Hm...Songs of LC? Cała przyjemna...lubię te imienne single i nie nazwane gudbaje, ale może na dzisiaj ta siostra...eee...no niech będzie taki zaczontek;)
Zawsze miałem z tą płytą problem - nadmiaru. Same debesty niemal.
Zmieniały się zależnie od czasu i nastroju. Ostatnio, i chyba tak już zostanie, zielony ogarek.
Zwłaszcza końcówka.
Ale nie będę linkował - jeden to jeden.
Cap dwójka - skromniejsza jakby. Myślałem, myślałem...a to ptaszek, a to Izaak, a to ostatnia skoczna...
Ostatecznie trzymam się zielonego, zielonych...pończoch.
Czyli Nancy.
Postać prawdziwa, jak to u Cohena.
Ależ głos mu się obniżył z wiekiem.Leonard Cohen - Seems so long ago, Nancy