Czy wszystkich porwało UFO?

[Terminus]

A na wakacje się nadaje bo ma happy-end.

La-di-da... na wakacje to najlepsza jest Multiphase flow dynamics N.I.Kovleva. Ma zajebisty klimat a happy-endów jest mnóstwo, jeden za każdym razem gdy odkladasz książkę (co jest na końcu książki wie z kolei tylko sam Kovlev).

Choć przyznaję, że Muminki i tak kopią tyłek tej książce... (Harry'emu też).
Choć ja ogólnie zaliczam się do fan-clubu Huckelbery'ego Finna, oraz Karola Maya, który jako jedyny w literaturze XIX/XX wieku opisał jedzenie oposa. Tego to nawet "Pascal-po prostu gotuj" nie zawiera.

Howgh.

[ANIEL-a]

A ja polecam Piknik na skraju drogi Strugackich (zresztą, Lem też tę powieść chwalił, może uda ci się dorwać starsze jakieś wydanie, właśnie z jego posłowiem), niezłe są też ich inne książki: Miliard lat przed końcem świata i Żuk w mrowisku.

I żeby już pozostać w kręgu językowym - Bułyczow - najlepiej  którąś antologią z opowiadaniami guslarskimi (jest tego dużo, mogą się nazywać właśnie tak, albo np: Nie drażnić czarownika albo Listy z laboratorium albo Rycerze na rozdrożu - to opowiadanie-mikropowieść). Inne powieści są raczej słabsze, ale warto też sięgnąć po Jak zostać pisarzem fantastą - autobiografię autora, który pokazuje absurdy swojego kraju o nieba bijące na głowę fantastycznością niejedną książkę.  

No i jeszcze coś lekkiego i miłego - wspominany już gdzieś Kuttner - też opowiadania, a z powieści - Nieśmiertelni, pozostałe  powieści odradzam BARDZO zdecydowanie.

Miłej lektury, ale nie bądź maźkiem i wyjrzyj czasem na słońce

[maziek]

Mmmmmm... Bułyczow, Guslar, mniam, mniam, tak polecam również, smakowite i pozytywne, troszku przesiąknięte tym samym dobrotliwym duchem co opowieści o Trurlu i Klapucjuszu. Bardzo fajne. Aniela, a skąd ty takie starocie wytrzasłaś?

[Terminus]

A ja polecam Piknik na skraju drogi Strugackich (zresztą, Lem też tę powieść chwalił, może uda ci się dorwać starsze jakieś wydanie, właśnie z jego posłowiem), niezłe są też ich inne książki: Miliard lat przed końcem świata i Żuk w mrowisku.

Dobre jest Poniedziałek zaczyna się w sobotę... można się niemało pośmiać.

[draco_volantus]

a jakbyś, draco, wziął i przeczytał "zaproszenie na egzekucję" albo "śmiech w ciemności" wladimira nabokowa?

w sumie z rosyjyskich miałem sobie wypożyczyć "Wojnę i Pokój", ale co mi tam zaryzykuję. Ale o czym są te dwie ksiązki i która Twoim zdaniem lepsza? Jakbyś mnie na przykład zapytała czy wolę Łuk Tryumfalny, czy tez Czas życia i Czas śmierci Remarque'a, to bez wahania odpowiedziałbym, że Zeit zu Leben und Zeit zu Sterben am besten.

Wuidze, ze sie trochę forum rozruszało

[Edredon]

Urlopu, przejściowej bezdzietności, samotności w klimatyzowanym pomieszczeniu z ...książkami !- oto me marzenie. Dziś po południu trochę z tego uszczknę. Po raz pierwszy od ...może 3 lat kilka godzin samotności poza miejscem pracy. Ależ będzie... właściwie to nie wiem już jak to jest...  :-/
No, pewnie poczytam Niezwyciężonego a wieczór może Lovecrafta czy inny odlot. Kiedyś koleżanka na studiach śmiała się ze mnie, że to czytam - to nagromadzenie epitetów typu: przerażający, straszny ją śmieszyło. Tłumaczyłem: trzeba chcieć się wczuć miast czytać z dystansem i oceniać. Różne są książki i różnym potrzebom służą, czyż nie? Dobrze jest wprowadzać niekiedy dywersyfikację. Może zresztą teraz już tego nie strawię.
Lubię mieć nieprzeczytane książki w domu a od paru lat mam ich coraz więcej.
Z wakacyjnym (czyli dzisiejszopopołudniowowieczornym pozdrowieniem) zostaję.
Tyle o sobie na ogórkowo. Dobry jest ten Spinosaurus w Parku Jurajskim czy podobnym, nie?

[maziek]

... przejściowej bezdzietności....

Hahaha, przejściowa bezdzietność, znów sobie klawiature kawą zaparskałem . Ech, żeby z dzieci dało sie wyjąć baterie...

[Miesław]

1) Odpowiedź na pytanie z tematu.
Ostatni tydzień przesiedziałem (przespałem   ) u babci. Jutro wyjeżdżam na 7-10 dni w góry (Zakopane) i jestem z tego bardzo zadowolony  .

2)

Wszyscy byliśmy kiedyś porwani przez UFO. Mówię wam! Szczególnie Polaków lubią porywać. Dlatego ten kraj taki niezwykły!

Kurdel, mnie jeszcze nie porwało. Muszę chyba cierpliwie czekać.

3)

wspaniale szkodliwej dla wzroku poświaty monitora

Tak, to jest cudowne...

4)

niespotykanie spokojny człowiek

Była taka komedia! Fajna  

5) W ogóle pozdrawiam wszystkich  

[Hoko]

La-di-da... na wakacje to najlepsza jest Multiphase flow dynamics N.I.Kovleva. Ma zajebisty klimat a happy-endów jest mnóstwo, jeden za każdym razem gdy odkladasz książkę (co jest na końcu książki wie z kolei tylko sam Kovlev).

Choć przyznaję, że Muminki i tak kopią tyłek tej książce... (Harry'emu też).
Choć ja ogólnie zaliczam się do fan-clubu Huckelbery'ego Finna, oraz Karola Maya, który jako jedyny w literaturze XIX/XX wieku opisał jedzenie oposa. Tego to nawet "Pascal-po prostu gotuj" nie zawiera.

Howgh.

Oj tak, Winnetou to jest to. Znacznie lepsze niż Wojna i pokój (ot romansidło, przez które nie byłem w stanie przebrnąć).

Poniedziałek... Strugackich też jest fest. Odkąd to przeczytałem, wciąż wypatruję kontramotów (może na Forum jacyś są, przyznawać się...) No i kot jest boski.

[Hoko]

a jakbyś, draco, wziął i przeczytał "zaproszenie na egzekucję" albo "śmiech w ciemności" wladimira nabokowa? nie robie żadnych jaj. wakacje są takim czasem, kiedy warto w siebie inwestować, rozszerzając sobie świadomość. żebyśmy się nie zasklepili w sobie, żebyśmy nie stetryczeli na drobnomieszczańskich kanapach. wielu twierdzi, ze ten rosjanin jest najwybitniejszym anglojęzycznym pisarzem XX w., i że to jest dostojewski w nowych dekoracjach. .  Mistrz recenzował entuzjastycznie słynną "lolitę" w swoich "rozprawach i szkicach".
*

Ja tam wolę Joyce'a. Natomiast jeśli chodzi o Lemowe dywagacje w temacie "Lolita", to pamietam, że posłużyło mu to również do pokazania przypadkowości literackiego powodzenia i sądów krytyki (nic przy tym nie ujmując Nabokowowi).

Jeśli zaś chodzi o rozszerzanie świadomości, to jednak preferuję literaturę faktu.

[Terminus]

Ba, każdy kot jest boski (A już na pewno jest taki sam dla siebie...)

[Edredon]

Ja tam wolę Joyce'a. Natomiast jeśli chodzi o Lemowe dywagacje w temacie "Lolita", to pamietam, że posłużyło mu to również do pokazania przypadkowości literackiego powodzenia i sądów krytyki (nic przy tym nie ujmując Nabokowowi).

Jeśli zaś chodzi o rozszerzanie świadomości, to jednak preferuję literaturę faktu.

Chyba nawet bardziej "Imię róży" tu służyło. "Lolita" dała tematy do przemyśleń dlaczego autor machnął taką dziwną książkę i po co pisał to tak właśnie i czy o dewiację/fiksację tu chodziło i co z Ameryką itp.

Do faktu sam dorosłem późno... Tu Kapuściński to GIGANT. Jego warto czytać. To jest ciekawe ale i smaczne dla czytelnika, co słabo literaturę faktu przyswaja. Obserwacje psychosocjospołeczne są tu niesłychanie smaczne. Jednostkowe - mają tak wspaniale celny, uogólniający charakter. Cóż, nie dziwne to, sam mówił, że do Imperium wykorzystał może z 10 % materiału... reszta to iskra boża lub pogańska Vena.

[Edredon]

Hahaha, przejściowa bezdzietność, znów sobie klawiature kawą zaparskałem . Ech, żeby z dzieci dało sie wyjąć baterie...

No świetny byłby też wielofunkcyjny pilot do dzieci, szczególnie, że nie mają instrukcji obsługi. Przycisk wyłączania dźwięku byłby najczęściej stosowany. Może i wobec żony też.
Bo dla mężczyzny czasowe wychodzenie "do jaskinii" jest b. ważne.

[maziek]

Ja tam w ogóle nie wychodzę z jaskini i już. Zresztą - po co?

chmura.:

ak dobrze Cie rozumiem, o maźku! chmura. także uwielbia swojską smrodliwość swojej "pracowni

a widzicie! Są jeszcze normalni, porządni ludzie na tym świecie!

[draco_volantus]

co z tym nabokovem?
"Dwór" Singera teraz czytam. Wreszcie jakiś realny opis życia w Polsce w czasie zaborów, nie mówiąc o przybliżeniu arcyciekawego środowiska żydów w ówczesnej Polsce...