Może i są stosowalne, może i
b. słynny myrmekolog i entomolog je zapoczątkował, ale zalewanie na żywca wrzącym metalem - choćby i tylko mrówek - to nie jest coś, co bym uznał za
moralnie obojętne (ani - tym bardziej -
dodatnie), zwł. że - niczym dawkinsowy mem krążący - zapłodniło konceptualnie pseudo-artystów, którzy to samo robią
dla sztuki (i na handel), a ci z kolei
zainspirowali następnych robiących sobie z formicocydu czystą zabawę. (Znaczy: nauka szybko wyparowała, mordowanie zostało. Widać nośniejsze.)