Jak wiadomo, koniec świata nastąpi w najbliższą środę w południe. Dokładniej, stanie się to niespełna kwadrans po dwunastej: o godzinie dwunastej minut dwanaście i dwanaście sekund. Zapis cyfrowy tej chwili wygląda tak: 12:12:12, a po podzieleniu przez 2 ujawnia swą prawdziwą naturę: 6:6:6. Co zaś oznacza liczba 666 – nikomu pełnoletniemu, kulturalnemu i światłemu tłumaczyć nie trzeba: to liczba diabelska, zwana też liczbą Bestii (wpisz w gugle).
Ta wiedza jest pewna jak dwa razy dwa równa się cztery – tym bardziej, że pojutrzejszy dzień ma w kalendarzu identyczną notację!
Najbliższa środa, to przecież dwunasty grudnia dwa tysiące dwunastego roku, co, wedle powszechnie stosowanych reguł, zapisuje się skrótowo tak: 12.12.12. Dalej postępujemy jak wyżej, przez co nasza pewność natychmiast dubeltowo wzrasta, bo moment końca świata precyzyjnie wyznaczają już teraz dwie liczby diabelskie: 666 pochodzenia kalendarzowego oraz 666 pochodzenia zegarowego.
Dlaczego zaś trzeba dzielić przez właśnie przez 2, a nie przez 3, przez 4 albo przez 6, skoro są to również dzielniki liczby 12? To akurat jest proste jak drut: tylko podział przez dwa ujawnia podwójną diabelskość notacji
czasu w tym przełomowym momencie: tę kalendarzową i tę zegarową, a przecież
czas – w aspekcie końca świata – jest najważniejszy! Nie masa, nie odległość, nie stan zdrowia, stan konta ani inne takie duperele, tylko
czas, a precyzyjniej: jego kres…
W takich terminalnych okolicznościach ludziom zazwyczaj przesuwa się przed oczami całe życie, i chcą zrobić coś dobrego, by zrównoważyć swoje grzechy, swoje pomyłki, potknięcia, błędy młodości i rozmaite kiepskie uczynki, których nazbierało się, oj, nazbierało w ciągu lat ciężkiej pracy na niebiańską emeryturę. Mój pomysł na taki Państwa gest brzmi: proszę przelać połowę swoich ziemskich zasobów finansowych na rachunek niżej podpisanego (Alior Bank,
92 2490 0005 0000 4000 1014 7592), a przekonam (no dobra, przekupię) Bestię, aby odłożyła swe niecne plany na następne stulecie. Ma się w końcu te znajomości w rządowych kręgach…
Gdyby ktoś pytał, dlaczego przelać TYLKO połowę majątku, odpowiem, że nie jestem pazerny; nadto negocjacje mogą się nie powieść, a ja mam swój honor. Dlaczego zaś AŻ połowę? No, wiecie Państwo, takie rozmowy są niebezpieczne, ryzykuję życiem, i, jeśli je stracę, niech chociaż moi spadkobiercy mają lepszą przyszłość!
Jest tylko jedno „ale”: drugi możliwy termin. Z kilku
niezależnych, wiarygodnych i miarodajnych źródeł, które pragną pozostać
anonimowe, wiem o awaryjnym planie zakończenia świata dziewięć dni później: w piątek
21 grudnia 2012 (przebąkuje się o tym już nawet w internecie czyli
wSieci). W mojej ocenie ten termin jest jednak znacznie, ale to znacznie mniej prawdopodobny, i dlatego uczciwie radzę, by nie zwlekać z przelewem.
http://www.sdp.pl/node/8158