Gdybym jeszcze w ogóle czytał SF (nie liczę okazjonalnego zaglądania do książek Lema), to pewnie dałbym szansę jakiemuś Twojemu dłuższemu utworowi - gdyby taki istniał.
To ja
Ci dziękuję za miłe słowa
, a dłuższy utwór istnieje nawet:
http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=5&topic=1563&page=1#msg56828(Poniżej jest jest jeszcze dłuzszy urywek: przymiarka do New Weirda, którą już - co prawda - linkowałem ongiś we "Właśnie stworzyłem"
*, ale pod tamtym linkiem od dawna jej nie ma.)
Minusy: Gangsterzy plus Clyde: pomyślałam, że tylko Bonnie brak do kompletu;) , sposób wyrażania się Clyde'a (daj se siana...) nieco razi (może nawet lepiej gdyby po prostu użył awruka? ).
I nie wiem dlaczego Metaliczny Głos staje się Głosem? Pozbył się chrypki?
Fakt... Clyde gada za prostacko - bełkot, a ten Głos (któren przestał być Metaliczny po tym jak sensorium nowego ciała Clyde'a zostało należycie skalibrowane) znów jak demon
Zua komiksowy i elf na kuniec... Fakt, że reklama niby rozgrzesza takie rzeczy
.
Wstyd mi tera że takim czymś się chwaliłem, jak tak pomyślę.
ps. co ciekawe zaczęło się od tego, że obudziłem się dnia pewnego, lekko skacowany, z nazwiskiem Clyde Montague we łbie i nie wiedziałem o czym to będzie, ale chciałem o nim pisać...
* dzięki czemu
Hoko mógł mi błędy językowe wytknąć