Stanisław Lem - Forum
Polski => Lemosfera => Wątek zaczęty przez: Aga-nieszka w Września 23, 2005, 09:39:21 pm
-
Witam wszystkich zaLEMowanych, jak to wymyślił mój mały brat
Otóż jak zawsze/zwykle nie umiem zacząć (nie przepadam na pisaniem wypracowań z polskiego :/).
***
Moją pierwszą książką tego znakomitego autora był niecały rok temu Pirx - jedyna lektura szkolna, która była naprawdę ciekawa ( może w gimnazjum to się zmieni ). Potem poszło łatwo: okazało się, że mój dziadek a po nim tata czyta Lema od dawna. I tak za ich radą zleciały za jednym zamachem Cyberiada i Bajki robotów. W wakacje Dzienniki gwiazdowe I i II. Pod koniec sierpnia próbowałam ugryźć Doskonalą próżnię i Wielkość urojoną ( chyba jeszcze trochę poczekam - na razie za trudne ). Teraz czytam Fiasko, ale trochę.... jak to powiedzieć... obawiam się zakończenia :(. Podobno mój ulubiony bohater Pirx ma zginąć :'(.
Ymm może napisałam trochę nie na temat, ale proszę o wyrozumiałość: mam dopiero 13 lat i wolę matematykę od polskiego ( a zwłaszcza od wypracowań ). Nie będę już dłużej pisać KOŃCZĘ tylko może powrócę do tematu: Chciałabym się dowiedzieć jaka była Wasza pierwsza książka S. Lema i co mi polecicie do czytania ( najlepiej coś lekkiego )
*Aga*
P.S. ==>> Czy Pan Lem zagląda na to forum ?? Jeśli tak to :-[ co ja wypisuję !
-
Cześć Agnieszko; bardzo fajnie, że czytasz Lema.
Jeśli chodzi o to, jak się zaczęła moja przygoda z Jego książkami... uhm... szczerze mówiąc... nie pamiętam ::)
W sumie przeczytałem kiedyś głupawe opowiadanie jednego pana, i potem ktoś mi powiedział, że to było autorstwa Lema - tak w moim umyśle utarł się pogląd, że 'Lem jest git'. No i tak zostało na wiele lat. Potem miałem epizodyczne spotkania z 'Dziennikami Gwiazdowymi' ale tak naprawdę pierwszą książką którą czytałem w całości na poważnie i ze zrozumieniem było ,,Solaris''.
Jeśli chodzi o to, co Ci polecić, to domyślasz się pewnie, że Solaris. Skoro już czytasz Fiasko, które niestety jest raczej smutne (co nie znaczy że nie jest wciągające), to z Solaris także sobie poradzisz. Potem serdecznie polecam Ci także Kongres Futurologiczny - jeśli czytałaś Dzienniki Gwiazdowe, to w Kongresie znowu spotkasz się z Ijonem Tichym, bo jest to część jego (rozległych) wspomnień. Z racji tego, ze Fiasko jest, jak wspomniałem, raczej przygnębiające, to Kongres można potraktować jako rozweselacz po Fiasku - bowiem jest to ubaw po pachy.
No oczywiście, jeśli chcesz przeżyć wyprawę na daleką planetę, to zawsze można jeszcze przeczytać Eden.
To tak na początek.
pozdrufka
ps. Lem raczej osobiście nie zagląda, ale robi to Jego Sekretarz. Ale czemu się wstydzisz? Wszystko co piszesz jest w porządku ::) don't worry, bhp.
-
Ja jak wiekszosc tutaj (to w sumie czesty temat) zaczynalem od Pirxa jako lektury, szczesliwie bo nie byla w programie obowiazkowym.
Potem przerwa i teraz masowo :)
Ale malo czytalem tych "zwyklych".
Tobie polece Solarisa i mysle ze moze Cie rowniez zainteresowac Niezwyciezony.
-
Coż, ja zacząłem właśnie od Solaris i dlatego polecam tą książkę.
CU
Deck
-
Ja to mam szczęście: myślę, myślę i nie wiem jak się odpowiada na posty. Ale skoro już wymyśliłam to
Dzięki wszyskim :D
***
Terminus: Czytałam już Kongres Futurologiczny, wydaje mi się, że był razem z którymiś Dziennikami :D. Najbardziej kładłam się ze śmiechu (z całą rodzinką :D) z Trurla i Klapaucjusza <hahaha>
pzdr
*Aga*
-
Jeszcze dodam, że wczcoraj skończyłam Fiasko: chyba będzie moją ulubioną książką :) taka fajnie mroczna... tylko koniec trochę mnie rozczarował :/ w końcu jacy byli ci Kwintanie?? Można to różnie interpretować. Ale może właśnie o to chodzi :P
-
To były właśni te zagrzybione ziemianki :D. A poza tym nie wadomo na 100%, kto jest głównym bohaterem.
Ja zacząłem od Edenu (po Tomku na czarnym lądzie i Niziurskim jak łatwo się domyślić zrobił na mnie ogromne wrażenie).
pzdr
EDIT: Chociaż w sumie Pirx tak czy siak zginął :'(
-
Tak jak zapewne u wielu innych lemofilów, tak i w moim przypadku nośnikiem wirusa lemiastości przewlekłej był "Solaris". Przeczytałem to po prostu dla zasady, jako jedną z (naj)ważniejszych pozycji w kanonie współczesnej litaretury SF (pospolite, prawda?) Przyczyna infekcji pozostaje niejasna- najprawdopodobniej spowodowało ją osłabienie ogólnej odporności w okresie zimowego przesilenia. Szczęśliwie dla mnie choroba miała łagodny przebieg bez nagłych ataków- tzn. książka niby mi się podobała, ale trochę to potrwało, nim zrozumiałem, w czym tkwi jej geniusz. Natomiast prawdziwego ataku zalemienia połączonego z konwulsjami padaczkowymi dostałem przy "Cyberiadzie". Ta książka mnie po prostu rozwaliła.
PS. Jak widać, nie idzie mi najlepiej pisanie anegdot o charakterze autobiograficznym, więc pozwolę sobie na tym poprzesteć.
-
O_o nie spodziewałam się tylu odpowiedzi :P Chyba jednak nie jest ze mną tak źle :). (od razu powinnam zaznaczyć - jestem awariatką [mam to po młodszym bracie zdaje mi się])
(AaAaA dobry humorek - wszystko się wyjaśniło :D)
*Aga:)*
-
Mój pierwszy raz z twórczością Lema miał miejsce w podstawówce, przy okazji czytanego nam przez panią nauczycielkę "Testu" z "Opowieści o pilocie Pirxie". Taka śmieszna historyjka - rozbawiła mnie wtedy, jednak później przez długi jeszcze czas po Lema nie sięgałem. Sytuacja zmieniła się, gdy przeczytałem wywiad z Lemem przeprowadzony przez Stanisława Beresia. Rzecz dotyczyła m.in kondycji człowieka, sprawy niezwykle dla mnie ważnej i wciąz aktualnej, w następstwie nie mogłem się już w "tego Lema" nie wkręcić.
Pozdrawiam i głowa do góry Agnieszko ;),
Sokratoides
-
Ja wlasnie mialem tak, ze po Pirxie przeczytalem moze dwie w bardzo duzych odstepach czasu (kilkuletnich). Fakt ze bardzo mi sie podobaly ale odczuwalem "nonsens" czytania ich o ktorym zreszta pisalem. Potem ktos na pewnym forum znajac moje zamilowania (fetysz jak to Term okreslil) polecil mi Summe. Reszty nie musze opisywac ;)
-
Dziwi mnie ten twój upór w forsowaniu poglądu, że ksiązki beletrystyczne Lema są mniej wartościowe od esejów. Zawierają często te same myśli przewodnie, a nieumiejętność ich wyekstrahowania przez czytelnika to wyłącznie wina tego ostatniego.
Może błędem Lema było, że nie napisał esejów pod pseudonimem.
-
Dziwi mnie ten twój upór w forsowaniu poglądu, że ksiązki beletrystyczne Lema są mniej wartościowe od esejów.
Nie przypominam sobie bym gdziekolwiek tak napisal.
Zawierają często te same myśli przewodnie, a nieumiejętność ich wyekstrahowania przez czytelnika to wyłącznie wina tego ostatniego.
Dokladnie sie z tym zgadzam.
Może błędem Lema było, że nie napisał esejów pod pseudonimem.
Opinii o samej osobie Lema tez bynajmniej nie tworze, poprostu czytam ksiazki.
I mean: tyle razy juz to tlumaczylem... po co znowu...
-
Spoko, nie musisz... ::) Mnie się też nie chce :]
-
EeEeE
Terminusie.... Co się stało z twoim podpisem (stopką)??
wyjątkowo mam rozdzielczość 800x600 bo nie podłączyłam monitora.
I jak gdzieś pisałeś (ja wiem wszystko hehe) to są dwa kawałki flasha. U mnie to widać jeden na drugim. I w windowsowym IExplorer i w FFox. Czy to wina rozdzielczości ????
-
tak
-
To dobrze, bo myślałam, że znowu Windows do przeinstalowania
~~~~
Zaczęłam czytać Solaris :D i mam jeszcze Niezwyciężonego. Nie będzie mnie tutaj aż skończę. (czyli max 4 dni :D)
*Aga*
-
Zapłaczem się wszyscy :'(
-
Nie żartuj :P Już powoli zaczynam Was wkurzać (wkurzać - ciekawe słowo - wkurzacz-odkurzacz przyszłości ??).
*Aga*
-
Aga nie przejmuj się gadaniem dziadów. Ty masz jeszcze w sobie coś o czym PinkFloydzi śpiewają w Shine on your crazy Diamond, a co z większości z nas już zdaje się wyparowało.
...dobra - mówię tylko za siebie ;)
pzdr
-
Że to?
Come on you raver, you seer of visions,
come on you painter, you piper, you prisoner and shine!
-
Eeee fajnie, że Was rozumiem ;)
Ich spreche Deutsch :-/
Chodzi Wam o to, że jestem wariatką. (?) <zartuje>
:P
*Aga*
(miałam się tutaj nie pokazywać aż skończę - ale co mi tam...)
Widział ktoś może w necie jakieś kawałki "Gone in 60 seconds" ?? Poszukałabym, ale znowu ograniczenie internetu bueeeeee. Ale i tak jestem happy - mam książkę :D
*Aga*
-
Że to?
Remember when you were young,
You shone like the sun.
Shine on you crazy diamond.
Now there's a look in your eyes,
Like black holes in the sky.
Shine on...
pzdr
-
Ej no ja też chciałabym rozumieć co tam piszecie
poprosze tłumaczenie jakieś bo trochę dużo żeby lecieć po słownik
*Aga*
-
Remember when you were young,
You shone like the sun.
Shine on you crazy diamond.
Now there's a look in your eyes,
Like black holes in the sky.
Shine on...
Pamiętasz, kiedy byłaś młoda
błyszczałaś jak słońce.
Błyszcz, zwariowany klejnocie.
Teraz zostało już tylko spojrzenie
jak czarne dziury na tle nieba
Więc błyszcz...
--
pewnie więc n_ty chciał Cię zachęcić do błyszczenia, na przekór wapniakom. w jego stylu :]
-
dzięki za tłumaczenie :D
(jeśli ostatnio moje posty są podejzanie krótkie, to tłumaczcie to tym, że mam zamiar przeczytać Solaris i Niezwyciężonego do poniedziałku)
*Aga*
-
Ująłbym to może inaczej, ale sens Terminusie oddałeś wiernie ;D
Swoją drogą to świetny utwór - tekstowo i muzycznie.
pzdr
-
eee no zwariowany klejnot czy szalony diament, jeden kit :)
-
Tzn. szło mi o ostatnie zdanie, a nie o tłumaczenie 8)
pzdr
-
Swoją drogą to świetny utwór - tekstowo i muzycznie.
Tak? Muszę pogrzebać w szafie :P ,może coś się znajdzie. Ostatnio w po takich wykopaliskach znalazłam Queen i Iron Maiden :D Poszukam (może nawet zrobie w końcu porządek :o)
*Aga*
Edit
Nie chce mi się szukać, nie wiedziałam, że mam taką dużą szafę :/. Może ma ktoś na komputerze? mysza@konel.biz <- może jednak ktoś ma?
Edit II
??? jakim cudem w tydzień napisałam 24 posty :o
-
Zobaczylem MILCZACA GWIAZDE czyli ekranizacje polsko-NRDowska "Astronautow" w telewizorze marki Belweder (czarno-bialy, 17 cali na czesciach Philipsa). I tak mnie wciagnela SF a przede wszystkim Lem, ktory wtedy nie byl w zbiorze obowiazkowych lektur, wiec czytalem go w podstawowce i technikum pod lawka na nudnych lekcjach (glownie polskiego)... ;)
-
Ja czytam na muzyce ;D
Na polskim nikt nie ma odwagi (no tak wszystkim zależy, żeby młodzież czytała książki no i czytać nie dają :/).
*Aga*
-
Wczoraj wieczorem skończyłam "Niezwyciężonego" i zaczynam właśnie Eden. Co następne? ;)
*Aga*
-
To masz, rozumisz mię, niezły przerób.
-
Terminusie, nie rozumim Cię. Zależy czy piszesz normalnie czy jak Żorżetta, ew. jak Pookee.
-
Włanie mnie oświeciło :o
Już wiem, dlaczego na niemieckim przypomniało mi się to forum:P Dopiero teraz zauważyłam, że mam naklejkę na zeszycie takim samym fontem jak nagłówek tutaj :). To chyba nie przypadek :P <hahaha>
*Aga*
-
Terminusie, nie rozumim Cię. Zależy czy piszesz normalnie czy jak Żorżetta, ew. jak Pookee.
Chodzi mię o to, że szybko czytasz książki, nic wincej ::)
-
Fajnie ;D
ale co dalej
*Aga*
-
Oj, dalej może być tak, że z przeczytanych książek będziesz pamiętać tyle, co z Dzienników i Kongresu Futurologicznego: piszesz
"Czytałam już Kongres Futurologiczny, zdaje się, że był razem z którymiś Dziennikami, najbardziej kładłam się ze śmiechu z Trurla i Klapaucjusza"
Z całą pewnością Trurl i Klapaucjusz nie występują ani w Dziennikach gwiazdowych ani w Kongresie futurologicznym...
-
To u mnie normalne, ze jak coś napiszę to ciężko to zrozumieć ;D
Doskonale wiem, że Trurl i Klapaucjusz byli bohaterami Cyberiady. W dziennikach, Kongresie i Pokoju na ziemi (podobno jeszcze w Wizji lokalnej) jest Ijon Tichy. Takich rzeczy się nie zapomina :P
-
Witaj Ago-nieszko! Jasne, i ja myślę, że nie! :)
Ale racz Waćpanna zauważyć, że ktoś, kto czyta Twoje "normalne" zapiski może nie mieć okazyji do wyjaśnienia, co Autorka miała na myśli ???
A potem narzekamy, że polski nam nie idzie, nie lubimy pisać - a najgorsza jest szkoła! Jeśli Twoja jest taka okropna to szczerze współczuję! :(
A może - żeby nie budzić wTobie niedobrych skojarzeń ze szkołą i polskim oraz wstrząsów obrzydzenia - mam omijać Twoje wpisy? Szkoda by mi było - są ciekawe.
Pozdrawiam, lanka
-
Czy ja coś mówię?
-
W moim wypadku zaczęło się, że przy przeglądaniu podręcznika do polskiego w 6 klasie znalazłem fragment "bajek robotów" (o maszynie, która robiła wszystko na N). Bardzo mi się podobała i pierwszą książką Lema którą przeczytałem była "księga robotów" (pomyliłem tytuły ;D). Bajki robotów były następne i tak się zaczęło.
-
przy przeglądaniu podręcznika do polskiego w 6 klasie znalazłem fragment "bajek robotów" (o maszynie, która robiła wszystko na N).
U nas też było, ale nauczycielka się przestraszyła i opuściła. Nie zauważyła ( ;) ) też Trzech elektrycerzy. Tak jakby było czego się bać ;D . Z Pirxa zrobiła lekturę nadprogramową. Poloniści unikają SF...
-
A wiesz, coś w tym unikaniu jest. Ciekawe, co na to lanka.
-
"U nas też było, ale nauczycielka się przestraszyła i opuściła."
Też nie pamiętam, żebyśmy to omawiali, zdaje się, że sam znalazłem.
-
Ja zacząłem od "Astronautów". Nie pamiętam czy to było jeszcze w podstawówce, czy już w szkole średniej. W każdym razie trafiło to zdecydownie w oczekiwania młodego chłopaka, który szukał w książkach PRZYGODY.
Myślę zresztą, że młodzież która skończyła już czytanie bajek i rozpoczęła czytanie czegoś innego, szuka przede wszystkim akcji i przygody. Dlatego sukcesy niezmiennie święciły powieści Verna, Londona, Szklarskiego (cykl o Tomku Wilimowskim) a także Curwooda (u którego nie było podróży ale była PRZYGODA).
Mnie dodatkowo pociągało NIEZNANE. Odkrywanie nowych obszarów. Dlatego preferowałem powieści podróżnicze.
A czyż można sobie wyobrazić lepsze połączenie podróży i odkrywanie nieznanego niż wyprawy w głęboki Kosmos. Dlatego "Astronauci" a zaraz później "Obłok Magellana" i "Eden" były strzałem w dziesiątkę i zapoczątkowały moją nieustająca sympatię do Pana Lema. Trzeba też przyznać, że powieści wpadały mi w ręce we właściwej kolejności, bo pewnie inne równie dobrze mogły by kilkunastoleniego chłopaka do niego zrazić :)
Pamiętam, że "Solaris" już podobała mi się daleko mniej (przekonałem się do niej w wiele lat później, gdy ją przeczytałem ponownie). Poprawił nieco opinię "Powrót z gwiazd", obniżył "Rękopis znaleziony w wannie" (cały czas trzeba pamiętać, że oceniam z punktu widzenia nastolatka szukającego PRZYGODY :)
Nie mogę w tym wszystkim umiejscowić czasowo "Opowieści o pilocie Pirxie", które chyba dość późno przeczytałem w formie książkowej. Pamiętam jednak, że Pirxa poznałem dosyć wcześnie w opowiadaniu "Terminus", które przeczytałem w jakimś miesięczniku (chyba "Młodym Techniku") i które zrobiło na mnie wstrząsające wrażenie :)
Po jakim czasie miałem już jednak wyrobiony pogląd na twórczość Lema i pozostaję w tym poglądzie (nie muszę chyba dodawać że pozytywnym) do dziś.
BTW. Podobnie jak Lech oglądałem ekranizację "Astronautów", z tym że miałem to szczęście że mogłem ją obejrzeć w kolorze i na dużym ekranie :)
-
A nie widzę tu impresji z Dzienników Gwiazdowych.
Jak ta pozycja się wpasowała w Twoje podróżniczo-awanturnicze gusta? ::)
-
Muszę ostrożnie dobierać słowa bo zdaję sobie sprawę, że Dzienniki gwiazdowe cieszą się tu (i nie tylko) dużą estymą :)
Otóż książkę tą czytałem mniej więcej w tym samym czasie (szkoła średnia). Ale wtedy ja poszukiwałem literatury bardziej serio. Dla mnie SF (wtedy się używało określenia fantastyka naukowa) była w rzeczywistości hipotezami naukowymi. Z wielu powieści - w tym Lema - dowiadywałem się faktów nt. Kosmosu, podróży i prędkości kosmicznych, odległości międzygwieznych itd., z tym tylko że ubarwionych fabułą.
Na marginesie. Pamiętam że w późniejszej klasie miałem przedmiot Astronomia. Po przecztaniu kilku powieści SF byłem z tego przedmiotu najlepszy w klasie :)
Dzienniki, tak jak Cyberiada i Bajki robotów są niestety słowną zabawą Lema i wtedy niezbyt mi odpowiadały. Nie były po prostu tym czego oczekiwałem.
Nie wiem jak bym je odebrał teraz, po latach. Może jeszcze kiedyś spróbuję, ale na razie mam dużą kolejkę powieści do przeczytania :)
BTW. Z tych samych powodów co Dzienniki nie zachwycił mnie cykl Adamsa Autostopem przez galaktykę
-
A-cis u mnie było bardzo, ale to bardzo podobnie, tyle że Dzienniki gwiazdowe i Cyberiada cieszy się u mnie - jak to dobrze - ująłeś dużą estymą, a to dlatego że wielokroć pokładałem się przy nich ze śmiechu oraz wielokroć pchały mnie do rozmyślań nieco innych niż w Tomku np. :)
Kolejność była nieco inna (na początku był Eden("W obliczeniach był błąd." - ach ten początek), a potem czytany przeze mnie n razy Pirx, Pirx i jeszcze raz Pirx; n --> +nieskończ.), ale motywacja, pobudki i odczucia bardzo miałem (mam!) podobne.
Pzdr!!
-
Pirxa również bardzo lubiłem, ale on przeżywał swoje przygody w świecie serio (jeśli tak można powiedzieć o świecie SF), podczas gdy Tichy, Donda czy Tarantoga przeżywali swoje przygody w universum będącym parodią świata SF.
Na swój prywatny użytek podgatunek tego typu powieści określam nazwą space balls (przez analogię do space opera)
A fani wiedzą że to jest tytuł parodii Mela Brooksa :)
-
Ja też Dzienniki traktuję w sumie jako komedię, niemniej stoi ona na nieco wyższym poziomie intelektualnym niż Space Balls...
-
Z tym się absolutnie zgadzam, bo w filmie o poziomie intelektualnym chyba w ogóle nie ma mowy :)
Niemniej jednak nazwa (na moj prywatny użytek) wydała mi się trafna, ponieważ Lem robi sobie w tych powieściach takie "kosmiczne jaja" :)
-
No, niewątpliwie można tak powiedzieć ::)
No to jak jesteś, widze, po lekturze wszystkiego co Lem napisał, to zapraszamy do wszystkich wątków ::)
-
Wszystkiego to na pewno nie. Ledwo bym się doliczył 20 pozycji.
Ale na półce stoi jeszcze "Pokój na Ziemi" to sobie statystykę poprawię :)
Za to mogę się pochwalić, że czytałem (niedawno) "Człowieka z Marsa", którą to pozycję chyba niewiele osób zaliczyło.
(Natomiast "Doskonałej próżni" nie czytałem)
-
Człowieka z Marsa miałem przyjemność przeczytać niedawno, bo w lipcu, więc w miarę wszystko pamiętam. Ciekawa powieść, chociaż widać że Lem dopiero co rozwijał swój warsztat. Niemniej nie była jeszcze pisana z przeświadczeniem, że musi przejść przez każące cepy cenzury KC, a zatem ma w sobie paradoksalnie więcej swobody niż późniejsi Astronauci.
-
Człowieka z Marsa miałem przyjemność przeczytać niedawno, bo w lipcu,
Ja chyba we wrześniu. Ale proszę, proszę ...
Kiedyś to była powieść widmo. Wiadomo było że jest tylko nie można jej było nigdzie dostać (podobnie jak Lalande Zajdla). A teraz okazuje się że każdy kto ostatnio zabrał głos w tym wątku ją czytał :)
-
Ja również miałem to szczęście - znalezłem ją w bibliotece. 8)
-
Ja akurat dostałem w prezencie.
Jest widely available dzięki ostatniej reedycji Dzieł Zebranych Lema. Fakt, że kosztuje cholernie dużo jak na tak dawną powieść... ale cóż...
-
:) a ja czytam Lema od trzech lat i mam taki zwyczaj ze co roku na Gwiazdke nabywam dla siebie jedną ksiązkę Lema i czytam przez Święta, teraz przerabiac bede Pokój na Ziemi ale rozglądam sie też za Człowiekiem z Marsa, hej!!
-
Wow fajny pomysł, jakby to dobrze rozłożyć to ze trzydzieści lat do przodu masz zajętych ::) powodzonka
-
Mam za sobą Solaris, Eden (nie taki zły), Katar, a w filmie(Solaris) wizualnie podobała mi się planeta i stacja na jej tle, robiły wrazenie... hej znów
-
Skoro jesteś świeżo po Edenie, to może wypowiesz się na temat pytania postawionego przeze mnie w wątku Kontakt?
-
A ja na początku byłem sceptykiem i pomimo podsuwania mi przez różne osoby (w zasadzie jedną) Lema, mówiłem stanowcze NIE!
Śmieszna sprawa, ale dużo wcześniej interesowałem się astronautyką (który z małych chłopców nie chce zostać astronautą.. :D). Moją ulubioną stroną była: http://www.hq.nasa.gov/office/pao/History/alsj/
(swoją drogą polecam). No i wiadomo...amerykanie lądowali na Księżycu LEM'em (notabene, formalnie to nie był LEM czyli Lunar Excursion Module - NASA jakoś nie chciała przełknąć takiej "wycieczkowej" nazwy, tylko zwyczajnie LM - Lunar Module; astronauci i tak wymawiali to jaki "LEM"). W ogóle ta stronka to świetna jest. Ja, nagranie z komunikacją radiową Eagle (i Columbia) - Houston podczas pierwszego lądowania na Księżycu znam niemalże na pamięć...slucham jak muzyki :D - to chyba przejaw jakiegoś maniactwa...zaraz, o czym ja to miałem pisać?? acha... No więc jak dla mnie w tych czasach, to jakaś profanacja była. Jak można jakieś bajki o kosmosie czytać?
Ale człek dorósł i chyba od Solarisa zacząłem..a potem było częściej, częściej...:)
Pirx mi się podoba - chyba na zasadzie niespełnionych marzeń o byciu astronautą ;D. A najbardziej to (z Pirxa) to Ananke...
Witek
-
Jak to było ze mną piszę TU:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=6&topic=1104&page=0#1
Dodam jeszcze, że "Polaka..." (co "melduje z Kosmosu") podsunęła mi do czytania Mama, zaś "Test" zanalazłem w antologii "Drugi próg życia", która stanowiła (obok wielu numerów "Młodych Techników" i "Problemów") ozdobę biblioteki mojej Ciotki... (Tylko "Odyseję..." odkryłem sam...)
-
Uhm, Problemy to i ja kiedyś miałem... ::)
-
Uhm, Problemy to i ja kiedyś miałem... ::)
Jeszcze z "pożółkłymi stronami" redagowanytmi przez Fiałkowskiego? To były czasy... (Może i SF była zawsze słabym gatunkiem, ale do nas sprowadzano wtedy tylko "perełki", teraz wydaje się wszystko jak leci...)