Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Cetarian

Strony: 1 ... 11 12 [13] 14 15 16
181
Hyde Park / Odp: Użyteczny patriota Putina
« dnia: Kwietnia 07, 2018, 08:28:30 pm »
Pozdrawiam

Również pozdrawiam. Ale widzę, że tu emocje i namiętności niejedną osobę roznoszą  :)

Myślałam, że na forum lemologicznym siedzą przeważnie spokojni informatycy z nadwagą i kłócą się najwyżej, czy najpierw lecieć na Marsa czy na Wenus. No tak, głupio myślałam...

**

Kuzynko,

Z nadwagą? No, może [;-)], ale dlaczego tylko informatycy i dlaczego tylko spokojni?
[;-)]

Poczyniłaś błędne założenia, ale to nie znaczy, że „głupio myślałaś”.
To nie to samo.
Nie dokuczaj sobie niepotrzebnie. (Administracja utrzymuje tutaj specjalnego nie-trolla, który zajmuje się dokuczaniem, więc nie musisz go wyręczać.)   
[;-)]

**
Lądowania na Wenus nie proponują chyba nawet najwięksi entuzjaści, natomiast lata temu przeprowadziliśmy tutaj (głównie ja z Q) chyba ze trzy rundy dyskusji na temat tego, kto ma finansować loty załogowe.
Problemu nie rozstrzygnięto.
[;-(]
Ja uważam, że to On powinien je finansować.
On uważa, że ja powinienem (też).

To znaczy, On uważa, że państwo (czyli podatnicy, czyli m.in. ja) powinno finansować jego kaprysy, a ja uważam, że loty załogowe powinni finansować wyłącznie entuzjaści lotów załogowych, nie sięgając do mojej kieszeni.
Ściślej biorąc, Q tak uważał circa siedem czy osiem lat temu, ale jakoś nie podejrzewam, żeby zmienił zdanie (A może?).
Ja swojego nie zmieniłem.
 

Pozdrawiam

C.     

182
Hyde Park / Odp: Użyteczny patriota Putina
« dnia: Kwietnia 07, 2018, 07:58:39 pm »
Q,

Z tytułu wątku to wprawdzie nie wynika, ale zasadniczo chcę się w tutaj ograniczyć do odpierania kłamstw i oszczerstw Remuszki wobec amerykańskich mediów, które piszą (lub w których mówi się) prawdę o Trumpie.

Ok, uszanuję takie zawężenie dyskursu, choć mam wrażenie, że - poniekąd - wytaczasz armaty przeciw musze, bo (IMHO) nie mamy tu do czynienia z jakąś celową kampanią dezinformacyjną (choć przy tym podszytym samozadowoleniem postotoku może to tak wyglądać), a z kolejnym przejawem specyficznej remuszkowej percepcji świata/stylistyki myślenia, o której pisałeś lata temu.
(...)

**

Mam wrażenie, że pomiędzy nami jest taka różnica, że Ty się ciągle nie pogodziłeś z obecnością Remuszki na Forum i masz nadzieję, że uda się go stąd jakoś, powiedzmy, wyeksportować.   

Ja przyjąłem do wiadomości decyzję Pani Administrator (być może skonsultowaną z jej Tajnym Komitetem Doradczym, a prawie na pewno z NadAdministratorem [S./W.Z.])

Selawi.
Trochę szkoda, ale obym tylko takie problemy miał w życiu.

Nie mam zamiaru polemizować z Remuszką, ani z Panią Administrator w sprawie jej decyzji dotyczących moderowania bądź niemoderowania Forum (każde zaniechanie to też decyzja).
     
Natomiast, ponieważ obserwuję dość uważnie wydarzenia w USA, a zwłaszcza „Trump saga”, to wiem, że media, powiedzmy „głównego nurtu”, a w szczególności te wymienione przez Remuszkę, utrzymują wysokie albo wręcz bardzo wysokie standardy profesjonalne.   
Więc postanowiłem napisać, to co napisałem.
I wykonałem postanowienie [:-)].

W przyszłości, bliższej i dalszej, będę prawdopodobnie wstawiał tu fragmenty ciekawych artykułów i linki do całych tekstów.
Taka czynność jednorazowo zabierze może minutę.
Jak często, albo jak rzadko, będę to robił – nie wiem, bo to będzie zależało od rozwoju wydarzeń.

Ile osób zajrzy do takiego wpisu? Ile otworzy link?
Ile osób otworzyło jakikolwiek z linków, które zamieściłem w pierwszym poście wątku?
Tego nie wiem, ale zakładam, że kłamstwo Remuszki zostało jednak trochę wyeksponowane.
 
**
Przy czym dodać muszę, że ugryzłbym się w język i nie wypowiadał w niniejszym wątku w ogóle gdyby nie dwa niepokojąco-bolesne zjawiska: pierwszym jest to, że znów S.R. kogoś bezkarnie (po raz który to już?) obraża przy absolutnej bierności posiadaczy stosownych uprawnień (...),

Cóż, Forum jest prywatną własnością Tomasza Lema, który scedował swoje uprawnienia na plenipotenta, a ten namaścił Panią Administrator.
Możesz oczywiście toczyć spory z „posiadaczami uprawnień”, ale ja się w to nie włączę.
 
Na ile mogłem, wsparłem Kuzynkę Pirxa.
Ale czy czuje się wsparta, to wie tylko ona sama [;-)].

C.

183
Hyde Park / Odp: Użyteczny patriota Putina
« dnia: Kwietnia 07, 2018, 01:42:25 am »
Ja wprawdzie mogłabym się napawać, że Pan Remuszko ostatecznie przyznał mi rację. Co prawda w sprawie tylko trochę bardziej kontrowersyjnej niż 2+2=4 i że jest to tylko racja "w pewnym sensie", ale zawsze coś.

Nie jestem jednak pewna, czy w przyszłości chciałabym znowu usłyszeć zapowiedź wydania opinii o moim rozumie, bez względu na to, czy była to wyłącznie jakaś chytra "pułapka" (też miłe, prawda?) czy erystyczny banał. Obawiam się również, że w ferworze takiej "pułapkowej" dyskusji mogłabym nie wytrzymać i powiedzieć coś przykrego człowiekowi, który mógłby być moim dziadkiem. A potem źle bym się z tym czuła.

Chyba więc ograniczę się do pytań, co Lem gdzieś napisał albo powiedział albo czego pan Remuszko dowiedział się od pani Gajewskiej.

Witaj, Kuzynko Pirxa,

Po pierwsze: Remuszko to nie żaden „pan”, tylko zwykły Stasiek.
No, może nie całkiem zwykły, tylko nadęty.
Zanim się pojawił na Forum, wszyscy byli tutaj na „ty”.
Stasiek zaczął przerabiać Forum na swoją modłę i w jakiejś mierze mu się to udało, część osób zwraca się do niego per „pan”, część jest na „ty”, bo łaskawie im na to zezwolił.
Ja od początku ignorowałem te jego fanaberie, pisząc do niego per „Staszku” (przez ten krótki czas, kiedy łudziłem się jeszcze, że coś do niego dotrze.)

Zawansowany wiek/starość = doświadczenie/wiedza(mądrość?) to równanie sprawdzało się, ale w czasach przed wynalezieniem pisma.
Dziś starszej osobie można ustąpić miejsca w tramwaju, czy w autobusie, ale NIE w dyskusji, nie dlatego, że ktoś jest starszy o rok, albo o pięćdziesiąt lat.

A potem źle bym się z tym czuła.

Ego te absolvo.
[:-)]     
Z uśmiechem, ale serio. Na mocy władzy udzielonej mi przez Federację.

A poza tym to maskirowka. 
Nie ma żadnego Remuszki siedemdziesięcioletniego z czterdziestoletnim stażem dziennikarskim (gdzie te teksty??).
To Staszek Muszewski, który po cztery lata powtarza każdą klasę w technikum prząśniczym.
Nie jest trollem (ma na to zaświadczenie od Naszej Pani Administrator).
Tylko poczucie humoru ma dość specyficzne (i w nienajlepszym gatunku).
Moja, oczywiście niewiążąca, sugestia: nie marnuj czasu na polemiki ze Staśkiem.
 

Czytałem to, co napisałaś do tej pory, i mam zamiar czytać dalej.
Odzywać będę się chyba raczej tylko w tym wątku.

Moja sytuacja jest trochę nietypowa, bo ja napisałem wszystko (prawie [;-)]) co miałem do powiedzenia, w około siedmiuset postach na tutejszym Forum, po czym, nie zgadzając się z … powiedzmy, mało czytelnymi kryteriami moderowania, stosowanymi przez tutejszą administrację, zabrałem swoje zabawki (na szczęście wtedy to było możliwe), o co niektórzy mają chyba do mnie trochę pretensji. (Prawie jakbym powydzierał kartki z rękopisu Pana Tadeusza, czy cuś).

Jeśli masz ochotę, pisz na tematy, na które masz ochotę pisać.
A ewentualne komentarze Staśka po prostu ignoruj.

No, chyba, że odczujesz potrzebę, żeby … odpłacić – wtedy zrób to bez krępacji.
[;-)]


Pozdrawiam

C.

184
Hyde Park / Odp: Użyteczny patriota Putina
« dnia: Kwietnia 07, 2018, 01:33:21 am »
Użyteczny patriota Putina  cz. 2


Q,

Z tytułu wątku to wprawdzie nie wynika, ale zasadniczo chcę się w tutaj ograniczyć do odpierania kłamstw i oszczerstw Remuszki wobec amerykańskich mediów, które piszą (lub w których mówi się) prawdę o Trumpie.
Oczywiście te doniesienia dotyczą przede wszystkim kontaktów samego Trumpa i współpracowników Trumpa z oficjalnymi i nieoficjalnymi przedstawicielami Rosji, a w praktyce Putina.
Te kontakty były zdumiewające z punktu widzenia standardów demokratycznego państwa.
Czy uda się doprowadzić do skazania jakichś współpracowników Trumpa (a może i jego samego? Czas pokaże.
Na pewno Trump miał pecha … przez pomyłkę mianował zastępcą prokuratora generalnego uczciwego człowieka.
Nie stawiam tu emotikona, bo tak było serio.
Nawiasem mówiąc, Trump publicznie krytykował Sessions’a za to, że się wyłączył z nadzorowania śledztwa rosyjskiego.
Trump mówił, że gdyby wiedział, że Sessions się wyłączy, to nie powołałby go (za zgodą Senatu) na stanowisko Prokuratora Generalnego.
Dorozumiany sens tych narzekań był taki, że, w ocenie Trumpa, Sessions nie powołałby specjalnego prokuratora do śledztwa rosyjskiego.   
 
**
„Nie wiadomo, czy ten rzekomo otruty szpieg w ogóle istnieje, nie wiadomo czy żyje.”

No, powiem oględnie, oryginalna teza, jeśli się weźmie pod uwagę, że Skripal był oficerem rosyjskiego wywiadu, zwerbowanym przez UK, zdemaskowanym przez Rosję, osądzonym, skazanym na 13 lat, z których odsiedział chyba pięć i pół, bo został (z trzema innymi) wymieniony na dziesięcioro rosyjskich nielegałów.
O ile mi wiadomo, Rosja temu nie zaprzecza.

Ktoś mógłby postawić tezę, że Remuszko pomylił się i wyciągnął z szuflady niewłaściwą kopertę z (p)odpowiedziami – ale ja tak nie uważam. Jestem pewien, że Remuszko pisze to, co myśli … no, może raczej to, co mu się wysnuwa ze zwojów (Czy tak można, Pani Administrator?)
 
Ale dalej w casus Skripala i jego córki nie chce mi się wchodzić.
Oceniam wprawdzie, że na 99,9% zrobił to wywiad rosyjski, no, ale nikogo za rękę nie złapano, co do zasady, można się zastanawiać: cui prodest, itd.
Co do zasady, ale nie w towarzystwie Remuszki. 

**
Akurat w lipcu 2017r. toczyliśmy, PM-ami, w małym gronie, dyskusję o moderowaniu/niemoderowaniu, pisaniu/niepisaniu  w części publicznej.

Ten Remuszkowy Trump:
 
twardy przeciwnik skisłego mleka od wszechwładnych dotychczas świętych krów (fejkniusy NYT+CNN+WP)”

mocno mi już wtedy zazgrzytał – to znaczy nie sam Trump, tylko kłamstwa Remuszki o mediach amerykańskich (bo to są kłamstwa, Pani Administrator, a nie żadne „poglądy”), ale wtedy się powstrzymałem - od komentowania tego, co napisał Remuszko i w ogóle od pisania na Forum.
Ale przez te dziewięć miesięcy nazbierało się już tyle informacji o kłamstwach i matactwach Trumpa i jego współpracowników, że uznałem, iż pora zabrać głos.     

**
Rozgraniczenie pomiędzy komentowaniem relacji obozu Trumpa z oficjalnymi i nieoficjalnymi przedstawicielami Rosji (dla której najwyraźniej polityka to wojna realizowana innymi środkami), a polityką Rosji (Putina) wobec reszty świata, może czasem nie być proste, ale generalnie mam zamiar trzymać się tematu „Trump saga”.   

**
Dodam może taką generalną uwagę, że republika (USofA) prawdopodobnie się obroni.
Trump przejdzie do historii prawie na pewno najpóźniej po jednej kadencji, a może wcześniej.
Ale panujący aktualnie chaos w Białym Domu i w wielu instytucjach, do których Trump kieruje ludzi pokroju Scotta Pruitta, osłabia Stany i cały Zachód (do którego Polska chyba jeszcze na razie należy, jako członek UE i NATO).       
I to jest, niestety, przynajmniej taktyczny, sukces Putina.


C.

185
Hyde Park / Użyteczny patriota Putina
« dnia: Kwietnia 06, 2018, 09:08:43 am »
Użyteczny patriota Putina  cz. 1

**
A miałem taką piękną liczbę postów.
Czterdzieści i cztery.
Ale trudno, Ojczyzna wzywa.
Nie wzywa na piśmie z pieczątką, ale fakt, że na Forum Lema użyteczny patriota Putina rozpowszechnia ordynarne kłamstwa propagandy rosyjskiej, skłonił mnie (zmusił?) do reakcji.
Tym patriotą jest St. Remuszko.
Ostatnio wypisywał bzdury na temat Skripala, ale postanowiłem zabrać głos dlatego, że przy okazji sprawy Skripala, U.P.P. Remuszko po raz kolejny użył sformułowania „fake news”  - u niego fonetycznie „fejknius”.

Przypomnę zatem w całości jego wpis z 8 lipca 2017r.:
 
**

259
Hyde Park / Odp: Ja, Remuszko :-)
« dnia: Lipiec 08, 2017, 02:00:07 pm »

Bardzo znamienne były wczoraj główne wydania wieczornych serwisów informacyjnych Polsatu, TVN i TVP. Poświęciły one mikroskopijny czas wydarzeniu niezwykle znamiennemu właśnie. Wszystkie stacje podały wprawdzie (trudno było przemilczeć), że pierwsze spotkanie przywódców Rosji i USA trwało pięć razy dłużej niż zaplanowano, ale tego doniosłego faktu praktycznie nikt nie komentował i temat wyczerpał się w minutę.

Moim zdaniem, stało się tak wskutek dubeltowej rozbieżności między stałą naczelną polityczną linią czołowych zachodnich (w tym polskich) mediów, a fatalnymi zamierzeniami Putina i Trumpa.

Putin – wiadomo: zło wcielone i wszechstronne, a kto powie o nim jedno marne dobre słowo, ten agent i zdrajca. Trump z kolei jest dla poprawnego świata wciąż potrójnie podejrzany: jako polityczny nielegał (wygrać miała pani Clinton), jako nieoczekiwany twardy przeciwnik skisłego mleka od wszechwładnych dotychczas świętych krów (fejkniusy NYT+CNN+WP) oraz jako człowiek, który może chcieć rzeczywistego polepszenia stosunków z Rosją. Każdy z tych dwóch zdrowych sześćdziesięciolatków* ma na dodatek osobistą realną władzę (formalną i praktyczną) większą niż pozostali liderzy G-20 razem wzięci. Zawiadują przy tym dwiema najpotężniejszymi militarnie potęgami świata. No i co, gadają ze sobą bez nas (!) pięć razy dłużej niż mieli gadać, a my, strażnicy i heroldowie jedynie słusznych poglądów, mamy z tego się cieszyć, nagłaśniać, spekulować, komentować?
 
Spotkania głów państw (szefów rządów) angażują najważniejsze osobistości z innych krajów i są rozrysowane dosłownie co do minuty. Każda więksiejsza zmiana w harmonogramie grozi poważnymi konsekwencjami z powodu oficjalnych i prywatnych urazów.  Bite sto pięćdziesiąt minut tajnych rozmów Putina i Trumpa zamiast minut trzydziestu to dla mnie wydarzenie historyczne. I budzące dobrą nadzieję.

R.

*No nie, Trump ma 71...

**
twardy przeciwnik skisłego mleka od wszechwładnych dotychczas świętych krów (fejkniusy NYT+CNN+WP)”

Żadnych „fake news” nie było w „NYT+CNN+WP” (zakładam że WP to Washington Post) ani przed 8 lipca 2017 r., ani przez następne dziewięć miesięcy do dziś.
 
Ale może ja się mylę?
Może Remuszko przedstawi listę przynajmniej dwudziestu nieprawdziwych informacji podanych przez  „NYT+CNN+WP” i wskaże kto, kiedy i gdzie sprostował te nieprawdziwe informacje?

Zwracam uwagę, że Remuszko nie zna języka angielskiego (nigdy też nie ujawnił znajomości żadnego innego języka obcego).
Swoje informacje czerpie zatem z mediów polskich i polskojęzycznych mediów rosyjskich.
Nie wiem w jakich proporcjach, ale co najmniej dwukrotnie linkował na forum „wiadomości”  z 
https://pl.sputniknews.com

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sputnik_(agencja_informacyjna)
Sputnik – rosyjska agencja informacyjna o międzynarodowym zasięgu, sieć stacji radiowych oraz wielojęzyczny multimedialny portal informacyjny.
„Sputnik” został uruchomiony 10 listopada 2014. Właścicielem agencji jest państwowy operator medialny Rossija Siegodnia należący do rosyjskiego rządu. Firma jest następcą agencji RIA Novosti i radia Głos Rosji.

*
U.P.P. Remuszko wypowiadał się wielokrotnie co najmniej z sympatią, a chyba nawet wręcz z entuzjazmem o samym Putinie.
Fałszowanie wyborów, mordowanie polityków (Starowojtowa, Niemcow), i dziennikarzy, Politkowska i wielu innych
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_journalists_killed_in_Russia

aneksja części suwerennego państwa, czyli Krymu, rozpalenie i podsycanie wojny domowej na Ukrainie, poprzez wysyłanie tam rosyjskich żołnierzy i sprzętu (czego najbardziej spektakularnym przykładem było zestrzelenie przez rosyjską baterię rakietową malezyjskiego samolotu, lot nr MH17), to wszystko nie tylko nie przeszkadza Remuszce, nie koliduje z wartościami wyznawanymi przez niego (jakie to wartości?), ale chyba wywołuje podziw dla … autorytarnego władcy (bo przecież nie przywódcy), który kpi sobie ze standardów demokratycznych.
Ale miłością U.P.P. Remuszki do Putina zasadniczo nie zamierzam się zajmować.

Natomiast współczesna historia polityczna Stanów Zjednoczonych to jeden z ważniejszych obszarów moich zainteresowań, a co najmniej od chwili uzyskania przez Trumpa nominacji partii republikańskiej obserwuję tamtejszą scenę jeszcze bardziej uważnie niż w poprzednich latach.   

W bardzo wielkim skrócie opiszę najważniejsze wydarzenia dotyczące relacji Trumpa z Rosją (czyli de facto z Putinem, bo w Rosji nic ważnego nie dzieje się bez wiedzy i zgody Putina.)

W trakcie kampanii prezydenckiej w USA latem i jesienią 2016 roku szereg osób z kręgu kierownictwa kampanii wyborczej Trumpa kontaktowało się niejawnie z oficjalnymi i nieoficjalnymi przedstawicielami władz rosyjskich.
Te kontakty zaniepokoiły kontrwywiad (FBI) na tyle, że wszczęto w tej sprawie śledztwo.

Opinia publiczna do dnia wyborów nie dowiedziała się o tym śledztwie.
Dowiedziała się za to bardzo wiele na temat śledztwa w sprawie korzystania przez H. Clinton z prywatnego serwera w czasie, kiedy H.C. była Sekretarzem Stanu (bo chyba nie sekretarką?) w latach 2009-2013.   

Po zaprzysiężeniu prezydent Trump odbył z dyrektorem FBI Jamesem Comey’em kilka rozmów, w których, według relacji Comey’a, Trump sugerował, że żadnej nielegalnej współpracy jego kampanii z Rosjanami nie  było, więc śledztwo jest całkowicie niepotrzebne i należy je zamknąć.
Comey robił z tych rozmów w cztery oczy notatki na bieżąco i przekazywał kopie kilku swoim najbliższym współpracownikom.
Wbrew sugestiom Trumpa śledztwo toczyło się  dalej.     
9 maja 2017 r. Trump odwołał Comey’a ze stanowiska dyrektora FBI. 

https://en.wikipedia.org/wiki/File:White-House-Fires-James-Comey.pdf

Pierwotnie Trump i jego otoczenie starało się trzymać wersji, że przyczyną odwołania Comey’a były błędy popełnione przez Comey’a w śledztwie w sprawie serwera H. Clinton, ale 11 maja 2017 r., Trump, w wywiadzie telewizyjnym, przyznał, że chodziło mu o zablokowanie śledztwa w sprawie (potencjalnie nielegalnych) kontaktów pracowników jego kampanii z Rosjanami.
 
President Trump stated to Lester Holt in an NBC News interview that Comey's dismissal was in fact "my decision" and "I was going to fire [Comey] regardless of recommendation [by Jeff Sessions and Rod Rosenstein]."[164][165] Trump later said of the dismissal "when I decided to just do it [fire Comey], I said to myself, I said 'You know, this Russia thing with Trump and Russia is a made-up story.' [bold C.]"
https://en.wikipedia.org/wiki/James_Comey

Cytuję za Wikipedią, ale widziałem ten fragment wywiadu wielokrotnie na własne oczy.
 
W międzyczasie okazało się, że prokurator generalny Jeff Sessions  „zapomniał” poinformować w trakcie procesu zatwierdzania go przez Senat o swoich kontaktach z Rosjanami w trakcie kampanii i (chyba, o ile dobrze pamiętam) w czasie „transition”, tzn. okresu pomiędzy dniem wyborów, a zaprzysiężeniem nowego prezydenta.
Wobec tego Sessions (zgodnie z wewnętrzną procedurą DoJ, czyli Departament of Justice, na którego czele stoi Sessions) wyłączył się z nadzorowania śledztwa w sprawie nielegalnych kontaktów pracowników kampanii Trumpa z Rosjanami.
Rod Rosenstein, Republikanin mianowany przez Trumpa za zgodą Senatu, zastępca Prokuratora Generalnego, działając w tej sprawie (z powodu wyłączenia Sessions’a) jako pełniący obowiązki Prokuratora Generalnego (acting AG), 17 maja 2017 r. powołał specjalnego prokuratora (Special counsel) z następującym zakresem zadań:   
   
ORDER NO. 3915-2017 APPOINTMENT OF SPECIAL COUNSEL TO INVESTIGATE RUSSIAN INTERFERENCE WITH THE 2016 PRESIDENTIAL ELECTION AND RELATED MATTERS

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/73/Appointment_of_Special_Counsel_to_Investigate_Russian_Interference_with_the_2016_Presidential_Election_and_Related_Matters.pdf

Na stanowisko specjalnego prokuratora został powołany Robert Mueller, poprzedni (przed Comey’em) dyrektor FBI, mianowany przez republikańskiego prezydenta, Busha młodszego, 4 września 2001 roku.
     
Od ponad dziesięciu miesięcy zespół Muellera (około piętnastu doświadczonych prokuratorów, plus personel pomocniczy) prowadzi śledztwo w ww. sprawach.
Śledztwo jest wielowątkowe i (jak to się czasem mówi w Polsce) rozwojowe.

Z ważniejszych wydarzeń ze śledztwa wymienię następujące:

Jesienią Paul Manafort, który przez około trzy miesiące był szefem kampanii Trumpa, oraz Rick Gates, który był zastępcą Manaforta, w czasie kiedy Manafort był szefem kampanii Trumpa, ale i później, kiedy szefem kampanii został Steve Bannon, zostali oskarżeni o szereg przestępstw finansowych, wynikających z tego, że prali pieniądze, zarobione u oligarchów rosyjskich i agenta Putina na stanowisku prezydenta Ukrainy, Janukowycza.
W międzyczasie Gates (w zamian za znaczną redukcję potencjalnie grożących mu wyroków) poszedł na współpracę z prokuraturą (tzn. z zespołem Muellera).
Manafort (na razie?) twierdzi, że jest niewinny.
Ponieważ jego operacje, mające na celu wypranie zarobionych u Rosjan (i ich marionetki Janukowycza) pieniędzy, były mocno rozgałęzione, Manafortowi wytoczono dwa procesy, jeden w Dystrykcie Columbia, a drugi po sąsiedzku w stanie Wirginia.
Proces w Wirginii ma się rozpocząć 12 lipca, a ten w DC we wrześniu.
W międzyczasie Manafort, ze względu na wagę sprawy, siedzi w areszcie domowym i nosi DWIE bransolety z GPS-em, po jednej do każdej sprawy.

https://edition.cnn.com/2018/04/03/politics/mueller-manafort-rosenstein-memo/index.html

**
Z prokuraturą (tzn. z zespołem Muellera) współpracuje (w zamian za redukcje wyroków) kilku innych byłych współpracowników Trumpa, z których najbardziej znany jest emerytowany generał Flynn.

Podaję link do zamieszczonego w Wikipedii opisu śledztwa, prowadzonego przez zespół Muellera
https://en.wikipedia.org/wiki/Special_Counsel_investigation_(2017–present)

z takim zastrzeżeniem, że tekst ma ponad 90.000 znaków ze spacjami, a ja go nie czytałem, bo nie sądzę, żebym się z niego dowiedział czegokolwiek, czego nie wiedziałem już wcześniej. W związku z tym nie mogę orzec, czy hasło jest dobrze opracowane i dobrze oddaje przebieg śledztwa.

**
Operacja wspierania Trumpa przez Rosję składała się z wielu elementów.
Jej częścią były (być może autonomiczne  - w sensie niekoordynowane z kampanią Trumpa) działania wywiadu rosyjskiego w mediach społecznościowych, gdzie „niezależni patrioci”/funkcjonariusze rosyjscy udawali obywateli amerykańskich.
W tej sprawie zespół Muellera skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko trzynastu obywatelom Rosji, ale szanse, że ktokolwiek z nich stanie przed sądem, są oczywiście bliskie zeru.
     
Kolejnym elementem było wykradanie korespondencji mailowej kierownictwa Partii Demokratycznej i przekazywanie jej Wikileaks.
Te działania były, z bardzo wysokim prawdopodobieństwem, koordynowane z kampanią Trumpa, choć nie wiadomo, czy uda się to wykazać w sądzie.

Warto jednak zwrócić uwagę na tym etapie, że 9 czerwca 2016 roku Manafort, wówczas pełniący funkcję szefa kampanii Trumpa, najstarszy syn Trumpa, Donald Jr. i zięć Trumpa Jared Kushner (aktualnie doradca prezydenta Trumpa, co samo w sobie jest kuriozalne), spotkali się (m.in.) z Natalią Weselnicką

https://en.wikipedia.org/wiki/Natalia_Veselnitskaya
 
i kilkoma innymi osobami w celu … przedyskutowania adopcji rosyjskich sierot przez Amerykanów. Putin zakazał takich adopcji w ramach „represji” (tylko komu to miało zaszkodzić?) za wprowadzenie „Magnitsky Act”
https://en.wikipedia.org/wiki/Magnitsky_Act
 
https://en.wikipedia.org/wiki/Trump_campaign–Russian_meetings
 
“Trump Jr. initially told reporters that the meeting had been "primarily about adoptions".
(ale)
“After learning that the New York Times was about to publish the series of emails setting up the meeting, Trump Jr. himself published the email chain via Twitter, and explained that he considered the meeting to be "political opposition research".”

Na wszelki wypadek wskazuję, że „opposition research” to legalna i wręcz standardowa praktyka (przed) wyborcza w Stanach (oczywiście przy założeniu, że nie dochodzi do przestępstw przy zdobywaniu informacji).

**
 
https://en.wikipedia.org/wiki/Fusion_GPS

In September 2015, Fusion GPS was hired by The Washington Free Beacon, a conservative political website, to do opposition research on Trump and other Republican presidential candidates. In spring 2016 when Trump had emerged as the probable Republican candidate, the Free Beacon stopped funding investigation into Trump.[27] From April 2016 through October 2016, the law firm Perkins Coie, on behalf of the Clinton campaign and the Democratic National Committeeretained Fusion GPS to continue opposition research on Trump.[28][29][30] In June 2016, Fusion GPS retained Christopher Steele, a private British corporate intelligence investigator and former MI-6 agent, to research any Russian connections to Trump. Steele produced a 35-page series of memos from June to December 2016, which became the document known as the Donald Trump–Russia dossier.[28][31] Fusion GPS provided Marc Elias, the lead election lawyer for Perkins Coie, with the resulting dossier and other research documents.[29][30]

https://en.wikipedia.org/wiki/Trump–Russia_dossier

The contents of the dossier were published in full by BuzzFeed on January 10, 2017.

Od tamtej pory szereg informacji, które Steele zamieścił w tym “dossier” zostało potwierdzonych.

Steele zamieścił tam także uzyskaną w trybie operacyjnym informację (plotkę?), że Trump prawdopodobnie wystąpił (z tym że nie pytano go o zdanie) w filmie erotycznym, nakręconym w hotelu Ritz Carlton w Moskwie w 2013 roku.

Czy tak było, nie dowiemy się nigdy, chyba że w Rosji nastąpi bardzo głęboka rewolucja demokratyczna. (na co się na razie nie zanosi).
Ale im bardziej aktywne pozamałżeńskie życie seksualne prowadzi Trump, tym większe jest prawdopodobieństwo że i w Carltonie nie ograniczał się do oglądania telewizji kablowej i że w związku z tym rosyjskie służby miały co nagrywać.
I że mają go teraz czym szantażować.
(Zakładam, że nikt nie wątpi w to, że FSB potrafi zainstalować kamery w moskiewskim hotelu.)

Trump swego czasu opowiedział dziennikarzowi, jakie ma podejście do kobiet.
No i akurat się nagrało.
I wypłynęło przed wyborami. 

https://www.theguardian.com/us-news/2016/oct/07/donald-trump-leaked-recording-women

Donald Trump was hit by an outraged backlash from allies and opponents alike after a tape emerged of the Republican candidate bragging about using his fame to try and “fuck” women and groping them without waiting for their consent.
“When you’re a star they let you do it,” Trump says in the recording, which was obtained by the Washington Post and released on Friday. “You can do anything.”

Ale elektorat mu wybaczył.

Przed wyborami kilkanaście kobiet albo twierdziło, że uprawiały z nim konsensualny seks, albo (większość) że były molestowane.
Trump publicznie twierdził, że po wyborach wytoczy im wszystkim procesy. Minęło półtora roku, ale nie wytoczył ani jednego.
 
Wypłynęła natomiast informacja, że prawnik Trumpa, Michael Cohen, tuż przed wyborami zapłacił aktorce porno Stephanie Clifford (pseudonim Stormy Daniels) sto trzydzieści tysięcy dolarów za milczenie o tym, że nie uprawiała seksu z Trumpem.
To znaczy dokładnie nie wiadomo, za co jej zapłacił, bo porozumie jest poufne, ale Cohen potwierdził w styczniu, że zapłacił te sto trzydzieści tysięcy dolarów i to ze swoich własnych środków. I nie dostał zwrotu ani od Trumpa, ani od żadnej firmy Trumpa.
Trump długo (jak na niego, bardzo długo) milczał  w sprawie Clifford/Daniels, aż wczoraj stwierdził, że nic nie wiedział o tej płatności. 
   
"Donald Trump said on Thursday that he did not know about the payment of $130,000 that the porn star Stormy Daniels received from his personal attorney Michael Cohen on the eve of the 2016 election."
https://www.theguardian.com/us-news/2018/apr/05/donald-trump-stormy-daniels-payment-denial

https://www.politico.com/story/2018/04/05/trump-stormy-daniels-payment-michael-cohen-504607

W reakcji na to oświadczenie prawnik Clifford 
https://en.wikipedia.org/wiki/Michael_Avenatti

napisał na Tweeterze:
“Good (actually GREAT) things come to those who wait!!! The strength of our case just went up exponentially. You can't have an agreement when one party claims to know nothing about it.”

Avenatti w imieniu Clifford od kilku tygodni stara się o unieważnienie porozumienia zawartego z Cohenem, wskazując, że Cohen NIE działał w imieniu swojego klienta. A klient właśnie to wczoraj potwierdził.

Ponadto:
Daniels is one of two women to come forward with allegations of a consensual extramarital affair with Trump. In March, former Playboy playmate Karen McDougal told CNN’s Anderson Cooper that she had a nearly year-long relationship with Trump.

https://www.theguardian.com/us-news/2018/mar/23/former-playboy-model-karen-mcdougal-says-trump-offered-cash-after-sex

A former Playboy model has given her first televised account of the affair that she alleges she sustained with Donald Trump for almost a year, beginning just three months after the birth of his and Melania’s son Barron.

By going public, Karen McDougal disregarded legal risks relating to a $150,000 deal she had signed shortly before the November 2016 election that in effect bought her silence.

The rights to McDougal’s story were bought in August 2016, just three months before the election, by American Media Inc (AMI), owner of the National Enquirer, though no article was ever published. AMI’s chairman David Pecker and Trump are longstanding friends, and McDougal said she thought that the deal had been a “catch and kill” – in other words an attempt to protect the then Republican presidential candidate by burying the tale.
Earlier this week AMI contacted CNN denying that there had been any attempt to silence McDougal. “She has been free to respond to press inquiries about her relationship with President Trump since 2016,” the company claimed.
Trump has denied the alleged affair.

Czyli, właściciel brukowca National Enquirer kupił prawa do historii McDougal, ale nie po to żeby tą historię opublikować, tylko po to, żeby schować ją do sejfu i w ten sposób pomóc Trumpowi.
Ale przynajmniej (na razie?) nie straszy McDougal karami umownymi.

Natomiast Cohen kilka tygodni temu twierdził, że Clifford będzie musiała zapłacić, uwaga, dwadzieścia milionów dolarów, za wielokrotne złamanie umowy o poufności. Trochę to, powiedzmy, asymetryczne, biorąc pod uwagę, że on zapłacił jej tylko sto trzydzieści tysięcy dolarów.

**
Życie seksualne prezydenta atomowego mocarstwa nie jest jego sprawą prywatną.
A życie seksualne tego konkretnego prezydenta jest jeszcze mniej prywatne, jeśli weźmie się pod uwagę, że przez ponad czternaście miesięcy pełnienia urzędu nie udało mu się wykrztusić literalnie ani jednego krytycznego słowa na temat Putina.     
 
**
Kandydat na prezydenta USA, ani prezydent, nie mają obowiązku publikowania zeznań podatkowych. Jednak od ponad czterdziestu lat kandydaci i prezydenci publikowali zeznania.
Taka świecka tradycja.

Trump w kampanii twierdził, że nie może opublikować swoich zeznań, ponieważ podlegają audytowi – co było nieprawdą (tzn. audyt może się odbywał, nieprawdą było to, że nie można opublikować zeznań w trakcie audytu.)
Od wyborów minęło siedemnaście miesięcy, ale Trump nie opublikował zeznań nawet z jednego roku.
Wiadomo, że poprzez szereg spółek robi interesy w wielu krajach świata.
Z kim Trump robi interesy, z jakim skutkiem, zarabia, czy traci, na czym konkretnie, kto, jakie podmioty udzielają mu finansowania, tego wszystkiego (a raczej niczego na ten temat) amerykańska opinia publiczna nie wie.
Prawdopodobnie zespół Muellera bada finanse Trumpa, przynajmnej w jakimś zakresie, ale z zespołu nie ma przecieków.
Fragmentaryczne informacje o pracy zespołu (oczywiście oprócz tych sytuacji, kiedy zespół kieruje do sądów akty oskarżenia) pojawiają się, kiedy adwokaci świadków opowiadają o tym, o co ich klienci byli pytani podczas przesłuchań.
 
**
A tu informacja o tym, jak zięć Trumpa, siedząc w gabinecie w Białym Domu, załatwił dla rodzinnej firmy kredyty na pięćset milionów dolarów.
(Ale robił to po godzinach, tak że nie ma problemu)
   
https://www.theguardian.com/us-news/2018/mar/27/white-house-kushner-family-real-estate-loans

**
Oprócz śledztwa zespołu Muellera własne śledztwa prowadziło kilka komisji Izby Reprezentantów i Senatu. W obu izbach większość mają Republikanie. W Izbie Rep. śledztwa są praktycznie (a w jednym wypadku formalnie) zakończone.
W Senacie w komisji ds. wymiaru sprawiedliwości („Judiciary”) śledztwo się toczy przy znacznie mniejszym oporze Republikanów niż w Izbie Rep., ale mówiąc oględnie, bez pośpiechu.

Za pół roku, 6 listopada 2018 roku, odbędą się wybory do całej Izby Reprezentantów i wybory 35 spośród stu senatorów.
Prognozy na dziś są takie, że Demokraci mają duże szanse na zdobycie większości w Izbie Reprezentantów. Oczywiście, czy tak się stanie, a raczej, czy tak się naprawdę stało, będzie wiadomo siódmego listopada rano.
To ważne, bo jeśli Demokraci wygrają, obsadzą stanowiska przewodniczących wszystkich komisji. Będę też mogli, jeśli zechcą, powołać specjalną komisję do zbadania powiązań Trumpa z Rosją.
 
Nie można wykluczyć, że Trump będzie próbował usunąć Muellera. Nie może tego zrobić bezpośrednio. Muellera może odwołać Rosenstein, ale zapowiedział publicznie, że bez sensownego powodu tego nie zrobi. Trump mógłby odwołać Rosensteina i zażądać od kolejnej osoby w hierarchii DoJ odwołania Muellera. Czy ta osoba to zrobi? Czy raczej poda się do dymisji?

W podobnej sytuacji
https://en.wikipedia.org/wiki/Saturday_Night_Massacre
Prokurator Generalny i jego zastępca odmówili wykonania polecania prezydenta Nixona (tzn. odwołania prokuratora badającego aferę Watergate) i zrobił to dopiero trzeci w hierarchii DoJ Robert Bork.
Cała akcja raczej zaszkodziła Nixonowi, niż mu pomogła.

Nie jest jasne, czy działania zespołu Muellera (jeśli dane mu będzie pracować tak długo, jak będzie uważał za stosowne) zakończą się (tylko) jakimś rodzajem raportu, czy aktami oskarżenia wobec najbliższych współpracowników Trumpa, w tym wobec Donalda Jr. i zwłaszcza zięcia, Jareda Kushnera.
Mueller może się zdecydować na oskarżenie samego Trumpa, jeśli będzie miał przeciwko niemu wystarczająco silne dowody.
Prawnicy Trumpa zapewne argumentowaliby, że prezydent ma immunitet, ale występujący w mediach komentatorzy (zazwyczaj są to byli prokuratorzy federalni, aktualnie prowadzący prywatne praktyki, albo wykładający prawo) raczej są zdania, że w takiej sytuacji sprawa dość szybko trafiłaby do Sądu Najwyższego, który prawdopodobnie orzekłby, że Trumpowi nie przysługuje immunitet.

Pewną wskazówką może być tu wyrok w sprawie Clintona, ale dotyczył on sprawy cywilnej.

https://en.wikipedia.org/wiki/Clinton_v._Jones

Clinton v. Jones, 520 U.S. 681 (1997)[1], was a landmark United States Supreme Court case establishing that a sitting President of the United Stateshas no immunity from civil law litigation, in federal court, against him or her, for acts done before taking office and unrelated to the office. In particular, there is no temporary immunity, so it is not required to delay all federal cases until the President leaves office.
 
**
Mam zamiar zamieszczać w tym wątku linki do co ciekawszych materiałów dotyczących „Trump saga.”
   
Nie wiadomo, jak wiele się dowiemy o jego powiązaniach z Rosją.
Prawdopodobnie sporo, bo jeśli Trump usunie Muellera, to spowoduje (bardzo) poważny kryzys i zapewne przysporzy Demokratom dodatkowych 20-30 mandatów w Izbie Reprezentantów.
A i bez tego mają szansę wygrać.   

Ale to, że Trump jest kłamcą, dla którego kłamstwo jest chyba równie naturalne jak oddychanie, już teraz nie ulega wątpliwości.
Prawdopodobnie w sieci dałoby się znaleźć zestawienie jego kłamstw i pojawiających się wcześniej lub później informacji, które zaprzeczały wypowiedziom Trumpa, ale nie chce mi się tego szukać.

Podam tylko jeden dość świeży przykład.
Mniej więcej miesiąc temu Trump napisał na tweeterze, że nie planuje zmian w zespole prawników, którzy go reprezentują w sprawie śledztwa rosyjskiego.
Dwa tygodnie później, 22 marca, główny prawnik tego zespołu John Dowd, zrezygnował.

https://en.wikipedia.org/wiki/John_M._Dowd

From June 2017 to March 2018, Dowd was a legal advisor to PresidentDonald Trump. On March 22, 2018, Dowd resigned as Trump's lead counsel in the special counsel investigation into Russian election interference and possible ties to Trump associates

**
W sprawie Trumpa autorami kłamliwych wiadomości są tylko sam Trump i jego pomocnicy.
 
Chyba, że U.P.P. Remuszko przedstawi listę przynajmniej dwudziestu nieprawdziwych informacji podanych przez  „NYT+CNN+WP” i wskaże kto, kiedy i gdzie sprostował te nieprawdziwe informacje.
Przy czym dla równowagi powinien też przedstawić listę wypowiedzi Trumpa, które okazały się kłamstwami. Ile tego było ? Trzysta? Czterysta? Pięćset?

**
Piszę o tej sprawie, bo jest ważna.
 
Nie piszę do samego Remuszki, bo Maziek napisał do niego około pięciu tysięcy postów na sto albo i sto dwadzieścia tematów, i dobitnie wykazał, że dyskusja z Remuszką nie ma sensu.
Dodatkowo, jako sui generis antybonus, okazało się, że nawet gigantyczna cierpliwość Maźka może się wyczerpać z powodów  …, powiedzmy dyplomatycznie, mało eleganckich zachowań Remuszki.

[Maziek]
"Odp: Pytam:
« Odpowiedź #946 dnia: Luty 04, 2017, 09:23:58 pm »
Zerwałem znajomość ze Stanisławem Remuszką ponieważ nie ma zamiaru udawać, że pada deszcz. Jest to trzeci raz, dwa razy mniej więcej to właśnie robiłem i to był błąd. Nie są to żadne swary, skoro publicznie zarzuca mi się niemerytorycznie krętactwo, to nawet kamień ma ograniczoną wytrzymałość. Nie mam przyjemności znać Stanisława Remuszki. Tyle na ten temat i ani słowa więcej z mej strony."

Oczywiście, jak to już ustalono lata temu, ja ”nikomu nie będę wybierał kolegów”.
Maziek najwyraźniej wybaczył Remuszce i znowu z nim rozmawia.

No, ale rok temu z niewielkim okładem, po ośmiu latach korespondencji z Remuszką, Maziek napisał, to co napisał.
On ma prawo odnajdywać w sobie nieprzebrane zasoby cierpliwości i  wyrozumiałości, a ja mam prawo zacytować jego prawdziwe oświadczenie.

Osobom o krótszym stażu na Forum, jak Lieber Augustin, Xpil i Kuzynka Pirxa, też, oczywiście, nie będę wybierał kolegów, ale pozwalam sobie na łagodną sugestię: nie dawajcie się nabierać na rzekomą wagę i powagę opinii „dziennikarza z czterdziestoletnim stażem”.
Zwracam przy okazji uwagę, że o tym „czterdziestoletnim stażu” pisał Remuszko wielokrotnie, ale jakoś nigdy (chyba że przegapiłem) nie podał linka do choćby niezbyt obszernej antologii swoich tekstów ważnych, a przynajmniej ciekawych.
A jeszcze lepiej ważnych i ciekawych.

I jeszcze (za pozwoleniem pani administrator) pozwolę sobie zwrócić uwagę, że „dziennikarski sceptycyzm” Remuszki działa tylko w jedną stronę, mianowicie wobec wszelkich doniesień medialnych krytycznych bezpośrednio albo pośrednio wobec Władimira Stalinowicza (oraz zadziwiająco uległego kolegi Putina, Donalda Trumpa.) 


C.

186
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Lipca 21, 2017, 08:17:54 pm »
Cetarian

Luca, odpowiedziałem na PM (z kopiami).

187
Organizacja forum / Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« dnia: Lipca 01, 2017, 08:11:37 am »

We czwartek około 18.00 zamieściłem post w wątku o Summie.
Późnym wieczorem we czwartek i aż do późnego piątkowego popołudnia nie mogłem wejść na Forum, a teraz widzę, że mój post zniknął.

Z kawiarni zniknął post liva sprzed kliku dni (3+4), zamieszczony teraz ponownie.
Pod pierwotnym Maziek zamieścił kilka zdjęć samolotów akrobacyjnych z jakiegoś Airshow.
Zniknęły.
Co się dzieje?
   
Czyżby Pietya?


C.

188
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Czerwca 28, 2017, 12:16:34 am »

Co do Moore'a i Lema... Zwróćmy uwagę, że Moore był wówczas w samym centrum ówczesnych badań, pracował - o czym zresztą wspomniałeś - na pierwszej linii, w b. istotnej firmie rewolucjonizującej wówczas rynek swoimi półprzewodnikami, krzemowymi tranzystorami i układami scalonymi, znał to z pierwszej ręki. Lem przyglądał się zaś biegowi spraw ze swojego domu, położonego - jak sam to później ujął - na cywilizacyjnym zadupiu... To tak, dla oceniania ich predykcyjnych osiągnięć we właściwej skali...



*
OK., zostawmy Moore’a, ale pozostaje problem: jak się konstruuje czarną skrzynkę – w rozumieniu Lema?
 Bo na możliwości zaistnienia takich skrzynek zawieszone są potem obszerne rozważania.   

** **

A co do „cywilizacyjnego zadupia”  to: volenti non fit iniuria.

Oto kilka cytatów z korespondencji Mrożka z Lemem:

*
Str 24
Mrożek
20 stycznia 1960 r.

„Staszku Roztomiły,

(…)
Po drugie, znalazłem się w sytuacji do pewnego stopnia kłopotliwej, z której może zechciałbyś mnie wybawić. Od moich dobroczyńców z Harvardu otrzymałem 2 formularze uprawniające do kandydowania na tegoroczne seminar, z uprzejmym listem, żebym był łaskaw przekazać je, komu uważam. Komu by tu dać drugi, nie mam pojęcia, ale może Ty zająłbyś się jednym z nich. Angielski znasz przecież wyśmienicie, i w ogóle.”   

*
Str 361
Lem
29 października 1964 r.

 „Mnie by się chciało z Akademiami dyskutować, że mam o czym, a mnie zapraszają na wieczorki z młodzieżą z technikumów (sic!) ekonomiczno-kolejarskich. Co ja mam tej młodzieży do powiedzenia?”

*   
Str 378
Mrożek
22 stycznia 1965 r.

„Drogi Staszku,

Czy nie pojechałbyś w tym roku do USA, do owego Seminarium Międzynarodowego w Harvardzie? Ściślej, czy nie wystąpiłbyś wreszcie jako kandydat? Wiem, Jaś Szcz. pewnie Cię też męczy w tej sprawie, znam Twoje stanowisko, ale ono przecież nie musi być wieczne. (…) Seminarium jak seminarium, ale w Harvardzie jest przecież także ośrodek tych rozmaitych nauk, które Cię interesują i tych ludzi, z którymi mógłbyś porozmawiać na te tematy. [Bold C.] Co do języka, to naprawdę nie przesadzajmy. Jeżeli mogą tam jeździć ludzie tylko na zasadzie lingwistycznej bezczelności, to lepiej jechać na zasadzie znajomości, choćby w większej mierze biernej, języka, która przecież łatwo zamienia się w czynną.”           

*
Str 379
Lem
29 stycznia 1965 roku

„Mój drogi,

Dzięki za pamięć i uporczywość Twoją, z jaką dbasz o moje losy w ogóle, a o Harvardzkie, w szczególności. Cóż, ja doprawdy nagniotek mam już w miejscu, w którym się mówi, od powtarzania, że „nie”, i wstyd wyznać mi, że raz jeszcze „nie”. Istotnie, Jaś Szcz. też w tym roku mnie namawiał.”   

** **

C.

189
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Czerwca 27, 2017, 10:57:11 pm »

“Moore's law (/mɔərz.ˈlɔː/) is the observation that the number of transistors in a dense integrated circuitdoubles approximately every two years. The observation is named after Gordon Moore, the co-founder of Fairchild Semiconductor and Intel, whose 1965 paper described a doubling every year in the number of components per integrated circuit”

1965 r. – zaledwie rok po wydaniu Summy.

Tylko czy prawo Moore'a to nie jest aby dość banalna - co nie znaczy, że nie genialna na swój sposób (prostota bywa genialna) - obserwacja aktualnego stanu rzeczy, czasem podnoszona na wyrost do rangi uniwersalnej zasady? Wracamy tu zresztą do dyskusji, która była tu toczona zanim my na to Forum zawitaliśmy (warto zapoznać się z tamtą argumentacją, zwł. że o "Summę..." Wielcy Poprzednicy ;) też zahaczali):
https://forum.lem.pl/index.php?topic=180.msg4569#msg4569

*
Prawo Moore’a to oczywiście nie jest prawo fizyki, tylko oszacowanie procesów fizycznych i zależności ekonomicznych.
Jeśli chodzi o upakowanie tranzystorów zbliżamy się do fizycznej granicy.
Na płaszczyźnie, bo teoretycznie można pójść w trzeci wymiar, tyle, że grubszy procesor będzie się (jeszcze bardziej) przegrzewał.
Ale … “The micro fluidic system could ultimately remove around a kilowatt of heat—about the same as the output of one bar of an electric heater—from a cubic centimetre of volume, says Bruno Michel, the head of the group”
http://www.economist.com/technology-quarterly/2016-03-12/after-moores-law


To jednak nie była tylko „obserwacja aktualnego stanu rzeczy” lecz prognoza, która się bardzo dobrze sprawdzała przez następne pięćdziesiąt lat.

Lem jej nie mógł znać, bo została opublikowana po tym, jak ukazało się pierwsze wydanie Summy.
A nawet gdyby poznał prognozę Moore’a  to (oczywiście) nie musiał się z nią zgadzać.

Ale pytanie, także w świetle uwag Maźka, co właściwie Lem miał na myśli, pisząc akapit, który cytowałem poprzednio. 
Nie wiadomo, i wydaje się że, niestety, chyba sam nie bardzo wiedział, co czyni.
Skoro flops-y nie były zdefiniowane, to wypadałoby opisać, co rozumie przez „operację maszyny cyfrowej” i o jakie przykładowe zmienne mogło chodzić. 

Do tego ta niefortunna Metagalaktyka. Meta. A przecież, gdyby „sieć” składała się tylko z dwóch komputerów, jednego na Ziemi, lub gdzieś w pobliżu, a drugiego w okolicy Alfa Centauri, to komunikat w jedną stronę szedłby cztery lata.
Więc co? Eee, tak mu się chlapnęło?
 
*
Komputery, od Eniaca do Sunway TaihuLight to „szklane skrzynki” - w tym sensie, że wiadomo jak działają. Wiadomo niekoniecznie nam, ale ich projektantom.

Ale to Lema najwyraźniej nie interesowało, porzucił szklane skrzynki, zaczarowanym ołówkiem narysował sobie skrzynkę czarną i już ex definitione nie musiał się przejmować tym co jest(będzie) w środku.   
 
Lem: „Najważniejsze jednak jest to, że „czarna skrzynka” wcale „nie wie” o tym, kiedy tak właśnie, z czyjąś szkodą, działa i nie można od niej wymagać, żeby informowała o takich skutkach swych decyzji ludzi, ponieważ ex definitione jej stanów wewnętrznych nikt, włącznie z projektantem—konstruktorem, nie zna.[bold C.].”

Jeśli nie została narysowana zaczarowanym ołówkiem, to jak ma dojść do jej powstania?
I co zajdzie w … ekhm, czarnej dziurze, pomiędzy ostatnią szklaną skrzynką, a pierwszą czarną?

*
Zajrzałem do zalinkowanej przez Ciebie, Q, dyskusji na Forum z 2005 roku i wrażenie mam takie, że komputer kwantowy był wtedy tak samo bliski wejścia na rynek, jak i dziś.
 

C.

190
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Czerwca 26, 2017, 06:22:54 pm »

zadałem sobie pytanie: czy w dyskusji o Summie mogą brać udział tylko jej entuzjaści (i entuzjastki)?
Do dojrzałym namyśle [8)] uznałem, że odpowiedź brzmi: nie.

Jasne, że nie. Wątek o "Fiasku" np. założyła i jedne z ciekawszych myśli w nim sformułowała ANIEL-a, która zdaje się tej powieści - a przynajmniej paru kluczowych rozwiązań z niej - nie trawić.

Lem był oczywiście ograniczony w rozważaniach o ewolucji ustrojów, ponieważ kiedy pisał, obowiązywał dogmat o sui generis …”Końcu historii” – już nic lepszego niż realny socjalizm nie mogło się pojawić. Może nawet nie tyle autor był ograniczony, co temat był praktycznie nie do ruszenia.

„Summa Technologiae cum Sociologiae” nie była możliwa.
Ale to jest, bez winy Lema, zasadnicza wada książki.

Z drugiej strony... Czy sądzisz, że konkretne prognozy nt. przyszłego kształtu społeczeństwa są możliwe? Zwł., że większości cudów z dalszych rozdziałów "Summy..." - jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek, dokona, to nie będą to raczej ludzie. Proponujesz zabawienie się w socjologię rozumnych maszyn o  boskawych ;) potencjach? (No, niby Benford próbował...)


**

It is tough to make predictions, especially about future” – to dotyczy wszystkich, także Lema.

„Czy sądzisz, że konkretne prognozy nt. przyszłego kształtu społeczeństwa są możliwe?”

Prognozy są (oczywiście) zawsze możliwe, w dodatku im krótszy okres, tym są łatwiejsze (co nie znaczy łatwe, ale powiedzmy, krótkoterminowe są ultra-trudne, a dłuższe hiper-trudne [albo odwrotnie, w zależności od przyjętej nomenklatury.])

Zaletą” nieprognozowania w horyzoncie kilkudziesięciu lat jest to, że autor nie ma szansy dożyć czasów, dla których tworzy prognozę, więc nie będzie musiał przeżywać negatywnych emocji (wstyd, poczucie śmieszności i podobne, może nawet depresja  :-\).

Prognozowanie w horyzoncie tysięcy lat jest „bezpieczne” z w.w. punktu widzenia, ale dla mnie prognoza jest, generalnie, tym mniej warta, im mniej wiadomo o ścieżce dojścia do stanu prognozowanego.   
 
*
„większości cudów (…) jeśli ktokolwiek(…) dokona, to nie będą to raczej ludzie.”
Czyli jacyś „post-ludzie, blaszani, krzemem myślący”? (PLBKM)
Ale jak do tego doszło? Tzn. jak dojdzie to tego, że to będą „nie ludzie”?

*
Lem: HODOWLA INFORMACJI

„Sporo cybernetyków zajmuje się obecnie problemem „automatyki hipotezotwórczej”.”

(…)
„Największe trudności przedstawiają: sprawa wstępnego powstania w maszynie niezmienników, która decyduje o dalszych już procesach hipotezotwórczych, sprawa pojemności pamięci maszynowej i szybkości dostępu do zawartej tam informacji, jak również regulacyjne opanowanie wzrostu „drzew asocjacyjnych”, które są lawinowo narastającymi, alternatywnymi ujęciami roboczymi. Przy tym niewielki wzrost ilości wstępnie uwzględnionych zmiennych (zjawiskiem niech będzie wahadło, pytanie brzmi: jak wiele zmiennych trzeba uwzględnić, by wypowiadać przepowiednie o jego stanach przyszłych?) powoduje zawalenie się całego tego programu. Przy pięciu zmiennych wielka maszyna cyfrowa może, działając w tempie miliona operacji na sekundę, przepatrzeć wszystkie ich wartości w ciągu dwu godzin. Przy sześciu zmiennych ten sam proces wymaga 30 000 takich maszyn, pracujących z maksymalną szybkością przez kilkadziesiąt lat. Z czego wynika, że jeśli zmienne są losowe (przynajmniej dla nas: tj. dopóki nie domyślamy się żadnego związku między nimi), żaden w ogóle układ, wszystko jedno, sztuczny czy naturalny, nie będzie mógł operować ilością zmiennych większą od kilkudziesięciu, choćby rozmiarami dorównał Metagalaktyce.” [bold C.]

*
https://en.wikipedia.org/wiki/Sunway_TaihuLight

The Sunway TaihuLight (Chinese: 神威•太湖之光) is a Chinese supercomputer which, as of November 2016, is ranked number one in theTOP500 list as the fastest supercomputer in the world,[1][2] with a LINPACK benchmark rating of 93 petaflops

To jest 0,93 razy 10 do 17.
Jedenaście rzędów wielkości powyżej „wielkiej maszyny cyfrowej, działającej w tempie miliona operacji na sekundę,”

Tak to wygląda po (zaledwie) 55 latach.

*
Prawdę mówiąc, nie wiem jak Lem wyliczył, że dodanie szóstej zmiennej będzie wymagało sześć miliardów razy więcej mocy obliczeniowej, ale nieśmiało podejrzewam, że się pomylił(?).
(Kilkadziesiąt lat – przyjąłem pięćdziesiąt, to jest 438 tysięcy godzin versus dwie, czyli 219 tysięcy razy 30.000 maszyn, razem 6 570 000 000.)   

*
żaden w ogóle układ, wszystko jedno, sztuczny czy naturalny, nie będzie mógł operować ilością zmiennych większą od kilkudziesięciu, choćby rozmiarami dorównał Metagalaktyce.

Noo, rozjechało się. Spektakularnie.
A to nawet nie była żadna „prognoza kształtu społeczeństwa”.
Tylko prognoza mocy obliczeniowych komputerów.
 
*
https://en.wikipedia.org/wiki/Moore%27s_law

“Moore's law (/mɔərz.ˈlɔː/) is the observation that the number of transistors in a dense integrated circuitdoubles approximately every two years. The observation is named after Gordon Moore, the co-founder of Fairchild Semiconductor and Intel, whose 1965 paper described a doubling every year in the number of components per integrated circuit”

1965 r. – zaledwie rok po wydaniu Summy.


C.

191
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Czerwca 24, 2017, 05:51:36 pm »
Hmm, hmm,

zadałem sobie pytanie: czy w dyskusji o Summie mogą brać udział tylko jej entuzjaści (i entuzjastki)?
Do dojrzałym namyśle [8)] uznałem, że odpowiedź brzmi: nie.

Zatem:
Przeczytałem osiemdziesiąt stron Summy z narastającym poczuciem że się … źle zestarzała, a resztę przejrzałem.

W „Posłowiu - Dwadzieścia lat później”   
Znalazłem taki fragment:

Lem: „Dość otworzyć podręcznik astrofizyki sprzed dwudziestu lat, żeby stwierdzić, jak ogromne postępy zostały w tym czasie zrobione. Nie ma dziś zresztą dziedziny wiedzy, w której nie trzeba douczać się na bieżąco, dokonując brutalnych czystek na półkach biblioteki. [bold C.] Tak więc można się spodziewać niezadługo utrwalenia lub obalenia pokazanej hipotezy.”

Dla mnie zdanie wyróżnione to jest jakby [nomen omen] podsumowanie Summy.

*
Lem: „NOWY LINNEUSZ, CZYLI O SYSTEMATYCE
Na wstępie jedno wyjaśnienie. Chcemy zajrzeć w przyszłość; przez to zmuszeni jesteśmy przyjąć, że wiedza współczesna jest nikła wobec tej z następnych tysiącleci. Taki punkt widzenia może się wydać niefrasobliwym aż do nonszalancji lekceważeniem dwudziestowiecznej nauki. Tak nie jest. Ponieważ cywilizacja istnieje od kilkunastu tysięcy lat, a my chcemy domyślić się, z ryzykiem zupełnego fiaska, co będzie w czasie co najmniej tak samo odległym od dzisiaj [bold C.], żadnego z obecnych osiągnięć nie uznamy za szczytowe.”

Czy ryzyko „zupełnego fiaska” się zrealizowało … no, nie wiadomo, przecież upłynęło dopiero 55 lat z tych kilkunastu tysięcy … ale zadanie może jednak było nadmiernie ambitne?

Ponadto nie zawsze wiadomo, a właściwie prawie nigdy nie wiadomo, które z postulowanych zjawisk pojawią się, zdaniem autora, za sto lat, które za tysiąc, a które za dziesięć tysięcy.

Lem był oczywiście ograniczony w rozważaniach o ewolucji ustrojów, ponieważ kiedy pisał, obowiązywał dogmat o sui generis …”Końcu historii” – już nic lepszego niż realny socjalizm nie mogło się pojawić. Może nawet nie tyle autor był ograniczony, co temat był praktycznie nie do ruszenia.

„Summa Technologiae cum Sociologiae” nie była możliwa.
Ale to jest, bez winy Lema, zasadnicza wada książki.

Może będzie jeszcze w tym wątku dyskusja o tym, czy produkcja smartfonów, po trzy tysiące zł za sztukę, to jest „marnotrawienie zasobów” planetarnych, czy też element rozwoju cywilizacji.
A jeśli marnotrawienie, to jak je powstrzymać, lub ograniczyć?
Wydaje mi się, że w demokracji jedynym ograniczeniem mógłby być jakiś podatek od dóbr uznanych przez ustawodawcę za luksusowe, może progresywny.
Jednak termin podatek (z oczywistych względów) prawie na pewno w ogóle się nie pojawia w Summie.     

*
Lem: „Jak zbudować „czarną skrzynkę”? O tym, że to jest w ogóle możliwe, że da się skonstruować układ o dowolnym stopniu złożoności bez żadnych wstępnych planów, obliczeń, bez poszukiwania algorytmów, wiemy, ponieważ my sami jesteśmy „czarnymi skrzynkami”.

Lem: „Najważniejsze jednak jest to, że „czarna skrzynka” wcale „nie wie” o tym, kiedy tak właśnie, z czyjąś szkodą, działa i nie można od niej wymagać, żeby informowała o takich skutkach swych decyzji ludzi, ponieważ ex definitione jej stanów wewnętrznych nikt, włącznie z projektantem—konstruktorem, nie zna.[bold C.].”

Umm, to jest „Czarna magia czarnej skrzynki”.

Nikt nie zna na pamięć specyfikacji technicznych pięciu milionów części Dreamlinera, ale to nie znaczy, że on jest czarną skrzynią.
 
Nikt nie zna na pamięć programu Watsona (tego, który w 2011 roku wygrał „Jeopardy”), ani wyjściowego ani (tym bardziej) zapisu procesów uczenia się gry, ale te zapisy istnieją i można się przez nie przekopywać latami, jeśli ktoś miałby determinację.     

*
Lem: „Cybernetyka liczy sobie dwadzieścia lat życia, jest więc nauką młodą, ale rozwija się z zadziwiającą szybkością. Ma swoje szkoły i kierunki, swoich entuzjastów i sceptyków; pierwsi wierzą w jej uniwersalizm, drudzy szukają granic jej zastosowania. Zajmują się nią lingwiści i filozofowie, fizycy i lekarze, inżynierowie łączności i socjologowie. Nie jest już jednolita, bo nastąpił w niej rozdział na liczne gałęzie. Specjalizacja postępuje w niej naprzód, jak w innych naukach.”

Dorozumiany obraz „cybernetyki” w rozumieniu Lema nie do końca pokrywa się z informatyką, ale chyba trzeba założyć, że tyle z niej zostało.

Ponieważ żyję w przyszłości (w stosunku do czasów powstawania Summy) używam niedostępnego wówczas narzędzia cybernetycznego, jakim jest arkusz kalkulacyjny.
 
Tu mała dygresja: zdarzyło mi się kiedyś na pewnym forum zaproponować, siłą rzeczy bardzo uproszczony, model świata przyszłości w horyzoncie kilku dekad.     
Model … się nie spodobał. O ile pamiętam, padły stwierdzenia, że jest „naiwny”, a nawet bodajże ”prostoduszny”(?).
OK., jestem zwolennikiem swobody dyskutowania, tyle, że kiedy zapytałem, „Skoro nie będzie tak, jak ja proponuję, to jak będzie?” odpowiedzi, niestety, nie było.
 
Moim zdaniem jedyny sensowny sposób dyskutowania, to taki, kiedy osoba krytykująca model wskazuje: „Będzie inaczej, ponieważ czynnik „X” nie wystąpi, albo będzie dwa razy słabszy, albo pięć razy silniejszy, albo będzie taki, jak założono, ale jego wpływ zostanie zneutralizowany wystąpieniem czynnika/zjawiska „Y”, itp.” 

*
Lem: „Owszem, niech te miliardoletnie cywilizacje w trakcie swojej ekspansji gwiazdowej stykają się po to, aby ze sobą walczyć: ale wtedy winni byśmy obserwować ich wojny jako wygaszanie całych gwiazdozbiorów, jako olbrzymie erupcje wywołane pękami unicestwiającego promieniowania, jako takie czy inne „cuda” astroinżynierii, wszystko jedno, pokojowej czy niszczącej.”
 
„Wygaszanie gwiazdozbiorów” chyba się przefiltrowało z Cyberiady …

Wspominałem już o pokazywaniu prążka w widmie, ale teraz dołożę „ujęcie cybernetyczne”:
 
Lem: „Ponieważ technet nie występuje w Naturze (na Ziemi wytwarzamy go sztucznie) i występować nie może, gdyż jest to pierwiastek rozpadający się szybko (w ciągu kilku tysięcy lat), wynikałoby stąd, że jego obecność w promieniowaniu gwiazdy może być wywołana… „podsypywaniem” go w jej ognisko, oczywiście przez astroinżynierów. Nawiasem mówiąc, dla uwidocznienia linii spektralnej pierwiastka w emisji gwiazdowej potrzebne są jego ilości w skali astronomicznej znikome — rzędu kilku milionów ton.”

https://www.radiochemistry.org/periodictable/elements/43.html

"Until 1960, technetium was available only in small amounts and the price was as high as $2800/g. It is now commercially available to holders of O.R.N.L. permits at a price of $60/g."

Nie widzę na stronie daty wpisu, więc nie wiem, kiedy było (jest) to „now”, ale, zakładam że cena jest w miarę aktualna.   

60 USD za gram.
60.000 USD za kilogram.
60 milionów USD za tonę.
60 miliardów USD za tysiąc ton.
60 tysięcy miliardów USD za milion ton.

„Kilka” to chyba co najmniej trzy, zatem 180 tysięcy miliardów USD.

Generalnie przy hurtowej produkcji ceny spadają, ale w przypadku technetu mogłoby być inaczej, nie jest jasne, czy w ogóle dałoby się fizycznie wytworzyć na Ziemi taką ilość technetu. 

https://en.wikipedia.org/wiki/Technetium

“In contrast to the rare natural occurrence, bulk quantities of technetium-99 are produced each year from spent nuclear fuel rods, which contain various fission products. The fission of a gram of uranium-235 in nuclear reactors yields 27 mg of technetium-99, giving technetium a fission product yield of 6.1%”


Łączne PKB wszystkich krajów świata wynosi 75 tysięcy miliardów USD.
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(nominal)

Czyli te trzy miliony ton („znikome w skali astronomicznej) to więcej niż dwuletnie PKB Ziemi.

Aktualne koszty wyniesienia kilograma masy na LEO to około 20 tys. USD, ale podobno Falcon Heavy ma zmniejszyć ten koszt o rząd wielkości, do około 2.000 USD za kilogram – czyli zaledwie(?) dwóch milionów USD za tonę.
No, potem trzeba by jeszcze popchnąć ten technet w stronę Słońca, powiedzmy, razem trzy miliony USD za tonę. Razy trzy miliony ton, dziewięć tysięcy miliardów USD – grosze w porównaniu do kosztów wyprodukowania ładunku. Z tym, że ładunek radioaktywny, „Handle with [utmost] care”, więc pewnie byłoby trochę drożej.

Plus minus trzyletnie PKB całej Ziemi.
Dzisiejszej.
Wydaje się, że nawet dla cywilizacji luzańskiej byłby to kosztowny kaprys.

Kaprys, bo, niedyskretne pytanie: czemu to miałoby służyć?

De Grasse Tyson (i chyba nie tylko on) wskazywał, że w historii Ziemi spotkania cywilizacji o różnych stopniach rozwoju technicznego nieodmiennie kończyły się źle dla tej mniej zaawansowanej.
No, chyba że ci podsypujący technetu w palenisko gwiazdy uważaliby, że mają już takie systemy uzbrojenia, że nikt im nie podskoczy.

*
Moim (jednym) zdaniem z porównania ewolucji biologicznej do rozwoju cywilizacji technicznej nic nie wynika.
 
** **
Cały ten post to jest megaprotokół rozbieżności.
Albo może protokół megarozbieżności.   

Dodam otwartym tekstem, że nie obrażę się, jeśli zostanie zignorowany.

Będę się zapewne włączał tam, gdzie się pojawi jakiś fragment dyskusji, który mnie zainteresuje.

Może powinienem się przenieść ze swoimi zainteresowaniami do wątku „Świat za 127 lat albo za 40”?
Ale Lem chyba nigdzie nie zastrzegł, że Summa dotyczy świata od roku 2.300 czy 2.500 w górę?
 

C.

192
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Czerwca 23, 2017, 04:07:13 pm »
Twoje uwagi są w dużej mierze trafne, ale czy ktoś Cię zmusza do posiadania (...) samochodu za 200 tyś. kiedy jeżdżący i sprawny nie kosztuje więcej niż 20 tyś - pakuje się w te urządzenia super-technikę ale nie jest pierwszorzędnym celem ochrona środowiska czy inne zbożne zagadnienia a tylko przedłużenie wiadomo czego.

*
No, jeśli nabywca nie jest ekspertem, to może się okazać że (chwilowo) ”jeżdżący i sprawny za 20 tys.” przejechał naprawdę o sto albo i dwieście tysięcy kilometrów więcej niż ma na liczniku i za miesiąc, albo wręcz za tydzień, zacznie się sypać.

W związku z tym kupowanie nowych samochodów co cztery, pięć lat (jeśli tylko kogoś na to stać) nie jest ostentacyjną konsumpcją, tylko zdroworozsądkowym zapewnieniem sobie niezawodnego środka transportu.
Dalej: jeśli kierowca i/lub potencjalni pasażerowie (zwłaszcza wożeni z tyłu) mają 180-185 cm wzrostu i chcą wsiadać bez pomocy japońskiego dopychacza (z tych, co w metrze tokijskim pracują), to samochód powinien ważyć z półtorej tony i kosztować około stu tysięcy złotych, albo i więcej, zwłaszcza, jeśli będzie miał automatyczną skrzynię biegów, która jest dużym ułatwieniem życia, zwłaszcza w jeździe po mieście.

„pakuje się w te urządzenia super-technikę”
 Technika zasadniczo albo zwiększa bezpieczeństwo (ABS i inne takie) albo wygodę, jak np. czujnik cofania, w mieście bezcenny, klimatyzacja dwustrefowa, itd. 
I poduszek lepiej mieć osiem albo i dwanaście, niż dwie.

Ponadto, zwłaszcza na polskich drogach, ale nie tylko, z punktu wiedzenia bezpieczeństwa, nie ma czegoś takiego jak samochód za długi albo za ciężki.
Taki bardzo wygodny i bardzo bezpieczny samochód jest zarazem symbolem statusu, ale, moim zdaniem, praktyczne cechy dominują.

Zarzut (jeśli to jest zarzut) „nadmiernej konsumpcji”, można postawić dopiero właścicielom samochodów tzw. sportowych, bo są małe, lekkie i przez to niebezpieczne, a te 6, 5 czy wręcz 4 sekundy do setki, to właśnie czysty szpan.

*
Nawiasem mówiąc, jeden z uczestników opisał tu jakiś czas temu, jak to przejechał kota, który jednak przetrwał i został dołączony do inwentarza domowego pod nr cztery.
Nie wszyscy może pamiętają, że kot został przejechany samochodem dwutonowym.
Być może kolega jeździ pikapem, bo musi czasem dowieźć worek cementu na budowę …
Ale może to jednak terenówka?   
A czemu ją kupił?
Może nie lubi się schylać przy wsiadaniu, może dużo jeździ po polach i lasach, kto to wie.
Ale, nawet jeśli kolega praktycznie nie zjeżdża z asfaltu, czy jego decyzja o poruszaniu się dwutonowym samochodem jest jakoś naganna?

Moim zdaniem o środowisko (w przypadku samochodów) powinno dbać państwo, wprowadzając normy emisji i kształtując podatki od pojemności silnika i od paliw.
(Ewentualnie jeszcze progresywny VAT od szczebli cenowych).


C.

193
Akademia Lemologiczna / Odp: Akademia Lemologiczna [Summa Technologiae]
« dnia: Czerwca 23, 2017, 01:29:38 pm »

Po drugie trzeba sobie uświadomić, że krajach przodujących pod względem technologii lwia część tych technologii służy zaspokajaniu zachcianek w ogóle niepotrzebnych do życia - to też jest spora różnica w stosunku do lat 50-60-tych, zwłaszcza spędzonych w PRL.


*
Ale co to są „zachcianki w ogóle niepotrzebne do życia”?
I komu niepotrzebne?

Czy piramidy egipskie, katedry gotyckie, Wersal, były „potrzebne do życia”, czy też były zachciankami dyktatorów? (Każda niedemokratyczna władza to dyktatura, choć one bardzo się różnią między sobą.)
   
Znana pewnie wszystkim złota maska Tutanchamona waży 10,5 kilograma.
Złoto kosztuje aktualnie 1.255 USD za uncję.
Maska na wagę jest warta jeden milion sześćset tysięcy złotych.
To równowartość tysiąca sześciuset ton ryżu, licząc na okrągło kilogram za złotówkę w hurcie.
Przyjmując 250 kilogramów na osobę na rok, można by przez rok wyżywić 6.400 osób.
Albo dwieście osób przez całe ich, średnio trzydziestoletnie, życie – gdyby im faraon tego ryżu nie zabrał, żeby kupić sobie złoto. 
A przecież maska to tylko część wyposażenia grobu Tutanchamona, a całe wyposażenie stanowiło zapewne równowartość kosztów utrzymania dworu w okresie zaledwie kilku tygodni, może kilku miesięcy.   

*
„w stosunku do lat 50-60-tych, zwłaszcza spędzonych w PRL.”

Władze peerelu, na rozkaz suwerena, utrzymywały ogromną armię, chyba około 350 tysięcy żołnierzy (dziś mamy 100 tysięcy). W tamtej było dużo (relatywnie taniej) piechoty z kałasznikowami, ale i wojska pancerne i chyba kilkaset MIG-ów.
Ogromne koszty, w kraju wyniszczonym wojną.

Taka ogromna armia zdecydowanie nie była Polakom potrzebna do życia (w tym do obrony życia przed NATO). Musieli jednak spełniać zachcianki moskiewskiego faraona.
 

C.

194
Lemosfera / Odp: O Lemie napisano
« dnia: Czerwca 22, 2017, 02:54:01 pm »
Mówcie co chcecie, ale ja uważam, że Lemolog to przebrany robot.
Bladawiec nie byłby w stanie wykonać takiej roboty.
Nie mam na myśli powyższego spisu (za który dziękuję przy okazji), ale zgromadzenie, przeczytanie i ogarnięcie większości lemologicznej literatury, jaka powstała na świecie.
 :)     


C.

195
Lemosfera / Odp: O Lemie napisano
« dnia: Czerwca 21, 2017, 11:18:42 am »
A czy zechciałbyś może, Lemologu, podać listę pozycji dostępnych po polsku (i ewentualnie po angielsku), bo niektóre literki na zdjęciu malutkie.
 
C.

Strony: 1 ... 11 12 [13] 14 15 16