniejsze, ale bywało i 600-700.
To znaczy, że Forum jest przeglądane przez dwanaście tysięcy osobo-godzin na dobę.
Pytanie: jak długo przebywa na Forum przeciętny czytelnik? Zapewne są tacy, którzy czytają dużo (od jednej elektromagnetycznej deski do drugiej), ale przypuszczam, że większość zagląda na chwilę, żeby sprawdzić, czy coś nowego napisano w kilku wątkach, które dana osoba śledzi.
Zakładam zatem, że przeciętny czytelnik spędza na Forum raczej piętnaście minut dziennie niż trzydzieści.
Czyli, że w ciągu doby na Forum zagląda raczej czterdzieści osiem tysięcy ludzi, niż dwadzieścia cztery tysiące.
Kolejne pytanie: jak często wracają? Niektórzy zapewne codziennie, albo i kilka razy dziennie, ale wydaje się, że to zdecydowana mniejszość.
Są zapewne i tacy, którzy zajrzą kilka razy i przestają odwiedzać Forum.
Zakładam, że przeciętny czytelnik zagląda na Forum raz, może dwa razy w tygodniu.
Jeśli raz w tygodniu i na 15 minut, to miesięcznie odwiedza Forum około 350 tysięcy osób.
Jeżeli dwa razy w tygodniu i na 30 minut, to miesięcznie odwiedza Forum około 90 tysięcy osób.
Oczywiście to są moje oszacowania, stąd pytanie @maziek – jak jest w rzeczywistości?, bo z poziomu administratora te statystyki powinny być łatwo dostępne.
Ostrożnie można chyba założyć, że miesięcznie odwiedza Forum co najmniej sto tysięcy osób, a może bliżej dwustu tysięcy.
Niektórzy goście, podobnie jak te ca dziesięć osób piszących tu w miarę regularnie, zapewne mają w domu komplet książek Lema, ale to na pewno nie jest standard.
Wydaje się prawdopodobne, że niektórzy, nieliczni goście pod wpływem tego, co wyczytali na Forum, kupują jakąś książkę Lema.
Powiedzmy, że tylko jeden na tysiąc gości kupi książkę. Jeśli tak, to znaczyłoby, że goście/czytelnicy Forum kupują 100-200 książek Lema miesięcznie.
*
W marcu br. Joanna Kuciel-Frydryszak, autorka książki „Chłopki”, której sprzedaż przekroczyła pół mln egz. publicznie poskarżyła się, że wydawnictwo ją źle potraktowało, tzn. za mało jej zapłaciło.
Przy tej okazji opublikowano szereg tekstów lub wywiadów z innych autorami, ale też z wydawcami. Wynikało z nich, że debiutant albo nawet autor kilku książek, które rozchodzą się w nakładach dwa-trzy tysiące egzemplarzy, może liczyć na trzy złote od sprzedanego egzemplarza.
Zakładam jednak, że pozycja negocjacyjna spadkobiercy Lema jest znacznie lepsza i że uzyskuje raczej pięć złotych od egzemplarza.
Czyli, że dzięki Forum T.L. zarabia miesięcznie 500-1000 złotych.
Niewiele, ale jakie ma koszty? Jak napisałem wyżej, całe Forum mieści się na pendrive za 109 złotych.
Oprogramowanie jest open-source.
https://en.wikipedia.org/wiki/Simple_Machines_Forum
“Simple Machines Forum (SMF) software is an open-source web application that provides Internet forum and message board services. It is developed by Simple Machines.”
Jak rozumiem, Forum zajmuje się jakiś informatyk, ale robi to okazjonalnie. Być może bierze trzysta złotych za godzinę, ale pracuje chyba nie więcej niż godzinę w miesiącu.
Wszystko to razem wzięte doprowadza mnie do wniosku, że twórcy tzw. ze staropolska „contentu” Forum są raczej sui generis zbiorowym partnerem, a nie zbiorowym petentem T.L. (reprezentowanego przez W.Z.)
W związku z tym wypadałoby, żeby W.Z. odpowiedział na pytanie, zadane (na moją prośbę) przez administratora, tym bardziej, że odpowiedź zajęłaby mu pojedyncze minuty.
Nie bądźmy natrętni 8) .
Dlatego ponowienie pytania to nie natręctwo, tylko konsekwencja. Mamy nawet coś w rodzaju moralnego prawa do uzyskania odpowiedzi jako partnerzy, a nie petenci T.L.
Oczywiście, W.Z. może odpowiedzieć, że nie ma naszego płaszcza, albo nawet że ma, ale i tak go nie odda, ale dajmy mu szansę, to znaczy pytajmy do skutku.
*
I na koniec pytanie do kolegów, którzy piszą tu bardzo rzadko [miazo], ekstremalnie rzadko [Luca], częściej [Hoko, Lieber Augustin] i najczęściej [Q], oraz oczywiście do wszystkich innych, którzy/jeśli przeczytają ten post:
Czy naprawdę nie chcielibyście przeczytać korespondencji Lema z Ulamem? I/lub korespondencji Lema z Władysławem Kapuścińskim?
-
Cet., skoro wywołujesz do odpowiedzi, zacznę od tego, że - oczywiście - wszelką korespondencję Lema z przyjemnością przeczytam, ale...
1. z dużym prawdopodobieństwem przeszacowujesz nasze znaczenie, tak się bowiem składa, że administruję forum na podobnym, ale nowszym - co daje dodatkowe opcje - silniku, i wiem ile ruchu wnoszą boty (obecna liczba wejść na forum ST.pl jest znacząco mniejsza, niż na Lem.pl, ale wynika to z głównie z tego, że na Phoenixie zablokowaliśmy - owszem, licząc się z tym, że uczyni to tamtejsze forum mniej powabnym dla wyszukiwarek - dostęp licznym (nie-tylko-spam-)botom, z facebookowym na czele, które parę razy przeciążyły serwer - przez co ich tysięczne wejścia nie zapisały się nawet w tamtejszym forumowym backupie),
2. jak wiem z rozmów - m.in. z naszym skrzatem - publikacja listów to zawsze sprawa delikatna; owszem, w świetle polskiego prawa są własnością adresata, ale prawo - prawem, ale uprzejmość (której brak może się potem negatywnie na różne interakcje społ. - np. możliwości współpracy - przekładać) nakazuje uzyskać zgodę również drugiej strony, upewnić się, że (ona sama, czy też jej spadkobiercy) nie poczuje się czymś urażona; do czego dochodzą kwestie czysto techniczne - typu odszyfrowywania ;) pisma odręcznego.
Podsumowując: cieszę się, że swój apel zamieścileś, podpisuję się pod nim nawet; cieszę się też, że maziek przekazał go wyżej (gdyby tego nie uczynił, sam pewnie bym się poczuł w obowiązku ;)), ale naciskanie, czy pomnażanie ponagleń, nie wydaje mi się właściwe (ani - potencjalnie - wiele zmieniające).
-
Nie sądzę, żeby forum miało jakiś wpływ na sprzedaż książek Lema.
Szacunki sa takie, że w tej chwili jakieś 50% ruchu w sieci to boty, na mało popularnych stronach, jak ta, pewnie więcej.
Koszt serwera bardziej zależy od ruchu niż wielkości bazy danych. Ale forum i tak jest dodatkiem do lem.pl i główny ruch idzie pewnie tam.
-
W dodatku rozochocony bot potrafi swobodnie wygenerować i ponad tysiąc - interpretowanych przez licznik jako odrębne - wejść na minutę (tak właśnie zachowywał się w/w facebookowy).
-
Nie sądzę, żeby forum miało jakiś wpływ na sprzedaż książek Lema.
Szacunki sa takie, że w tej chwili jakieś 50% ruchu w sieci to boty, na mało popularnych stronach, jak ta, pewnie więcej.
Koszt serwera bardziej zależy od ruchu niż wielkości bazy danych. Ale forum i tak jest dodatkiem do lem.pl i główny ruch idzie pewnie tam.
Licznik pokazuje chyba ruch na Forum, a nie na stronie lem.pl. Mam nadzieję, że maziek to wyjaśni.
A co do meritum:
Nie chciałbyś przeczytać korespondencji Lema z Ulamem? I/lub korespondencji Lema z Władysławem Kapuścińskim?
Cet., skoro wywołujesz do odpowiedzi, zacznę od tego, że - oczywiście - wszelką korespondencję Lema z przyjemnością przeczytam, ale...
1. z dużym prawdopodobieństwem przeszacowujesz nasze znaczenie, tak się bowiem składa, że administruję forum na podobnym, ale nowszym - co daje dodatkowe opcje - silniku, i wiem ile ruchu wnoszą boty (obecna liczba wejść na forum ST.pl jest znacząco mniejsza, niż na Lem.pl, ale wynika to z głównie z tego, że na Phoenixie zablokowaliśmy - owszem, licząc się z tym, że uczyni to tamtejsze forum mniej powabnym dla wyszukiwarek - dostęp licznym (nie-tylko-spam-)botom, z facebookowym na czele, które parę razy przeciążyły serwer - przez co ich tysięczne wejścia nie zapisały się nawet w tamtejszym forumowym backupie),
2. jak wiem z rozmów - m.in. z naszym skrzatem - publikacja listów to zawsze sprawa delikatna; owszem, w świetle polskiego prawa są własnością adresata, ale prawo - prawem, ale uprzejmość (której brak może się potem negatywnie na różne interakcje społ. - np. możliwości współpracy - przekładać) nakazuje uzyskać zgodę również drugiej strony, upewnić się, że (ona sama, czy też jej spadkobiercy) nie poczuje się czymś urażona; do czego dochodzą kwestie czysto techniczne - typu odszyfrowywania ;) pisma odręcznego.
Podsumowując: cieszę się, że swój apel zamieścileś, podpisuję się pod nim nawet; cieszę się też, że maziek przekazał go wyżej (gdyby tego nie uczynił, sam pewnie bym się poczuł w obowiązku ;)), ale naciskanie, czy pomnażanie ponagleń, nie wydaje mi się właściwe (ani - potencjalnie - wiele zmieniające).
Ad 1. Bardzo możliwe, że przeszacowałem, dlatego też zaapelowałem do maźka, żeby pokazał rzeczywiste statystyki.
Ad 2. ”publikacja listów to zawsze sprawa delikatna”
Władysław Kapuściński zmarł w 1979 roku
https://pl.wikipedia.org/wiki/W%C5%82adys%C5%82aw_Kapu%C5%9Bci%C5%84ski
Stanisław Ulam w 1984 roku.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Ulam
były literalnie dekady czasu na rozmowy ze spadkobiercami.
„Podsumowując: cieszę się, że swój apel zamieścileś, podpisuję się pod nim nawet; cieszę się też, że maziek przekazał go wyżej (gdyby tego nie uczynił, sam pewnie bym się poczuł w obowiązku ), ale naciskanie, czy pomnażanie ponagleń, nie wydaje mi się właściwe (ani - potencjalnie - wiele zmieniające).”
Maziek napisał:
Zapytałem.
Przypomnienie pytania po trzech miesiącach to już „naciskanie”?
Przypomnienie to nie to samo, co ponaglenie, ale nawet gdyby nim było, to gdyby maziek ponownie napisał do W.Z., to byłoby dopiero pierwsze ponaglenie, więc na razie nie ma mowy o „pomnażaniu ponagleń”, bo maziek nie wysłał nawet pierwszego.
Owszem, ja zaproponowałem, żeby pytać do skutku, ale do kwestii, czy zapytać po raz trzeci, można wrócić, jeśli nie uzyskamy odpowiedzi na powtórzone pytanie/pierwsze przypomnienie.
*
Ekologia w modzie, więc zapytam, oszczędzając bawełnę, czemu wy (maziek i Q) tak się tego W.Z. boicie, w pas kłaniacie, czapki mnąc w rękach?
Uważacie, że jeśli maziek (albo ty, Q) przypomni[sz] o pytaniu z marca, to W.Z. się obrazi i zamknie Forum?
Pisałem poprzednio, że W.Z. handluje koszulkami na FB.
Ostatnio można było koszulkę wygrać.
*
Wojciech Zemek
30 maja 0 14.32
KONKURS DLA FANÓW LEMA!
Myślisz, że dobrze znasz twórczość Stanisława Lema? Sprawdź się!
Przygotowaliśmy dla Was 3 okładki z nowych tytułów, które ukażą się w serii Wydawnictwo Literackie z okładkami Przemka Debowskiego.
Twoim zadaniem jest dopasować każdą okładkę do właściwej książki i podać tytuły w odpowiedniej kolejności (od lewej do prawej).
Odpowiedzi prosimy podawać w komentarzach.
Liczy się trafność i szybkość – kto pierwszy, ten lepszy!
Na Wasze odpowiedzi czekamy do poniedziałku, 2 czerwca, do godziny 24:00.
Nagrody:
1. miejsce – koszulka z naszego sklepu Allegoria.pl
Miejsca 2–3 – książki z serii Wydawnictwa Literackiego z okładkami autorstwa Przemka Dębowskiego
Dodatkowo: wśród wszystkich uczestników wylosujemy 1 osobę, która otrzyma dowolnie wybraną koszulkę!
*
„Myślisz, że dobrze znasz twórczość Stanisława Lema? Sprawdź się!”
Tak właśnie myślę.
Myślę też, że konkurs polegający na dopasowywaniu okładek do książek nadaje się raczej na TikToka.
I że w twórczości Lema jest taki cytat:
„No, jak wstanę, jak wyrwę deskę z trumny …”
-
A ja zapytam tak: czy naprawdę sądzisz, Cetarianie, że taki monit w jakikolwiek sposób wpłynie na decyzję o ewentualnej publikacji owych listów?
Bo msz świat tak nie działa. Myślę, że adresat jest od dawna świadomy, że istnieje pewne zainteresowanie wydaniem tej korespondencji, i natrętne dopominanie się niekoniecznie przyspieszy przejście do fazy wydawniczej realizacji.
Sygnał ze strony forum dostał, traktujmy się wzajemnie poważnie.
Co innego, gdyby podobne zapytanie padło z innego źródła. A najlepiej - z więcej niż jednego.
-
A co do meritum:
Nie chciałbyś przeczytać korespondencji Lema z Ulamem? I/lub korespondencji Lema z Władysławem Kapuścińskim?
Jeszcze z Le Guin czeka w kolejce. To i te pewnie wpadłyby w kolejkę. Nic a nic mnie to nie ekscytuje, większość z tego będą to pewnie sprawy ówcześnie bieżące i dziś już mało istotne.
-
A ja zapytam tak: czy naprawdę sądzisz, Cetarianie, że taki monit w jakikolwiek sposób wpłynie na decyzję o ewentualnej publikacji owych listów?
Bo msz świat tak nie działa. Myślę, że adresat jest od dawna świadomy, że istnieje pewne zainteresowanie wydaniem tej korespondencji, i natrętne dopominanie się niekoniecznie przyspieszy przejście do fazy wydawniczej realizacji.
Sygnał ze strony forum dostał, traktujmy się wzajemnie poważnie.
Co innego, gdyby podobne zapytanie padło z innego źródła. A najlepiej - z więcej niż jednego.
Ja nigdzie nie twierdziłem, że monit wpłynie na decyzję. Ale chciałbym się dowiedzieć, dlaczego decyzja jest taka, jaka [de facto] jest.
Twoje podejście jest takie, że gdyby T.L. i mógł i chciał wydać te dwa tomy korespondencji, to wydałby je (W.Z. jest tylko jego pracownikiem).
A skoro nie wydał, to albo nie mógł, albo nie chciał, ale po co o to pytać?
Ja uważam że pytać warto,
a to twoje zdanie:
„Sygnał ze strony forum dostał, traktujmy się wzajemnie poważnie.”
odnosi się raczej do W.Z., który prawie na pewno nie jest zasypywany przez maźka pytaniami, ale przez trzy miesiące nie znalazł chwili czasu, żeby się oderwać od straganu z koszulkami i odpowiedzieć.
Dla mnie ta korespondencja (nasza tu wewnętrzna) ma taką zaletę, że właśnie przed chwilą uświadomiłem sobie, że biografia Gajewskiej została ocenzurowana.
To jest klasyczny dylemat biografów, jeśli biografia jest autoryzowana, autor dostaje łatwy dostęp do wielu źródeł, ale zgadza się na pominięcie tego, czego osoba opisywana (lub jej spadkobiercy) nie chce upubliczniać.
Nie zawsze tak jest, z tego co pamiętam, np. Hansen napisał, że Neil Armstrong udostępniał wszystko, o co Hansen prosił i odpowiadał na pytania, ale w żaden sposób nie ingerował w ostateczny tekst.
Być może już poprzednio pisałem, że wkrótce po premierze biografii Lema, napisanej przez Gajewską, widziałem wywiad z nią, w którym powiedziała, że po zakończonej pracy odwiozła do biblioteki sto dwadzieścia książek. Trochę mnie zdziwiło, że wśród tych książek nie było „Bogów Lema” Oramusa, w których Oramus opublikował wywiad z Rottensteinerem.
I że w związku z tym Gajewska nie dowiedziała się o procesie.
Ale w książce Gajewskiej pada jeden raz nazwisko Rottensteinera
Str. 500
„Pobyt w Wiedniu wspominał w liście do Władysława Kapuścińskiego; „Mieszkaliśmy u mego agenta {Franza Rottensteinera] i oglądaliśmy to austriackie miasto trochę podobne do powiększonego Lwowa, i nawet dwukonką, czyli fiakrem, się jeździło.””
Ca 30 milionów nakładu, tłumaczenia na czterdzieści języków, a biografka nie była zainteresowana kontaktem, rozmową z wieloletnim agentem Lema na Zachodzie?
Rottensteiner żyje do dziś.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Franz_Rottensteiner
https://en.wikipedia.org/wiki/Franz_Rottensteiner
https://de.wikipedia.org/wiki/Franz_Rottensteiner
Nie wiem, czy udzieliłby wywiadu Gajewskiej, ale co to szkodziło zapytać?
Ano szkodziło, bo gdyby napisała o współpracy, to musiałaby też napisać o jej zakończeniu, a w zasadzie o zerwaniu współpracy i o trwającym pięć lat procesie, przegranym przez Lema.
Orliński w swojej biografii Lema, na stronie 414, w Podziękowaniach, napisał tak: „Wsparcie Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej pozwoliło mi na sfinansowanie lemologicznych podróży do Lwowa, Berlina i Wiednia.”
Sądzę, że i Gajewska bez problemu zdobyłaby środki na wyjazd do Wiednia, gdyby spróbowała.
*
Jak już kiedyś pisałem, Kapuściński figuruje w indeksie książki Gajewskiej 21 razy. Wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne, żeby to jego spadkobiercy blokowali wydanie jego korespondencji z Lemem.
Ulama nie ma w indeksie w ogóle. Może Gajewska nie przeczytała korespondencji Lema z LeGuin?
Może nie zauważyła wzmianki o korespondencji z Ulamem?
A może odradzono jej pisanie o Ulamie?
Jeszcze z Le Guin czeka w kolejce. To i te pewnie wpadłyby w kolejkę. Nic a nic mnie to nie ekscytuje, większość z tego będą to pewnie sprawy ówcześnie bieżące i dziś już mało istotne.
Może tak.
Tylko, że Ulam urodził się (w 1909 roku) we Lwowie, do którego Lem tęsknił przez całe życie.
Urodził się, tak jak Lem, w zamożnej, zasymilowanej rodzinie żydowskiej.
W 1933 r. obronił doktorat i zaczął wyjeżdżać do ośrodków akademickich Europy Zachodniej, a potem do USA.
Ojciec Stanisława Ulama, Józef, był adwokatem. (A w rodzinie Lema też byli adwokaci).
Wg Wikipedii
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Ulam
„Podczas wojny zginęła jego cała rodzina, z wyjątkiem kuzynostwa, które odnalazło się we Francji i Izraelu”
Wydaje mi się że, nieco paradoksalnie, gdyby korespondencja Lema z Ulamem była, jak przypuszczasz, nudnawa, to zostałaby wydana.
Ja podejrzewam, że być może jest na tyle osobista, że T.L. postanowił jej nie wydawać.
-
Ja nigdzie nie twierdziłem, że monit wpłynie na decyzję. Ale chciałbym się dowiedzieć, dlaczego decyzja jest taka, jaka [de facto] jest.
Twoje podejście jest takie, że gdyby T.L. i mógł i chciał wydać te dwa tomy korespondencji, to wydałby je (W.Z. jest tylko jego pracownikiem).
Niezupełnie.
Uważam, że jeżeli:
1) może je wydać,
2) uzna, że warto (a to może być wypadkową wielu czynników, o niektórych możemy nie wiedzieć),
3) będzie miał czas się tym zająć (m.in. w sensie, że nie będzie spraw poważniejszych / pilniejszych, bo tu znowu nie mamy pełnego obrazu),
to prędzej czy później to zrobi.
Nasze zainteresowanie może wpłynąć na punkt 2, ewentualnie 3 (w sensie przyspieszenia procesu) - i wg mnie wystarczy, że sygnał został już przekazany, a powtarzane monity nie zwiększą skali tego wpływu.
To nie jest przypadek, w którym "kropla drąży skałę" - a jeżeli już, to kolejna kropla powinna płynąć z innego kierunku.
-
Ja nigdzie nie twierdziłem, że monit wpłynie na decyzję. Ale chciałbym się dowiedzieć, dlaczego decyzja jest taka, jaka [de facto] jest.
Twoje podejście jest takie, że gdyby T.L. i mógł i chciał wydać te dwa tomy korespondencji, to wydałby je (W.Z. jest tylko jego pracownikiem).
Niezupełnie.
Uważam, że jeżeli:
1) może je wydać,
2) uzna, że warto (a to może być wypadkową wielu czynników, o niektórych możemy nie wiedzieć),
3) będzie miał czas się tym zająć (m.in. w sensie, że nie będzie spraw poważniejszych / pilniejszych, bo tu znowu nie mamy pełnego obrazu),
to prędzej czy później to zrobi.
Nasze zainteresowanie może wpłynąć na punkt 2, ewentualnie 3 (w sensie przyspieszenia procesu) - i wg mnie wystarczy, że sygnał został już przekazany, a powtarzane monity nie zwiększą skali tego wpływu.
To nie jest przypadek, w którym "kropla drąży skałę" - a jeżeli już, to kolejna kropla powinna płynąć z innego kierunku.
Ja już w zasadzie kończę temat ze swojej strony. Pisanie (jak to zwykle bywa) wymusza myślenie o sprawie, o której się pisze, więc w sumie sam sobie odpowiedziałem.
Oczywiście, moje hipotezy to tylko domniemania zawodne, być może te zbiory kiedyś się ukażą.
(O to, że Gajewska świadomie, celowo, na prośbę spadkobierców, pominęła całkowicie tak ważną w karierze międzynarodowej Lema postać, czyli Rottensteinera, gotów byłbym się założyć.)
Dalej wydaje mi, się że korespondencja z Kapuścińskim i Ulamem byłaby – dla mnie – ciekawa, ale jej niedostępność, to problem, z którym potrafię się pogodzić.
[;-)]
*
Na koniec refleksja: zdecydowana większość ludzi miewa czasem tak, że albo poprosi kogoś o coś, co nie jest specjalnie ważne ani pilne, albo zostaje o coś podobnie niespecjalnie ważnego ani pilnego poproszona, po czym strona proszona zapomina.
Po przypomnieniu reakcja strony poproszonej zazwyczaj jest m.w. taka „O kurka, sorry, zaraz to zrobię.”
„powtarzane monity nie zwiększą skali tego wpływu.”
Na razie nie było żadnego monitu, tylko jedno zapytanie. Gdyby monit wysłano, to byłby pierwszy monit, z nie powtarzany.
Ale już nie nalegam.
*
P.S.
@maziek – pytanie o statystyki czytelników Forum pozostaje aktualne.
-
P.S.
@maziek – pytanie o statystyki czytelników Forum pozostaje aktualne.
Hmm, w tej chwili wyświetla się 4796 "gości".
Czyżbym wywołał jakąś [boto]Pandorę z puszki, albo cuś?
-
P.S.
@maziek – pytanie o statystyki czytelników Forum pozostaje aktualne.
Hmm, w tej chwili wyświetla się 4796 "gości".
Czyżbym wywołał jakąś [boto]Pandorę z puszki, albo cuś?
Był przekręcony czas aktywności użytkowników. Teraz widać ilu użytkowników i gości przegląda forum w ciągu ostatniej godziny.
"Goście" to też botki.
-
P.S.
@maziek – pytanie o statystyki czytelników Forum pozostaje aktualne.
Hmm, w tej chwili wyświetla się 4796 "gości".
Czyżbym wywołał jakąś [boto]Pandorę z puszki, albo cuś?
Spocznij odpocznij tu rozrywka np. na wszystkich frontach świata tego całego
:)