O ile rozumiem pojęcie granicy w nieskończoności lub przy zbliżaniu się do jakiegoś punktu, to tu nie wiem, czy to co mówisz jest ścisłe, czy to tylko wybieg, gdy nie da się rozwiązać równania inaczej. Nie jestem pewien, czy ten przykład swoją strukturą przystaje do naszych rozważań o kwancie gamma z gwoździa.
Też nie jestem pewien. Generalnie w naszym świecie pewnym można być tylko dwóch rzeczy: nieuniknionej kostuchi i podatków
Przypuszczam, że prawdopodobieństwo emitowania gamma z gwoździa to nieskończenie mała mniej więcej tegoż rzędu małości co i człon dm*dv. Chociaż oczywiście niezerowe:
Holiścipluraliścibehawioryścifizykaliści orzekli, iż jak wiadomo z fizyki, prawidłowość w naturze jest tylko statystyczna. Podobnie jak nie można z zupełną dokładnością przewidzieć drogi pojedynczego elektronu, tak też nie wiadomo na pewno, jak się będzie zachowywał pojedynczy kartofel. Dotychczasowe obserwacje pouczają, że miliony razy człowiek kopał kartofle, ale nie jest wykluczone, że jeden raz na miliard stanie się na odwrót, że kartofel będzie kopał człowieka.Wg tego co czytałem, to raczej nieprawda. To znaczy tej osobie to wszystko może się wydawać, ale raczej treść tej strony jest zmyślona względnie zasugerowana przez hipnotyzera. Co innego "odblokowanie" wspomnień, które zostały wyparte z pamięci - ale to są zawsze bardzo wyraziste wspomnienia, tylko "zapomniane" przez psychikę
Wydaje się, właśnie chodzi o „zablokowanej” informacji, która niemniej nie została całkowicie zatarta, wymazana z pamięci, lecz tkwi gdzieś w głębinach mózgu.
Chociaż też nie bardzo w to wierzę. Gdyby tak było, pojemność pamięci musiałaby być kolosalna, prawie nieskończona.
Nawiasem, maźku: dawno temu w jakimś czasopismie niby to widziałem pewny wzór, ukazujący, że istnieje minimalna objętość geometryczna, teoretycznie niezbędna dla magazynowania jednego bita informacji. Pamiętam tylko, że artykuł dotyczył chipów pamięci, a jednym z czynników wzoru była stała Boltzmanna – i nic więcej. Nie mogę sobie przypomnieć gdzie to czytałem. Wyszukiwałem ten wzór w interecie, ale bezskutecznie. Może Ty,
olka albo ktoś z Szanownych Forumowiczów coś wiecie na ten temat?
Wariacji. Z powtórzeniami, Kombinacja to zbiór, wariacja to ciąg. Wyrazy kot, tok, otk itd. to różne wariacje ale ta sama kombinacja.
OK, przekonałeś mnie, maźku. Zgadzam się
OK, to byłoby filozofią sprzeczać się o to, wystarczy mi, że zawsze jest związana z jakimś bytem fizycznym i zapisana za pomocą odróżnialnych cech tego bytu. Moim zdaniem można twierdzić, że jak świadomy obserwator ekstrahuje tę informację, to jest to "coś innego" - ale
czy informacja zawarta w DNA kiedy mnożą się drożdże w winie, które właśnie nastawiłem - to jest coś innego niż trójki nukleotydów? Czy drożdże mogą to ocenić?
Wydaje się, maźku, informacja w DNA to coś innego niż trójki nukleotydów. Tę samą informację można zapisać na innym nośniku. Po prostu molekuła DNA okazała się stosownym, dogodnym podłożem informacji genetycznej w ziemskich warunkach. Z jednej strony pierwiastek węgiel, ze względu na budowę atomu C
12 ma zdolność do utworzenia długołańcuchowych molekuł. Do tegoż z przyszczepionymi bocznymi łańcuchami, grupami np. hydroksylową –OH, metylową –CH
3, etylową –C
2H
5, aminową –NH
2 itd. Generalnie węgiel ma chyba najbardziej złożoną „chemię” pośród wszystkich znanych pierwiastków.
Z drugiej strony, pierwiastki, z których składa się „molekuła życia”, DNA – węgiel, wodór, azot, tlen, fosfor, siarka – należą do najbardziej powszechnych elementów na Ziemi. Jednym słowem:
- Nie chciałbym niczego usprawiedliwiać - rzuciłem szybko - ale Natura robiła, uważa pan, z tego, co miała do dyspozycji. W pierwotnym oceanie...
- Pływało śmiecie!! - dokończył tak głośno, że drgnąłem. - Czy nie tak? Gwiazda wybuchła, powstały planety, a z odpadków, które nie nadają się do niczego, ze zlepków i resztek powstało życie!Czy mogą drożdże to ocenic? Na szczęście nie. Właśnie dlatego my, ludzie, jako istoty świadome, wysoce inteligentni
dodajemy drożdży do wina lub kopamy kartofel, a nie odwrotnie
...ot teraz dopiszę wiadomość i idę, wypiję za Ciebie i za Twoje przyszłe wino, mocne i o doskonałym „bukiecie”
Nie wiem, jakiego rodzaju sprawczość przyszłego języku miał na uwadze Lem w Summie
Uhm...gdyżponieważ to właśnie było moim pytaniem - u zarania tej dyskusji – czym miałby być ten przyszły język?
Ależ, olka, czy sądzisz, że jestem, jak u nas się mówi, mądrzejszy od odeskiego rabina?
Język ów będzie słownikowo i składniowo bogatszy od obu swoich poprzedników, podobnie, jak język naturalny bogatszy jest od języka dziedziczności. Cała ta ewolucja jest aspektem informacyjnym procesów wynikania układów wyższej złożoności z prostszych, o których to procesów prawach systemowych nie wiemy nic, ponieważ wobec zjawisk opatrzonych antyentropijnym gradientem wzrostu fizyka z termodynamiką zachowują na razie rodzaj „niechętnej neutralności”. A że nierozważne byłoby dalsze orzekanie czegokolwiek w przedmiocie tak ciemnym, trzeba w tym miejscu zamilknąć.Nie jestem przecież na tyle zuchwały, by powiedzieć cokolwiek w temacie, który sam Lem uważa za ciemny. Najwyżej mogę powiedzieć, czym, z mego punktu widzenia, ów przyszły język NIE będzie:
Nie wiem, jakiego rodzaju sprawczość przyszłego języku miał na uwadze Lem w Summie – najprawdopodobniej nie tę, o którą piszę. Ale wydaje się, także nie sprawczość w sensie zawierania umów, ogłoszenia mężem i żoną, udzielania chrztu itp.
Myślę, że zawieranie umów – jak najbardziej. Ogłoszenia parafialne? To definicja z wiki, którą podałeś - nie moja;)
Ośmielę się myśleć, olka, iż ze sprawczą funkcją zawierania umów doskonale „radzi sobie” teraźniejszy język naturalny. Język wyższego rzędu, następnej generacji w tej dziedzinie chyba jest niepotrzebny.
A może masz na myśli inne „umowy”? Coś w rodzaju wspomnianych przez
maźka „umów przedwstępnych”?
Jak zwykle w tutejszych rozmowach: mieszało się:)
I wg Ciebie każda zmiana w nośniku to sprawczość – także ilościowa – ta, która tylko zajmuje miejsce bez wywołania zmian jakościowych. Albo czegoś nie zrozumiałam:)
Jako miarę ilości informacji przyjmuje się wielkość niepewności, która została usunięta w wyniku zajścia zdarzenia (otrzymania komunikatu)
Czyli – samo zajęcie miejsca na nośniku to zmniejszenie niepewności?
Hm...wydaje się, mieszamy tutaj różne określenia pojęcia informacji.
Wiadomość, która zajmuje miejsce, ale nie wywołuje skutków, zmian jakościowych – to chyba bezsensowna wiadomość? Informacja bez kontekstu, jak pisał
maziek?
Z punktu widzenia fizyki – każda zmiana w nośniku, nawet ilościowa – to magazynowanie informacji, zmiana stanu fizycznego pamięci, czyli sprawczość.
Natomiast z punktu widzenia teorii informacji Hartleya - Shannona – zdecydowanie nie, bo w wyniku magazynowania wiadomości żadna niepewność nie została usunięta. Bezsensowna wiadomość chyba wcale nie niesie informacji.
Według Hartleya-Shannona pojęcie „informacja” niby w ogóle nie istnieje w oderwaniu od człowieka, świadomego odbiorcy, Tego, Czyja niepewność zostaje usunięta. Tego, Kto czeka na wiadomość, wg Wienera.
Natomiast z punktu widzenia maszyny dowolna wiadomość, nawet bezsensowna – to chyba informacja. Bezduszny komp magazynuje, przetwarza bity i nie wdaje się w szczegóły, czy zostaje czyjaś tam niepewność usunięta, czy też nie. Hmm...
Z jakiego punktu widzenia wolisz patrzeć na informację, olka? Człowieka czy maszyny?
A ja myślałem, że to oni,
Że to banda bandę goni,
A to Czerwoni! Czerwoni!
Kryj się, kryj!
O zgrozo!
A ja myślałem, że to śmieci,
Że to g..no z nieba leci!
A to Sowieci! Sowieci!
Kryj się, kryj!