Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - WhizzKid

Strony: 1 ... 4 5 [6]
76
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 24, 2008, 05:52:10 pm »
Brak nóg to defekt innego rodzaju, powiedziałbym - techniczny. Nie wpływa to na integralność osobowości w sposób bezpośredni. Człowiek upośledzony natomiast ma na ogół małe pojęcie na temat własnego upośledzenia. To sprzężenie zwrotne otoczenia może mu tylko dać to odczuć. Ale nad tym też możemy mieć kontrolę.

Muszę jednak przyznać, że trudno mi myśleć o robotach jak o życiu. Wolę stare, dobre życie oparte na węglu (pod postacią białka, a nie grafenu i węglowych nanorurek).

Jestem za tworzeniem robotów o zupełnie innym stanie świadomości. Albo daniu im zdolności myślenia syntaktycznego bez nadania im świadomości. I tak, jak mowi dzi - tworzenie innego byłoby niepraktyczne. Ale zauważ, że to jest Stuczna Inteligencja, a nie po prostu inteligencja. To znaczy, że będzie się różniła od ludzkiej (przynajmniej nazwa na to wskazuje). Tak więc może wolnością dla takiego robota będzie możliwość (syntaktycznego) myślenia?

Człowiek na ogół nie widzi ograniczeń wolności, do których był przyzwyczajony od urodzenia (poza pewnymi skrajnościami). Mnie np. nie przeszkadza, że nie mogę zabijać ludzi i chodzić nago po ulicach. Ludożercom by przeszkadzało jedno i drugie. Inaczej wygląda kwestia odbierania prawa do życia, czy braku równouprawnienia. Pytanie, jaką formę to przyjmie w przypadku robotów.

77
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 24, 2008, 05:31:30 pm »
My w jakimś sensie też - tworzą nas ojciec i matka, mniej lub bardziej świadomie.
Jesteśmy "śrubkami" rasy ludzkiej. Tę stworzyły dwie kobiety -  protoplazma i ewolucja :P

A może róbmy ale nie traktując jak służbę, a jak partnerów?
Zależy, co przez to rozumiesz. Traktować jak istoty rozumne w rozmowach, czy zamieniać się obowiązkami z odkurzaczem samobieżnym?

A czemu "pranie mózgu" ludziom (stosowane np. przy "hodowli" kamikadze, czy islamistycznych zamachowców-samobójców) uznajemy za coś złego?
Pic polega na tym, że my już mamy zdolności ponad to, do czego ww. "przyuczali". Natomiast u robotów będziemy wymieniali "procesory" na nowsze i robili kopie zapasowe pamięci. Nie zrobienie wersji 11., a poprzestanie na 10., jest wg Ciebie ograniczeniem zdolności robotów? Dla mnie to dalsze niewykształcenie robotów (ewolucja zrobiła tak z nami - nieskończona pamięć ludzka na razie jest osiągalna tylko przez niektórych sawantów, a i nawet oni pewnych rzeczy nie mogą przeskoczyć swoim intelektem).

Pomijając abstrakcyjność tych rozważań, czemu w Niebie ludzie nie mieliby dojrzewać intelektualnie, tylko zatrzymać się na zawsze w rozwoju?
Pomijając dyskusję, czy już jest jakiś limit, to czemu mieliby się wszyscy rozwijać w ten sam sposób? Zresztą, jeśli nawet różne liczby będziesz mnieżył przez 5, to otrzymasz różne wyniki (a nawet różniejsze niż dane wejściowe).

Tyle, że na pewnym najistotniejszym poziomie programowanie robotów niczym się nie różni od programowania ludzi, więc z etycznego punktu widzenia należy to oceniać identycznie.
Dla mnie ta różnica jest taka jak między zabiciem (aby pominąć spory: narodzonego) syna, a nie spłodzeniem go. Nie odbierzemy im niczego. Po prostu nie damy.

78
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 24, 2008, 04:56:54 pm »
Każdy może się mylić, i każdy o tym wie. Tylko że ze swojego punktu widzenia się nie myli, a bezsensem jest do każdego zdania dodawać "przynajmniej ja tak uważam".

Jeśli chodzi o sprawę wiary w byty niematerialne, to w dyskusji możemy przyjąć trzy "boki" "trójkąta" dociekań: subiektywna opinia, fakt, oraz doznania (poniekąd subiektywne). Opinie jakie są, takie są, i tutaj nic tłumaczyć nie trzeba. Podobnie z faktami, chociaż te można weryfikować (coś zainstniało, lub nie, ± uzupełnienie). Natomiast sfera doświadczeń jest nieweryfikowalna, jednak ludzie posiadający takie czy inne doświadczenia zbierają się właśnie w grupy, które na podstawie skonkretyzowanych dociekań filozoficznych (teologia) próbują zinterpretować doświadczenia (czasem w odwrotnej kolejności) i ew. szukać ich potwierdzenia w faktach. Natomiast brak dowodu nie jest dowodem braku.

W buddyzmie różnica polega na tym, że daje dużą swobodę, ale jednocześnie pozbywa się niejako "odpowiedzialności" za wierzenia wewnątrz buddyzmu. Nie ma prawie żadnej systematki - niby pojęcia są, ale w życiu nie spotkałem dwóch takich samych definicji w buddyzmie. Ja natomiast akurat w KK podziwiałem dorobek teologiczny, który jest dosyć ciekawy w tłumaczeniu świata - nie chodzi tutaj o kwestie wierzenia czy nie, sam sposób dociekań ma wieloletnią tradycję (od czasów Tomasza z Akwinu). I tutaj przykładem może być teoria transsubstancyjności, która tłumaczy zjawisko Przeistoczenia. Ale co dokładnie mam na myśli: nie jest dobrym pomysłem dyskredytować z miejsca opinie takie jak KK czy buddystów, bo i one wychodzą z tradycji myślicielskich. To przecież religie w wielu miejscach "ucywilizowały" filozofię ludzkości, jak mówienie, że zabijanie czy zniewolenie jest złe, a przecież gdyby nie to, to nasza cywilizacja mogłaby nie dojść do obecnego stadium rozwoju (zupełnie odmiennym temat jest to, jak religia była wprowadzana w życie - zresztą to niewątpliwie LUDZKI system pojmowania Boga/sił nadprzyrodzonych/wstaw co tutaj jeszcze potrzebne. Trudno jednak nie zgodzić się z faktem, że wcześniej nie było nawet pomysłu o równości ludzi - tj. przed powstaniem takiej idei w danej religii w danym regionie.)

Dlatego też bym nie odrzucał tego typu systemów filozoficznych w tak pochopny sposób.

Jeśli chodzi natomiast o kosmitów - to fakt, wg KK powinni mieć dusze. Jednak przez takich "kosmitów" rozumiemy tutaj raczej istoty wywodzące się bezpośrednio z energii nierozumnej (ewolucja), tak jak człowiek. Natomiast roboty będą (są) istotami stworzonymi przez inne istoty rozumne. Jeśli natomiast uważamy wykorzystywanie robotów za coś złego, to nie róbmy ich wcale jako tworów "nieprawdopodobnych" (mających małe szanse "naturalnego" zaistnienia - jeżeli przyjąć, że ewolucja nie posłużyła się nami jako narzędziem do wykształcenia wyższych form życia, jakimi są roboty). W przeciwnym przypadku należy taką możliwość eksploatować i projektować tak, żeby nam była użyteczna. Nie rozumiem natomiast czemu robot, który się nie męczy i został zaprojektowany tak, aby czerpać przyjemność/satysfakcję z wypełniania poleceń ludzi miałby być uznany za zniewolonego?

Tutaj przychodzi mi na myśl analogia z Waszego nie-ulubionego katolickiego systemu filozoficznego. Jedna z teorii mówi, że życie w niebie będzie odczuwaniem przyjemności z:
a) obecności Boga (to jest niemal dogmatyczne, o ile nie całkowicie)
b) przyjemności, jakich doznaliśmy za życia (zapewne wynika to ze słów: "(...) ciała zmartwychwstanie (...)"
I to drugie, przy założeniach, że:
a) Bóg i niebo istnieją
b) Bóg jest sprawiedliwy
c) "zasłużyliśmy" sobie na pobyt w niebie (to słowo to akurat stereotyp, takiego wymogu tak naprawdę nie ma, wygląda to nieco inaczej, ale nie będę przynudzał)
daje taki oto rezultat: każdy, chociaż życie miał inne i doznał innych przyjemności, odczuwa pełnię przyjemności już poznanych. Tak osoba, która lubiła bawić się klockami Lego i zmarła młodo, chociaż doznała powiedzmy "mniejszych" przyjemności od kogoś szczęśliwie ożenionego, kto spróbował tysiąca smaków lodów - to jednak obaj (czy też oboje) będą odczuwali pełnię szczęścia, jaką tylko są w stanie pojąć.

Tym przykładem nie chcę wchodzić na dyskusję o religii, bo to z punktu tematu mało istotne, jednak co jest ważne - da się to przełożyć na roboty i ludzi. Po prostu, skoro będziemy mieli prawdopodobnie nad tym władzę, dajmy robotom realizować się w pełni w tym, czego od nich oczekujemy. To od nas zależy, jak pojemną będą miały "percepcję". Natomiast z człowiekiem jest inaczej - nam po tysiącach lat ewolucji są dane takie a nie inne potrzeby, możliwości i ograniczenia (tak, wiem, inżynieria genetyczna - ale na razie nam średnio wychodzi cokolwiek, więc do zmiany ludzi w zombie wedle potrzeby jeszcze trochę. No i ja bym się w to nie mieszał póki co - ewolucja nam ciągle pokazuje, że wie lepiej).

Pozdrawiam,
WhizzKid

79
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 24, 2008, 12:04:26 pm »
Dlatego, ze wiekszosc ludzkosci nie jest ortodoksyjnie katolicka?
Czy katolicyzm mowi tez, ze mamy podporzadkowywac wszystko co nan na drodze EWOLUCJI tez?
Nie. Ewolucja tak mówi. A mniejszościowy katolicyzm jest przy okazji z tym zbieżny.

Dla mnie świadomość to uczucia, emocje. Te nie wynikają tyle z samej budowy mózgu, ile z chemizmów i takich tam. W przypadku robotów nie zabralibyśmy uczuć i emocji jako istocie równej nam, tylko nigdy ich nie dali, tak jak młotkowi czy deskom. Bo po co?

Uzupełnienie tegoż w "Summa Technologiae" :-)

80
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 24, 2008, 11:22:49 am »
@Q: Oczywiście wszystko fajnie. Ale człowiek "uczynił sobie Ziemię poddaną" i wszystko co nań jest na drodze ewolucji. Więc jeśli uznamy, że roboty są naszym stadium ewolucji (a nie ich), to czemu mamy ich sobie nie podporządkować? Nie w religijnym aspekcie, ale ewolucjonistycznym.

81
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 24, 2008, 02:21:05 am »
Jeśli schodzimy na temat religii chrześcijańskiej, to tam Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo ;-) A nie człowiek robota z pomocą "Bozi". Co do ludzi upośledzonych... no cóż, tutaj to chyba, zresztą tak jak u robotów, kwestia wiary. Zwyczajnie nie wiem, czy i gdzie leży różnica. Natomiast z robotami to jest tak, że będziemy mogli im świadomość zaprogramować. Jeśli ktoś "od urodzenia" lubi służyć i sprawia mu to przyjemność (tak jak ludziom kontakt fizyczny), to co w tym złego?

EDIT: wydaje mi się, że człowiek musi się rozwinąć, zanim to rozstrzygnie. Świadomość to tyle, ile ma (przeciętny) człowiek. Człowiek natomiast nie może w pełni pojąć innego człowieka, a nawet siebie. Musiałby być swoją jaźnią pojemniejszy, ale wtedy byłoby go trudniej opisać, i tak w kółko... A wiadomo, że najlepiej pewne rzeczy działają, kiedy się o nich nie słyszy. Może właśnie roboty będą miały tak rozbudowany (nawet na podstawie modelu ludzkiego) rodzaj świadomości, że tego nie zauważymy? Ale wtedy raczej nie dadzą sobą pomiatać. Chyba, że odkryją w byciu pomiatanym jakąś nieznaną człowiekowi prawdę wszechświata. Podsumowanie: strzelanie w ciemno, za mało danych w układzie, żeby wyciągnąć jakieś wnioski ;-)

82
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 24, 2008, 01:56:12 am »
Teraz:
1. udowodnij dlaczego wg. Ciebie szympansy maja być nieświadome,
2. powiedz jak niewątpliwie poznać czy coś jest świadome, czy nie,
3. wymień jakie warunki powinna spełniać SI byś uznał ją za równą sobie.

Bo sprawa nie jest taka prosta jak Ci się zdaje.

Aha: czyli jeśli ktoś jest różny od Ciebie, masz prawo go niewolić? Bo to właśnie powiedziałeś.

1. Nie mamy przesłanek, żeby były. Zależy, co przyjąć za objaw świadomości. Ja zwykłem człowieka uważać za świadomego, kiedy zainteresował się sobą - zaczął tworzyć sztukę i grzebać zmarłych. Szympansy tego nie robią. I wielu innych rzeczy.
2. Nie można, nawet gdybyśmy byli telepatami. Ale na podobnej zasadzie traktujecie w innej dyskusji religie - zasada potwora spaghetti. Może tak być, ale to nieprawdopodobne. Chociaż w przypadku komputerów być może dałoby się to sprawdzić, gdyby przełamały wbudowane prawa robotyki - to by stanowiło o ich wolny wyborze, ponad ichnim odpowiednikiem "instynktu". Ale też niekoniecznie.
3. Nie wiem, czy w ogóle bym uznał. Może na tej samej zasadzie, na jakiej murzynów się kiedyś nie uważało za ludzi. Ale nawet tak prozaiczna sprawa jak czucie - przecież to jest typowa przypadłość ciała. Natomiast roboty budować z sensorami podłączonymi do obwodów emocjonalnych? Hmm... na razie wątpię, żeby się ktoś tym zajął. No i kwestia czy życie to coś ponad coś biologicznego.

Nie zniewalam murzynów, buddystów, ateistów ani upośledzonych. Ale krowy, psy, kurczaki i mech - owszem =]

83
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 24, 2008, 01:37:31 am »
"Pirxa" też nie czytałem :P Ogólnie mam jakieś 500 książek do przeczytania w ramach nadrabiania zaległości :P

SI to sztuczna inteligencja. Znaczy, że myśli sobie i coś tam robi. Jak szympansy. Znaczy imo SI może być świadome. Ale nie musi. A też jaki to rodzaj świadomości - znany nam? - to też zagwozdka, więc trudno mówić o zniewalaniu rasy robotów. My nie potrzebujemy konkurencyjnej rasy robotów. My potrzebujemy robotów żeby robiły to, czego nie umiemy/nie chcemy (-> "Summa Technologiae") :-)

Pozdrawiam,
WhizzKid

84
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 24, 2008, 12:27:20 am »
Nie czytałem Ledermana :( Generalnie, ja nie jestem człowiekiem, który dużo czasu poświęcał na czytanie książek zbyt wiele czasu. Bezpiecznie jest założyć, że nie czytałem tego czy tamtego :P

Lepsi/równi? Herbert, Simmons źli? U Pratchetta też więcej zrozumienia tematu, niż by się można było tego spodziewać. No i jest też sporo fajnych, ale rozproszonych pomysłów. A Lem generalnie wszystkich uważał za debili, tylko nie wyrażał się jak Edelman. A kto lepiej trafił - Asimov czy Lem - zobaczymy w ciągu naszego życia zapewne.

"Mocy..." nie czytałem. Ale pewnie przeczytam.

Między świadomością a SI niekoniecznie stoi znak równości :)

Pewnie nie zdążę przeczytać :P Bo czytam, 3 inne, i coś tak wolno idzie :( No ale cóż, trza żyć dalej ^^

PS. Sorry, że tak trochę "na brudno", ale pisałem z doskoku i nie miałem czasu się bawić w "quotes" :P

Pozdrawiam,
WhizzKid

85
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 23, 2008, 11:38:27 pm »
Ciekaw jestem ich tytułów ;).

Michio Kaku - "Hiperprzestrzeń i dziesiąty wymiar"
John Gribbin - "Teoria SUSY" czy "W poszukiwaniu wielkiego wybuchu

(To z takich najbardziej spokrewnionych - przynajmniej w kwestii informacji, która tutaj ma kluczowe znaczenie - które mi teraz przychodzą do głowy. Są to jeszcze książki, gdzie są zdania w skupiskach ;-) ale zahaczają raczej o temat i nie przypominają esejów...)

Tego brakowało mi przez lata czytania innych książek czy filmów na podobne tematy. Lem to generalnie pokazuje też w innych książkach, ale tutaj to nazywa po imieniu i robi to na wielką skalę.

Fakt, Lem pisze SF jak inni, ale po prostu lepszą. I tak samo jest z jego futurologią.
Czy pisze lepszą, to trudno powiedzieć. Na pewno wypełnił pewną niszę, która była niezajęta. Na pewno pisał dobre SF.

Owszem, jedynym elementem świadczącym o wieku książki jest to, że słownictwo czasem jest inne, specyficznie mistrzowe (bo musiał je wtedy od zera tworzyć).
Słownictwa akurat nie odczuwam, bo w rodzinie mówimy podobnym ^^ Natomiast sądzę, że dzisiaj wiele problemów widzimy już z zupełnie innej perspektywy (nanotechnologia chociaż). I widać te perspektywy. Nie pamiętam teraz dokładnie, ale kilka faktów czy ograniczeń, które przytaczał, zostało już pokonanych - to może wydać Lema w tym przypadku.

Mało tego Lem dosłownie miażdży sławetne Prawa Robotyki Asimova i chyba do Asimova dotarła trafność tej argumentacji, skoro już w "Dwustuletnim człowieku" pokazuje że roboty będą w stanie (co Lem zauważył wcześniej) owe prawa obejść, co czyni "Prawa Robotyki" w sumie nieprzydatnymi.
Tutaj byłbym nieco bardziej powściągliwy. Sam w pewnym momencie nasz ulubiony L. przyznaje, że jest teoria (możliwość) kierowania istot wyższych inteligencją i złożonością przez niższe. Obecnie planuje się stworzenie rozwiązania następującego: roboty będą miały dodatkowy, nieautonomiczny obwód, które je wyłączy, jak będą próbowały ominąć świadomie któreś z praw robotyki. Zresztą sam Asimov je potem ulepszał na drodze polemiki z innymi uczonymi. No i pamiętajmy, że Lem dość ogólnie traktuje sztuczną inteligencję, jeśli chodzi o konkretne zastosowania. Asimov natomiast robi nam, i Lemowi, i naszym dzieciom - za pewien drogowskaz. Lem za to odrzuca pewne kierunki, które Asimov pokazuje, a inne popiera.

Skoro napisał w sumie wszystko co było warte napisania mógł już robić tylko przypiski na marginesie (co też czynił).
Jak już pisałem - sporo perspektyw się zmieniło. Jednak nadal ciekawe, aktualne i znaczące są te zawarte w "Summie".

Weź się za "Fiasko", podyskutujesz z nami w "Akademii..." ;).
Wciągam na początek listy "do przeczytania" :)

ps. mnie nie ma za co dziękować...
Nie zauważyłbym, że to ten sam akapit :P Zresztą liczy się gest :)

WhizzKid: SOG za wypowiedź.
Dziękuję :-)

To co? Dogadujemy się we trzech i po "Fiasku" bierzemy w "Akedemii..." na tapetę "Summę..."? (Ciekawe czy tym razem też będziemy różnić się w opiniach? ::))
Jestem za, postaram się przyspieszyć czytanie ;-)

W sumie to napisałem powyższą odpowiedź zanim napisaliście Wasze, i trochę żal tutaj wrzucać... ale najwyżej zrobię refactoring dla nowego tematu ;-)

Pozdrawiam,
WhizzKid

86
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 23, 2008, 09:54:57 pm »
No cóż, książka ciężka, ale ciekawa (no i czytałem cięższe). Wyjątkowo podoba mi się podejście do rozwoju ludzkości w tej książce - jest daleko od "hiperbolizacji", jak to nazywam, czyli ortoewolucjonizmu, takiego jak u Huxleya w książkach widać bardzo, i dość mocno w wielu innych ("Star Trek", "Gwiezdne Wojny", "Diuna"). Pokazuje, że nasze możliwości i problemy nie będą rosły wykładniczo, tylko całkowicie zmienią swoją naturę. Tego brakowało mi przez lata czytania innych książek czy filmów na podobne tematy. Lem to generalnie pokazuje też w innych książkach, ale tutaj to nazywa po imieniu i robi to na wielką skalę.

Na tyle, na ile znam się na fizyce i mechanice kwantowej, to ten facet b. dobrze wie, o czym mówi. Z jednej strony filozofuje, ale nie można być filozofem nie znając podstaw matmy i fizy. On je zna. I to dobrze. Ale na szczęście oszczędza czytelnikowi wzorów i aksjomatów (co dla bardziej ambitnych może być wadą - przez to musi posługiwać się ogólnikami, ale spora bibliografia jest przytoczona w książce, no i samemu można poszczególne problemy zbadać szukając lektur na własną rękę; sam Lem zajął się syntezą na dużą skalę).

Po książce prawie nie czuć, że jest taka stara. W 80% jest zbieżna z obecnymi trendami i dużo przewidywań - fakt, że nieco ogólnikowych - sprawdza się i dzisiaj. Przewidział interdyscyplinarność, którą ja obserwuję od 5, może dziesięciu lat (ale cóż, ja mogłem dużo przeoczyć - mam dopiero 20 lat), i opisał ją całkiem dokładnie. No i jej zastosowanie - to najciekawsza książka socjologiczna (a raczej jej część poświęcona temu zagadnieniu), jaką w życiu czytałem.

Jednak jest coś, co mnie interesowało o wiele bardziej - cybernetyka. Książka była pisana we wczesnych latach 60., co zbiegło się w czasie z dość aktywną twórczością Isaaca Asimova. I tak się śmiesznie złożyło, że ja jednocześnie czytam sobie Asimova i Lema książki co doprowadziło do ciekawego, niezamierzonego efektu. Otóż twórczość Asimova i Lema świetnie się uzupełnia. Obaj autorzy opisują tutaj możliwe zastosowania myślących maszyn, ich ewentualny rozwój, problemy, a także formy, jakie mogą przybrać - i Asimov tutaj świetnie robi za podkład, literaturę dodatkową, konkretyzując wiele myśli Lema. Jednak Lem go załatwia w pewnym momencie "Summa Technologiae" i pokazuje swoją wielkość. Asimov, ojciec robotyki, który sam stworzył prawa robotyki, stworzył i rozwiązał wiele teoretycznych problemów, zapoczątkował nową epokę. Natomiast Lem już wtedy go wyprzedził - w sposób bardzo łatwy wykazuje, że wiele tych problemów wcale nie musi zaistnieć, albo że będą miały inną formę itd. Nie chcę nic zdradzić, bo to dość skomplikowane - polecam natomiast przed lekturą części poświęconej cybernetyce przeczytać: "Ja, Robot" ("I, Robot") i/lub "Świat robotów" ("The Complete Robot") Asimova, a zrozumienie, o czym mówię.

Generalnie książkę oceniam jak na razie bardzo pozytywnie, pozostaje tylko niedosyt, że Lem nie kontynuował bezpośrednio tego dzieła w swoim późniejszym życiu (a jeszcze do półmetku nie dolazłem). Trudno mi jednak zasugerować, w jakiej kolejności przeczytać akurat tę pozycję z repertuaru Lema - na razie przeczytałem tylko "Solaris", "Autobiografię", dwa dłuższe wykłady i kilkanaście opowiadań. Wydaje mi się, że warto z tym zaczekać aż się pozna nieco wcześniejszych utworów pana L. (przeczucie takie - pisał w "Autobiografii" jak ewoluowała jego twórczość). No i z pewnością nie jest to lektura tak na jeden raz, ani na dwa. Mimo, że się człek przy tym nie nudzi, to wymaga to koncentracji. Dlatego ja czytam po 20-50 stron dziennie, zależnie od możliwości, na zmianę z innymi książkami (lekkimi). I tak też polecam innym.

Mam nadzieję, że zawarłem wszystkie istotne aspekty tutaj :) Ale trudno mi też oceniać całościowo, bo książki nie skończyłem. Tak czy siak - polecam :)

PS. Dziękuję za pomoc oczywiście zarówno lilijnie, jak i Q :) Żeby nie było, że kogoś nie doceniam :P

Pozdrawiam,
WhizzKid

87
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 23, 2008, 05:18:01 pm »
Ach, faktycznie! Mi to zastosował jako następny akapit, stąd to całe zamieszanie ;-)

Dziękuję bardzo za pomoc w rozwiązaniu tego problemu :)

88
Lemosfera / Re: Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 23, 2008, 04:33:28 pm »
Mówiąc dokładnie, to ja sobie sam skanuję książki przed wyjazdem na wakacje - nie chce mi się ich tachać ;P Książka jest kilometry stąd, a nie chciałem zaprzestawać czytania książki na cztery tygodnie, bo mi brakuje jakiegoś - być może ważnego - zdania. Nie po to się męczyłem ze skanowaniem :P

Tak więc - proszę o udostępnienie mi tego e-fragmentu ;-)

89
Lemosfera / Summa Technologiae - brakujący fragment
« dnia: Lipca 23, 2008, 03:58:50 pm »
Witam!

Zwracam się do wielce szanownej gawiedzi forumowej z takim oto problemem: czytając kolejną już książkę Stanisława Lema - "Summa Technologiae" - natrafiłem na - delikatnie mówiąc - masakrycznie nieczytelny fragment, i prosiłbym o napisanie mi jego treści jednego z innych szczęśliwych posiadaczy tegoż jakże ciekawego dzieła :)

Interesujący mnie fragment znajduje się w: Intelektronika -> Wątpliwości i antynomie -> część druga tekstu -> szósty akapit
Zaczyna się słowami: "Co to właściwie znaczy, że „myślenie maszynowe może przekroczyć pułap intelektualny człowieka”?"
Ostatnie, co mogę przeczytać: "Maszyna Ashby’ego mogłaby czynić wprawdzie elementami sytuacji wyboru daleko większą ilość członów alternatywy, niż to może człowiek, taki układ byłby realny i przydatny, ale tylko XXX"
Pierwsze, co mogę przeczytać po tym fragmencie: "Wątpliwości i antynomie w sytuacjach, w których stoimy właśnie na rozdrożu i mamy wybierać dalszą drogę, a nie w sytuacjach, w których dopiero należy domyślić się tego, że jakaś droga istnieje (na przykład „droga kwantowania procesów”)"

Będę bardzo wdzięczny za pomoc w uzupełnieniu tego fragmentu :)

Pozdrawiam,
WhizzKid

Strony: 1 ... 4 5 [6]