Miałem na myśli czarną Afrykę
. Oczywiście, że płótno to tylko poszlaka. Nie jest to twardy dowód, aczkolwiek najlogiczniej, gdyby pasowało "do profilu". Najbardziej pasowałoby płótno najtańsze, dostępne na miejscu czyli "typowe". Prawdę mówiąc sęk w tym, że nie bardzo wiadomo, co to znaczy "typowe". Natomiast, jeśli jest za nowe to temat (w kwestii poświęconej datowaniu) mamy na "duże nie". Są pewne poszlaki, że całun pochodzi sprzed 1350 roku (od kiedy niezbicie jest poświadczony w źródłach) - dość mocna jest przesłanka w manuskrypcie Praya z końca XII w. Wcześniejsze poszlaki (że Mandylion etc.) to już czyste domysły. Jeśli został podrobiony powiedzmy w 30-50 r. n.e. w Jerozolimie - szczególnie z pomocą ukrzyżowanego, bądź dobrze ucharakteryzowanego na ukrzyżowanego człowieka, z ludzką czy zwierzęcą krwią - to wszystko powinno pasować w tym fałszerstwie. Ale paradoksalnie, przedmiotem badań naukowych
nie jest w ogóle jego wykrycie - z punktu widzenia nauki to właśnie chcemy osiągnąć: potwierdzić lub obalić, że jest to obraz ukrzyżowanego człowieka, który mógł powstać naturalnie na całunie pogrzebowym około 30 r. n.e.
Jeśli zaś został sfałszowany później, to raczej bliżej Konstantyna Wielkiego - co już powinno być możliwe do wykrycia.
Co do temperatury to nie wiem i chyba nawet nic nie czytałem. Myślę, że to bardzo skomplikowane zagadnienie, ponieważ zdaje się poza lakoniczną wzmianką, że skrzynia zaczynała się topić niewiele wiadomo. Moim zdaniem skrzynia nie rozgrzała się CAŁA do temperatury 900+ stopni, kiedy faktycznie zaczyna się topić srebro, bo len by się wówczas zwęglił. Raczej coś rozżarzonego upadło na na nią bądź z jednej strony lizał ją płomień. Temperatura prasowania lnu to 220 stopni przypuszczam, że powyżej 300 zacznie brązowieć - to że całun nie zbrązowiał a tym bardziej nie zwęglił się świadczy o tym, że takiej temperatury nie było. Widać na nim pewne ślady pociemnienia (na rogach złożenia, które były na zewnątrz) co sugeruje, że był jakiś gradient temperatury, która się nie wyrównała, co z kolei świadczy o krótkotrwałości jej oddziaływania. Tkanina złożona jest dobrym izolatorem i przypuszczam, że w pewnych miejscach ogrzała się nieznacznie - zwłaszcza, jeśli natychmiast została wyjęta z pojemnika.
Jaki wpływ ma temperatura na tkankę itepe szczególnie w kwestii jej oznaczenia to nie wiem. Na pewno ją degraduje - ale czy w stopniu wykluczającym oznaczenie to nie wiem. Oczywiście najcenniejsze byłoby wyodrębnienie DNA, choćby króciutkich fragmentów.
Uważam, że najtwardszym dowodem byłoby ponowne, solidne badanie C14. Wszelkie inne dowody nie są bezwzględnie wykluczające.
A komu ma wykluczyć? Mi chodzi, jako egoiście, o mnie samego
.