Z doborem naturalnym chodzi o to, że zawsze miecz i tarcza ewoluowały razem. Stopniowo pojawiały się cechy (np. trucizna w roślinach) i stopniowo oswajały się z tym ich zjadacze. Na początku tylko bolał brzuszek. Nie było tego pierwszego, który zeżarł i padł. Zresztą weź pod uwagę, że tylko nieliczne zwierzęta, w tym człowiek, potrafią skojarzyć "zejście" współbratymca z tym, co ostatnio jadł. Nie wiem, czy psy potrafią. Szczury tak. Natomiast 99,9% zwierząt w ogóle nie zauważa samego faktu śmierci innego członka stada. Taki pies nigdy nie wchodził na "gotowe". No chyba że pies dingo, który przepłynął parę tysięcy lat temu na australie - no to tam musiał biedak zakuwać od nowa. Ale tylko w takich sytuacjach - kiedy zetknęły sie gatunki dotąd odizolowane...