Co do tego, co trzeba było zrobić ze szczątkami to zdanie żadnej pojedynczej osoby nie miało znaczenia, zwłaszcza ponieważ liczba osób bezpośrednio zainteresowanych (najbliższych ofiar) szła i idzie w setki. Wśród nich są osoby przykładające wielką wagę do kwestii zachowania ciała jak i takie, które ten problem uważają za wtórny. Ta sprawa została załatwiona jakoś "dziwnie". To że nie było przepisów, czy nie było procedur to mimo wszystko osobom tego pragnącym należało umożliwić otworzenie trumien. Być może zaproponować kremację szczątków nierozpoznanych. Rzecz nie polega na tym, czy wówczas zrobiono dobrze, czy może najlepiej jak się dało, czy dość dobrze - ale na tym, że ludziom nie dano wyboru, nie powiedziano im (chyba, że się mylę), że są szczątki nierozpoznane, że nie zachowano zwykłych środków, które stosuje się przy każdych nieznanych zwłokach znalezionych gdziekolwiek (prokuratura, DNA, etc. Problem nie polega na tym, co zrobiono, tylko na tym, czego zaniechano, przy okazji zdaje sie mówiąc ludziom, że "nie można otworzyć trumien" - co było wymówką i bzdurą.