Nie robiłem tego osobiście, ale wyobrazić sobie mogę model formowania się dysku protoplanetarnego, który dostarczy dane nt. tego w jakiej odległości od gwiazdy powstaną planety, oraz jakich będą rozmiarów. Żurnal 'Icarus" (wyd. Elsevier) publikuje takich setki. Np modele:
- hybrydowy model koagulacyjny dla N-ciał (Bromley, Keyton, 2006)
- prace Makino (1992,1993) opisujące N-ciałowe symulacje interakcji grawitacyjnych między planetozymalami i protoplanetami, oraz rozkłady ich prędkości;
-Kral i in. model LIDT-DD, kompletny model dysku akrecyjnego uzględniający ciśnienie promieniowania oraz ewolucję z uwzgl. kolizji i dynamiki.
Mółgym tak długo (wypisy pochodzą z bibliografii w pracy (
http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0019103515003358).
Zatem, mająca takie modele, puszczasz to dla jakiegoś miliarda pierwszych lepszych gwiazd w naszej galaktyce, wyjdzie Ci circa 2500 (strzelam) planet wielkości Ziemii w obszarze bio-zamieszkiwalnym. To właśnie mam na myśli mówiąc o statystyce, nazywajmy ją statystyką domysłów jeśli chcesz.
Kepler obserwuje promil sfery niebieskiej, wypatrzył tam planetę bez trudu. Pewnikiem w promieniu kilku tysięcy lś jest takich z milion. To miałem na myśli.
Kwestia czy robi na kimkolwiek wrażenie fakt że taką planetę zaobserwowano czy nie, to już ocenianie i opinie, czyli strata czasu.