Autor Wątek: Ursula K(roeber). Le Guin  (Przeczytany 73090 razy)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #15 dnia: Listopada 06, 2009, 10:33:46 am »
Skończyłem "Lewą ręce ciemności".
 Baaardzo ciekawe. W pewnym momencie rozwój wypadków mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się, że będzie to Sołżenicyn przetworzony przez antropologiczną S-F.
 Z tej okazji poszperałem po półkach i znalazłem jeszcze z 7 książek Orszulki. Zerkam na nie kątem oka, ale czasu na razie brak. :)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #16 dnia: Listopada 08, 2009, 01:17:02 am »
Liv szukaj kompromisu z Czasem;) mnie sie udalo porozumiec i przeczytalam nie kosmiczne harlequiny;) ale opowiadania Orszulki ze zbiorku "Wszystkie strony swiata".Po pierwszych pieciu bylam zrezygnowana...wydaly mi sie uproszczone (szczegolnie Kwiecien w Paryzu) i nieco...nudnawe?;)Pewnym usprawiedliwieniem jest fakt iz to byly zarazem jedne z pierwszych napisanych/publikowanych przez ULG.Ale podobnie jak z Lewa reka...byly to milego zle poczatki ;)Bo dalej bladzimy gdzies miedzy swiatem fantasy (zabawne...tracace troche Hobbitem Tolkiena...trudno tak jest...opowiadanie Prawo imion;)), wizji prawie narkotycznych (Udana wycieczka), przyszlosci w ktorej klonowanie jest norma (Dziewiec smierci- pare trafnych spostrzezen...niektore nieobyczajne;)) oraz swiatem starosci (zupelnie mnie to opowiadanie tzn Dzien przed rewolucja zmylilo...spodziewalam sie historii politycznej z Odo w roli glownej a dostalam rewolucje ale ciala...bez science ni nawet fiction...dosyc gorzkie spojrzenie na uplyw czasu - skojarzylo mi sie z proustowym Czasem ktory bierze ciala w posiadanie bo w ten sposob staje sie widzialnym - tyle nawiasem;)).
Hm...Q napisales ze Krolowa Zimy to w sumie zwykła przygodówka...moze i tak...moze dlatego ze to bylo pierwsze opowiadanie w tym zbiorku ktore przywrocilo mi chec dalszego czytania ale zycze w takim razie wszystkim autorom takich przygodowek;)Nic wielkiego:walka o wladze, znowu te grzebania w swiadomosci albo nawet i pod;)...ale fragmencik pozazimowy calkiem dobry.Pobyt na Ollul (te nazwy mnie wykanczaja;)) jest tresciwym opisem zderzenia kultur:)
Na koniec Szerzej niz imperia i wolniej...na tle powyzszych opowiadan zdecydowanie sie wyroznia.Moze i skojarzenie z Solaris sluszne...tyle ze 4470 zostaje w sumie rozpracowane przez Osdena...a tym samym sprowadzone do wystraszonego tworu roslinnego ktore ma  inteligencje (bardzo na wyrost)? raczej mechanizm obronny ktory poraza Obcych wlasnym strachem.Takie sprzezenie zwrotne?W dodatku dosyc latwo daje sie ulagodzic.Niemniej pomysl milosci roslinnej dobry.
Uff...moze teraz te kochliwe historyjki;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #17 dnia: Listopada 08, 2009, 05:52:31 pm »
zabawne...tracace troche Hobbitem Tolkiena...trudno tak jest...opowiadanie Prawo imion;)

Przy czym warto dodać, że jest świetnym wprowadzeniem w świat Ziemiomorza, dość dokładnie pokazuje teorię jego funkcjonowania.

Na koniec Szerzej niz imperia i wolniej...na tle powyzszych opowiadan zdecydowanie sie wyroznia.Moze i skojarzenie z Solaris sluszne...tyle ze 4470 zostaje w sumie rozpracowane przez Osdena...a tym samym sprowadzone do wystraszonego tworu roslinnego ktore ma  inteligencje (bardzo na wyrost)? raczej mechanizm obronny ktory poraza Obcych wlasnym strachem.Takie sprzezenie zwrotne?W dodatku dosyc latwo daje sie ulagodzic.Niemniej pomysl milosci roslinnej dobry.

Hmmm.. Osden miał łatwiej bo empatą (prawie telepatą) był. Bardzo nie lubię tego pomysłu z telepatią  - w dodatku dowolnie łączącą inaczej działające mózgi - jako wytrychem pozwalającym szybko otworzyć drzwi Kontaktu (wkurzało mnie to w "Star Treku", wkurzało u Silverberga - "Człowieka w labiryncie" miałem przez to ochotę do kosza wywalić), ale przy przyjęciu takiego założenia można zrozumieć tempo.

Dalej sam twór roślinny - tu pojawia się stara hipoteza rozumności jako cechy nadmiarowej, że niby ewolucja "wymyśliła" rozum przy okazji, nie jako cechę konieczną, a ewolucyjnie obojętną. Zabawne jest także pokazanie odmiennej drogi ewolucji, dającej jednak podobny efekt - bo oto mamy "mózg", ale nie z neuronów, tylko z drzew. (Są to koncepty typowe dla klasycznej hard SF, co w twórczości Le Guin stanowi wyjątek, pewnie dlatego zapamiętałem to opowiadanie.)

Strach też jest zrozumiały - istniało toto samo, bez stresów, pogrążone w czymś na kształt buddyjskiej nirwany, aż tu z nagła coś mu zaczęło po korzeniach deptać i liście strącać... Oczywiście można ten strach czytać i szerzej i zastanowić na ile strach przeszkadza czasem w porozumieniu...

ps. liv - tematyka moralna i śnieżne tło to dla mnie jednak trochę za mało, by zestawiać "Lewą..." z Sołżenicynem, bardziej już sołżenicynowscy są dla mnie "Wydziedziczeni", mimo pustynnego tła...
« Ostatnia zmiana: Listopada 08, 2009, 08:32:47 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #18 dnia: Listopada 09, 2009, 01:19:11 pm »
Q kilka razy w twojej wypowiedzi pojawia sie slowo "zrozumiec"...w ogole nie pisalam o rozumieniu.Nie wydaje mi sie by to opowiadanie bylo na tyle skomplikowane by trzeba bylo je komukolwiek tlumaczyc;)
Nie jest dla mnie kwestia tempo w jakim doszlo do...hm...kontaktu tylko sam fakt ze do niego doszlo.Ze sie da.Bo to ze Osden byl empata nie znaczy wcale ze potrafil sie bezblednie porozumiewac z otoczeniem (vide jego stosunki z zaloga).Zrozumienie czyjegos strachu to nie to samo co pokonanie go.Tutaj dla mnie kryje sie owa latwosc ktorej w Solarisie nie bylo.Poza tym Ocean byl jednak bardziej skomplikowanym tworem niz "rozumna" trawa.Moze to pokonanie strachu bylo potrzebne Urszulce zeby Osden mogl znalezc swoje miejsce w swiecie.Who knows?;)
Niemniej opowiadanie warte przeczytania.Z ciekawosci: co bylo pierwsze? To opowiadanie czy Solaris?

Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #19 dnia: Listopada 09, 2009, 03:43:21 pm »
Nie wydaje mi sie by to opowiadanie bylo na tyle skomplikowane by trzeba bylo je komukolwiek tlumaczyc;)

Spokojnie, ja Ci go nie tłumaczę, ja se je streszczam ;).

Nie jest dla mnie kwestia tempo w jakim doszlo do...hm...kontaktu tylko sam fakt ze do niego doszlo.Ze sie da.

Kiedy w "Solaris" też - w jakiś sposób - do Kontaktu doszło (IMO). Tylko w znacznie wolniejszym tempie.

(Natomiast nie przeczę, że rozwiązania fabularne w "Szerzej..." bywają "startrekowe", w negatywnym znaczeniu tego słowa.)

rozumienie czyjegos strachu to nie to samo co pokonanie go.Tutaj dla mnie kryje sie owa latwosc ktorej w Solarisie nie bylo. /.../ Moze to pokonanie strachu bylo potrzebne Urszulce zeby Osden mogl znalezc swoje miejsce w swiecie.Who knows?;)

No przed chwilą mówiłem, że Le Guin to utopistka jednak ;).

Niemniej opowiadanie warte przeczytania

Także ze względu na dość niesztampowy portret "zdobywców gwiazd".

Z ciekawosci: co bylo pierwsze? To opowiadanie czy Solaris?

"Solaris" ma dziesięć lat więcej (odpowiednio 1961 i 1971). Co ciekawe "to opowiadanie" powstało rok po amerykańskiej premierze "Solaris". Koincydencja?
« Ostatnia zmiana: Listopada 09, 2009, 03:48:54 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #20 dnia: Listopada 09, 2009, 07:01:18 pm »
Cytuj
ps. liv - tematyka moralna i śnieżne tło to dla mnie jednak trochę za mało, by zestawiać "Lewą..." z Sołżenicynem, bardziej już sołżenicynowscy są dla mnie "Wydziedziczeni", mimo pustynnego tła...
Zacznę od tego, że książka jest znakomita, a to o czym dalej to sprawa poboczna.
W "Lewej..." jest dużo więcej z literatury łagrowej niż tematyka moralna i śnieżne tło. Znajomość psychiki skazańców, szczegółów transportu, kwaterowania, pilnowania, tak typowych dla GUŁAGU syberyjskiego, jest imponująca i nie sądzę ,że stało się to bez inspiracji. A, że pierwsze części książki Sołżenicyna wydano na Zachodzie tuż wcześniej (68), pomyślałem, że stąd ta wiedza. Być może, jakaś inna inspiracja. Herling-Grudziński temat opisał już w latach 50-tych.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #21 dnia: Listopada 09, 2009, 09:01:18 pm »
Zacznę od tego, że książka jest znakomita, a to o czym dalej to sprawa poboczna.

A jak poboczna to ok, bo na pierwszym planie u Sołżenicyna jest co inne, a u Le Guin co inne, dlatego zestawianie całych powieści miałbym za nieuprawnione. Wątków to co innego.

W "Lewej..." jest dużo więcej z literatury łagrowej niż tematyka moralna i śnieżne tło. Znajomość psychiki skazańców, szczegółów transportu, kwaterowania, pilnowania, tak typowych dla GUŁAGU syberyjskiego, jest imponująca i nie sądzę ,że stało się to bez inspiracji. A, że pierwsze części książki Sołżenicyna wydano na Zachodzie tuż wcześniej (68), pomyślałem, że stąd ta wiedza. Być może, jakaś inna inspiracja. Herling-Grudziński temat opisał już w latach 50-tych.

No i teraz mam i zagwozdkę, i lekcję pokory jednocześnie, bo nie dość,że zwróciłeś uwagę na wątek, który prawie mi umknął, bo czytałem go pobieżnie skupiając się bardziej na warstwie ideowej całości. To jeszcze zachodzę teraz w głowę skąd Le Guin wzięła te dane, czy Sołżenicyna czytała? (No, chyba, że przez przypadek coś tak bliskiego życiu wymyśliła; to by dopiero jaja były.)

Czekaj, czekaj... Przyjmując, że czytała... Shevek jest fizykiem, pacyfistą i dysydentem, i też nazywa się na "Sz"... Czyżbyś zauważył coś czego nikt dotąd nie dostrzegł?

ps. jeszcze o "Lewej ręce...":
http://www.angelfire.com/ny/gaybooks/lefthandofdarkness.html
« Ostatnia zmiana: Listopada 09, 2009, 09:42:11 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #22 dnia: Listopada 09, 2009, 10:14:39 pm »
Hmm...czekalam jak rozwiazecie "solzenicynowy watek" poniewaz mialam (jakkolwiek nie umniejszam ani nie chce podpiac sie pod nowatorski pomysl liva;)) takie same odczucia kiedy przeczytalam o transporcie do obozu i najpewniejszych straznikach obozowych uniemozliwiajacych ucieczke czyli glodzie i zimnie.W dalszej czesci Le Guin zlagodzila opis zycia w zamknieciu wiec pomyslalam ze przesadzilam z tymi porownaniami.Ciekawe jak bylo naprawde?Jesli w zadnych wywiadach o tym nie bylo mowy to wyglada na nadinterpretacje Ludzi Wschodu;)

Hmm2;)...ponadto Orgoreyn ( na terenie ktorego bylo gospodarstwo Pulefen) Le Guin opisuje jako panstwo w ktorym nie mozna sie swobodnie poruszac, tajna policja dziala bardzo sprawnie, kontrolowane sa media (Centralny Urzad Radiowy na ten przyklad) i cale zycie mieszkancow i ostatni "kwiatek":papierkowy potwor czyli biurokracja (ciagle podrabianie dokumentow).Zas ludzie z grona zblizonego do rzadu zyja w strachu.Przypadek to wszystko?;)
« Ostatnia zmiana: Listopada 09, 2009, 10:52:46 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #23 dnia: Listopada 12, 2010, 12:03:20 am »
ps. pożytek z z żyjącego pisarza jest taki, że wciąż może zaskakiwać ;)... oto recenzja nowej powieści Le Guin, kolejnego eksperymentu w jej dorobku (po SF, fantasy, utworach pisanych z punktu widzenia roślin i zwierząt i prozie parahistorycznej z dziejów wymyślonego - ale należącego do "naszego" świata państwa); zatytułowanej "Lawinia" i będącej powieścią historyczną z mitycznej przeszłości Rzymu (główna bohaterka zostaje żoną legendarnego Eneasza - ocalałego z Troi i protoplasty pierwszych władców Rzymu):
http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=8484
Jakis czas temu przeczytalam te ksiazke. Jak to z Urszulka: po poczatku odlozylam – przeczytalam pare innych ksiazek – ale ze się latwo nie poddaje to wrocilam żeby dokonczyc. Jak mowi sama autorka: ksiazka ta powstala z powodu jej fascynacji Rzymem. Czytajac wiec Lawinie trudno nie mieć skojarzen z R.Gravesem – zreszta wydawca uprzedza okladkowo to porownanie do powiesci Ja, Klaudiusz. Wg mnie ogranicza się ono jednak do opisywanego miejsca, gdyz ksiazka Le Guin opowiada o czasach sprzed powstania Rzymu – o osadzie Latynow. Na prozno tutaj szukac elementow SF- co oczywiście wcale nie jest zarzutem;). Fabula oczywiście owinieta jest wokół tytulowej Lawinii, ktora jest zarazem narratorka i toczy się dwutorowo: z jednej strony Lawinia opowiada nam o wojnach, religii, cieniach krolowania, stosunkach rodzinnych, knowaniach politycznych (także dotyczacych jej samej) i powszednim zyciu Latynow a z drugiej o swoich ucieczkach do Albunei – swietego miejsca – gdzie znajduje wytchnienie, mysli nad swoim zyciem i najwazniejsze – spotyka się ze swoim widmowym przyjacielem (ktorego tozsamosci latwo sie domyslic), a ten opowiada jej historie, które w krotkim czasie znajda odbicie w jej zyciu.
Q pisal o Czterech drogach... jako o  „kosmicznych harlequinach’ – ja powiedzialabym ze Lawinia  to z kolei przyziemny harlequin -  na wysokim poziomie. Pytanie tylko dla kogo napisany? Dla dorastajacych dziewczat?Nie wiem. Nie jest to jakas wielka,wazna ksiazka – można spokojnie się bez niej obyc. Warto jednak pamietac ze Pani Le Guin piszac te ksiazke miala 79 lat, wiec chwala jej za to ze miast odcinac kupony od swoich poprzednich wydan zechciala raz jeszcze uraczyc nas okruchami swojej wyobrazni.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #24 dnia: Listopada 12, 2010, 02:39:14 am »
Czytajac wiec Lawinie trudno nie mieć skojarzen z R.Gravesem – zreszta wydawca uprzedza okladkowo to porownanie do powiesci Ja, Klaudiusz.

Ja bym jeszcze dodał, że przyjęcie konwencji historycznej fantasy połączone z opowiadaniem legendarnych wydarzeń z żeńskiej perspektywy, zbliża "Lawinię" do okrzyczanych arcydziełem (arcydziełem w kategorii fantasy, rzecz jasna) "Mgieł Avalonu" Marion Zimmer Bradley (którą można w zasadzie liczyć za autorkę jednego dzieła, bo choć pisała dość sporo, "Mgły..." wyszły jej ciekawie, czego nie można powiedzieć o reszcie).

Niektórzy krytycy sugerowali, że Le Guin chciała się w ten sposób "zmierzyć" z Bradley, by ustalić hierarchię wśród kobiet piszących fantasy, raz na zawsze. (Trochę żartuję streszczając ich tezy, a przecież - raz szlachetna, raz wręcz przeciwnie - rywalizacja w literaturze nie jest wcale rzadkością.)

ps. A'propos wydawcy: zwróciłaś uwagę na taki oto passus w posłowiu Autorki: "Na moje podziękowania zasłużyli także Andrea Schulz i Michael Kandel, moi wydawcy"?
Świat jemały.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 23, 2012, 11:27:24 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #25 dnia: Listopada 09, 2011, 06:24:38 pm »
Wpadł mi ostatnio "w ręce", stary, ale nadal aktualny tekst o Le Guin:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53581,4141932.html
(Niestety jej polskie korzenie okazały się mitem...)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #26 dnia: Sierpnia 28, 2013, 04:28:13 am »
Starutki, ale jakże treściwy wywiad z Orszulką:
http://www.theguardian.com/books/2004/feb/09/sciencefictionfantasyandhorror.ursulakleguin

Tematów wiele: opowiada jak została taoistką, miażdży "Pottera", tłumaczy się ze swojej twórczości itd. Nie byłbym sobą, gdybym nie zauważył fragmentu:

"Q: Do you have a favourite TV programme?
UKL: I used to watch Star Trek, until they went off the rails with Voyager, and when we were in England about two centuries ago we got hooked on Dr Who - the guy with the long scarf and the great nose, not the one after him who looked like he needed some vitamins."



I kolejny, nowszy:
http://www.wired.com/underwire/2012/07/geeks-guide-ursula-k-le-guin/all/
I jeszcze jeden:
http://scifi.about.com/od/interviews/a/Interview-Ursula-K-Le-Guin.htm
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 28, 2013, 02:06:53 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #27 dnia: Listopada 09, 2013, 12:49:06 am »
ps. A'propos wydawcy: zwróciłaś uwagę na taki oto passus w posłowiu Autorki: "Na moje podziękowania zasłużyli także Andrea Schulz i Michael Kandel, moi wydawcy"?
Świat jemały.
Co się dzieje...odpowiadam na posta sprzed 3 lat :o  ;)
Ale tamta olka bazgrała i nie stawiała tych...no...dobra - to przez te Orszulki. Się podwoiły.
Te podziękowania dla Kandla nie są pierwszymi. Wcześniej już się plotły te nazwiska. W wiadomych listach - w 1973 roku - Lem przekazuje Kandlowi gratulacje i podziękowania od Orszulki...za tłumaczenie Cyberiady. A właściwie jej fragmentów, które dostała. To nic - ale ciekawe czy Lem zyskał wtedy wiernego czytelnika - podobno 9-letni syn Le Guin był zachwycony Cyberiadą i nie mógł się doczekać całości:)
Hm...a ja, jakoś niczego więcej z ULGi nie przeczytałam :-\
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Hoko

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 2949
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #28 dnia: Listopada 09, 2013, 11:58:06 am »
zabawne...tracace troche Hobbitem Tolkiena...trudno tak jest...opowiadanie Prawo imion;)



Strach też jest zrozumiały - istniało toto samo, bez stresów, pogrążone w czymś na kształt buddyjskiej nirwany, aż tu z nagła coś mu zaczęło po korzeniach deptać i liście strącać... Oczywiście można ten strach czytać i szerzej i zastanowić na ile strach przeszkadza czasem w porozumieniu...


Strach nie jest niczym uniwersalnym - powstał na drodze ewolucji i ma "właściwości" przystosowawcze. Jeżeli coś istniało bez stresów, to emocja strachu u czegoś takiego nie ma prawa się wykształcić.

Że też macie czas na takie durnoty...  ::)

« Ostatnia zmiana: Listopada 10, 2013, 10:05:00 am wysłana przez Hokopoko »

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Ursula K(roeber). Le Guin
« Odpowiedź #29 dnia: Listopada 09, 2013, 01:08:07 pm »
Że też macie czas na takie durnoty...  ::)
To się nazywa: zarządzanie i organizacja czasu pracy ::)

Cytuj
Jeżeli coś istniało bez stresów, to emocja strachu u czegoś takiego ma prawa się wykształcić.
To chyba raczej:nie ma prawa...skoro nie było stresów.
Z drugiej - może być dziedziczone - jakiś gen kodujący określone zachowania (podobno tak jest np. z poceniem) - chociaż stresów już nie ma.
Trudno przy trawie o tym...ale od czego wyobraźnia:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)