Polski > Akademia Lemologiczna

Akademia Lemologiczna [Szpital Przemienienia]

<< < (2/30) > >>

Evangelos:
Ja, w odroznieniu od Madelejne, polecilbym czytanie Szpitala komus, kto zna choc troche tworczosc autora, bo jesli do Lema przylepiona zostala etykieta pisarza science-fiction, tak Szpital przemienienia zupelnie do tej opinii nie pasuje. Dobrze jednak daje przeglad zainteresowan mlodego pisarza, ktore pojawia sie pozniej w jego tworczosci (swietne cytaty od quertuo) - (...) żywi, mimo całej kunsztowności postępowania, jakim usiłują nadać okrągłość okrutnie kanciastemu przejściu od życia do śmierci, nie potrafią jednak znaleźć wobec umarłych jakiejś jednolitej a ciągłej postawy. czy nie brzmi to Wam na wskros "solaristycznie"? Co ciekawe, Szpital przeczytalem dawno temu, sporo jednak pamietam, ale sam nie zwrocilem na to zdanie uwagi. Naprawde swietnie jest dowiadywac sie co inni maja do powiedzenia, zdumiewajace jak wiele mozna odnalezc w tym siebie.
Podoba mi sie ta wedrowka mlodego lekarza przez meandry ludzkiej psychiki i glebsze, z dystansu, socjologiczne spojrzenie na swiat (co niejako odzwierciedla stosunek Lema do literatury ogolnie - recenzujac Hendersona, krola deszczu przyznal, ze jest to ksiazka traktujaca o ludzkosci i najistotniejszych sprawach i taka wlasnie powinna byc literatura), ale w kontekscie nie kosmicznym, ale na wskros naziemnym i typowo polskim (bo mnie taka pogrzebowa wizja, zwlaszcza szara, jesienna pora, wlasnie z Polska sie kojarzy, taki chyba wzorzec postrzegania sie ustalil poprzez literature i film).

Q:

--- Cytat: qertuo w Marca 16, 2009, 02:59:25 pm ---Mnie szczególnie uderzył ten kawałek wypowiedzi Stefana-ojca:

--- Cytuj --- Czy chciałeś przyjśc na świat? Prawda, że nie? No, nie mogłeś chcieć, kiedy cię nie było. Widzisz, ja też nie chciałem, żebyś ty przyszedł na świat. To znaczy chciałem syna, ale nie ciebie, bo przecież ciebie nie znałem, więc nie mogłem cie chcieć... Chciałem syna w ogóle, ale ty jesteś ten rzeczywisty...
--- Koniec cytatu ---
bo o ile trudno odmówić tym słowom logiki, to jednak skierowane z ust ojca do syna (małego dziecka) brzmią dość okrutnie. Co innego gdyby taką logikę zastosować na jakimś wykładzie z "analizy postaw i pobudek rodzicielskich", ale mówić w ten sposób do dziecka.. które po usłyszeniu takich słów mogłoby raczej odpowiedzieć: "..ale to znaczy że jestem lepszy czy gorszy?"
Lem, na przykładzie ojca i syna, pokazał świetnie jak brak zrozumienia może wyniknąć nie ze złej woli, ale z patrzenia na świat nie tyle z innej perspektywy, co z zupełnie innej płaszczyzny.
--- Koniec cytatu ---

Tak naprawdę, czy ta wypowiedź mogła być raniąca, lub nie, zależało do stopnia ówczesnej świadomości, i wrażliwosci Stefana-syna.

Zwróciłem natomiast uwage na to, że widać taki typ oderwanego od codziennej rzeczywistości ojca musiał wystepować w owych czasach dość często, skoro znajdziemy go też np. "Sklepach cynamonowych". (Można zresztą psychoanalitycznie zacząć rozważać na ile taki układ stosunków rodzinnych odpowiadał za widoczną nieśmiałość i zamknięcie w sobie głownego bohatera).

Przyznam jednak, że cała ta kwestia była dla mnie w pierwszym rozdziale marginalna, znacznie istotniejsza zdała mi się (widoczna i w zacytowanym przez Evangelosa fragmencie) dekonstrukcja ;) pogrzebowo-cmentarnego obyczaju (jak i obyczaju modlitwy) dokonana przez Lema. Były to wywody niezbicie logiczne i rzucajace światło na irracjonalizm ludzkich zachowań.

Choćby ten fragmencik:

--- Cytuj ---Sprowadzając jednak motywy cmentarnej działalności ludzi do takich uczuć, nie sposób wytłumaczyć dbałości o wygodę zwłok, która każe zmarłych ubierać, kłaść im poduszeczki pod głowy i zamykać ich w futerałach jak najodporniejszych na działanie sił przyrody. Postępującymi tak musi powodować ciemna i nierozumna wiara w dalsze trwanie zmarłych — to okropne, przerażające żywego trwanie w ciasnym zamknięciu trumny, które widać lepsze być musi jednak w ich instynktownym mniemaniu od całkowitego unicestwienia i zespolenia z ziemią.
--- Koniec cytatu ---

Ciekawe jednak, że powieściowy Stefan, choc świadomy tych faktów, sam nie jest od takiego irracjonalizmu wolny:

--- Cytuj ---W owej chwili przeniknęła Stefanowi przez głowę bardzo głupia i makabryczna myśl, że osobą w trumnie na pewno był stryj Leszek, bo on zawsze lubił narwane kawały, nawet w uroczystych sytuacjach. Myśl tę zaraz stłumił, a raczej wyprowadził na płaszczyznę zdrowego rozumowania: że jest to absurd, a trumna zawiera nie stryja, a tylko jakąś pozostałość, jakąś resztę po jego osobie, tak żenującą i kłopotliwą, że dla jej usunięcia ze środowiska żywych obmyślono i zainscenizowano całą tę nieco długotrwałą, zawiłą i z lekka fałszem pobrzmiewającą historię.
--- Koniec cytatu ---

Zwróciłem też uwagę na to, że mimo wojny wszyscy zaprezentowani nam Trzynieccy starają się toczyć normalne zycie, i jakby wypierają ze świadomości fakt wojennej klęski, sprawa wojny występuje dla nich na b. odległym planie.

miazo:
Moją uwagę najbardziej przykuła fraza:

[...] Ksawery, ateusz tak wojujący, że próbował nawracać każdego nowego proboszcza. Był to stary kawaler, raptus i weredyk, zagorzały prenumerator biblioteki Boya [podkreślenie moje - miazo], zwolennik regulacji porodów i w dodatku jedyny lekarz w promieniu dwunastu kilometrów. [12 km! marzą mi się podróże ;)]

Natomiast inna obserwacja (w zasadzie już powyżej poczyniona, choć może nie bezpośrednio) - jest w tym rozdziale zarysowana pewna wyraźna linia podziału: z jednej strony tradycyjne społeczeństwo (czy raczej: społeczność), z drugiej zaś racjonalna jednostka o naukowym światopoglądzie. Zresztą czy wyrażenie "nowoczesne społeczeństwo" nie jest aaaaby oksymoronem?

Q:
Ciekawe przy tym, ze Ksawery (b. sympatyczna postać zresztą) jest tak podobny, do Stefana, a tak inny. Stefan milczy, zachowuje swoje refleksje dla siebie, podczas gdy Ksawery ma odwagę wręcz wykrzyczeć je głośno.

Ksawery traktuje Stefana jak bratnią "duszę" (choćby to Witaj, bracie w Eskulapie!), wciąga go w rozmowy, natomiast Stefan raczej go (jak się później okaże) unika. W każdym razie przyznam Ci, że Ksawery - jako postać "kradnie" dla siebie rozdział pierwszy, swoją wyrazistością spycha na plan dalszy resztę bohaterów (w tym - czyniącego wrażenie lekko zastrachanego - Stefana) i odruchowo budzi sympatię (podczas gdy bohater główny na tym etapie raczej mnie do siebie zniechęca).

qertuo:
Jeśli chodzi o Stefana to ja mam zupełnie odwrotne odczucia - mi jest on wyjątkowo bliski w tym rozdziale.
I też nie odniosłam wrażenia jakoby to Ksawery jakoś "kradł" dla siebie ten rozdział, jeśli już to Anzelm jest bardziej wyrazisty.. ale to tak na siłę trochę piszę, jeśli już miałabym w ogóle obstawiać kogoś od "kradzieży", chociaż dla mnie "pierwszy plan" to spostrzeżenia i nieme komentarze Stefana.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej