2566
DyLEMaty / Re: Życie / Entropia / Informacja
« dnia: Kwietnia 19, 2006, 12:47:55 pm »
A teraz poważnie(j).
Łan:
Sokratoides wrote:
Myślę, że niepotrzebnie demonizujesz pojecie energii: od kiedy Einstein wykoncypował równoważność masy i energii, oba te "zjawiska" są uznawane za przejawy istnienia materii - w zasadzie można sparafrazować klasyka i powiedzieć mówię "energia", myślę "masa"... (a bardziej obrazowo: kilogram pewnej materii jest równoważny dwudziestu megatonom energii trotylu oddanej w postaci promieniowania...). Pojęcia te bywają używane oddzielnie, ale nie po to by ukazywać ich jakąś zasadniczą przeciwstawność, lecz by opisać różne aspekty materii.
Rozpatrując energię na gruncie termodynamiki wcześniej czy później trafimy na entropię, a więc i na informację wg Shannona, która jest niczym innym jak odwrotnością entropii. Ma to niestety znaczenie tylko techniczno-uzytkowe (i o tym m.in. pisał Lem w przytoczonym przez Dzi fragmencie) i w żaden sposób nie zbliża nas do zrozumienia rzeczy - przynajmniej na gruncie czystej termodynamiki. Może bardziej na gruncie rozmaitych teorii kosmologicznych - zwłaszcza teorii holograficznej - gdzie właśnie informację zaczyna się uznawać za pewien podstawowy czynnik struktury wszechświata. Jednak definicji informacji i tu nie znalazłem - ale skoro wszyscy tak pięknie hipotetyzują (a niektórzy nawet hipnotyzują i hipostazjują...), to oczywiście i ja nie odmówię sobie tej przyjemności...
Tu.
Tu się absolutnie nie zgadzam. Moim zdaniem nie ma zrozumienia bez uprzedniego poznania - oczywiście to poznanie może się odbywac na rozmaitych płaszczyznach i może być też skutkiem namysłu - jednak zawsze muszą istnieć jakieś wstępne i zdefiniowane warunki, z których wyciągamy wnioski. W przeciwnym razie pozostaje tylko objawienie...
Fri.
A czy pojecie "materii" nie jest terminem prostym? Dla nas nie, ale dla starożytnych było... Dotyczy to również wielu innych pojęć, które na przestrzeni wieków, w miarę zdobywania przez człowieka wiedzy, "skomplikowały się", tzn. zaistniała możliwość ich w miarę jednoznacznego zdefiniowania - dlatego też proponuję nie zniechęcać się w dążeniu do definicji...
Zwłaszcza że porównanie informacji z dobrem jest dość niefortunne: pojecie dobra ma sens jedynie w odniesieniu do człowieka, jest elementem wartościowania, jest skutkiem, a nie przyczyną. Informacja, jakkolwiek byśmy do niej nie podeszli, jest częścią świata i jest od człwieka niezależna (pomijając oczywiście problemy interpretacyjne Hamleta...).
Jeśli zaś idzie o "pierwotność" matematyczną (co zasugerował Terminus), to matematyka, siłą rzeczy, musi na takich pojęciach bazować; punktem wyjścia dla fizyki jest świat i doświadczenie. Przy czym wydaje mi się, że "pojęcia proste" i "pojecia pierwotne" to nie to samo. Pierwsze wywodzą się z filozofii i lingwistyki, drugie to domena matematyki i logiki (aksjomaty). Natomiast jeżeli wziąć pod uwagę Twoje uogólnienie pojęcia czy terminu prostego, to wg mnie podpada pod to dokładnie wszystko...
Ale kto wie, może informacja jest zjawiskiem właśnie matematycznym, jeszcze jedną formą - nie ujetą jak dotąd w kleszcze równań - ni z tego ni z owego pasującą do fizycznej rzeczywistości...
PS
Sokratoidesie, pożyczam sobie od Ciebie słowo "metawszystko" - genialne!
Łan:
Sokratoides wrote:
Cytuj
Ja to widzę tak: "to, co się dzieje" zależy od czegoś tak niejasnego jak energia. Bo czy można ją zdefiniować w sposób ścisły, niezrelatywizowany. Wszyscy bowiem znamy pojęcie energii, która będąc właściwością układów dynamicznych rozumiana jest jako zdolność do wykonania pracy. Wszyscy też mówimy o przepływie energii, który wprawia w ruch materię.
Myślę, że niepotrzebnie demonizujesz pojecie energii: od kiedy Einstein wykoncypował równoważność masy i energii, oba te "zjawiska" są uznawane za przejawy istnienia materii - w zasadzie można sparafrazować klasyka i powiedzieć mówię "energia", myślę "masa"... (a bardziej obrazowo: kilogram pewnej materii jest równoważny dwudziestu megatonom energii trotylu oddanej w postaci promieniowania...). Pojęcia te bywają używane oddzielnie, ale nie po to by ukazywać ich jakąś zasadniczą przeciwstawność, lecz by opisać różne aspekty materii.
Rozpatrując energię na gruncie termodynamiki wcześniej czy później trafimy na entropię, a więc i na informację wg Shannona, która jest niczym innym jak odwrotnością entropii. Ma to niestety znaczenie tylko techniczno-uzytkowe (i o tym m.in. pisał Lem w przytoczonym przez Dzi fragmencie) i w żaden sposób nie zbliża nas do zrozumienia rzeczy - przynajmniej na gruncie czystej termodynamiki. Może bardziej na gruncie rozmaitych teorii kosmologicznych - zwłaszcza teorii holograficznej - gdzie właśnie informację zaczyna się uznawać za pewien podstawowy czynnik struktury wszechświata. Jednak definicji informacji i tu nie znalazłem - ale skoro wszyscy tak pięknie hipotetyzują (a niektórzy nawet hipnotyzują i hipostazjują...), to oczywiście i ja nie odmówię sobie tej przyjemności...
Tu.
Cytuj
można zrozumieć wszechświat, ale poznanie jego natury to sprawa zupełnie inna
Tu się absolutnie nie zgadzam. Moim zdaniem nie ma zrozumienia bez uprzedniego poznania - oczywiście to poznanie może się odbywac na rozmaitych płaszczyznach i może być też skutkiem namysłu - jednak zawsze muszą istnieć jakieś wstępne i zdefiniowane warunki, z których wyciągamy wnioski. W przeciwnym razie pozostaje tylko objawienie...
Fri.
Cytuj
Doszliśmy do momentu, w którym mamy mówić o czymś z czego wynika wszystko co istnieje i co w przybliżeniu, dla naszych celów nazwaliśmy sobie "czystą informacją". Otóż odbyłem dzisiaj (dość krótką niestety) rozmowę z pewnym doktorem z Katedry Filozofii Uniwersytetu Łódzkiego, podczas której poruszyłem nurtującą nas kwestię informacji. Kwestii wprawdzie ostatecznie rozstrzygnąć się nie udało, jednak ów doktor podzielił się ze mną dość istotnym spostrzeżeniem. Otóż samo pojęcie "informacji" tak samo jak pojęcie "dobra" jest terminem prostym, tzn. takim, którego każda definicja przystaje w sposób ogólny do pewnego rodzaju przypadków szczegółowych ze względu na określone cechy właściwe tym przypadkom (wybaczcie, jeśli logiczność tej definicji budzi wątpliwości, ale przed chwilą sam ją stworzyłem w oparciu o to co wcześniej usłyszałem ). "To" zaś, oczym mamy mówić jako o "czystej informacji", nie jest żadnym przypadkiem szczegółowym, a nawet więcej, to tu mają brać swój początek wszystkie szczegółowe przypadki. Mówiąc w skrócie: terminu "informacja" nie da się (raczej) przypisać tej nieokreślonej "potencji wszelkiego bytu", nie popadając jednocześnie w błędne koło definiowania.
A czy pojecie "materii" nie jest terminem prostym? Dla nas nie, ale dla starożytnych było... Dotyczy to również wielu innych pojęć, które na przestrzeni wieków, w miarę zdobywania przez człowieka wiedzy, "skomplikowały się", tzn. zaistniała możliwość ich w miarę jednoznacznego zdefiniowania - dlatego też proponuję nie zniechęcać się w dążeniu do definicji...
Zwłaszcza że porównanie informacji z dobrem jest dość niefortunne: pojecie dobra ma sens jedynie w odniesieniu do człowieka, jest elementem wartościowania, jest skutkiem, a nie przyczyną. Informacja, jakkolwiek byśmy do niej nie podeszli, jest częścią świata i jest od człwieka niezależna (pomijając oczywiście problemy interpretacyjne Hamleta...).
Jeśli zaś idzie o "pierwotność" matematyczną (co zasugerował Terminus), to matematyka, siłą rzeczy, musi na takich pojęciach bazować; punktem wyjścia dla fizyki jest świat i doświadczenie. Przy czym wydaje mi się, że "pojęcia proste" i "pojecia pierwotne" to nie to samo. Pierwsze wywodzą się z filozofii i lingwistyki, drugie to domena matematyki i logiki (aksjomaty). Natomiast jeżeli wziąć pod uwagę Twoje uogólnienie pojęcia czy terminu prostego, to wg mnie podpada pod to dokładnie wszystko...
Ale kto wie, może informacja jest zjawiskiem właśnie matematycznym, jeszcze jedną formą - nie ujetą jak dotąd w kleszcze równań - ni z tego ni z owego pasującą do fizycznej rzeczywistości...
PS
Sokratoidesie, pożyczam sobie od Ciebie słowo "metawszystko" - genialne!