Myślę, że na dnie było prostsze i bardziej pierwotne uczucie - przyjemność z wysyłania bomb i bycie "małym Corcoranem" w dość ułomny sposób.
wysoce zmotywowanym ideologicznie
Czy raczej unoszonym na skrzydłach obłędu?
Ostatnie jakby to samo, zależy od barwy słów i osiągniętego/bądź nie, celu - patrz np. Piłsudski i całe pokolenia spiskowców.
A o co mu chodziło, to nie wiemy.
Pewnie ostrzeżenie świata.
Wiadomo za to, że z takich zawsze robi się wariatów, by...to standardowa procedura.
Mi się zdaje, że jego celem było przebicie się do mediów.
Stąd dość przypadkowy dobór ofiar. Czy miał z tego przyjemność? Nie wiem.
Ale to klasyk dla wszelkich terrorystów - zwrócić na siebie uwagę.
Nie chodziło o to, kto i za co - miał być event.
EVENT! przykładowo tylko, bardziej przyciąga uwagę?
A jaki jest skuteczniejszy niż krew przypadkowych ludzi? Dozowana w stosownych odstępach czasu?
Taki tera świat.
Przyciągniesz uwagę - jesteś.
Jeśli tak, to działał metodami systemu który piętnował. W tym sensie przegrał.
Ale też wygrał, gdyż jego manifest jest obecnie dość dostępny.
Tylko, czy o to mu chodziło?
Jeśli nie był idiotą - to tak....dla potomności. Pierwsza Kasandra.
Zawsze przy takich sytuacjach, myślę o zabójcach w imieniu państwa, legalnych i znacznie bardziej efektywnych.
W sumie też na skrzydłach niejednego obłędu, za to - zalegalizowanego.