Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - Q

Strony: 1 ... 720 721 [722] 723 724 ... 1090
10816
Lemosfera / Odp: Co wymyślił Lem... kompendium.
« dnia: Kwietnia 05, 2013, 08:23:05 am »
Lem wymyślił, prawie, tegoroczną zimę:
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/112315,to-znikajaca-arktyka-zgotowala-nam-zime
"Już od dawna synoptycy spostrzegli, że im cieplej się robi, tym zimniej."

10817
Akademia Lemologiczna / Re: Akademia Lemologiczna [Dzienniki gwiazdowe]
« dnia: Kwietnia 05, 2013, 12:44:36 am »
Ta dusza u Lema, to wg mnie taka skrzynka Corcorana, której odcięto bęben z nowymi bodźcami.

W sumie jest to forma piekła dla takiej duszy, zdaniem mojem. W pewnym - inteligentnym nawet jak na ten gatunek lyteratury -  horrorze-z-domieszką-SF'a-i-fantasy pojawia się podobna wizja pozagrobowej samotności (motywowanej tam metafizycznie, nie technicznie, ale dającej identyczny efekt na wyjściu: dusza sama ze swoimi myślami); autor przedstawia rzecz jednak arcydobrodusznie i przez to nierealnie:

"- Rozumiem - powiedziała Brenda marszcząc brwi. - Przynajmniej wydaje mi się, że rozumiem. Więc szczęśliwi ludzie leżą, rozpamiętując dobre czasy, a nieszczęśliwi po prostu wyłączają się.
- Coś w tym rodzaju. Źli ludzie myślą o złych rzeczach, mordercy o morderstwach i tak dalej. Jak zwykli ludzie. Każdy ma swoje piekło. Ich myśli biegną normalnym torem. Powiedzmy, że za życia mieli przyziemne myśli. Nie poniżam ich - nie byli błyskotliwi, to wszystko. Są jeszcze ludzie nadzwyczajni, twórczy. Wielcy myśliciele, architekci, matematycy, pisarze - prawdziwi intelektualiści. Jak uważasz, o czym oni myślą?
Brenda patrzyła, próbując zrozumieć. Zatrzymała się, podniosła jasny, morski kamyk.
- Jeśli, powiedzmy, byli za życia wielkimi myślicielami, to myślą na swój niezwykły sposób.
- Zgadza się! - powiedział z naciskiem Harry. - Właśnie tak. Budowniczowie mostów budują w swych myślach mosty. Piękne, napowietrzne, łączące kontynenty. Muzycy komponują cudowne piosenki i melodie. Matematycy konstruują abstrakcyjne teorie, tak zadziwiające, że obejmują tajniki wszechświata. Zmarli prześcigają osiągnięcia swojego życia. Rozwijają pomysły do granic ideału. Doskonalą niedokończone - na co nigdy nie mieli czasu zażycia. Nikt im nie przeszkadza - nie ma zakłóceń z zewnątrz. Nikt ich nie kłopocze, nikt się nie miesza, nikt ich nie obchodzi/.../.
- /.../ Nie rozumiem, dlaczego ci zmarli ludzie chcą rozmawiać w twoim, no, nekroskopem? Czy on im nie przeszkadza?
- Nie - Harry potrząsnął głową - wręcz przeciwnie. Co za pożytek z czegoś pięknego, jeśli nie możesz powiedzieć czy pokazać komukolwiek co zrobiłeś? Dlaczego też oni lubią rozmawiać z nekroskopem - on docenia ich geniusz. Jest jedynym, który to potrafi. Jest przyjacielski, chce poznać ich cudowne odkrycia, fantastyczne wynalazki, które stworzyli!"

Brian Lumley "Nekroskop"

Po mojemu jednak taka izolacja byłaby koszmarem, wariacką kąpielą do kwadratu, z której w dodatku wynurzyć się można tylko w niebyt... Tichy ma rację mówiąc:
"- To okropne... /.../ Ślepy, głuchy, sparaliżowany... przez wieki
Pytanie zresztą czy taka dusza w krysztale może od tego zwariować, bo tak byłoby chyba dla niej lepiej, czy też z racji różnicy nośnika skazana jest na potworną w tym wypadku, niezmąconą świadomość?

A właśnie... Osobnego rozważenia wymaga wpływ "dusznego" ;) stanu istnienia na świadomość, w końcu byt ją określa, nie? ;) I tu podeprę się cytatem, a nawet paroma (wszystkie z jednej powieści):

"- Ale co z tym skanerem, który zbudowała dla was moja firma? Czy nie sporządzacie teraz pełnych wypisów mózgowych określonych ludzi?
- Osiągnęliśmy w tej dziedzinie znaczne postępy. Mamy prototyp zwany RICKGREEN, ale nie jesteśmy jeszcze gotowi do publicznej prezentacji. Znasz tego komika, Ricka Greena?
- Pewnie.
- Sporządziliśmy pełny zapis jego mózgu. Powstały system potrafi opowiadać kawały, które są równie śmieszne, jak opowiadane przez prawdziwego Ricka. I jeśli damy mu dostęp do wiadomości agencyjnych Canadian Press i UPI, umie nawet tworzyć nowe anegdoty na aktualne tematy.
- Dobra, to znaczy, że w zasadzie potraficie sklonować w krzemie określony ludzki umysł...
- Mamy dwudziesty pierwszy wiek, Peter. Używamy arsenku galu, nie krzemu.
- Jeśli tak mówisz.
- Poruszyłeś jednak kwestię, która czyni problem jędrnym - dotarliśmy do punktu, w którym potrafimy sklonować konkretny ludzki umysł. Szkoda, że podobna metoda nie powstała na czas, by można było skopiować umysł Stephena Hawkinga. Istnieje jednak bardzo niewiele zastosowań, do których przydatna jest wiedza tylko jednej osoby.
Większość systemów doradczych potrzebuje połączonych wiadomości wielu praktyków. Jak dotąd nie istnieje sposób, by połączyć, powiedzmy, Ricka Greena z Jerrym Seinfeldem albo zbudować sieć neuronalną łączącą cechy Stephena Hawkinga i Mordecaia Almimego. Choć wiążę z tą metodą wielkie nadzieje, podejrzewani, że większość kontraktów będzie polegała na sporządzaniu duplikatów mózgów autokratycznych prezydentów koncernów, przekonanych, że ich następcy będą zainteresowani tym, co będą mieli do powiedzenia po śmierci.
Peter skinął głową.
- Poza tym - ciągnął Sarkar - całkowite wypisy mózgowe to właściwie straszliwe marnotrawstwo środków. Kiedy tworzyliśmy RICKGREEN, byliśmy tak naprawdę zainteresowani wyłącznie jego poczuciem humoru, tymczasem system daje nam całą resztę wiedzy Ricka, wliczając w to jego sposoby wychowywania własnych dzieci, nieskończoną liczbę specjalistycznych wiadomości na temat modeli kolejek, które są jego hobby, a nawet jego metody gotowania, których nikt zdrowy na umyśle nie chciałby naśladować.
- Czy nie możecie odłączyć samego poczucia humoru?
- To trudne. Umiemy już dobrze dekodować to, co robią poszczególne sieci neuronalne, istnieje jednak wiele wzajemnych połączeń. Kiedy spróbowaliśmy skasować część dotyczącą wychowywania dzieci, przekonaliśmy się, że system przestał opowiadać kawały na temat życia rodzinnego.
- Ale potraficie sporządzić w komputerze dokładną kopię danego ludzkiego mózgu?
- To zupełnie nowa metoda, Peter. Niemniej jak dotąd kopie wydają się dokładne.
- I potraficie, przynajmniej do pewnego stopnia, zinterpretować funkcje rozmaitych wzajemnych połączeń neuronalnych?
- Tak-odparł Sarkar. - Ale to również przetestowaliśmy jedynie na prototypie RICKGREEN, a to ograniczony model.
- I kiedy już zidentyfikujecie daną funkcję, potraficie ją wykasować z całkowitej symulacji mózgowej?
- Jeśli nie zapomni się o tym, że wykasowanie jakiegoś elementu może zmienić reakcje czegoś innego, co wydaje się nie powiązane, powiedziałbym, że dotarliśmy już do tego punktu.
- W porządku - stwierdził Peter. - Pozwól, że zaproponuję ci pewien eksperyment.
Powiedzmy, że sporządzisz dwie kopie umysłu danej osoby. Z jednej z nich usuniesz wszystko, co jest związane z fizycznym ciałem - reakcje hormonalne, pragnienia seksualne i podobne sprawy. Z drugiej natomiast usuniesz wszystko, co wiąże się z degeneracją ciała, strachem przed starością i śmiercią i tak dalej.
Sarkar zjadł knedel z macy.
- Jaki byłby tego cel?
- Pierwsza symulacja odpowie na pytanie, które wszyscy mi zadają - jak naprawdę wygląda życie po śmierci? Jakie części ludzkiej psychiki potrafią przetrwać w oderwaniu od ciała? A skoro już się za to weźmiemy, pomyślałem, że zrobimy i drugą symulację - istotę, która wie, że jest fizycznie nieśmiertelna, jak ktoś, kto poddał się procesowi Life Unlimited.
Sarkar przestał poruszać szczękami. Otworzył szeroko usta, odsłaniając pozbawiony godności obraz żutego knedla.
- To... to niewiarygodne - powiedział wreszcie z pełną buzią. - Subhanallah, co za pomysł.
- Czy potrafiłbyś tego dokonać?
Sarkar przełknął ślinę.
- Może - stwierdził. - Elektroniczna eschatologia. Co za myśl.
- Musiałbyś zrobić dwa wypisy mózgowe.
- Wypis oczywiście zrobimy raz. Potem po prostu sporządzimy dwie kopie.
- Chciałeś powiedzieć jedną.
- Nie, dwie - odparł Sarkar. - Przecież wiesz, że nie nożna przeprowadzać doświadczenia bez próby kontrolnej.
- Masz rację - przyznał Peter, lekko zawstydzony. - Tak czy inaczej, zrobimy jedną kopię, którą zmodyfikujemy, by była symulacją życia po śmierci. Nazwijmy... nazwijmy ją Duchem. I drugą, która będzie symulacją nieśmiertelności.
- A trzecią zostawimy bez modyfikacji - dorzucił Sarkar. Podstawowa albo kontrolna wersja, którą będziemy mogli porównywać z oryginalną żywą osobą, aby się upewnić, że kopie nie tracą dokładności w miarę upływu czasu.
- Znakomicie - stwierdził Peter.
- Ale wiesz, Peter, to niekoniecznie będzie symulacja prawdziwego życia po śmierci.
To jest życie poza fizycznym ciałem, ale kto wie, czy fala duszy niesie ze sobą jakieś nasze wspomnienia? Oczywiście jeśli ich nie niesie, nie jest naprawdę znaczącą kontynuacją egzystencji. Bez naszej pamięci, naszej przeszłości, tego, czym byliśmy, nie byłaby tym, co rozpoznalibyśmy jako kontynuację tej samej osoby.
- Wiem o tym - odparł Peter. - Ale jeśli dusza w jakimś stopniu przypomina to, za co ludzie ją uważają - sam umysł, bez ciała - ta symulacja da nam wyobrażenie, czym tego rodzaju dusza mogłaby być. Będę wtedy w stanie powiedzieć coś istotnego, gdy następnym razem zapytają mnie: „Jak naprawdę wygląda życie po śmierci?”"


"- Załaduj Ducha.
- Załadowany. Polecenie?
- W porządku - powiedział Sarkar i zwrócił się ku Peterowi. - Duch ma symulować życie po śmierci. Aby to osiągnąć, zaczniemy od wyłączenia wszystkich funkcji czysto biologicznych. Nie będzie to oczywiście polegało na fizycznym usuwaniu części świadomego mózgu, a tylko na rozłączaniu rozmaitych sieci. By się przekonać, które połączenie możemy przeciąć, użyjemy Biblioteki Bodźców Dalhousie’a. To kanadyjska wersja zbioru standardowych obrazów i zapisów dźwięków stworzonego pierwotnie na Uniwersytecie Melbourne. Powszechnie używa się jej w testach psychologicznych. Gdy Duch będzie się stykał z kolejnymi obrazami i dźwiękami, będziemy rejestrować, które neurony zareagują impulsami.
Peter skinął głową.
- Bodźce są skatalogowane według typów emocji, które mają wywoływać: strach, wstręt, podniecenie seksualne, głód i tak dalej. Chcemy sprawdzić, które sieci neuronalne są pobudzane wyłącznie impulsami biologicznymi, a potem je wyzerować. Oczywiście musimy przejść przez wszystkie bodźce kilkakrotnie w przypadkowej kolejności z uwagi na potencjały czynnościowe. Sieci mogą się nie uaktywnić, jeśli podobną kombinację neuronów chwilę wcześniej pobudziło coś innego. Gdy już się z tym uporamy, powinniśmy otrzymać wersję twojego umysłu zbliżoną do tego, kim byłbyś, gdyby uwolniono cię od wszelkich trosk związanych z zaspokajaniem fizycznych potrzeb. Innymi słowy, gdybyś był martwy.
Potem powtórzymy ten proces z Ambrotosem, nieśmiertelną wersją. Z niej jednak usuniemy strach przed starością i kwestie związane ze starzeniem się i śmiercią.
- A co z wersją kontrolną?
- Zademonstruję jej identyczne obrazy i dźwięki, by zetknęła się z takimi samymi bodźcami jak pozostałe, ale nie wyzeruję żadnej z jej sieci."


"Przeszedł przez całe warstwy menu do eksperymentalnego systemu sztucznej inteligencji. Sarkar przygotował proste menu przywołujące kopie na pierwszy plan.
[F1] Duch (Życie po śmierci)
[F2] Ambrotos (Nieśmiertelność)
[F3] Kontrola (niezmodyfikowana)
Gdy spróbował dokonać wyboru, zdał sobie sprawę, że stanął przed tym samym pytaniem, na które próbowali wcześniej odpowiedzieć z Sarkarem. Która z wersji wysłucha go z największym zrozumieniem? Symulująca życie po śmierci? Czy istota pozbawiona fizycznego ciała potrafi naprawdę zrozumieć małżeńskie kłopoty? Kiedy w małżeństwie kierowano się emocjami, a kiedy rozumem? Jak wielką częścią emocji kierowały hormony?
A co z nieśmiertelną wersją? Nieśmiertelność mogła oznaczać trwałość. Być może nieśmiertelny miał szczególne zrozumienie dla problemów wierności. Ostatecznie małżeństwo podobno miało trwać wiecznie.
Wiecznie.
Pomyślał o Spenserze. I Susan Silverman. I Hawku. Lubił książki o nich. Kiedy jednak Robertowi B. Parkerowi po raz ostatni udało się wymyślić nową sytuację, w której mógł ich umieścić? Nowy element ich osobowości, który mógłby zbadać?
Stulecie z Cathy.
Tysiąclecie z Cathy.
Potrząsnął głową. Nie, nieśmiertelna wersja by tego nie zrozumiała.
Nieśmiertelność z pewnością nie dawała poczucia trwałości. W najmniejszym stopniu. Obdarzała perspektywą.
Długofalową."


"Dla Ducha, kopii symulującej życie po śmierci, nie istniało już nic takiego, jak biologiczny sen, rozróżnienie między świadomością a nieświadomością.
Osobie z krwi i kości sny zapewniały odmienną perspektywę, inną opinię na temat wydarzeń dnia. Duch jednak miał tylko jeden tryb działania, tylko jeden sposób patrzenia na wszechświat. Niemniej poszukiwał połączeń.
Cathy.
Jego żona. Z dawnych czasów.
Pamiętał, że była piękna... przynajmniej dla niego. Teraz jednak, gdy uwolnił się od biologicznych popędów, wspomnienie jej twarzy, jej figury, nie wywoływało żadnej estetycznej reakcji.
Cathy.
Zamiast marzeń sennych Duch oddawał się jałowej medytacji. Cathy. Czy to jest anagram czegoś? Nie, oczywiście, że nie. Ale chwileczkę. „Chaty”. No, proszę, nigdy dotąd na to nie wpadł.
Chaty miały przyjemne zarysy. Ich piękno było czymś, co nadal potrafił docenić.
Cathy coś zrobiła. Coś złego. Coś, co sprawiło mu ból.
Pamiętał oczywiście, co to było. Pamiętał ból w ten sam sposób, w który - jeśli zechciał - potrafił przywołać wspomnienie innych cierpień. Noga złamana na nartach. Skóra zdarta z kolana w dzieciństwie. Dwunaste z kolei uderzenie w głowę o tę nisko umieszczoną belkę na suficie w domku rodziców Cathy.
Wspomnienia.
Ale wreszcie przestał czuć ból.
Nie istniał odpowiedni organ.
Organ. Anagram grona.
Takie połączenia najlepiej znajduje się we śnie.
Duchowi zaczynało brakować snów."

Robert J. Sawyer "Eksperyment terminalny"
(b. zachwalany ongiś przez Oramusa)

ps.żeby nie było tak sierioznie, coś dla ciekawych jak też Decantor mógł mieć na imię... ::)
http://pt.wikipedia.org/wiki/Cubo_de_Cantor
http://fr.wikipedia.org/wiki/Paradoxe_de_Cantor
(Cubo, to prawie jak Kuba ;).)

10818
Hyde Park / Re: Ogóry
« dnia: Kwietnia 04, 2013, 11:58:50 pm »
A'propos dusz (z "Akademii..." rodem)...  8)

Pamiętacie Prasolot z "Księgi jedenastej" "Tytusa..."? Właśnie powstaje:
http://marcinzbierski2050.blogspot.com/?zx=f7d9311def25e5a

10819
Lemosfera / Re: CYTAT-STANISŁAW LEM-POMOCY
« dnia: Kwietnia 04, 2013, 10:27:47 pm »
Tytułem podsumowania:

::)

10820
Do tezy psuje "Pirx". Calderowi bliżej jednak do człowieka niż GOLEMowi (inna sprawa, że niekoniecznie świadczy to o nim dobrze ;)). A w "Ananke", to - hoho - maszyny się ludzką dolegliwością psychiczną zarażają.
No i "Pirx" jest jednak lżejszy, łatwiej wytyczyć paralele między "Powrotem..." czy nawet "Dziennikami..." a nim, niż zbiorem apokryficznych wykładów cybernetycznego mędrca. Aczkolwiek wykłady GOLEMa funkcję edukacyjną miały pełnić jak najbardziej ::).

10821
DyLEMaty / Re: Jak miał wyglądać świat w roku 2000
« dnia: Kwietnia 04, 2013, 01:07:11 pm »
I kolejne takie znalezisko - tekst z "IKC'a" z 1926 r.:
http://charliethelibrarian.com/wp-content/uploads/2013/03/IKC1926nr7920III.jpg
(Kopia testu z - topornie napisanym - komentarzem TU.)

10823
Prezentacje maturalne / Re: [M] Fantasy i Science-Fiction
« dnia: Kwietnia 02, 2013, 10:21:29 pm »
Zważywszy, że maturzyści (i wątki) wracają nam co rok, pozwolę sobie odkopać temat uprzedzając spodziewane...

Cytowałem swego czasu słowa G.G. Kay'a o różnicy między SF, a fantasy. Tak znów - równie ogólnikowo - widzi rzecz modny ostatnio Neil Gaiman:

"Fantasy wnika nam w kości. Czasami mijam pewien zakręt, z którego widać wieś położoną na łagodnych pagórkach, dalej za nimi wyższe, skaliste szare wzgórza, a w oddali góry i mgłę. Za każdym razem widok ten przywodzi mi na myśl Władcę Pierścieni. Książka ta tkwi gdzieś we mnie i ów obraz ją przywołuje.
A science fiction /.../ unosi nas między gwiazdy, w inne czasy, inne umysły. Nie ma to jak krótka wizyta w głowie obcego, by nam przypomnieć, jak niewiele różni nas od innych ludzi."


Z przedmowy do zbioru "M jak magia"

Może wiele nie wnosi, ale przynajmniej nadaje się na jakieś motto, czy cytacik do pracy...

10825
DyLEMaty / Re: Religijna Rzeźba
« dnia: Kwietnia 02, 2013, 04:14:59 pm »


pijes. Obrazek ma jednak pewien posmak a'la Radio Erewań, cytat bowiem pochodzi z w/w filmu tylko poniekąd, wzięty jest z wczesnej wersji scenariusza zatytułowanej "The God Thing". Następnie zaś trafił do powieści pisanej przez Roddenberry'ego na podstawie w/w scenariusza (i ponownie odrzuconej przez Paramount), dokończonej jednak przez M. Friedmana i... ostatecznie też nie wydanej (co pokazuje, że w USA nie ma cenzury ;)):
http://mikeduran.com/2012/08/star-treks-loopy-deity/
Więcej o powieści:
http://www.well.com/~sjroby/godthing.html

10826
Jakbyś/cie mieli jeszcze jakieś uwagi to chętnie je przeczytam

Wiesz co? Ja bym chyba wyszedł od tego, co zauważył już maziek, pisząc:
U Lema od książki do książki te wizerunki, czy też wizje świata, są zasadniczo odmienne, bo Lem tym się własnie najchętniej bawił.
ale poszedł w innym kierunku, czyli zaprezentował właśnie odmienność tych lemowskich wizji świata. (Wtedy można sięgać i po totalnie postarzały "Obłok Magellana".)

(Nie zapomnij wtedy - oczywiście - o "Ze wspomnień Ijona Tichego I"- to opowiadanie z "Dzienników..." z prof. Corcoranem, gdzie rzeczywistość jest... hmmm... nierzeczywista.)

10827
DyLEMaty / Odp: "Space - The Final Frontier"
« dnia: Kwietnia 02, 2013, 12:07:11 am »
Ogólnie batalistyka startrekowa to jest temat, z którego można robić sobie tzw. polewkę w długie zimowe wieczory (ktoś mógłby się łudzić, że tak nieudolna, bo tak na siłę do treści głębszych dodana ;)).

Przy czym o ile początkowo - z poprawką na takie cuda jak dźwięk w próżni, fazery (jak to działa, tak naprawdę?), potęga deflektorów, etc. - wygląda* to nawet przyzwoicie (pojedyncze, za to b. silne jednostki, gdzie typowa bitwa angażuje 1-3 takie po jednej stronie, a 40 to już jest apokaliptyczne starcie zdatne decydować o losach całych mocarstw gwiazdowych, co jawnie mówi jaka to potęga, te warpshipy), prezentując się jako pojedynek technologii i przemyślności kapitanów, gdzie często pierwsza salwa decyduje, o tyle potem - od rzeczonego "Deep Space..." właśnie - zaczyna się absurdalne pstrzenie na ekranie setkami naparzających się, lecących bliziutko siebie i strzelających na krótkie dystanse statków, które na zdrowy rozum w tej ciżbie by na siebie powpadały, zbyt jawnie też o przebiegu bitew decydować zaczyna niemaskowana stronniczość scenarzystów, nie licząca się z podanymi osiągami korabi (mają bohaterowie dostać łupnia - dostaną, mają wygrać - pilotując mrówkę rozdepczą słonia)...

* W sensie wyglądania właśnie, zanim się zacznie to analizować, acz wygląda często na tyle dobrze, że nie chce się być złośliwym i brać tego od strony rozumowej.

Inna sprawa, że nigdy nie rozumiałem, po co te wszystkie pukawki jednostkom, które samym napędem Warp robią takie hokus-pokus z czasoprzestrzenią, że w sumie tego by można jako arcyniszczycielskiej broni używać. Jakieś dobrowolne respektowane i przez największych zbójów Próżni embargo, czy co?

10828
Hyde Park / Odp: Zapaść polskiej Edukacji Narodowej
« dnia: Kwietnia 01, 2013, 11:08:47 pm »
Wszystkiego najsuchszego w Lany Poniedziałek.

Teraz dopiero zauważyłem i oczywiście odwzajemniam zanim doba się skończy z opcją rozszerzającą na wszystkich Forumowiczów :).

Tu, w Nidzicy, równo sypie śnieg - owszem, dość lany (mokry).

To jest probably wstęp do lodowców podchodzących w ramach ocieplenia klimatu... ::)

A że widocznie matematyka straszną jest, to z pisma wynika, że nie tylko nie będą się uczyć na i o liczbach w pierwszej klasie, ale nawet nie w drugiej. Ba, żeby się dzieci nie zniechęciły, to dopiero w połowie 4 klasy zostanie im zapodane pojęcie liczby i działania w sensie abstrakcyjnym, a do tego czasu kolorowanie drwala i teatrzyk.

Ty sobie jaja pierwszokwietniowe robisz, czy faktycznie lokalne Ohydki tak otwarcie chcą już rezygnować z udawania sapiensa?

10829
DyLEMaty / Odp: "Space - The Final Frontier"
« dnia: Kwietnia 01, 2013, 07:43:19 pm »
Do łysego mam sentyment. Oglądnąłem parę odcinków i Nemezis. Nemezis straszna kiszka.

Serial z nim jest dobry... z poprawką na ograniczenia konwencji. Fakt. Jest jeszcze kilka niezłych odcinków oryginalnej serii z lat '60 i pierwszej produkcji epigonów, tego "Deep Space Nine" (które jednak mocno przedefiniowuje konwencję, by na koniec skręcić w niesmaczny mistyczny bełkot, po drodze jednak potrafi powiedzieć to czy owo z sensem).

Co do filmów natomiast, to swoje zdanie szerzej wyraziłem tu:
http://forum.lem.pl/index.php?topic=69.msg30797#msg30797
Od tego czasu zresztą zaostrzyłem swoją ocenę produkcji późniejszych ("First Contact", "Insurrection"), bardziej natomiast doceniając drugi z filmów ("The Wrath of Khan").

Tu natomiast pisałem o dwu najlepszych filmach (z których oba są jednak z Kirkiem*):
http://forum.lem.pl/index.php?topic=69.msg25810#msg25810
http://forum.lem.pl/index.php?topic=69.msg30857#msg30857

Przy czym "Nemesis" w istocie jest najgorszy z całej serii.

Jednak tam to bardziej by pasowały takie triki jak stawianie żagli, wiosła, kotły parowe i sypanie węgla...

To idealnie pasuje do konwencji "Khana"... Jest jednak i odcinek gdzie w istocie bohaterowie jachtem między gwiazdami fruwają:
http://en.memory-alpha.org/wiki/Explorers_(episode)


* w sumie zresztą nie ma dobrych filmów w łysym Picardem, CBS ostatnio poniekąd usiłowało załatać tę lukę, wypuszczając kinową, podretuszowaną cyfrowo wersję słynnego dwuczęściowego odcinka "The Best of Both Worlds" (tego co go Borg porwał i przekabacił)
http://en.memory-alpha.org/wiki/The_Best_of_Both_Worlds_(episode)
http://en.memory-alpha.org/wiki/The_Best_of_Both_Worlds,_Part_II_(episode)

10830
DyLEMaty / Odp: "Space - The Final Frontier"
« dnia: Kwietnia 01, 2013, 02:34:56 pm »
Powiem tak... Nie będę robił reklamy rozmaitym serwisom żyjącym z piractwa, ale wpisawszy w Guglę pełny tytuł danego filmu/serialu/odcinka + słówko online nie powinieneś mieć kłopotu ze znalezieniem.

Przy czym o ile odcinki z tym łysym, przynajmniej wybrane, to jest zasadniczo crème de la crème "Treka", o tyle filmy z nim to epigońskie buble nie wiem czy nie gorsze od najnowszych produkcji p. Abramsa, obfitujące w takie kfiatki:
https://www.youtube.com/watch?v=oWoPdZ986oo
https://www.youtube.com/watch?v=7OCKDEdtWys
https://www.youtube.com/watch?v=GX-SYhzfaf0
Więc jeśli oglądać to tylko w celach kuriozoznawczych.

(Nawiasem mówiąc: "ST" wpisuje się w schemat znany i z innych produkcji tego typu - "Terminatory", "Obce", "Gwiezdne wojny" - tzn. i w jego wypadku tylko dwa pierwsze, licząc wedle kolejności realizacji, filmy są naprawdę oglądalne, z czego drugi w kategoriach niezobowiązującej rozrywki.)

ps. A'propos kfiatków... Moja ulubiona bzdura z epigońskiego "Voyagera" - tytułowy korab ucieka z wnętrza Osobliwości i to używając impulse drive (podrasowane wersja znanego już dziś napędu jonowego), że aż horyzont zdarzeń trzeszczy (sic!):
https://www.youtube.com/watch?v=bZI9MuSluSg

Strony: 1 ... 720 721 [722] 723 724 ... 1090