Coś mi mówi, że sekwencja odpalenia bomby wodorowej (zapłon -> ładunek konwencjonalny -> ładunek jądrowy -> ładunek termojądrowy -> synteza) trwa wieki w porównaniu z 1^-7 sekundy i w dodatku pewnie nie jest idealnie stabilna
. Cała rzecz działaby się sekundy czy raczej minuty lub nawet godziny świetlne od Ziemi, więc sterowanie tym wszystkim musiałoby być autonomiczne. Chyba by to nie wyszło przy kursie kolizyjnym "na czołówkę"
.
O ile wiem rozważano użycie ładunków takiego czy innego rodzaju ale przy kursie zbliżeniowym "psi gonią zajęca". Wówczas byłoby łatwiej, ponieważ różnica prędkości byłaby daleko mniejsza. Jednak, jak ostatnio wyczytałem gdziesik, co najmniej jedno z przebadanych ostatnio ciał interesującego nas rodzaju składa się z kilku związanych siłami grawitacji brył, która to grawitacja jest ze względu na ich masę tak znikoma, że człowiek mógłby nadac sobie II kosmiczną na takim ciele podskakując. W danym przypadku rzecz w tym, że zachodzi obawa, iż wybuchowe metody nawet jeśli nie rozdrobnią planetki, to w każdym razie rozdzielą elementy składowe i będziemy mieli mega-ruską-ruletkę
.