Autor Wątek: Ciemnogród  (Przeczytany 112965 razy)

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2950
    • Zobacz profil
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #165 dnia: Sierpnia 17, 2014, 12:43:42 pm »
Cytuj
Na kolejne zaczepki raczej nie spodziewaj się odpowiedzi, a tylko na rzeczową argumentację dotyczącą meritum dyskusji.

A co niby jest tym meritum? Traktowanie zapisków Wittgensteina jak księgi objawionej? Wiesz, kiedyś też byłem w takim stanie, bodaj po przeczytaniu Traktatu, że wszystko widziałem w jego świetle i przy każdej okazji wspominałem, Wittgenstein to, Wittgenstein tamto. Ale to mija z wiekiem. Wittgenstein jest jednym z wielu głosów w filozoficznej dyskusji - raz trafnym, raz niejasnym, a czasem zwyczajnie goniącym za własnym ogonem, jak wielu przed nim i po nim.

Cytuj
"241. „Powiadasz więc, że to wzajemna zgoda ludzi decyduje o tym, co jest prawdą, a co fałszem?" — Prawdą i fałszem jest to, co ludzie mówią; w języku zaś są ze sobą zgodni. Nie jest to zgodność poglądów, lecz sposobu życia

Cytuj
37 Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie14. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». 38 Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?» To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: «Ja nie znajduję w Nim żadnej winy.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 17, 2014, 12:46:50 pm wysłana przez Hokopoko »

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2950
    • Zobacz profil
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #166 dnia: Sierpnia 17, 2014, 12:47:44 pm »
Pewno bidak musi siedzieć w robocie w lecie.
Trafiony - zatopiony :) .

No... ale to ja bym wolał co poczytać, posłuchać, pospać, a nie przed komputerem męczyć oczy  :)

DillingerEscPlan

  • Gość
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #167 dnia: Sierpnia 17, 2014, 01:01:10 pm »
Cytuj
"241. „Powiadasz więc, że to wzajemna zgoda ludzi decyduje o tym, co jest prawdą, a co fałszem?" — Prawdą i fałszem jest to, co ludzie mówią; w języku zaś są ze sobą zgodni. Nie jest to zgodność poglądów, lecz sposobu życia

Cytuj
37 Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie14. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». 38 Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?» To powiedziawszy wyszedł powtórnie do Żydów i rzekł do nich: «Ja nie znajduję w Nim żadnej winy.

Jeśli z tej uwagi z "Dociekań..." chciałbyś wnioskować, że Jezus był naprawdę winny (tzn. musimy się teraz i tutaj zgodzić z wyrokiem), bo tłum co do tego był zgodny, to zalecam dogłębniejszą lekturę i kontemplację Wittgensteina. Późnego. Zacznij od cytatu z "O pewności", który zaraz potem wrzuciłem.  ::)

Sens tych dwóch uwag Wittgensteina jest opisowy (opisuje, jak "prawda" funkcjonuje w języku), a nie normatywny. Jak na kogoś, kto fascynował się Ludwiczkiem w przeszłości, dziwne to zestawienie, jak byś nie znał jego poglądów na etykę.

ps.
Meritum jest problem solipsyzmu, pytanie o jego sensowność. Myśl Wittgensteina była mi bodźcem i jest podporą w dyskusji. Nie o nią jednak z Maźkiem się spieramy. A w sporze tym uwaga o moim sposobie traktowania myśli z "Dociekań..." nie znajduje dla siebie miejsca, nie należy do niego, nie ma dla niego znaczenia.

pps.
Jeśli wolisz robić co innego, to skup się na tym. Nikt nie goni Cię do udziału w dyskusji, jednak jeśli chcesz zabrać głos, wypadało by wykazać trochę więcej zaangażowania.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 17, 2014, 01:08:00 pm wysłana przez <&> »

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2950
    • Zobacz profil
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #168 dnia: Sierpnia 17, 2014, 01:05:41 pm »
Ja nie o etyce, ja o prawdzie.

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #169 dnia: Sierpnia 17, 2014, 01:11:07 pm »
Meritum jest problem solipsyzmu, pytanie o jego sensowność.
Co to znaczy "sensowność" w powyższym zdaniu?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

DillingerEscPlan

  • Gość
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #170 dnia: Sierpnia 17, 2014, 01:20:04 pm »
Maziek, miej litość- cały czas pytam w ten sam sposób o sens lub znaczenie. Zacytuję:

Cytuj
co znaczy wyrażenie "jestem w skrzyni" albo "jesteś w skrzyni", kiedy poprawnie można użyć tych zwrotów(?)...

W wersji klasycznej: "co to znaczy, że "cały mój świat jest złudzeniem, wytworem mojego umysłu", że "nic poza mną nie istnieje"?".

Chyba, że dążysz do tego, że cała ta dyskusja jest jednym wielkim nieporozumieniem, ja o chlebie, Ty o niebie, i na tym możemy skończyć. Czy tak?

Hoko, albo dołożysz starań dla uzyskania jakiegoś porozumienia, albo bądź zdrów i bez odbioru.

--------Edit:
Maźku

Sensowność problemu "czy aby nie jestem w skrzyni?" wymaga jasności co do znaczenia orzeczenia "jestem w skrzyni", a ta jest równoznaczna jasności tego, kiedy można by poprawnie takie orzeczenie wydać. Masz tę jasność?
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 17, 2014, 01:30:12 pm wysłana przez <&> »

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #171 dnia: Sierpnia 17, 2014, 01:41:02 pm »
Obawiam się, że używamy tych samych słów, ale co innego pod nimi rozumiemy, stąd moje pytanie. Jeśli jesteś w skrzyni (przenośnie ma się rozumieć, jesteś podłączony) i stoisz u mnie na półce to ja mogę poprawnie użyć takiego zwrotu wobec Ciebie. Z tym że niestety jedynie zakładając, że ja nie jestem podłączony, tylko odbieram bodźce rzeczywiste.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2950
    • Zobacz profil
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #172 dnia: Sierpnia 17, 2014, 01:47:37 pm »

Meritum jest problem solipsyzmu, pytanie o jego sensowność. Myśl Wittgensteina była mi bodźcem i jest podporą w dyskusji. Nie o nią jednak z Maźkiem się spieramy. A w sporze tym uwaga o moim sposobie traktowania myśli z "Dociekań..." nie znajduje dla siebie miejsca, nie należy do niego, nie ma dla niego znaczenia.

Raczej chodzi o dość specyficznie rozumianą sensowność - jako praktyczną rozstrzygalność (czyli tą jałowość poznawczą). Bo formalnie zagadnienie solipsyzmu jest spójne i sensowne, nie bierze się z żadnego błędu w rozumowaniu - a tylko w takim wypadku można by go uznać za nonsensowne. Maziek niepotrzebnie zabrnął w skrzynie, co rodzi rozmaite praktyczne problemy, tymczasem sens problemu sprowadza się do tego, czy nasze istnienie może być uwikłane w coś, czego sprawdzić w żaden sposób się nie da. I albo damy na to odpowiedź pozytywną, albo założymy możliwość ludzkiej wszechwiedzy - i na to drugie chyba nikt trzeźwo myślący nie przystanie.
"Problem solipsyzmu" polega więc na tym, czy z niego coś praktycznego wynika.

Wynika coś praktycznego - problem istotny.
Nie wynika nic praktycznego - problem nieistotny.

Otóz nawet jeśli nie wynika, to... nic z tego nie wynika, bo samo założenie praktyczności jest arbitralne. Kogoś mogą interesować problemy, z których nic w praktyce nie wynika. Po prostu może mieć takie zainteresowania. I co, nie wolno mu? Gorszy z tego powodu od innych? Chyba ani jedno, ani drugie. Gadanie o rzeczach nieistotnych jest dla homo sapiens normą, nie wyjątkiem. A skoro Ty, uważając problem za nieistotny, trwonisz tyle czasu na dywagacje o nim, to o co Ci idzie?  :)

« Ostatnia zmiana: Sierpnia 17, 2014, 01:49:21 pm wysłana przez Hokopoko »

DillingerEscPlan

  • Gość
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #173 dnia: Sierpnia 17, 2014, 04:14:30 pm »
Dziękuję za taką odpowiedź.  :)

Gadanie o rzeczach nieistotnych jest dla homo sapiens normą, nie wyjątkiem. A skoro Ty, uważając problem za nieistotny, trwonisz tyle czasu na dywagacje o nim, to o co Ci idzie?  :)

Ja nie dywaguję nad tym, czy świat jest, czy go ni ma, ani nad tym, czy aby w skrzyni nie siedzę, ale nad sensownością podobnych dywagacji. ;) Gadać po próżnicy czy zająć się czymś pożytecznym?- to czyni praktyczną różnicę. ;) Językowy zamęt, a porządek- to kolejna istotna różnica.

Rozważanie możliwości nieistnienia świata jest pozbawione sensu, ale miesza w głowach, bo zawiera pozór sensu, opiera się na słowach występujących w zwykłych grach językowych, ale stosowanych w oderwaniu od sytuacyjnego kontekstu, w jakich te gry się toczą. Późna działalność W. miała cel terapeutyczny, leczyć miała z pytań filozoficznych, które gnębią ludzi i nie dają często spocząć przez ich bezsensowność (sprawiającą wrażenie "głębi").

Cytuj
Raczej chodzi o dość specyficznie rozumianą sensowność - jako praktyczną rozstrzygalność (czyli tą jałowość poznawczą).

Chodzi raczej o to, że możliwość języka jest oparta na intersubiektywnej podstawie sensu, na używaniu języka w zgodny sposób w kontekście sytuacyjnym. Komunikacja jest oparta na jasności słów, możliwa tam, gdzie wiadomo, czy wyrażeń użyto poprawnie. Dlatego Maziek nic mi nie komunikuje, gdy powiada "możesz być w skrzyni".

Panowie mogą sobie potakiwać zresztą, że trzeba założyć, że świat istnieje, aby uprawiać naukę, bo "nie można wiedzieć". Jest to jakoś podobne do religijnego agnostycyzmu, a jednak: o ile ten bywa rozumiany jako np. racja dla religijnej tolerancji (choć nie jest dla niej konieczny), to racją dla czego byłby solipsyzm? (A może chodzi tylko o takie koleżeńskie poklepywanie się: "tak, tak, swój żeś, widzimy to podobnie"?)

Może jest na to odpowiedź (i wówczas taki tylko byłby sens tego "nie można wiedzieć"), ale nie usprawiedliwia ona upartego formułowania kwestii solipsyzmu przez użycie słowa "wiedzieć" i mieszania tego wszystkiego do nauki. Cóż tu znowu znaczy "wiedzieć"? Jak mógłbym się tu czegoś "dowiadywać"? Piszesz Hoko o "specyficznie rozumianej sensowności", ale co się dziwić moim zarzutom, jak cały problem jest przedstawiany jako epistemologiczny? To się aż prosi o sprostowanie.

Cytuj
Bo formalnie zagadnienie solipsyzmu jest spójne i sensowne, nie bierze się z żadnego błędu w rozumowaniu - a tylko w takim wypadku można by go uznać za nonsensowne.

Ależ ja uważam, że bierze się ono z błędów właśnie. Cóż to zresztą znaczy, że jest formalnie sensowne? Jakiś formalny, odrębny język został dla tego problemu skonstruowany? Wiemy, jak go przykładać do rzeczywistości? Jeśli nie, to o niczym on nie mówi, symbole odnoszą się tylko do siebie i nijak się ma to do uprawiania nauki, żadnych założeń u początku działalności badawczej na nas to nie wymusza. Nijak się ma "wiedzieć" w problemie solipsyzmu do nauki, nijak ma się "istnieje to a to" w solipsyzmie do nauki. I nijak ma się do codziennego życia. Żadna "realna korzyść poznawcza" z niego nie wynika.

A ja się spytam tak: co trzeba założyć, żeby twierdzić konieczność czynienia założeń 1., 2. i 3., jak u Maźka, przed zabraniem się do naukowych badań?  :)

ps.
To opowiadanie o tym, że "przecież wolno, nie zabronisz, jak chcą gadać, niech gadają" trochę jednak nie przystoi, nie wiadomo po co to mówić. Nikt tu nikomu niczego nie broni, ale dyskutuje i przedstawia argumenty, próbuje przekonać drugą stronę do swoich racji.  :) Jeśli problem jest bez sensu, to nie warto go rozważać- wynika tylko tyle i aż tyle, i albo druga strona przyjmie tę bezsensowność wraz z konsekwencjami do wiadomości i do serca, albo nie. Nic ponad to. ;)
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 17, 2014, 04:30:06 pm wysłana przez <&> »

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #174 dnia: Sierpnia 17, 2014, 04:45:27 pm »
Pozwolisz, że zapytam się wprost (wydaje mi się, że skróci nasze męki): czy uważasz, że jest możliwe, aby kogoś wsadzić w skrzynkę i postawić na półkę? Mam tu na myśli wykonanie tego fizyczne, w którejkolwiek odmianie. Powiedzmy, że jestem potworem, biorę noworodka, otwieram mu czaszkę, pakuję mózg do słoika, rurki podłączam pod sztuczny krwiobieg, wszystkie zaś te białawe włókienka podpinam do komputera, który drażni je w jakiś zorganizowany sposób (na przykład tak, jakby żył normalnie, ale wcale niekoniecznie). Jest to hipotetycznie możliwe wg Ciebie, tak czy nie?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

DillingerEscPlan

  • Gość
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #175 dnia: Sierpnia 17, 2014, 07:10:05 pm »
Tak. Są tu oczywiście poważne wątpliwości (tym razem nie mające nic wspólnego z językiem ;) ), ale hipotezę taką można postawić. :)

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #176 dnia: Sierpnia 17, 2014, 07:17:43 pm »
Czy ten ktoś, kto tam wyrośnie w zadanym środowisku, wszystko jedno jakim, quasi prawdziwym czy też wśród ósmaków i z kobietą-taboretą u boku - będzie mógł jakoś poznać, że jest w skrzyni?
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

DillingerEscPlan

  • Gość
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #177 dnia: Sierpnia 17, 2014, 08:31:25 pm »
Ja tu już mam problemy, bo mówić "ktoś" o mózgu w skrzyni karmionym bodźcami drogą elektryczną czy jaką tam jest mi cokolwiek niezręcznie, a jeśli się zgodzimy na taką terminologię, to przecież nie nie będzie to "ktoś" w tym samym sensie, co ja czy Ty. ;)

I jak mam mówić, że ten mózg poznaje? Znowu: w innym sensie, niż jak mówię o sobie, że poznałem nową koleżankę, albo kolejne dzieło W-cosia, albo prawo zachowania pędu... ;)

Jeśli oglądam, powiedzmy, projekcje perypetii mózgo-skrzynki ;) na ekranie, to gdy widzę na nim postać w różnych sytuacjach, to znowu nie jest to ani tak, jak bym widział kolegę z okna, ani tak, jak bym oglądał film fabularny.

Słowem, masa problemów. ;) Trochę znowu inaczej, jeśli bym mówił np. o kimś znajomym, kogo tydzień wcześniej wpakowano by do skrzynki- inaczej zresztą, jak by to był sam mózg w bodźcogennym, interaktywnym słoiku, a inaczej, jak by znajomy leżał jak kłoda z jakimś hełmem na głowie. ;)

Ni cholery nie mamy języka dla omawiania takich spraw, musiałby on ewoluować***. Mówienie o tym wszystkim w prosty sposób, jak o Kaziu spod monopolowego, który znowu się opił i majaczy, że za ladą w sklepie Marilyn Monroe i nie dowie się teraz, że to tylko pani Grażynka, byłoby jakąś niefrasobliwością. Kaziu jest Kaziu, to jasne, majaki ma: widzimy jak się wdzięczy do pani Grażynki i szepcze "Hej, Marilyn! Chcesz poznać, co Kaziu może?". Kaziu zresztą być może wytrzeźwieje i będzie mu wstyd, jak o tym usłyszy- a przecież dobrzy kumple by go nie okłamali... A z tym mózgiem w skrzyni to jak? Zacząć trzeba może od tego, że jak na ekranie będą do niego mówiły wirtualne postaci per Joe, i jak w akcie urodzenia będzie miał, że tego a tego w Seattle, a na świadectwach same piątki, i w rubryce "O mnie" na wirtualnym podwójnie portalu randkowym "lubię to a to, w wolnym czasie robię to a to i marzę o kobiecie-taborecie" to czy możemy mówić o Joe? A kto to jest ten Joe? Jakaś tkanka w słoiku, a na ekranie fikcja- i fikcyjny Joe. Czy Joe cokolwiek poznaje? Czy Tichy eksploruje odległe planety i galaktyczne ostępy? Tak, ale zarazem nie- bo nie jest jak Armstrong na Księżycu. ;)

I jak tu można pytać, czy Joe, mózg od urodzenia w słoju, jakaś fikcja na ekranie- że po pierwsze ktoś, że po drugie poznaje, że po trzecie cokolwiek? ;)

Mnie to przerasta. A że ktoś po postu siada i zaczyna filozofować o tym Joe i pytać, czy on by poznał, że jest w skrzyni... Pozazdrościć łatwości w znajdywaniu języka* dla tak dalekich od codzienności doświadczeń. ;)

*(ba! toć nie o gadanie tylko chodzi, ale coś z tego ma wynikać, np. czy można temu Joe zgotować doświadczenie odrzucenia przez wirtualną kochankę, jakie plagi na niego zesłać, czy też szczęściem go obdarzyć co łaska i ile można; może powinniśmy zaraz wszystkich wpakować do skrzyń i uszczęśliwić? przecie Joe nie narzeka... A jeśli mamy wątpliwości, czy jest tu o kim mówić, czy jest tu Joe, to co znowu?)

Można podłączyć do skrzynki, można posłać impulsy wprost w nerwy i mózg, ale jak o tym mówić? Może się komuś wydawać, że słowa po prostu mają znaczenie, że odpowiedź na pytanie, czy kto jest w tej skrzynce, jest kwestią odkrycia jakiejś prawdy i zaraz po nim wszystko będzie jasne, co czynić. Wieczne spory o to, czy zarodek to już dziecko, człowiek i co w związku z tym, czy jak kto jest człowiek, to nie można zabić nawet na jego wyraźne życzenie, czy zwierzęta mają jakieś prawa i jakie- to jakaś próbka problemów związanych z mózgami w skrzyniach. I wcale nie jest pewne, czy w takich sprawach osiągnie się kiedykolwiek szeroki (rzecz względna, ale chyba skalę da się złapać) językowy konsensus. Są przypadki paradygmatyczne, co do których się zgadzamy, np. że ręka jest lewa, noga prawa, ale prawy włos na głowie? ;)

Rozpisałem się.  ::) Na dziś może tyle, W-coś czeka. ;)

ps.
Czy o mózgu Einsteina w formalinie mówimy "mózg Einsteina" tylko dlatego, że martwy w niej pływa? Czy jak by żył i funkcjonował, to by był Einstein we własnej osobie? ;)

---------Edit:
***W tym języku po stosownej ewolucji zresztą najprawdopodobniej rzecz w ogóle inaczej by się prezentowała, problemu by nie było, nikt by nie zachodził głowy nad tymi kwestiami.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 17, 2014, 08:55:59 pm wysłana przez <&> »

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #178 dnia: Sierpnia 17, 2014, 09:03:05 pm »
Unikasz odpowiedzi na pytanie. Twój mózg poznaje rzeczywistość jedynie za pomocą bodźców elektrycznych, które otrzymuje poprzez nerwy. Można je dowolnie zastąpić, jak pokazują wykonane już rozliczne doświadczenia, od wszczepiania sztucznych siatkówek, na chybił trafił podłączonych do nerwów wzrokowych, po wywoływanie określonych odczuć za pomocą elektrody w mózgu. Mózg nie ma "własnego" czucia. Ściślej niby ma w pniu mózgu to i owo, jak "czujnik" temperatury krwi, ale tych bodźców nie czujesz bezpośrednio.

Co to znaczy nie ma języka do omawiania takich spraw? Rzecz jest prosta jak drut. Ułatwię Ci ją jeszcze. Wyobraź sobie, że siedzisz u mnie wygodnie na fotelu, pijesz kakao, a na głowie masz czapkę-widkę. Za pomocą tejże czapki mogę przejąć kontrolę nad bodźcami płynącymi do Twego mózgu i dowolnie je kształtować. Miedzy innymi mogę Cię tak jak Chytriana, zrzucić w przepaść sztucznej jawy, która będzie doskonale imitować rzeczywistość. W tej virtuality będziesz dokładnie tak samo jak na jawie przed przełączeniem pił kakao u mnie na fotelu. Umówmy się, że ta viruality będzie tak doskonała, że niczego nie zauważysz, kiedy Cię przełączę z jednego w drugi stan. Będę mógł Cię np. przełączyć w virtuality i wyjść z pokoju, a Tobie się będzie wydawało, że siedzę naprzeciw i rozmawiam z Tobą. Potem wrócę, przełączę Cię na jawę i będę tę rozmowę kontynuował. 

Jesteś więc normalnie ukształtowanym człowiekiem i możesz zwykłym językiem opowiedzieć mi o tym, co czujesz. Będziesz mógł rozróżnić te stany? Proste pytanie.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

DillingerEscPlan

  • Gość
Re: Ciemnogród
« Odpowiedź #179 dnia: Sierpnia 17, 2014, 09:27:48 pm »
Wprowadziłeś modyfikację problemu upodabniającą go do zwykłej halucynacji czy urojenia (inny czynnik je tylko wywołuje). Jak sobie roję lub halucynuję, to nie wiem o tym, ale jak mi przejdzie (wyłączasz czapkę-widkę), mogę się dowiedzieć, jak było naprawdę. To się ma nijak do problemu solipsyzmu, do jednej wielkiej wątpliwości we wszystko w każdym momencie. Urojeniu czy zwidom przeciwstawiamy rzeczywistość i o tyle możemy o nich mówić, o ile mają w niej swoją opozycję. Mogę po wyłączeniu czapki-widki coś spostrzec, jakąś niekonsekwencję i tak, jak zwykłem nadawać strukturę swojej rzeczywistości, tzn. określać co jest lub było naprawdę, poskładać jedno do drugiego i do prawdy dojść (żeś wyszedł na moment; pantofle stały inaczej i masz, nie udało się! ;)).

Problem jest jeszcze inny. :P Wyciągam Cię teraz ze skrzyni i mówię: oto jest prawda, Neo. I co? ;) To tylko na filmie takie oczywiste było, chociaż i w "Matriksie" przy stole spekulowali o tym, że Matrix bardziej realny od rzeczywistości. Zizek trafnie mówi w "Zboczonej historii kina" o tej trzeciej pigułce***. Nie ma sensu gadanie o jakiejś rzeczywistej-rzeczywistości, takiej naprawdę i już, z istoty rzeczy. To czysta metafizyka, a po wyciągnięciu z Matrixa mogę uznać, że mi się pogorszyło i nigdy w go nie uwierzyć (albo w skutek szoku pogorszy się naprawdę ;) ).  Oczywiście, widzowie wiedzą, co jest real, a co fake i stąd mogę mówić o tym wyciąganiu, ale to nigdy inaczej nie działa: tak nazywamy to, tak tamto, a poza tym nie wiadomo o czym mowa. Jest jawa-sen, sanity-insanity, fakty historyczne-film oparty na faktach, rzeczywistość-fikcja. Nic ponad to.

ps.
Nie unikałem odpowiedzi, tylko pojawiła się kwestia inna, niż czapki-widki na mej głowie, mianowicie mózgu od urodzenia w skrzyni. Takie dystynkcje to nie są błahostki i zawracanie głowy. :P

-------Edit:
*** https://www.youtube.com/watch?v=k-0VMnFmnL0
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 17, 2014, 09:46:27 pm wysłana przez <&> »