Przecież się nie kryję, wszystko jest na moim blogu
Tylko, wiesz, to jest forum dyskusyjne, a nie miejsce na reklamowanie bloga. Ergo: jeśli tu stawiasz jakieś tezy, tu też staraj się je uzasadnić.
Tu przechodzimy do zagadnienia ogólnej badziewności konstytucji, będącej wynikiem dysfunkcji intelektualnych środowiska jej twórców.
Czyli jednak potwierdzasz tezę o braku szacunku swojego środowiska dla ustawy zasadniczej? Lepiej późno, niż wcale...
Otóż zastanawiał się ktoś czemu nie poszli w proporcjonalne zarządzanie mediami państwowymi? Każdy kto wszedł do sejmu dostaje swoją działeczkę w zależności od tego, ile ma procent głosów. I nie ma problemów z obecnie obowiązującym systemem kadencyjnym:
Dobre pytanie, które należy skierować do rządzących przez ostatnich osiem lat, bo mieli po temu wszelkie narzędzia... i wykorzystali je do siania chamskiej, a mało skutecznej, propagandy, jak widzieliśmy.
https://i.ibb.co/1m245PX/Opera-Zrzut-ekranu-2023-12-20-171010-twitter-com.png
Ten argument ma sens tylko na gruncie - przywoływanej - filozofii prawa Schmitta. W bardziej powszechnie uznawanej mieści się zgodność z przepisami, procedurami, nie - ustalanie kto ma większość. I tu warto wspomnieć o takim zapisie ustawowym:
"Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu."Czy zapis ten był realizowany za prezesa Kurskiego i później? Oto jest pytanie, w kontekście odpowiedzi na które należy rozpatrywać działania ministra Sienkiewicza, jakich estetycznych wątpliwości by w kim nie budziły
Epatowanie zaś wynurzeniami Szułdrzyńskiego jest zaś aktem desperacji.
/.../
Szułdrzyński nie pojmuje, że wygrana w wyborach była w owym czasie pojmowana jako najlepszy wynik procentowy i największy klub. Dalej - epatuje marszem na kapitol co jest dowodem na jego odklejenie i histerię, którą wzmacnia. Zamiast napisać jak jest, że jak nie przejdzie Morawiecki to sejm wyłoni i pan prezydent zaprzysięże. Szułdrzyński powinien zaś przewidzieć pucz telewizyjny i wezwać do wprowadzenia stanu wyjątkowego.
Czepiłeś się zdania o
szturmie na Kapitol, a pomijasz resztę, czyli sedno, tj. zwrócenie uwagi, że Jar.Kscz. gra na radykalizację - sporu, i swoich stronników. (Twoje słowa o puczu i stanie wyjątkowym to też część tej radykalizacji.)
Już lepiej przywołam Wosia, który powinien się zapić na śmierć. Pozakładał się z różnym elementem o wino że Kaczor odda władzę. No i oddał, a ci nie chcą Wosiowi flachy oddawać.
Bo też sytuacja nie jest tak jednoznaczna. Z jednej strony oddał (uznał wynik wyborów), z drugiej nie oddał do końca - próbując aktywizować prezydenta, grać budżetem, "broniąc" TVP (zamiast pogodzić się z tym, że jak się ma w jakiejś sprawie sporo za uszami, to można potem po tych uszach oberwać)..
Dziadek Waldemar się odkleja tak, jakby nie było filmu w którym Bolek się miota, że tamte nie mogą wejść rano. Wszyscy widzieli.
Wiesz, jak ktoś deklaruje, że był świadkiem naocznym, więcej - uczestnikiem, to w imię cywilizowanego domniemania niewinności (w tym kontekście - prawdomówności) wypada minimum rozważyć wersję, że dzieli się prawdziwą, zakulisową, wiedzą. Przy czym nie twierdzę, że na działania Wałęsy nie miała wpływu jego bolkowa przeszłość, i próby grania nią, ale... pamiętajmy, że sprawa nie była czysta - bezkompromisowi lustratorzy kontra tchórzliwa, a przyczajona, agentura. Obecnemu Prezesowi (PiS) nie przeszkadzała bowiem
bolkowatość gdy Wałęsę na prezydenta lansował (mamy na to jego własne słowa!):
https://www.fakt.pl/polityka/jaroslaw-kaczynski-wyznaje-wiedzialem-ze-walesa-byl-agentem/5234p53Natomiast przeszkadzać mu zaczęła gdy wyleciał z kancelarii. (Czy więc mogła być dla premiera Olszewskiego lustracja sprawą pryncypiów? I tu założę dobrą wolę, więc nie wykluczę. Ale już dla stojącego za nim
kingmakera była to - wedle słów własnych tego ostatniego - raczej pałka, którą się w danym momencie wygodnie było posłużyć.)
Z kolei słynne - owszem, panicznie brzmiące - słowa
"Wy nie wiecie jak daleko oni zaszli, dlatego trzeba ich błyskawicznie. Natychmiast, dzisiaj!" też róźnie można rozumieć (tu przypominają się pogłoski o próbach stawiania przez rząd Olszewskiego w stan gotowości Wojsk Nadwiślańskich; gdzie nawet nie ma znaczenia ich prawdziwość, a tylko to, czy L.W. je słyszał, i dał im wiarę).
O czym mówiąc odwołam się do relacji dwu swoich znajomych (różnych kolegów się miało), obaj nie żyją, więc, że mówili to nie potwierdzą, ani też swoich twierdzeń - siłą rzeczy - nie udowodnią, dlatego proszę potraktować to jako powtarzanie plotek, niemniej pozwolę sobie na to (w ramach dyskusji która od ścisłych, weryfikowalnych, konkretów regularnie odchodzi).
Pierwszy z nieboszczyków (porządny człowiek, przynajmniej jak na polityka i biznesmena, a przy tym mój daleki krewny) był członkiem-założycielem PC, i reprezentantem tamtejszego
zakonu. I nie ukrywał w swoich wypowiedziach, że bracia Kaczyńscy, jak też cała ich istotniejsza świta znali dobrze przeszłe uwikłania Wałęsy, sądzili jednak, że da się go potraktować jak tego kondotiera z anegdoty, co to go miano - gdy odniósł zwycięstwo - najpierw otruć, a potem uhonorować, tylko na współczesną miarę. Tj. skłonić do rezygnacji gdy już wyniesie do władzy wspomnianych braci oraz S. Siwka, a - gdy na to przystanie - pozwolić - już zneutralizowanemu - na zachowanie pozycji żywej legendy. Nie wiem, oczywiście, czy to prawda (w sensie naukowym czy procesowym), choć zazębia się to z relacją Kuczyńskiego i zlinkowaną wypowiedzią J.K., ale - powtórzę - wygląda to - zsumowane -
trochę inaczej, niż wersja
niezłomni kontra agentura.
Drugi śp. kolega był oficerem (nie pomnę, majorem czy pułkownikiem) wspomnianych Wojsk Nadwiślańskich, a potem funkcjonariuszem (bodaj komendantem nawet) straży marszałkowskiej. Znałem go słabiej, ale fakt, iż zakończył życie z własnej ręki na tle (kompletnie prywatnej, apolitycznej) sprawy, do której podszedł honorowo nakazuje co najmniej rozważyć opcję jego prawdomówności (ludzie z tak wygórowanym poczuciem honoru raczej nie kłamią). Otóż upierał się on, iż rząd Olszewskiego faktycznie co najmniej rozważał użycie jednostki, w której służył, do jakiejś próby siłowego odsunięcia prezydenta, ale zrezygnował z tego nie uzyskawszy odpowiednio mocnego poparcia mundurowych. Mógł - oczywiście - powtarzać krążące w wojsku pogłoski (do wiary w które mogły go skłonić pro-SLD-owskie poglądy), ale mógł też dobrze wiedzieć, co mówi
*. Tak więc przyczyny wałęsowej paniki mogły być rozmaite..
* Tu jeszcze takie źródło przytoczę:
http://czuchnowski.blox.pl/2016/02/4-czerwca-1992-wojsko-wyprowadzic.htmlAcz i to dorzucę dla równowagi:
https://oko.press/sobota-dwie-legendy-rzadu-jana-olszewskiego