dzi owszem jestem technoentuzjastą. Ale nie technoentuzjastą na tyle bezczelnym by orzekać, że coś
z całą pewnością jest idealne. (Zwłaszcza, że droga rozwoju to nie tylko technologia, a np. mentalność i pożytek robiony z rozwijanej technologii.)
Mogę przyjmować, że wedle
wszelkich znaków na niebie i ziemi dana droga jest najlepsza. Ale wiem też, że nic tak nie zaślepia jak zadufanie w sobie. Dlatego np. cieszę się, że Twój głos jest słyszalny. Właśnie jako przeciwwaga dla zbytniego entuzjazmu (inna rzecz, że na samym zwątpieniu i sceptycyzmie nic się nie zbuduje).
Wybieram jakieś wyjście ze względów praktycznych, ale pamiętam i o innych wariantach.