Piszesz: "Za szybko. Społeczeństwa ( nie jednostki) nie są w stanie akumulować zmian." Wydaje mi się, że - póki co - ludzie nie są w stanie sterować postępem technologii. Odwrotnie, to technologia rządzi historią ludzi. Byc może, zbliża sie czas dramatycznego rozstrzygniecia: albo my ją albo ona nas...
***
" Brak pracy - to jeden z efektów zbyt szybkiej robotyzacji i komputeryzacji." Czyżby?Przed "robotyzacją i komputeryzacją" bezrobocie w wielu krajach było o wiele wyższe, :).
Kiedy odejdziemy od komputerów operujących na "0" i "1" na rzecz quasi abstrakcyjnego myślenia określającego poziom pewności zapamiętanego obrazu zdarzenia i zdarzenia zachodzącego???
Nie mówię o modelu. Mówię o samodzielnym bycie, obdarzonym świadomością i emocjami. Samosterowalnym.No tak, ale tego nie potrafimy zamodelowac matematycznie, to jest problemem a nie komputery. Czyli winne nie sa komputery lecz nasza niewiedza. Komputery nie ograniczaja naszych mozliwosci i poki co wszystko sie na nich dalo zrealizowac.
Zresztą i tak nie tylko o to prawo mi chodziło. Uważam po prostu, że wzrost wydajności nie pociąga tego, że na pewno powstanie czy to AI, czy coś tam.Co Wy z tym AI ;D
Aktualnie mocno rozczarowany gigantyczną różnicą pomiędzy oczekiwaniami ze strony nowych technologii a umiejętnością absorbcji technologii przez społeczeństwo.To napisz cos wiecej, bo zboczylismy na przerozne tematy zagrzewajac niepotrzebnie atmosfere a od tego ciekawego odeszlismy.
Nie, społeczeństwo już odrzuca całe obszary nowych technologii. UMTS to jedno z takich nieporozumień.No i bardzo dobrze, widocznie nie moze ich przyjac. Przez to nie zmienia sie spoleczenstwo. Ale nie chamuje to przeciez rozwoju technologii prawda?
Weźmy Internet: 10 lat temu był praktycznie niedostępny, za to jak już miałeś dostęp to znalezienie wartościowej informacji było dziecinnie proste. Dziś - mimo bajerów i emoticonów - za darmo masz sieczkę jak w TV (co zabawniejsze, TV jest szybsza) a informacje wartościowe chowają się za subskrybcjami lub zamkniętymi grupami specjalistów.Tylko ze znowu nie chamuje to rozwoju technologii. A to jak spoleczenstwo wykorzystuje technologie i czy jedno wykorzystanie jest "zle" a inne "dobre" to troche inny temat.
Nie będę się rozpisywał skąd się to bierze - wiadomo, cybercrime, nadmiar konkurujących providerów, niska bariera wejścia do tego biznesu - w efekcie zły pieniądz wypiera dobry.
A teraz spójrzmy w przyszłość:Aha, teraz zalapalem w koncu.
Internet i komputery stają się towarem masowym. Adresowanym nie tylko do specjalistów i entuzjastów - ale do każdego obywatela. Czyli niska cena, słaba jakość ale również konieczność przedłużenia czasu życia urządzenia - Kowalski nie będzie kupował na raty nowego PC co 6 miesięcy!!!
Otóż zakładam, że jak każdy wdrażany wynalazek ( w końcu od lat 60 ubiegłego wieku) w którymś momencie straci swój impet i w konsekwencji wejdzie w fazę stagnacji. A stagnacja oznacza brak środków ( i powodów) do rozwoju kolejnych generacji.
UMTS ze swoimi multimedialnymi bajerami jest mało interesujący - w końcu przez telefon się rozmawia i za tą podstawową funkcję nikt nie chce płacić wielokrotnie drożej niż za GSM.
Jak mówiłem, interesująca jest zdolność absorbcji. (...) Kupujemy Pocket PC i po kilku dniach wrzucamy do szuflady.
Ale - wracając do mojego przykładu Internetu. Kiedyś był dla mnie ważnym źródłem informacji. Dziś, na liście moich bookmarków jest dwadzieścia kilka serwisów - plus poczta. I już.
W takim razie, programując AI, zamiast je uczyc encyklopedii wystarczy kiedyś zadac mu by pobierał sobie co dusza zapragnie z internetu ::)
CD i DVD zostaną wkrótce wyparte przez pamięci FLASH i elektroniczną dystrybucję. I to mimo potencjalnie rozwojowej technologii. (PenDrive 1GB nie jest już niczym niezwykłym, 8 czy 20GB to kwestia czasu).
UMTS ze swoimi multimedialnymi bajerami jest mało interesujący - w końcu przez telefon się rozmawia i za tą podstawową funkcję nikt nie chce płacić wielokrotnie drożej niż za GSM.
co do komputerów - to dynamika sprzedaży spada a czas eksploatacji rośnie. więcej: http://www.computerworld.pl/news/79306.html
Konsumujemy, nawet jeśli nie jesteśmy głodni.
Ale - wracając do mojego przykładu Internetu. Kiedyś był dla mnie ważnym źródłem informacji. Dziś, na liście moich bookmarków jest dwadzieścia kilka serwisów - plus poczta. I już.
CD i DVD zostaną wkrótce wyparte przez pamięci FLASH i elektroniczną dystrybucję. I to mimo potencjalnie rozwojowej technologii. (PenDrive 1GB nie jest już niczym niezwykłym, 8 czy 20GB to kwestia czasu).OK, i gdzie jest tu chamowanie rozwoju technologii?
UMTS ze swoimi multimedialnymi bajerami jest mało interesujący - w końcu przez telefon się rozmawia i za tą podstawową funkcję nikt nie chce płacić wielokrotnie drożej niż za GSM.Czyli co, Twoim zdaniem spoleczenstwa chamuja rozwuj technologii bo nie "wciagaja wszystkiego jak leci"? Dosc normalne jest ze wynalazki niepotrzebne nie zaczna byc uzywane. Jesli o takie chamowanie winic chcesz spoleczenstwa to odrazu z teza sie zgadzam.
co do komputerów - to dynamika sprzedaży spada a czas eksploatacji rośnie. więcej: http://www.computerworld.pl/news/79306.html
Ale nie w tym rzecz. Jak mówiłem, interesująca jest zdolność absorbcji. Obserwowana z punktu widzenia europejczyka, z wyższym wykształceniem ;) w wieku produkcyjnym - oczywiście, nie widać zagrożeń. Konsumujemy, nawet jeśli nie jesteśmy głodni. Kupujemy Pocket PC i po kilku dniach wrzucamy do szuflady.Ale przyznasz, ze teraz wiecej informacji pobierasz z tych wybranych serwisow niz kiedys z calego internetu? Wytlumacz znowu, jak sie ma ten przyklad do chamowania rozwoju technologii. Uwazasz ze powinno byc tak, ze przegladasz nadal wszystkie strony jakie sa w sieci?
Ale - wracając do mojego przykładu Internetu. Kiedyś był dla mnie ważnym źródłem informacji. Dziś, na liście moich bookmarków jest dwadzieścia kilka serwisów - plus poczta. I już.
Nic nie rozumiem. Dlaczego wiec ich uzywacie?
Dzi, ja sprzedaję te rzeczy. W dodatku nie jestem tresowanym handlowcem - wiem, co sprzedaję. Niedoróby, beta wersje (łagodnie mówiąc), oprogramowanie klikane w 4GLach przez gości którzy wczoraj wyszli ze szkół i jeszcze tanio biorą.Ja wyobraz sobie TWORZE te rzeczy! :o Wyobraz sobie jakich przez to lęków mozna dostac. Mnie rowniez, jako perfekcjoniste, obrzydzeniem napawa cala branza IT, ale co zrobic, taka ekonomia...
Jednocześnie kupuję. Masz rację, czytałem Politykę i podkusiło mnie zadać to samo pytanie na forum Lem-a - zakładając, że spotkam się z filozofią (technologiczną). To właśnie poszukiwanie w tym natłoku chłamu WARTOŚCI. A tu co? Zamiast dyskusji o tym jak człowiek oswaja albo walczy z przeznaczeniem - to co wszędzie: AI i dyskusja o sieciach neuronowych (mea culpa, sam w to wlazłem).Nie myslalem ze napisales po przeczytaniu tego (beznadziejnego ;) ) artykulu w Polityce, przez przypadek sam go znalazlem i wkleilem bo byl "w temacie". Za odbiegniecie od tematu przepraszam w imieniu conajmniej swoim, na forach jednak to zazwyczaj norma, od moich tez nie raz odbiegano :) Co do oswajania chetnie podyskutuje, wydaje mi sie ze poki co na kazde z Twoich racji jakostam odpowiedzialem.
Kolejna rzecz - jestem beneficjentem skoku który się zdarzył wraz z internetem. Ale bańka pękła. Wypatruję kolejnego skoku, jestem pewny że nadejdzie jak obecna technologia się wyczerpie lub zostanie odrzucona. I ciekawi mnie Wasze zdanie - kiedy??? I co w zamian krzemu i "0" i "1". Ja rozumiem, że matematyka jest wielka. Ale może czas na powrót do technik analogowych, wspartych jedynie cyfrowym przetwarzaniem? Zanim przyszły komputery z Fortranem, do obliczania krzywych balistycznych używano analogowych pokręteł... A przecież dziś umiemy znakomicie sterować tymi pokrętłami.W analogu nie widze przyszlosci bo po co? Tu mamy pewnosc dokladnosci informacji, decydujemy z jaka dokladnoscia cos zapisujemy (jak silnej korekcji szumow na przekaznikach dokonujemy), przez to informacja, co do literki (bitu) jest dokladna. Czasy niedokladnosci zapisu cyfrowego mysle tez juz mamy za soba, nawet w zapisie obrazu przeciez (8Mb matryca to juz jakosc druku, do pieknego analogowego VHS lepiej nie porownujmy).
Analog wydaje się być interesujący. Po pierwsze - nasze mózgowie jest generalnie analogowe. Po drugie, w większości wypadków (może poza ścisłą księgowością) nic mnie nie obchodzi wynik z dokładnością 12 zer po przecinku. Jeśli system odpowie mi, że jest prawie pewny - w normalnym życiu to dobra odpowiedź ( ja też rzadko jestem 100% pewny tego, co opowiadam).Zgadzam sie, analog jest szybszy, ale w teorii. Bo aktualnie zrobilismy takie maszyny cyfrowe, ktore czestoscia operacji potrafia przeskoczyc owa szybkosc analogu. I dochodzi do paradoksalnej, przyznaje, sytuacji, gdzie wolimy zamodelowac sobie na cyfrze analoga (np logika rozmyta, albo zwykle probkowanie sygnalow analogowych) i przetwarzac cyfrowo, bo jest wlasnie SZYBCIEJ. Ta niedokladnosc odpowiedzi o ktorej piszesz jest wlasnie modelowana w logice rozmytej. Oczywiscie cyfrowo ;)
A zaleta - analog jest szybki. Nie wymaga kwantyzacji, nie wymaga modelowania.
Przykład z życia. Subiektywna jakość obrazu kineskopowego TV jest o niebo lepsza niż jakiejkolwiek plazmy czy LCD. Dlaczego? Bo nie dajemy sobie rady z iloscią informacji, więc ją ograniczamy.Przyklad zly, a to dlatego ze obraz na LCD nie jest gorszy subiektywnie a poprostu obiektywnie. Aktualnie LCD wyswietlaja bardzo duzo mniej kolorow niz CRT oraz maja bardzo maly kontrast, dlatego obraz na nich jest (podkreslam obiektywnie) gorszy. Ma to sie zreszta nijak to analog vs. cyfra. O zadnym "ograniczaniu informacji" przez oko ludzkie tez nie ma mowy, bo sporo wiecej informacji dostajemy ogladajac normalny swiat niz ekran jakiegokolwiek monitora.
Co zatem decyduje o wyborze rozwiązania gorszego i ciągle droższego? Ok, w tym wypadku snobizm plus moda. Powody całkowicie pozamerytoryczne.W moim np przypadku tylko ergonomia (rozmiary). W kazdej innej konkurencji LCD przegrywa z kretesem, jednak rozmiar jest dla mnie przewazajacy i dlatego kupuje LCD. Inna sprawa ze nie kupilem LCD do tej pory wlasnie dlatego ze sa tak beznadziejne :)
technika analogowa jest rewelacyjna w pewnych szczególnych zastosowaniach, np: wzmacniaczach akustycznych, lecz okazała się niezwykle ograniczona w stosunku do techniki cyfrowej, która wyparła ją ze względów czysto pragmatycznych.
Ależ paradoksalnie, wracamy po długiej wędrówce. Ujawnia się pierwsze kryterium "konsumenta" (przepraszam). A więc zachowanie społeczne które zabije technologie CRT na rzecz LCD bo te drugie są płaskie...Ma potencjal, i co z tego? Zatrzymal sie te 15 lat temu z jakis powodow a nie przez spisek USA czy UFO.
A jeśli chodzi o analog. To też przykład zaniechania. To prawda, rozwój technologii poszedł w cyfrę. Ale czy z cała odpowiedzialnościa powiesz, że analog nie ma potencjału? Ta technologia od kilku lat sprowadza się do audio (a i to są wyjątki). Technologia cyfrowa zdaje się zbliżać do granicy możliwości architektury. Analog zatrzymał się 15 lat temu...
Ja zapytam inaczej. Skoro świat jest analogowy a biel i czerń są tylko w reklamach wiziru i perły, skoro ja odbieram świat analogowo... to po co w środek pchać cyfrę?No wlasnie nasza aktualna fizyka twierdzi ze swiat jest dyskretny akurat...
Ma potencjal, i co z tego? Zatrzymal sie te 15 lat temu z jakis powodow a nie przez spisek USA czy UFO.
No wlasnie nasza aktualna fizyka twierdzi ze swiat jest dyskretny akurat...
Mowilem raczej o czasteczkowej budowie materii... A jesli chodzi o serotonine to owo stezenie zalezy wlasnie od ilosci nieprawdaz?
Świat realny jest bardziej tworem chemii niż fizyki. Bardziej istotne jest stężenie serotoniny, testosteronu, endorfin w osoczu niż to, ile ich jest w ujęciu cząsteczkowym. To też bariera technologii - poziom szczegółu, który w znakomitej liczbie opisów i modeli został całkowicie niepotrzebnie przesadzony.
A analog... zatrzymał się, bo napotkał barierę i jednocześnie pojawiło się coś o gigantycznym potencjale - czyli bramki logiczne. Masz rację, to nie spisek, to granica rozwoju. Pytanie, czy przez ten czas nie powstały technologie które pozwolą wrócić do starych pomysłów???Jesli by powstaly to zostaly by wykorzystane, o to sie nie martw ;)
Podobne rzeczy sa w filmie Equilibrum, i wlasnie dlatego go polecalem, i jak widac nie tylko mi sie takie rzeczy podobaja jednak nikt w watku o filmach sie do tego nie przyznal... eh...
Np. bohater filmu wyjmuje hologram swojego mistrza Imperatora Palpatine'a, żeby mu powiedziec, że ,,The separatists have been taken care of, my master..." a przeca mógłby to zrobic przez krótkofalówkę koreańską sprzed 500 lat
Ja tam gdy włączam jakiekolwiek Gwiezdne Wojny, cofam się w rozwoju do momentu, gdy zobaczyłem je po raz pierwszy... i od razu wszystko staje się spójne i ok ::)
Deck, brakuje Ci dobrej woli
jedyną rozrywką byłoby chyba tworzenie innych planet - swego rodzaju terrariów i zabawa w tworzenie "cywilizacji"
IMHO przyszłość leży w wynalezieniu urządząnka mogącego swobodnie manipulowac DNA i materią na poziomie kwantowym (bądź nawet tahyonów) do tego mogącego kontrolować grawitacje (manipulacja polem grawitonów ) urządząnko mogło by byc wielkości np. chipa wszepionego pod skóre "usera" oczywiści ściśle współpracującego z jego mózgiem
No wybaczcie, moi Państwo, ale mimo wypitego kieliszka czerwonego wina, w morze kretynizmów takowych nie jestem w stanie się zanurzyć! Toż to bzdury!
Pole grawitonów? Co?????????
Manipulować DNA? SŁUCHAM??
Ludzie, jak się manipuluje DNA, to, hehe, w fazie przed narodzinami, a nie tak, że ja podchodzę to kuzynki Basi, manipuluję jej DNA i po chwili wyrasta jej drugi komplet nóg, służących tylko do oczu mych radowania, podczas gdy pozostałe dwie wciąż pełnią rolę chassis.
Co za majaki...
np. http://www.news-medical.net/?id=4500 pacjent chory na Parkinsona został wyleczony po roku geno terapi (tak tak - naprawy kodu genetycznego)
tu jeszcze jedna (pierwsza) pacjentka wyleczona za pomocą zmiany jej kodu DNA (genoterapia) http://www.frenchanderson.org/docarticles/best.html
PS.
Jak to robicie, że cytując pojawia się: tegi a tego dnia ten a ten napisał... a nie tylko quote?
ja naprawde nie wiem...:(
ruscy coś wymyślą ::)
Nie jestem biologiem (choć badaniami DNA się nieco zajmowałem, nie ukrywam), ale wydaje mi się że modyfikacja genomu czegoś, co żyje, jest równie możliwa jak zmiana przepisu jajecznicy, którą się właśnie zjadło.
He! He!
Ja nie twierdze, że nie da się zmodyfikować genomu danego osobnika (chociaż może wyrazilem się malo precyzyjnie). Stwierdzam jedynie fakt, iż ekspresja pewnych genów możliwa jest w ściśle określonym czasie życia osobniczego i wszelkie późniejsze modyfikacje genomu nie mogą już zbyt "drastycznie" wplynąć na "aparycję" delikwenta. W końcu i z jajecznicy, przy najlepszych nawet chęciach, nie zrobisz już jajka "na twardo".
Ostatecznie jednak też nie jestem biologiem (choć pewną, szczątkową zapewne, wiedzę sobie przyswoiłem) i jeszcze w wielu kwestiach mogę się bardzo mylić.
No tak, Japończycy mogą sobie robić eksperymenty z coraz zgrabniej poruszającymi się robocikami. Ale dopóki nie zostanie osiągnięta AI to będą to tylko lalki.ale do pewnych rzeczy juz sie nadaje... <zaciera kosmate lapy> ;)
Kurczę, to AI wraca jak bumerang... ;)
[size=14]W CERN rusza produkcja maszyn czasu?[/size]http://www.technoblog.pl/blog/1,84944,4906387.htmlŁukasz Partyka
Dwójka rosyjskich matematyków uważa, że rok 2008 rozpocznie epokę podróży w czasie. Stanie się tak za sprawą planowanego na lato uruchomienia w CERN nowego akceleratora - Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC). Czy czekają nas w tym roku wycieczki turystów z przyszłości?
- Można się spodziewać, że w wyniku zderzeń protonów w LHC będą powstawać maszyny czasu, czyli tunele czasoprzestrzenne - twierdzą Irina Arafiewa i Igor Wołowicz z moskiewskiego Instytutu Matematycznego im. W. A. Stiekłowa. Ich praca czeka dopiero na publikację, ale jest dostępna w internecie i fizycy z uznaniem komentują zawarte tam obliczenia. Wynika z nich, że tunele czasoprzestrzenne mogą się pojawiać nawet co kilka sekund. Niestety, na początku nie będziemy umieli z nich korzystać.
Olbrzymi międzynarodowy eksperyment naukowy jakim jest Large Hadron Collider w laboratorium CERN pod Genewą najprawdopodobniej ruszy wreszcie tego lata. Fizycy wiele sobie obiecują po nowym akceleratorze i prowadzonych ta badaniach - chcą między innymi wytropić bozon Higgsa, tajemniczą cząstkę, której istnienia wciąż nie udaje się udowodnić. Naukowcom brakuje jej w skomplikowanej układance jaką jest teoria cząstek elementarnych, budulca z którego składa się nasz świat.
- Jeśli para rosyjskich matematyków ma rację, jakiekolwiek postępy w tej dziedzinie zostaną przyćmione przez naprawdę wyjątkowe wydarzenie - przekonuje Michael Brooks na łamach najnowszego numeru "New Scientist". Jego zdaniem rok 2008 stanie się celem wycieczek z przyszłości, jako moment narodzin Wehikułu Czasu.
Czarne dziury i inne drobiazgi
W trakcie ciągnącej się od wielu lat budowy najnowszego akceleratora w CERN naukowcy zorientowali się, że mogą w nim produkować czarne dziury. Będą one jednak malutkie i niegroźne, a w dodatku pożyją tylko chwilkę, jak wytłumaczono mi dwa lata temu w tunelu, gdzie trwa budowa LHC. Fizycy musieli wówczas cierpliwie uspokajać opinię publiczną, bo idea produkcji czarnych dziur pod Genewą wywołała sporą sensację.
Protony (czyli cząstki wchodzące w skład jąder atomowych) będą rozpędzane za pomocą elektromagnesów w podziemnym kolistym tunelu o długości 27 kilometrów. Uzyskają wówczas energię na tyle dużą, że czasoprzestrzeń dookoła zacznie się dziwnie zachowywać, zwłaszcza gdy takie cząstki pędzące z naprzeciwka się zderzą. Stąd właśnie spore prawdopodobieństwo, że materia zacznie zapadać się i pojawią się malutkie czarne dziury. A jeśli ich produkcja jest możliwa - argumentują rosyjscy matematycy - w tych samych warunkach mogą się pojawić tunele, którymi można podróżować w czasie.
Przyczynowość włożymy między bajki?
Pomysł na tunele czasoprzestrzenne w CERN-ie wynika stąd, że Arefiewa i Wołowicz proponują przy okazji eksperymentu LHC zbadać zasadę przyczynowości. Idea, że skutek następuje po swojej przyczynie, leży u podstaw nauk przyrodniczych i zdrowego rozsądku. Ale może w fizyce nie ma na nią miejsca?
Teoria względności dopuszcza podróże w czasie - szczerze martwiło to Einsteina. Pierwsze teorie na ich temat już dawno odrzucono, ale hipotetyczne tunele czasoprzestrzenne trzymają się mocno. Naukowcy wyróżniają wśród nich tunele przenikalne, czyli takie, którymi można coś wysłać w przeszłość. Jeśli to się uda, zasada przyczynowości zostanie obalona. Fizycy będą mogli to stwierdzić, jeśli część energii zderzających się protonów zniknie. Zdaniem Wołowicza ucieknie ona przez tunel czasoprzestrzenny.
Wycieczek w czasie jeszcze nie zorganizujemy
- Nie oznacza to jeszcze, że przed Bożym Narodzeniem będziemy w stanie podróżować w czasie - zastrzega Brooks. - Ciągle będzie sporo przeszkód do otwarcia wrót czasu. Po pierwsze, tak jak czarne dziury, będą to malutkie tunele i tylko cząstki mniejsze od atomów mogłyby się tam zmieścić. Co gorsza, tunele będą miały tendencję do natychmiastowego zamykania się i nie mamy sposobu na zablokowania wejścia.
Arefiewa i Wołowicz liczą w tej sprawie na ciemną energię, o której wciąż niewiele wiadomo. Niektórzy fizycy przypisują jej jednak właściwości, które pozwoliłyby na utrzymanie, a nawet rozciągnięcie wejścia do tunelu do rozmiarów człowieka.
Jednak nawet najbardziej optymistyczni naukowcy przyznają, że nie będziemy w stanie ustawić takiego tunelu na właściwy moment w przeszłości. Nie będziemy nawet pewni, czy drugi jego koniec rzeczywiście przesunął się w czasie. Niektórzy mają pomysł na rozwiązanie: w grę wchodzi technologia polegająca na zakotwiczeniu tunelu do gwiazdy neutronowej. Nie umiemy tego zrobić i już.
- Ale może przyszłe cywilizacje będą wiedziały jak ustabilizować, powiększyć i operować dziurami w czasoprzestrzeni tak, by uzyskać tunel w czasie - spekuluje Brooks. Jego zdaniem nasi potomkowie znajdą w książkach historycznych wzmiankę o tunelach pod Genewą i wybiorą się do nas w odwiedziny.
- Może to dobry moment, by zwiększyć zatrudnienie w genewskim biurze informacji turystycznej - żartuje Brooks. A może raczej fizycy z CERN-u powinni zainteresować się przybyszami i wziąć ich na spytki?
populistyczne bzdury na patyku :)
a ja w ograniczonym zakresie umiem kontrolować czas.
jak dostanę ciastko to Wam powiem jak to robię :D
Swoją drogą ciekawe jak to w rzeczywistości będzie się miało do wieku osób i przedmiotów podróżujących w czasie (oby nie tak jak w jednym z opowiadań w "Cyberiadzie").
Od dłuższej chwili rozmyslam, gdzie są te granice. Historia cywilizacji materialnej to ciąg znaczących wynalazków i ich doskonalenia. Radio dało lampę elektronową, lampa - telewizje i maszynę liczącą... Dziś maszyna licząca rodzi kolejna maszynę... Narzędzie rodzi narzędzie.To prowokacja?... czy na poważnie?;) Dawno się nie udzielałem, więc trochę czuję się trochę w obowiązku do próby wyprostowania tych krętych ścieżek... ale... wypisywać się na tzw. "darmo" przecież też nie mam obowiązku... no nie?
Za szybko. Społeczeństwa ( nie jednostki) nie są w stanie akumulować zmian. Brak pracy - to jeden z efektów zbyt szybkiej robotyzacji i komputeryzacji.
Czy granicą rozwoju technologii jest sama technologia - nanometry i domieszki w półprzewodnikach? Czy zdolność do zmian społecznych?
Kiedy odejdziemy od komputerów operujących na "0" i "1" na rzecz quasi abstrakcyjnego myślenia określającego poziom pewności zapamiętanego obrazu zdarzenia i zdarzenia zachodzącego???
Czy kogoś to jeszcze interesuje?!
!te"bariery tech. z powodów tech.";)
W ogóle podejście liniowe, czy też wykładnicze; uznanie, że ludzkość rozwija się w pewnym tempie i tylko z tego wynika, iż osiągnie tamto, sramto i owamto w łatwym do przewidzenia czasie, to, szanowni Panowie, są, żeby nie przeklinać, zacytuję pewien kultowy film, ,, tylko akademickie dywagacje''.
Czyli kit.
Skoro tak(;)) to ja uważam, że na dzień dobry w tym wątku trza by sobie najsampierw ustalić czy w ogóle zgadzamy się, że istnieją jakoweś granice a dopiero potem pytać gdzież one EWENTUALNIE...
Nowa granica rozwoju technologii zostanie przekroczona? :)Cytuj[size=14]W CERN rusza produkcja maszyn czasu?[/size]Łukasz PartykaArefiewa i Wołowicz liczą w tej sprawie na ciemną energię, o której wciąż niewiele wiadomo. Niektórzy fizycy przypisują jej jednak właściwości, które pozwoliłyby na utrzymanie, a nawet rozciągnięcie wejścia do tunelu do rozmiarów człowieka.
Hehe. Krótko mówiąc: możliwe będą podróże w czasie, o których nic nie wiadomo za pomocą ciemnej materii, o której nie wiadomo, czy w ogóle istnieje...
"A ciemny lud to kupi"
A co do granic poznania i wynalazczości - myślę, że największą barierą do wcielania w życie wynalazków i/lub odkryć będą procesy społeczne i ludzie jako masa. Inercja przyswajania jest potężna, nie tylko na poziomie przyjmowania wiedzy, ale też legislacyjnie, obyczajowo, religijnie. Te wszystkie spory o zamrażane zarodki, prawa rodzicielskie do dzieci będących zarodkami 2 ludzi, a noszonych w ciąży przez inną kobietę, na dobrą sprawę moglibyśmy już dziś sklonować człowieka - lecz jaki byłby jego status prawny? Czy klon ma duszę? itd.
A co do nawoływań transhumanistów: jedwabiście, ale co to za "humanizm" (niezależnie od prefiksu), skoro to raczej nie będą ludzie...? Czy możemy sensownie mówić o tych istotach jako o szczeblach w rozwoju człowieka?
Czy kogoś to jeszcze interesuje?!te"bariery tech. z powodów tech.";)Mnie cholernie ale siedzę właśnie i tłukę g. młotkiem w firmie i nie mam jak gadać, a jak skończę to najpiękniejszym wynalazkiem będzie łóżko ;).
Hehe. Krótko mówiąc: możliwe będą podróże w czasie, o których nic nie wiadomo za pomocą ciemnej materii, o której nie wiadomo, czy w ogóle istnieje...
"A ciemny lud to kupi"
A co do granic poznania i wynalazczości - myślę, że największą barierą do wcielania w życie wynalazków i/lub odkryć będą procesy społeczne i ludzie jako masa. Inercja przyswajania jest potężna, nie tylko na poziomie przyjmowania wiedzy, ale też legislacyjnie, obyczajowo, religijnie. Te wszystkie spory o zamrażane zarodki, prawa rodzicielskie do dzieci będących zarodkami 2 ludzi, a noszonych w ciąży przez inną kobietę, na dobrą sprawę moglibyśmy już dziś sklonować człowieka - lecz jaki byłby jego status prawny? Czy klon ma duszę? itd.
A co do nawoływań transhumanistów: jedwabiście, ale co to za "humanizm" (niezależnie od prefiksu), skoro to raczej nie będą ludzie...? Czy możemy sensownie mówić o tych istotach jako o szczeblach w rozwoju człowieka?
Mnie cholernie ale siedzę właśnie i tłukę g. młotkiem w firmie
Wydaje mi sie, ze tunele czasoprzestrzenne sa jedyna forma podrozowania w universum, ktora spelnialaby swoja role. Mysle, ze zupelnym przezytkiem (choc nie znamy alternatywy) sa wszystkie silniki, jakkolwiek by doskonale nie byly.i
pozostaje tylko spytac jak zagiac czasoprzestrzen w kontrolowany sposob tak, zeby moc przeniesc sie tam, gdzie chce, a nie tam, gdzie wyniesie? Poza tym jest napisane w artykule, ze to malenkie czarne dziury sie tworza i materia sie zapada, wiec watpie, by dalo sie przeniesc cokolwiek (a juz na pewno nie zywego) w srodowisku o tak gigantycznej grawitacji.
fajnie to wyglada w Niezwyciezonym i Alienie
Ha! Specjalnie sprawdzilem. Rok pierwszego wydania Niezwyciezonego to 1982, a pierwszy Obcy wyszedl w 1979. I kto tu kogo czytal? :P Wole jednak myslec, ze dwie wybitne osobowosci mialy podobny pomysl i wizje ;)
Ja jestem bardzo za. Wizja wypraw w kosmos, gdzie jeszcze nikt nie dotarl (ze sie tak troche kiczowato wyraze cytujac serial), odkrywanie nowych swiatow, eksploracja i badanie... Chyba jest w naszej ludzkiej naturze przekraczanie prawda? Albo przynajmniej w tej romantyczniejszej czesci ludzkosci. Mowie o wizjach nowych swiatow z zupelnie kolumbowego punktu widzenia, tylko technologicznie ponad 500 lat w przodzie. Kto nie czytal w mlodosci Verna i ksiazek o podroznikach, odkrywcach i pionierach??? Pewnie mozna pytac po co, ale odpowiedz brzmi wlasnie dlatego, ze jestesmy ludzmi. Bo warto i tyle, dla samej wyprawy i podrozy i zobaczenia co jest za zakretem.
A technologia, o ktorej mowi CERN jest, uwazam, bardzo istotna z laboratoryjnego punktu widzenia i byc moze pozwoli badac nature zjawisk osobliwych. Chocby po to niech zderzaja ze soba te czastki.
Ale mamienie gawiedzi, widze w tym maczane paluchy marketingowcow, ze da sie moze kiedys podrozowac w czasie przez czarne dziury (byc moze rozciagane do naszych rozmiarow za pomoca czarnej materii - przeciez sami popatrzcie jak to brzmi!)...
Jesli komus uda sie kiedys, pewnie nie za mojego zycia, niestety, stworzyc tunele czasoprzestrzenne umozliwiajace podroze na ogromne odleglosci w krotkim czasie, to swietnie.
Bardzo przepraszam za zupelne zapedzenie sie i odejscie od tematu. Moj post powinien sie znalezc w watku "Eksploracja Kosmosu", jest taki.
Granic rozwoju technologii nie widze. Jesli pojawiaja sie jakies trudnosci, przewaznie sa obchodzone i znajdywane jest rozwiazanie. Jesli nie, zmienia sie zwrotnice i prowadzi dalsze odkrycia torem alternatywnym.
Chyba ze zaniecha sie nowych technologii na rzecz tych starszych, jako lepszych (przykladem niech bedzie CD, ktore brzmi lepiej, niz SACD, ktore ma TEORETYCZNIE wieksza dynamike, rozdzielczosc i pod kazdym wzgledem powinno zmiesc CD pod dywan. A nie robi tego, wiem, porownywalem i wielu amatorow muzyki jest tego samego zdania).
W czym tkwi tajemnica? Mam wrazenie, ze w naszej ludzkiej niedoskonalosci. Okazuje sie, ze sprzety, do ktorych wklada sie nie tylko wiedze i najlepsze (subiektywnie!) rozwiazania, ale tez troche (metafizycznie teraz zapieje) serca, sa duzo lepsze, niz wysrubowane i perfekcyjnie zaprojektowane sprzety, ktore obiektywne wartosci mierzalne maja lepsze. Chyba kazdy audiofil zgodzi sie ze mna. Wiec byc moze granica jest tam, gdzie wytwor techniki staje sie zbyt doskonaly i sterylny i nie bedzie wpasowywal sie w nasza niedoskonala percepcje?
Co do tego, że "wielkie umysły myślą podobnie" to (abstrahując już od tego, czy Scott ma umysł na miarę Lema) całkiem możliwe.Osobowosci Drogi Q :-) Celowo uzylem tego slowa, bo o ile umysl Lemowy jest mi duzo blizszy, a przynajmniej jestem z jego mysleniem bardziej obeznany, niz z umyslowoscia Scotta, to jestem niemal pewien, ze ten pierwszy pod wzgledem erudycji, wiedzy, inteligencji i fascynujacych umiejetnosci obserwacji i asocjacji jest zupelnie poza kategoria i porownaniem. Natomiast smiem twierdzic, ze Scott osoba jest ciekawa i chetnie poznalbym go osobiscie. Chocby przez fakt, ze popelnil kilka filmow, ktore uwazam za naprawde znakomite, a filmowy odpowiednik "Czy androidy snia o elektrycznych owcach" jest, moim zdaniem, dzielem wybitnym i, szczerze mowiac, lepszym od ksiazki (tylko nie bijcie za mocno).
Natomiast smiem twierdzic, ze Scott osoba jest ciekawa i chetnie poznalbym go osobiscie. Chocby przez fakt, ze popelnil kilka filmow, ktore uwazam za naprawde znakomite, a filmowy odpowiednik "Czy androidy snia o elektrycznych owcach" jest, moim zdaniem, dzielem wybitnym i, szczerze mowiac, lepszym od ksiazki (tylko nie bijcie za mocno).
O tyle mi sympatycznie, ze przewaznie, gdy ludzie mi przytakuja i sie ze mna zgadzaja, mam zaraz podejrzenie, ze pewnie sie myle. A w tym przypadku wyjatkowo nie :)
Obawiam sie, ze nie jest mozliwym oddania spektrum emocjonalnego za pomoca rownan i ich wyliczenia... Ale moge sie mylic.
kiedys wygraly konkurs pewne kolumny francuskie. Pokonaly bardzo prestizowe wyroby innych, czolowych, hi-endowych firm. Byly bardzo brzydkie, jak z dlutem ciosane, wygladaly jak drewniane balwany. Ich charakterystyka na papierze byla dosc przecietna, w porownaniu z innymi - ale graly najlepiej! Wszyscy byli zachwyceni i uznano je za kolumny roku i zupelna rewelacje. Dziwne, ale prawdziwe.
Jestesmy czescia przyrody, a w niej nie ma idealnych kul. Wiec i kolumny w takiej obudowie nie beda dobrze odbierane pomimo, ze matematycznie sa bliskie perfekcji. To uogolnienie, ale mam nadzieje, ze sens wypowiedzi jest w miare jasny.
Czy prawa fizyki mozna obejsc? Jakiej fizyki? Czy znamy je wszystkie? Jestesmy na jakims etapie rozwoju i ciezko powiedziec co jeszcze przed nami. Czy Newton mogl w ogole snic o czasteczce pojawiajacej sie w dwoch miejscach naraz?
A co do regul matematyki... Na tym nie znam sie zupelnie, wiec zamilkne. Ale byc moze przedstawia sie to jak powyzej.
a w dodatku Model Standardowy w swej obecnej postaci jak się okazuje taką nie jest, bo nie tłumaczy ciemnej materii
Dziennikarze, którzy coś takiego piszą biora dosłownie poetyckie analogie, jakimi faceci w białych kitlach próbują im przybliżyć to, czym się zajmują.
Natomiast istotnie jest szansa, dość mała ale jednak, że LHC otrze się o energię umożliwiające produkcję bozonu Higsa. Byłoby to niesamowite odkrycie, ponieważ pozwoliłoby zamknąć Model Standardowy od góry i wtedy mozna by dyskutować, czy w jego obrębie jest szansa na wytłumaczenie ciemnej materii, czy nie.
Bardzo przepraszam za zupelne zapedzenie sie i odejscie od tematu. Moj post powinien sie znalezc w watku "Eksploracja Kosmosu", jest taki.
Granic rozwoju technologii nie widze. Jesli pojawiaja sie jakies trudnosci, przewaznie sa obchodzone i znajdywane jest rozwiazanie. Jesli nie, zmienia sie zwrotnice i prowadzi dalsze odkrycia torem alternatywnym.
Chyba ze zaniecha sie nowych technologii na rzecz tych starszych, jako lepszych (przykladem niech bedzie CD, ktore brzmi lepiej, niz SACD, ktore ma TEORETYCZNIE wieksza dynamike, rozdzielczosc i pod kazdym wzgledem powinno zmiesc CD pod dywan. A nie robi tego, wiem, porownywalem i wielu amatorow muzyki jest tego samego zdania).
W czym tkwi tajemnica? Mam wrazenie, ze w naszej ludzkiej niedoskonalosci. Okazuje sie, ze sprzety, do ktorych wklada sie nie tylko wiedze i najlepsze (subiektywnie!) rozwiazania, ale tez troche (metafizycznie teraz zapieje) serca, sa duzo lepsze, niz wysrubowane i perfekcyjnie zaprojektowane sprzety, ktore obiektywne wartosci mierzalne maja lepsze. Chyba kazdy audiofil zgodzi sie ze mna. Wiec byc moze granica jest tam, gdzie wytwor techniki staje sie zbyt doskonaly i sterylny i nie bedzie wpasowywal sie w nasza niedoskonala percepcje?
A z sacd to pewnie jest też trochę tak, że gdy dojdzie się do pewnego poziomu jakości parametrów mierzalnych, to dalsza poprawa nie ma znaczenia, gdyż nasz słuch już tego nie wychwytuje, zaczynają więc decydować niuanse, częstokroć takie, o których nie mamy pojęcia (co nie znaczy, że są to parametry w ogóle niemierzalne, możemy o nich po prostu nie wiedzieć - jak przez długi czas było ze zniekształceniani TIM). SACD próbkuje na innej zasadzie niż cd (i dvd-audio), niewykluczone że siedzi tu jakiś aspekt jiteropodobny, en sygnał jest znacznie bardziej podatny na zakłócenia etc. Nie wiadomo też, czy różnice leżą o stronie odtwarzaczy, czy może płyt, mechanizmów (większa gęstośc zapisu), spekulacje można mnożyć. Przy czym z tego co ja widzę, to chyba trudno mówić o gorszości sacd - raczej, że nie bije cd na głowę, czego oczekiwano. Zresztą cd z płytą analogową też ponoć przegrywa...
Zaś jeśli idzie o jarutkowe [smiley=tekst-toppie.gif] pytanie o ogólne istnienie granic, to mozna by jeszcze wcześnej zastanowić się, co to takiego "granica"...
A przyczynowość - zdaje się już Hume wykazał, że żadnej przyczynowości nie ma, cernowcy więc niczego nowego nie odkryją... ::)
A przyczynowość - zdaje się już Hume wykazał, że żadnej przyczynowości nie ma, cernowcy więc niczego nowego nie odkryją... ::)Dlaczego?
Dlaczego?
Q,
dla Ciebie matematyka może być tym samym co i filozofia, Twój problem...
w kwesti sacd psie uszy też nie maja nic do rzeczy, tu mowa o czymś zupełnie innym :)
Związki przyczynowe nie są związkami koniecznymi - (...) - w wikipedii pod "Hume" jest ogólnik na ten temat.Hoko, ale co to ma do tego, czy w LHC coś odkryją czy nie? Co do Hume to już wcześciej przy którejś naszej dyskusji sobie dość gruntownie przetrawiłem. Nawet nie wiesz, jak wiele moja dotąd zerowa, a i obecnie w granicach błędu nie odchodząca od zera dalej niż grubość wskazówki wiedza filozoficzna zyskała dzieki Tobie ;).
Oczywiście założenie, czy też "teoria" przyczynowości jest jak każda teoria nie do potwierdzenia w doświadczeniu - można ją jedynie obalić w ten sposób. Pytanie, czy faceci (i dzouchy) z Cernu się tym przejmują?
CytujZwiązki przyczynowe nie są związkami koniecznymi - (...) - w wikipedii pod "Hume" jest ogólnik na ten temat.Hoko, ale co to ma do tego, czy w LHC coś odkryją czy nie? Co do Hume to już wcześciej przy którejś naszej dyskusji sobie dość gruntownie przetrawiłem. Nawet nie wiesz, jak wiele moja dotąd zerowa, a i obecnie w granicach błędu nie odchodząca od zera dalej niż grubość wskazówki wiedza filozoficzna zyskała dzieki Tobie ;).
Tym niemniej Hume mógłby sobie zatkać lufę papierkiem i po doświadczeniu sprawdzić, czy w kartce jest dziura. Służący mógłby być jeszcze bardziej perfidny aby obejść to zabezpieczenie - ale i temu zacny uczony mógłby sie przeciwstawić. Więc czy jest doświadczenie, w którym można mieć pewność, że służący nie nabroił? Nie, ponieważ łaczenie przyczyn ze skutkami zachodzi w umyśle ludzkim. Czy o to Ci chodzi?
Oczywiście założenie, czy też "teoria" przyczynowości jest jak każda teoria nie do potwierdzenia w doświadczeniu - można ją jedynie obalić w ten sposób. Pytanie, czy faceci (i dzouchy) z Cernu się tym przejmują?
W takim doswiadczeniu jak to w Cern obalić całościowo też się chyba nie da - co najwyżej będzie można jednoznacznie stwierdzić, że są wypadki, gdzie przyczynowość nie obowiązuje (bo z Hume'a wynika tylko, że nie sposób ustalić, czy obowiązuje), ale to nie będzie znaczyć, że nie może być przypadków, w których przyczynowość działa... Ale mi zdanie wyszło... no, uważnie trzeba czytać... ::)
Cytuj(Tylko dlaczego jak stukam palcami w klawaiaturę pojawiają się literki tego "postu"? A jak tego nie robię, to się nie pojawiają? ::))
No wlasnie. Po wszystkich wykladach i zajeciach z filozofii jedynie przyjalem do wiadomosci, ze zdarzenia nastepuja po sobie, a nie na skutek, ale dla mojego nawyklego do skutkowo-przyczynowego myslenia mozgu jednak jest to niezrozumiale i zgadzam sie z Q.
Niemniej czasem odbieranie zjawisk inaczej, niz wydaje sie to zgodne ze zdrowym rozsadkiem bywa bardzo ksztalcace i pozyteczne (patrz wszystkie nielogicznosci kwantowe, ktore jednak wystepuja, choc sa nie odbieralne na poziomie makroskopowym), wiec wydaje mi sie, ze temat "wart jest przemyslenia" :-)
No wlasnie. Po wszystkich wykladach i zajeciach z filozofii jedynie przyjalem do wiadomosci, ze zdarzenia nastepuja po sobie, a nie na skutek, ale dla mojego nawyklego do skutkowo-przyczynowego myslenia mozgu jednak jest to niezrozumiale i zgadzam sie z Q.
Niemniej czasem odbieranie zjawisk inaczej, niz wydaje sie to zgodne ze zdrowym rozsadkiem bywa bardzo ksztalcace i pozyteczne (patrz wszystkie nielogicznosci kwantowe, ktore jednak wystepuja, choc sa nie odbieralne na poziomie makroskopowym), wiec wydaje mi sie, ze temat "wart jest przemyslenia" :-)
Q,
tu nie do końca o to chodzi. Mogą pojawiac się dlatego, że stukasz (i można to wykazać), ale nie ma sposobu by tę obserwację uogólnić na całość empirii, czyli wykazac, że przyczynowość jest jakimś inwariantem. W każdym poszczególnym przypadku nalezłoby przeprowadzać drobiazgowe i dogłębne śledztwo - a i to nie zawsze musi dac pozytywny rezultat.