@LA
Oto ten cytat:
No właśni zdawało mi się, że coś takiego - dzienks.
@ Ptr
Ale i tak chwała temu, kto udostępnił, za podjęty trud.
Popieram!

a stosowne cytaty można znaleźć np. w książce W. Jaźniewicza.
O, to czekam co o niej napiszesz! Bo z opisu wygląda bardzo dobrze, zresztą "znając" trochę lemologa... nie może być źle.
To dobrze Ci się słyszał, bo narrator wspomina o nim także.
Ufff...

Nie mam zielonego pojęcia, czy o to dokładnie opowiadanie chodzi, bo zarówno twórczości Maupassanta, jak i jego ojczystego języka nie znam ni w ząb.
No ja też nie, ale w gógiel-tlumaczu jest taka użyteczna funkcja, że jak wrzucić link - to przetłumaczy całą stronę. I wypadku tego Guja wychodzi coś takiego
W porze śnieżnej rodzina Hauserów zawsze opuszcza swój górski zajazd, aby schronić się w dolinie Loëche. W tym roku zostawia starego Gasparda Hariego i młodego przewodnika Ulricha Kunsi z Samem, dużym psem górskim. Są odpowiedzialni za pilnowanie schroniska zimą. Jednakże, załamany z powodu rozłąki z młodą Louise Hauser, Ulrich nie jest zachwycony, że spędził tyle czasu w izolacji od świata.
Jeśli na początku wszystko idzie gładko, a nawet odrobinę monotonii, sytuacja szybko staje się koszmarna. Stary Hari znika podczas próby polowania. Pozostawiony sam na sam z Samem w gospodzie Ulrich próbuje go odnaleźć, przechodząc przez górę. Jest to jednak porażka. Znużony i zgorzkniały, w gospodzie, zdaje się słyszeć przez sen pełen wyrzutu głos swego starego towarzysza w agonii. Ulrich, bezradny i udręczony, jest nieustannie nękany tym głosem. Aby przed nim uciec, pogrąża się w alkoholizmie i ogarnia go szaleństwo.
Co za niespodzianka dla Hauserów, gdy znaleźli swojego szalonego i przedwcześnie starzejącego się przyjaciela! Louise Hauser po odkryciu stanu Ulricha poważnie zachorowała i ledwo została wyleczona. Było to omdlenie, które lekarze przypisywali zimnu gór. Jeśli chodzi o Sama, porzuconego na zimno przez Kunsi, jego zwłoki posłużą jako pokarm dla ptaków drapieżnych. W każdym razie, mnie się skojarzyło...