Cóż... Zdaje mi się jednak, że edukacja humanistyczna jest jakoś za bardzo wycinkowa, za bardzo wyrwana z kontekstu. W efekcie nawet literaccy Nobliści ograniczają się do spraw czysto ludzkich i/lub zabaw metaliterackich jakby zamykając oczy na tych spraw czysto ludzkich szerszy kontekst (jedynym, który ten kontekst umiał odważnie pokazać był Mistrz w "Szpitalu Przemienienia". ale on zawsze jedną nogą stał w tzw. Literaturze Wysokiej, a drugą jednak w SF, no i nie dostał tego Nobla).
Kiedyś literatura (vide "Boska Komedia") starała się obejmować całokształt ówczesnej ludzkiej wiedzy, dziś tego brakuje (choć oczywiste jest, że z racji wiedzy tej rozrostu, większość jej dziedzin musiałaby być traktowana znacznie bardziej "po łebkach"). Jeszcze taki np. Prus usiłował (różnie mu to szło) tworzyć syntezy ogółniejsze, dziś autorzy trzymają się dość wąskiego poletka tematów, co - wybacz - zawsze będzie mi się kojarzyć z klapkami na oczach. (Pozostałe tematy pozostawiane są "na pastwę" autorów SF, którzy najczęściej wykorzystują potem najdonioślejsze kwestie jako pretekst do ukazania akcji typu "zabili-go-i-uciekł", co też zdrowie nie jest... Ale kto wyższy talentem - poza Lemem oczywiście - próbował np. na serio mierzyć się z problemami, które grafoman Lovecraft przerobił na "mackowaty" horror?)
Kiedyś prawdziwy humanista starał się z grubsza interesować postępem wiedzy naukowej w dziedzinach "ścisłych", dziś nie widać - nawet u największych pisarzy - śladów takiego zainteresowania. Przez co ich twórczość (nieraz naprawdę znakomita skądinąd) wydaje mi się boleśnie niekompletna (i moze przez to samoograniczenie do paru - dość hermetycznych - tematów, tak mało ludzi ją czyta, choć ogólny poziom edukacji się jednak podnosi).
(Podobne wrażnie swoistego "bólu" mam czytajac SF, tu dla odmiany przyczyną jest znaczne skostnienie konwencji, "sensacyjnosć" i wyraźne niedostatki tej prozy.)
A skąd "odwaga" w moim poprzednim poście? Ano stąd, że przełamywanie skostnienia i utwierdzonych nawyków zawsze jej wymaga... (Lem na przykład ją miał.)
ps. przywołanie terminu "inteligent" było oczywiście raczej ironią z mojej strony... (z powodów, które słusznie podałeś, i paru innych)