Rzecz w tym, ze obecnie jedyną możliwością pomiaru, czy ktoś jest wierzący - jest jego deklaracja. Temperaturę można zmierzyć a wiarę nie. W związku z tym trudno jednoznacznie powiedzieć, że ktoś jest niewierzący (to moim zdaniem lepsze słowo niż ateista w tej dyskusji, ponieważ ateizm wiąże się co nieco z poglądami prezentowanymi na zewnątrz, a chodzi nam o wnętrze). Czy np. niewierzący mający gdzieś, w głębi duszy jakieś niedopowiedziane myśli to niewierzący? Czy ktoś, kto chodzi do kościoła to wierzący? Itd. A jak sprawdzić, czy toś ma takie ukryte głęboko myśli, kiedy on się nie chce do tego przyznać? Albo jak stwierdzić, że te myśli, które on jak sądzi ma ukryte w głębi z badacza punktu widzenia są niedostatecznie głębokie?
Czy więc ktoś, kto się nawrócił nawrócił się w głębi duszy, czy tylko chodzi do kościoła? Trudno tu o twardy grunt. Można np. postawić tezę, że ci, którzy się nawrócili zawsze w głębi duszy byli wierzącymi, a ci co się odwrócili - na odwyrtkę. Teza niedowodliwa jak wszystkie inne w tym zakresie - a więc zbędna (wyłączając psychologię).