liv, wspominałeś o "Panach Samochodzikach" i proszę... Spór Tomasza N.N. z Waldemarem B. stał się częścią debaty publicznej ;
https://finanse.wp.pl/wojna-wsrod-poszukiwaczy-skarbow-chca-dla-siebie-zlotego-pociagu-6530580820526721a
Hm, tu mam ambi.
Waldemar Batura chyba by się obraził za porównanie go z detektorystami. To jednak inny wymiar luksusu i motywacji
Ambi stąd, że z jednej ta wolność, a z drugiej szkody, co podniesiono zresztą w artykule. Jakoś mam w tyle głowy Schliemanna, który odkrywając Troję, masę śladów bezpowrotnie zniszczył swym dyletanctwem.
W archeologi równie ważne co znalezisko, jest jego otoczenie, warstwy ziemi w których zalegało, i co tam jeszcze w nich. Choćby do dobrej datacji.
Sam artefakt, bez tego tła, dużo traci, a detektoryści wiadomo - bawią się. Wydłubują rodzynki niszcząc ciasto. Nałogowcy, znam jednego
Oczywiście nie chodzi mi o takie drobiny typu moneta, kulka, karabin, czy guzik od munduru, ale pasjonaci potrafią dobierać się do stanowisk archeologicznych.
Przy okazji, słyszałem, że są takie miejsca, które rokują, ale nawet archeolodzy ich nie ruszają czekając na lepsze "narzędzia", wiedząc, że odkrywka poczyni szkody, zostawiają...na lepsze czasy.
A jeśli chodzi o Nienackiego, to drążył ten wątek w książkach z czasów jeszcze przedbaturowych, a nawet presamochodzikowych (Tomasz NN nie ma prawa jazdy i jest dziennikarzem
) - choćby w uroczysku i skarbie Atanaryka.