Autor Wątek: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...  (Przeczytany 63989 razy)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #105 dnia: Stycznia 12, 2013, 07:07:04 pm »
te kosmiczne panny

Te ko(s)miczne panny to sa Orion love slaves, czyli - mozna mniemac - rodaczki babiny od jaj prztemocla ::).

(Musi swiatlo kiepskie bylo i Tarantoga nie zauwazyl jej karnacji.)

Co do Battlestar Galactica, serię ogląda się naprawdę dobrze, jest wciągająca i ciekawa. Natomiast fakt, że teorie danikenowskie tam trzeba potraktować czysto rozrywkowo, aczkolwiek z tego co wiem twórcy chyba traktują sprawę serio :o

Sprawa jest bardziej skomplikowana... Wiadome hipotezy serial odziedziczyl po  swoim oryginale z lat '70, z tym, ze obecna wersja jest bardziej bekartem "StarTreka" i klonem "Gwiezdnej eskadry" niz nieodrodnym potomkiem tamtej starej serii.
Ot pan Ron Moore, jeden z prominentniejszych tworcow startrekowej epigonszczyzny, wkurzyl sie na kolegow, ze przyszlosc pokazuja zbyt radosna i optymistyczna, i do szuflady jal tworzyc szkic tego, jak by to on potraktowal bohaterow "ST: Voyagera" (strasznej zreszta chaly z paroma znosnymi odcinkami), a wiec zaloge zaginionego daleko w Prozni korabia szukajacego drogi do domu (i leciec zmuszonego przez borgowe pielesze). Gdy pan Eick zaproponowal mu re-kreacje "Battlestara..." polaczyl te swoje szufladowe wysciolki z tym co podpatrzyl w w/w "...Eskadrze", dodal nazwiska i nazwy battlestarowe, i na ekrany puscil. Dobrych pomyslow starczylo na pierwszy sezon (ostatnio to serialowa norma), potem zaczelo sie kombinowanie.
Przy czym, mimo pirxowatego klimatu, nie ma w sumie co tego traktowac jako SF zbytnio, bo Moore wprost przyznaje, ze w sumie snucie przypowiesci o ludziach go interesuje (nawiasem mowiac wlasnie psychologia bohaterow - najbardziej, chyba, wiarygodna, ze wszystkich produkcji tego typu - rzecz sie glownie broni, podczas gdy np. motywacja inteligencyj stucnych kulawa, ze ho* i tanim freudyzmem (sic!) podszyta).

* przez to tez, zreszta, ze w szufladzie zamiast nich Borg byl...
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

tzok

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 409
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #106 dnia: Stycznia 13, 2013, 09:07:47 pm »
Zgadzam się, motywacja Cylonów jest słaba i ich skuteczność zresztą też pozostawia wiele do życzenia. A psychologia bohaterów jest dobra, o czym może świadczyć np. to, że chyba nikogo nie da się tam bezwarunkowo lubić lub nienawidzić. Może tylko wątki romansowe są kiepskie, bo z czasem serial zaczyna przypominać w tym względzie telenowelę :P

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #107 dnia: Marca 02, 2013, 11:03:44 pm »
Śmieszne, że na obrazku niezaładowanego filmiku z Enterprajsa są te kosmiczne panny, natomiast na 5 minut filmu mają one tylko 1 sekundę ;)

Skoro Ci ich mało... ::)
Star Trek Orion Women, "Just Dance"
(Fonię lepiej wyłączyć ;).)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

tzok

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 409
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #108 dnia: Marca 03, 2013, 01:15:56 pm »
1 sekunda w tamtym filmiku pewnie zwiększyła oglądalność ze względu na obrazek niezaładowanej wersji 8). Czy Orion slaves miały jakiś inny sens w całej serii poza analogiem powyższego? Bo chyba na scenach przebijał czasem Kirk, czasem Archer, więc motyw był wykorzystany wielokrotnie przez twórców serii

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #109 dnia: Marca 03, 2013, 05:22:42 pm »
W sumie służyły te rodaczki baby od jaj prztemocli za przerywnik estetyczno-erotyczny, acz okazało się (w tym "Enterprajsie" od Archera, aż się dziwię, że miałeś cierpliwość i toto oglądać) na fali odchodzenia od TOSowego seksizmu, że ta ich erotyczna niewola to jedno wielkie mydlenie oczy, a tak naprawdę kierując swoimi "panami" uprawiają one kryptokrację, kontrolując m.in. Syndykat Oriona czyli taką kosmiczną supermafię wywodzącą się z ich planety.
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #110 dnia: Września 27, 2016, 04:25:33 pm »
Znów mnie wzięło na samochwalstwo... ;). Otóż zaszczycił mnie niedawno mailem pan doktor hab. Marcin Wołk, lemolog i napisał co następuje (informując, że dołożyłem, mimo woli, drobną cegiełkę do lemologicznego gmachu ;)):

Dzień dobry,
jako miłośnik "Dzienników gwiazdowych" gratuluję rozpoznania literackiego rodowodu Pawła Masłobojnikowa, który największych lemoznawców wprawiał w zakłopotanie (choć się do tego nie przyznawali, skrzętnie to nazwisko omijając)!
Piszę właśnie krótki tekst o "Dziennikach", gdzie chcę tę informację umieścić - z podaniem źródła oczywiście. Podam link do forum, ale wypadałoby wskazać Osobę, która oprócz Lema zna także klasyków rosyjskich :) Czy mógłby Pan podać swoje nazwisko? I jeszcze pytanie: czy na trop sałtykowowski ktoś lub coś Pana naprowadziło? Czy po prostu rozległe lektury i dobra pamięć do postaci ubocznych? Od lat wypytywałem o Masłobojnikowa rusycystów i nic. "Jedni piszą, drudzy nie czytają..."
Z tichologicznym pozdrowieniem
Marcin Wołk


Podałem, rzecz jasna. Zwł., że "tekst jest przeznaczony do księgi dedykowanej prof. Andrzejowi Stoffowi - świetnemu, a rzadko czytanemu znawcy twórczości Lema", a prof. Stoff zauroczył mnie kiedyś "Domem" (zawsze twierdzę, że mógłby to być brakujący utwór pokazujący rodzinny background Pirxa), jak wiecie.
« Ostatnia zmiana: Września 27, 2016, 04:28:55 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #111 dnia: Września 27, 2016, 07:49:49 pm »
Nono!
Pisemna pochwała z wpisem do akt IPN. ;)
Czytając wstęp do tuakademickich dzienników, nie wiedziałem że odkrycie Masłobojnikowa jest odkrywcze.
Gratki.
A kim był w powieści rzeczony bojnikow - jednym z tych naczelników?
I co znaczy nazwisko - ubijacz do masła?
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Odp: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #112 dnia: Września 27, 2016, 08:13:02 pm »
Gratki Q - ale weź no uchyl rąbka tajemnicy nieoczytanym prymitywom (jak ja na ten przykład) :) . Co, skąd, gdzie - itepe.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: My z dzi musimy się do czegoś przyznać...
« Odpowiedź #113 dnia: Września 27, 2016, 08:27:38 pm »
Czytając wstęp do tuakademickich dzienników, nie wiedziałem że odkrycie Masłobojnikowa jest odkrywcze.

Ani ja ;).

Gratki.

Спасибо ;). Choć co znaczą takie moje cegiełki na tle cegieł hoffmanowskich, którymi nas lemolog raz za razem raczy.

A kim był w powieści rzeczony bojnikow - jednym z tych naczelników?

Takim jakby narratorem, jednym z kronikarzy tego miasta mającego być symbolem Wszechrusi z wszelkimi jej wadami. (Jakby, bo jak wstępnie zaznacza, "kronikę tę kolejno układało czterech ar­chiwistów: Miszka Triapiczkin, potem Miszka Triapiczkin drugi, potem Mifka Smirnomordow, potem ja, korny Pawłuszka, syn Masłobojnikowa. Przy czym jedyną żywiliśmy obawę, aby ze­szyty nasze nie trafiły do p. Bartieniewa i aby nie wydrukował on ich w swoim „Archiwum“.").

I co znaczy nazwisko - ubijacz do masła?

W rzeczy samej, od masłobojki (jak to i na naszej białostocczyźnie zwą) pochodzi.


ale weź no uchyl rąbka tajemnicy nieoczytanym prymitywom (jak ja na ten przykład) :) . Co, skąd, gdzie - itepe.

Madre moja miała w półce Sałtykowa, to mi i świtało. A potem - jak wiadomy wątek Akad. startował - gwoli upewnienia wpisałem grażdanką (to istotne!) w Guglę nazwisko (z imieniem) Pawła (za leniwy byłem, by do półki gnać), to się i potwierdziło. Ot, cała tajemnica sztuczki iluzjonisty.
« Ostatnia zmiana: Września 27, 2016, 08:35:23 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki