W tego typu zagadkach nie czytam żeby się nie sugerować co piszecie poza rzutem oka czy sprawa rozwiązana czy nie więc pewnie już ktoś to napisał: kwestia co, za ile, w jakim sklepie i kiedy kupiła ta osoba za skradzione pieniądze nie ma znaczenia. Jest celowo wplątana w historyjkę, żeby zagmatwać prostą sprawę - gość ukradł 100 dolców i TYLE, I TYLKO TYLE może wynieść strata sklepu. Późniejsza transakcja była bowiem całkowicie legalna - gość wyłożył 100 dolców, dostał 30 reszty i towaru za 70. To że wcześniej ukradł 100 dolarów, ani to gdzie je ukradł (ani to, czy wydał ten właśnie skradziony banknot) nie ma związku z ich wydaniem. Jeszcze prościej, ile wynosiłaby strata sklepu, gdyby ukradł tydzień temu, a wydał w tym samym sklepie dziś? Przez tydzień byłaby inna niż po dokonaniu przez niego zakupu? Nie, na koniec feralnego dnia kasjer stwierdził manko opiewające na 100 dolców - I TO JEST STRATA SKLEPU. Natomiast inwentaryzacja nie wykazałaby braku (lub nadmiaru) towaru.
PS kasjer oczywiście natychmiast dołożył tę stówę z własnej kieszeni, żeby nie podpaść szefowi i nie tłumaczyć się przed śledczymi (ja widziałem na amerykańskich filmach, że bywają brutalni) - tak więc prawidłowa odpowiedź jest taka, że strata sklepu to zero
.
PS 2 co napisawszy przeczytałem co pisali inni i widzę, że Retsam napisał zaraz pod "postem incjatywnym" dokładnie to samo
. Tak że jednej strony jestem drugi, ale z drugiej - prorokiem
.