#1. Ktoś tu sugeruje, że wróżącego z fusów australijskiego astrologa uznałbym za naukowca, ponieważ używa do określenia położenia gwiazd na niebie komputera; myślę, że jest to delikatnie mówiąc przesada.
Astrologia nie ma nic wspólnego z nauką rozumianą w nowoczesnym (po-oświeceniowym) rozumieniem tego słowa; a to dlatego, że w momencie odczytywania położenia gwiazd dochodzi do odczytania z tego położenia różnych faktów, i jest to czystą fantazją astrologa. A zatem gdyby ktoś użył teleskopu z Mount Palomar po to, by stwierdzić, że w M42 trzy gwiazdy układają się w trójkąt, i stąd wniosek, że ceny paliwa przekroczą 200$ za baryłkę w dwa miesiące, to mimo naukowości metody jego wnioski zostałyby zlekceważone.
#2. Rozumiem jednakże o co chodzi. Pałasz (
Lechu (A LK to Lech Kaczyński, o to chodziło
Sokratoidesowi) ) sympatią do p. Wiśniewskiego-Snerga; dlatego czujesz się obruszony tym że tak dosyć, przyznaję, nieprzyjaźnie przejechałem jego teorią. Z kolei
Edredon stracił już nadzieję, że przeczytam ,,Robota" - nie martw się, kaczka; przeczytam
O ile zdobędę.
Tymczasem sprawa wygląda tak że to sam ów Wiśniewski, mianujący się Snergiem, bardzo we wstępie do owej teorii obraził naukowców i m.in. ja osobiście poczułem się obrażony jego poglądem na naukę. Kto czytał tę teorię lub przytoczone przeze mnie fragmenty wie o co chodzi.
Niech zatem nie dziwi Cię/Was, że zareagowałem krytycznie.
Niemniej jestem daleki od lekceważenia jakieś teorii tylko dlatego, że nie pochodzi ona od 'certyfikowanego' (tytułowanego) naukowca. Wszakże każdy odkrywca zaczyna jako niepoprawny marzyciel... nie mam nic przeciwko temu.
Drażniło mnie jeno to, iż Wiśniewski przydał swoim pracom charakteru naukowego, co miało paradoksalny charakter - człowiek , jak to powiedział Edredon, intuicyjnie piszący, pozuje na język i formę naukową, jednocześnie wyśmiewając się z naukowców, i - niewątpliwie - miejscami wywyższając się w stosunku do nich. Jak tu się nie zdenerwować?
Ileż jest bowiem teorii 'nienaukowych'. Każdy miewa jakieś pomysły, które jak umie precyzuje; często dotyczące rzeczy równie wzniosłych jak te snergowskie; lecz nie każdy spisuje je w formie buntowniczych manifestów w tonie quasi-łobuzerskim i każe światu podziwiać je.