Udekorowana trybuna, flagi, gołębie i baloniki. Wchodzi mówca:
Panie i Panowie, niniejszym ogłaszam rozpoczęcie początku otwarcia:
Truuutuuutuuuuum-tadadadam! Paramparampaaa...ekhhh...argh...buuuu <trybuna_sie_zawala_flagi_spadaja_baloniki_kradna_dzieci_a_golebie_brudza_przechodniow>
To nie jest uroczyste otwarcie, to
Fiasko.
Ostatnia powieść Lema, wydana w 1987.
Podstawowe informacje oraz recenzja Jerzego Jarzębskiego znajdują się
tutaj: http://www.lem.pl/polish/dziela/dziela.htmProponuję porozmawiać najpierw chwilę o pierwszym rozdziale - o
Lesie Birnam. Nie byłam wcale zdziwiona dowiadując się, że powstał on osobno, wcześniej i miał być (chyba) zaczątkiem całkiem innej opowieści.
Zastanawiam się, czy tytuł rozdziału jest znaczący - las Birnam występował w
Makbecie. Makbet zdobył koronę poprzez morderstwo, a zachęciły go do tego (oprócz żony) przepowiednie wiedźm, które powiedziały mu, że przegra dopiero, gdy ruszy na niego las Birnam, a pokona go człowiek niezrodzony z kobiety. Makbet odebrał te słowa jako zapowiedź swoich nieustannych zwycięstw. Okazało się jednak, że był to podstęp: Makduff, prawowity pretendent do tronu, kazał swej armii dla ochrony wziąć gałęzie z drzew - co wyglądało z daleka, jakby sam las ruszył na zamek, a ponadto nie był zrodzony z kobiety, gdyż przy porodzie jego umierającą matkę rozcięto, by wydobyć żywe dziecko... Tak więc wiedźmy powiedziały prawdę, a jednocześnie oszukały Makbeta i wydały go na zgubę.
W powieści, której początek rozgrywa się na Tytanie - jednym z księżyców Jowisza, las Birnam to tworzące się dynamicznie struktury z zamarzających gazów, które wciąż się przesuwają - widziane z daleka przypominają ośnieżony, wędrujący las. Stąd nazwa - nadana przez jakiegoś miłośnika Szekspira. Są jednak groźne - mogą się zapaść w każdej chwili, grzebiąc pod sobą wędrującego między nimi śmiałka, a wyznaczane przez naukowców "bezpieczne" trasy zawodzą. Cała historia rozpoczyna się od wejścia w ten las przez pilota Angusa Parvisa w poszukiwaniu wcześniej zaginionych ludzi, między innymi komandora (już nie pilota) Pirxa...
Na dodatek z powodu tej prawie-mitologicznej nazwy, nazwisko Angusa zostaje skojarzone przez pracownika stacji i lotniska z Parsifalem - jednym z rycerzy króla Artura, poszukującym świętego Graala...
Niby przypadek.
Ale mi się to odesłanie do dramatu opisującego klęskę Makbeta wydaje znaczące - to jakby zapowiedź klęski bohaterów powieści. A nauka, która mówi im "tu jest bezpiecznie, idź tędy" i zawodzi, wiodąc śmiałka na zgubę, czyż nie jest równie podstępna jak Szekspirowskie wiedźmy? I równie godna zaufania...?
EditAha - opisy tworzenia się i upadania tworów w lesie Birnam są moim zdaniem niezwykle bliskie opisom z
Solaris