Autor Wątek: Homo eutyfronicus  (Przeczytany 18326 razy)

Rachel

  • Gość
Homo eutyfronicus
« dnia: Października 11, 2005, 02:17:13 pm »
Całkiem niedawno i zupełnie niespodziewanie  dowiedziałam się, że istnieje nurt w filozofii zwany eutyfroniką.
Zaciekawiona znalazłam, pewnie tylko szczątkowe informacje na jego temat. Dały mi sporo do myślenia i jestem także ciekawa waszych spostrzeżeń.
Czy zgodzicie się ze stwierdzeniem, że współczesny człowiek został w zupełności podporządkowany technice?
Podstawowe uczucia, wartości, wrażliwość zostają spychane na dalszy plan?

Zapraszam do dyskusji, a do lektury tutaj ftp://http://www.obywatel.org.pl/index.php?menu=0&msgid=232
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 02:18:30 pm wysłana przez Rachel »

Rachel

  • Gość
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #1 dnia: Października 11, 2005, 02:21:15 pm »
I jeszcze krótka definicja :)
Eutyfronika - nauka o psychologicznych następstwach używania maszyn najnowszej generacji wkraczających w ludzkie życie. Definiuje wpływ komputerów na podstawowe systemy wartości uznawane przez człowieka. Ludzie, wciągnięci w komputerowy świat, mogą doznawać specyficznej izolacji społecznej. Mogą przejmować komputerową logikę skuteczności, w której nie ma miejsca na dobro i zło - chodzi jedynie o efektywność i szybkość działania.
Mogą. Ale czy muszą?

dzi

  • Gość
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #2 dnia: Października 11, 2005, 03:09:23 pm »
Swietny temat, dobry artykul choc dosc kontrowersyjny.
No ja oczywiscie sie tym za bardzo nie przejmuje, duzo w nim prawdy jak i nieprawdy IMHO. Moja teoria mowi ze wszystko sie naturalnie uklada i nie mamy na to wplywu, nie mozna sterowac takimi rzeczami o jakich pisze sie w artykule. Oczywiscie mozna przedstawiac ta postawe ale to jedynie dowodzi mojej teorii "samonormalizacji" systemu ;)

Ale dobrze ze sa takie glosy, najwazniejsza jest swiadomosc tego co sie robi. Gorzej jesli zrobi sie z tego populizm i sekciarski maniac street preaching...

Aha, chetnie podyskutuje, teraz tylko mam malo czasu by komentowac kazdy akapit w artykule ;)
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 03:10:08 pm wysłana przez dzi »

Rachel

  • Gość
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #3 dnia: Października 11, 2005, 03:30:05 pm »
Zgodzę się, że nie można wszystkiego opanować, zatrzymać, ale nie o to przecież chodzi :)
Natomiast czy aby na pewno jest tak, że wszystko dzieje się naturalnie? To także dość kontrowersyjne sformułowanie, nie uważasz? ;)

A tak na temat - odwiedziłam stronkę kolegi Snikersa i taki
oto cytacik :

Snikers może nam posłużyć jako osoba której możemy sie zwierzyć, z którą możemy pożartować, albo powyżywać się niej kiedy mamy ochotę się rozładować. O wiele lepiej to zrobić na programie niż na żywej osobie.

I najlepiej w ogóle zamknijmy się w czterech scianach z naszym nowym "przyjacielem" i zapomnijmy, co znaczy bycie człowiekiem przez duże C. ;D
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 03:30:59 pm wysłana przez Rachel »

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #4 dnia: Października 11, 2005, 03:49:18 pm »
Pewnie wielu z Was kojarzy komiczny rysunek opisujący teorię Darwina. Widać na nim kolejne fazy ewolucji człowieka. Począwszy od lewej zgarbiona postać małpoluda i dalej kolejne przekształcenia ewolucyjne dążące do w pełni wyprostowanej sylwetki. Ostatnia postać z prawej strony niestety żywo przypomina człowieka pierwotnego - znikła tylko sierść. Jest to bowiem postać zgarbionego homo sapiens siedzącego przed komputerem. Oczywiście jest to tylko karykatura zachowania niektórych z nas ;-) w dzisiejszych czasach, ale czy na pewno tylko karykatura?

Oprócz Homo Eutyfronicus niedawno pojawiło się także pojęcie Homo Internetus. Coraz więcej spraw udaje się nam załatwiać przez Internet: płacimy rachunki, rozmawiamy ze znajomymi używając komunikatorów internetowych, publikujemy informacje - w końcu także zarabiamy. Nic nie stoi na przeszkodzie by Internet zaspokajał prawie wszystkie nasze potrzeby. Trzeba tylko znaleźć sobie odpowiednio wygodne legowisko blisko komputera ewentualnie laptopa. Najlepiej działałby elektronicznie sterowany wózek, który w razie potrzeby prostuje się i umożliwia nam co jakiś czas odpoczynek w formie miękkiego posłania. Oczywiście klawiatura oraz myszka, bądź montowany na życzenie klienta dowolny inny przyrząd wskazujący, są na stałe zamontowane w wózku w miejscach najbardziej ergonomicznych. Poco męczyć mięśnie ramion i dłoni podczas rozplątywania kabli - dzisiaj, w dobie łączności bezprzewodowej byłby to krok wstecz. Powiedzmy STOP bólom karku. Samorzutnie dopasowujący się do naszej szyi zagłówek delikatnie utrzymuje głowę kierując nasz wzrok w monitor. Pojazd wyposażony jest w odpowiednio pojemne zbiorniki z płynnym pokarmem oraz solami odżywczymi. Wehikuł obsługuje także tą mniej przyjemną część życia człowieka absorbując ekskrementy i przetwarzając pewną ich część we własną energię. Comięsieczny przegląd techniczny oraz wymianę płynów gwarantuje nam dostawca - firma "NoMove Inc.". Firma zatrudnia do tego celu odpowiednich ludzi kaperowanych spośród podprądowców - ludzi stojących w opozycji z dewizą przyjętą przez większość społeczeństwa już dawno temu: "Don't move - Save Energy".
A co powiesz na nasz najnowszy produkt? Czy obawiałeś się wdychania zakurzonego powietrza podczas surfowania po sieci? Mimo, że oferujemy szybką wymianę płuc tak znakomitych firm jak Yamaha czy Sony - pamiętaj, że twoje płuca są tylko jedne. Oszczędzaj je! Nasz nowatorski system Oxygen Pipe Life Support System to unikalny sposób na doprowadzanie do twego krwioobiegu odpowiedniej ilości świeżego tlenu na czas! Opowieści o poskręcanych w konwulsjach siecioludziach czytane w starych systemach mailowych waszych babć to już przeszłość. Nasz system jest niezawodny!

A teraz oferta dla naszych stałych ale zarazem zamożnych klientów. Czy po wyjściu z Second Life ;-) znów dopadła cię depresja po spojrzeniu w lustro? Zapadłe policzki i przekrwione oczy? Wątłe kości i delikatna papierowa skóra? Ile kredytów miesięcznie tracisz na obługę swojego VR-chair oraz systemu dotleniania? Czy rzeczywiście istnieje potrzeba utrzymywania przy życiu większości twojego ciała? Możemy umożliwić ci pozostanie w twoim drugim wirtualnym życiu na stałe, bez niemiłych niespodzianek w postaci oślepiającego światła dziennego po zdjęciu hełmu VR. Jeśli wyślesz w tej chwili instant message do naszego serwera nomove.com oferujemy ci kapsuły na mózg w konkurencyjnej cenie 20000 kredytów. Niech twoje wirtualne, doskonale gibkie i umięśnione ciało stanie się faktycznie twoim domem. I pamiętaj - dbamy o Ciebie.

I tak narodził się Homo Internetus..... ;D ;D ;D ;D

CU
Deck
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 03:52:12 pm wysłana przez Deckert »

dzi

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 3114
  • Profesja: Negat Charakter: Neutralny neutralny
    • Zobacz profil
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #5 dnia: Października 11, 2005, 04:00:16 pm »
Wszystko uklada sie naturalnie, nie dzieje Rachel :)

I tak do tematu.
1. Czy to cos zlego ze korzystamy z technologii?
2. Czy aby napewno jestesmy tak zmuszeni i ograniczeni przez technologie? Czy ktos moglby podac jakikolwiek przyklad?
3. Nawet jesli jestesmy zmuszeni to czy po pierwsze - tego nie chcemy, po drugie - naprawde to nam szkodzi i w jaki sposob? (przyklad)

I tak bardziej do posta Deckarda: ok, i co w tym zlego? :)
Czy nie jest tak ze takie podejscie wyplywa z naturalnej niecheci do zmian?
To takie nielemowe... ;)
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 04:01:20 pm wysłana przez dzi »

This user possesses the following skills:

Rachel

  • Gość
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #6 dnia: Października 11, 2005, 04:42:26 pm »
Czy naturalnymi zmianami nazywasz przyjaźń ze Snikersem tudziesz innym wypchanym bitami batonem, który zastąpić ma prawdziwego, czującego człowieka? :)
A może, to właśnie strach przed kontaktami z otaczającymi nas ludźmi prowadzi nas w objęcia nieistniejących przyjaciół?
Taką możliwość daje nam nowa technologia, nie musimy starać się, pracować nad sobą - wirtualna rzeczywistość zrobi z nas super nadludzi ;D

Nielemowe poglądy powiadasz?
Mistrz niejednokrotnie w swoich wypowiedziach i dziełach podkreślał zgubny wpływ technologii na życie zwykłego człowieka.
W jednym z wywiadów zapytany o przydatnosc techniki odpowiedział :
A to jest rzeczywiście duży problem. Dlatego ponieważ to co w 50-tych latach napisał Norbert Winer w książce, która wyszła też po polsku. On przewidywał bezrobocie, robotyzację i automatyzację i teraz się to, właściwie, dopiero zaczęło ruszać, teraz widać nie tylko to, ale także japońskie całe takie trasy w montowniach samochodowych, gdzie się kotłują na żółto pomalowane roboty, które spawają, bezludnie zupełnie, karoserie samochodowe. Oczywiście dla kapitalisty-właściciela to jest bardzo wygodne. Robot pracuje nie osiem godzin, tylko tak długo, jak długo się nie rozleci, po drugie nie wymaga pieniędzy na chorobowe, nie bierze urlopów, nie strajkuje, nie ma pretensji o podwyżki i w ogóle. Jest bardzo wygodny. Problem tylko polega na tym, że można wszystko wyprodukować przy pomocy robotów, ale robotom niczego nie można sprzedać.

Cały, bardzo ciekawy wywiad jest do przeczytania tutaj:
ftp://http://www.mateusz.pl/rozmowy/lem.htm
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 04:45:27 pm wysłana przez Rachel »

Rachel

  • Gość
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #7 dnia: Października 11, 2005, 04:55:02 pm »
Cytuj
Czy to cos zlego ze korzystamy z technologii?


Hmmm...zgodzisz się chyba, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie :)
Zapewne rozwój techniki ma także pozytywne aspekty, chociażby fakt istnienia tego forum ,na którym sympatycznie sobie różni ludkowie dyskutują i dowiadują się od siebie nowych, ciekawych rzeczy.

Zapewne fakt, jak często technika współczesna ratuje życie chorym i umierającym, też jest pozytywnym zjawiskiem.

Sporo możnaby wymieniać ku Twojemu zadowoleniu, ale każdy medal ma dwie strony, a nie ma wyraźnej granicy i każdy będzie ją sobie ustawiał tam gdzie mu wygodnie.
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 04:55:43 pm wysłana przez Rachel »

Terminus

  • Gość
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #8 dnia: Października 11, 2005, 06:17:36 pm »
Cytuj
Wszystko uklada sie naturalnie, nie dzieje Rachel :)


Niestety nie wszystko. Postęp i rozproszenie narzędzi technologicznych nie jest naturalne, a sterowane odgórnie przez wytwarzających sztuczne zapotrzebowanie producentów. Obserwujemy to np. w przemyśle rozrywkowym (gdzie moc obliczeniowa komputerów jest w 80% przypadków nadmiarowa, jeśli ktoś nie gra w gry), lub w komunikacyjnym czy bankowości.

Cytuj
I tak do tematu.
1. Czy to cos zlego ze korzystamy z technologii?

To zależy. Są argumenty za i przeciw.
Cytuj

2. Czy aby napewno jestesmy tak zmuszeni i ograniczeni przez technologie? Czy ktos moglby podac jakikolwiek przyklad?

Setki.
Zaczniemy od sedna. Na przykład to, że pisujemy tu na poniższym forum dyskusyjnym, pozwala na wyekstrahowanie logicznej płaszczyzny naszych kontaktów z całej sfery kontaktów międzyosobowych. A zatem twierdzę, że gdybyśmy spotykali się osobiście i dyskutowali, to rozmowy byłyby bardziej rozwojowe - dawałyby możliwość doskonalenia taktu i ogłady, usuwałyby nieśmiałość i uczyły jasnego formułowania zwrótów, a także szybkiego i sprawnego argumentowania, a także dawałyby poczucie realnej wspólnoty. Podczas gdy wariant wirtualny daje poczucie wspólnoty wirtualnej. Pociąga to bagatelizację samego faktu spotkania się z kimś - bo czy my się tu naprawdę spotykamy? Bynajmniej. Wymieniana informacja staje się istotą rozmowy, bowiem niczego innego nie można przekazać. Zatem w toku działania wirtualnej dyskusji dokonujemy niepowstrzymanego gromadzenia informacji, w dużej mierze nadmiarowej - a po co nam informacja? A po to, aby używać jej w życiu, aby dzielić się nią i stosować w prawdziwym życiu. Ale my tego także nie robimy. Nabytą wirtualnie informację stosujemy wirtualnie. I tak - pewna część naszego życia wirtualizuje się. Część naszych sukcesów staje się niematerialna. Nie możemy się nią nikomu pochwalić, bo nikt tego nie rozumie, chyba że jest taki jak my - częściowo zwirtualizowany.

Inny przykład - telefonia komórkowa. Jej domyślne zasosowanie biznesowe zostało rozszerzone - nawet najbłahsze sprawy (kupno rzodkiewek, etc.) są teraz omawiane za pomocą transporderów GSM... a w krótce pewnie UTMS. Czyni to wielu ludzi mniej samodzielnymi, bowiem nie umieją działać na własną rękę, czując się zobowiązanymi do skonsultowania się z innymi przy pomocy nowoczesnej technologii.
Z kolei słowo pisane przybiera z powodu smsów obrzydliwą, skarlałą i zubożałą formę . To jest jeszcze zrozumiałe - nie trzeba krasomówstwa tam, gdzie informacja ma być krótka. Jednakże sms'y zyskują też inną rolę - na przykład ludzie używają ich do pochopnego obrzucania się zupełnie nieprzemyślanymi bzdurami, zaś możliwość podjęcia dialogu z innym człowiekiem bez konieczności słyszenia jego głosu powoduje, że niektórzy posuwają się do rzeczy tak śmiałych, że potem sami się nie rozpoznają.
Cytuj

3. Nawet jesli jestesmy zmuszeni to czy po pierwsze - tego nie chcemy, po drugie - naprawde to nam szkodzi i w jaki sposob? (przyklad)


Dziwi mnie, że nie potrafisz sam wymyśleć sobie przykładów, choć to takie proste.

Nadmienię tu: zwróć uwagę, że Bańka (ten od euryfroniki) zwraca uwagę na spustoszenie psychiczo/emocjonalne, a o ile Cię znam to wątpię czy to Cię przekonuje. Mam nadzieję że opisałem to conieco w powyższych przykładach. Jeśli chodzi o straty materialne, to można na przykład wspomnieć o pnishingu czy jak to się tam piszę - wyłudzaniu pieniędzy od naiwnych właścicieli kont internetowych; niszczycielskim wpływie fal radiowych na mózg itp.

Z kolei co do niszczycielskiego wpływu zmiany ludzkiem mentalności na ekologię ludzkości, jest to trudne zagadnienie, ale sądzę że wpływ można udowodnić. Otóż technokracja wiąże się z tym, że ludzie zaczynają cenić krótkoterminowe inwestycje przynoszące materialne korzyści. Ekologia nie jest dziedziną ani dającą szybkie zwroty, ani intratną. A do uwierzenia w jej ważność potrzeba nie tylko dużej wiedzy, ale także świadomości, że nie wszystko można odnowić, a człowiek nie jest wcale panem ekosystemu - a taką świadomość dawałaby mu rola wszechkonstrukora.




Cytuj

I tak bardziej do posta Deckarda: ok, i co w tym zlego? :)
Czy nie jest tak ze takie podejscie wyplywa z naturalnej niecheci do zmian?
To takie nielemowe... ;)



Bynajmniej. Wynika ze zdrowego rozsądku. Twoje stanowisko, jak od roku można obserwować, to zdaje się naturalna niechęć do jakiegokolwiek konserwatyzmu; ale postęp w imię samego postępu jest próżnym i bezsensownym aktem. Dziwi mnie że człowiek na twoim poziomie intelektualnym nie docenia tej oczywistości i nie przykłada do niej wagi.

Postępujące wypaczenia emocjonalne są niezaprzeczalnym faktem. Jeśli ktoś tego nie widzi, to może po prostu dlatego, że nie wie, co traci.

Rachel

  • Gość
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #9 dnia: Października 11, 2005, 07:45:56 pm »
Nie mogę się powstrzymać i opiszę jeszcze jedno zagadnienie (jeśli można to tak nazwać :) związane ze spustoszeniem emocjonalnym jakie czyni technologia.
Ehhh... nie od dzisiaj jestem wrogiem gier komputerowych, ale coraz częściej stwierdzam, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego jak wiele zniszczeń czynią w psychice młodych i bardzo młodych ludzi.
Mordując na ekranie traci się już na zawsze pewnego rodzaju wrażliwość i idealizm jakim z natury obdarzone są dzieciaki nieskarzone jeszcze żadnym złem.
Rodzice są dumni z pociech, które klawiaturę opanowały szybicej niż podstawy rodzimego języka i że "mały" wie do czego służy nóż, a do czego bazuka.
Możnaby wymieniać i wymieniać...

Dla mnie bezdyskusyjnie ma to związek z rozwojem technologii i pomyśleć, że kiedyś szczytem marzeń mojego dziciństwa była zabawa w sklep i walutą była jarzębina
::)
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 07:47:08 pm wysłana przez Rachel »

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #10 dnia: Października 11, 2005, 08:33:23 pm »
Zgadzam się z przedmówczynią  :)

Jak wiecie jestem fanem gier komputerowych. Dostrzegam brutalność gier i brak pierwiastka dydaktycznego w 99% tych produkcji, a mimo to w wiele z nich gram. Moje podejście do tego typu gier jest w wielu przypadkach podyktowane ciekawością techniczną. Poza tym przeszedłem rewolucję informatyczną od ZX-Spectrum po dzisiejsze super pecety.
Czas kiedy dorastaliśmy minął bezpowrotnie i dzisiejsze dzieciaki rozwijąją się w zupełnie innych warunkach.
Krwawa jatka wdziera się do uszu i oczu dzieci zupełnie płynnie - wchodzi jednym uchem wychodzi drugim. W głowie pozostaje pustka.
Telewizja jest jeszcze gorsza. Widziałem kiedyś kilka programów w Cartoon Network. Dowcipy skierowane są prawie wyłącznie do dorosłej publiczności. Najbardziej denerwujący jest jednakże sam obraz. Wszystko zmienia się ekstremalnie szybko bombardując oczy olbrzymią ilością zupełnie niepotrzebnych rysunkowych wybuchów, eksplozji czy też dziwacznych postaci. Czy zauważyliście jak niezwykle brzydkie i tandetne są te animowane filmiki dla dzieci? To się nazywa masówka!
Nowoczesny rodzic nie ma czasu na kontrolowanie tego co dzieje się na ekranie programu przeznaczonego dla dzieci. Skoro jest dla dzieci tzn. że ktoś to już sprawdził.

Gdybym miał porównać zgubny wpływ TV i gier komputerowych i wybrać to gorsze zło to nie wiem czy jest to możliwe. TV całkowicie ogłupia dzieciaka. Młody człowiek nie musi nic robić tylko wlepiać gały w ekran. Zero interakcji.
Gry komputerowe wymagają interakcji z wirtualnym otoczeniem - nie jest to jednak zbytnie pocieszenie. Jeżeli damy dzieciakowi grać w Half-Life 2 lub Dooma 3 bez nadzoru to w jaki sposób będzie ewoluować jego psychika? Ja, osoba dorosła dostrzegam to zło, a niedoświadczone dziecko?

Oczywiście jest spory procent świadomych rodziców, którzy odpowiednio dbają o rozwój intelektualny dziecka, ale jest sporo takich, którzy świadomie popełniają błędy wychowawcze. Kiedyś widziałem coś takiego na własne oczy. Dzieciak w wieku kilku (może 5 lat) zacięcie grał w Unreal Tournament. Flaki eksterminowanych zupełnie na ślepo ludzików fruwały po ekranie. Kiedy zapytałem rodzica dlaczego dopuszcza do tego dostałem zdecydowaną ripostę: "Życie jest brutalne. Niech się uczy! Potem będzie mieć problemy w szkole i nie będzie wiedział jak sobie poradzić. Takie jest życie..." ::)

c.d.n.
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 08:33:57 pm wysłana przez Deckert »

Terminus

  • Gość
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #11 dnia: Października 11, 2005, 08:34:31 pm »
Jest takie hasło: ,,nie kupuj dziecku militarnych zabawek" ::)

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #12 dnia: Października 11, 2005, 08:47:23 pm »
i dalej...

W świecie gier komputerowych charakterystycznym określeniem był kiedyś izolacjonizm. Uważano, że kolejnym zgubnym czynnikiem rozrywki komputerowej jest zamykanie się graczy na świat. Ostatnio jednak triumfy odnosi rozgrywka sieciowa. Wielu ludzi uważa, że tryb multiplayer to wyłączna przyszłość rozrywki wirtualnej.
Czy zabicie wirtualnej postaci pod którą ukrywa się realna postać człowieka jest zgodna z obowiązującą etyką?

To wszystko jest jednak nieważne. Świat wirtualny bronił się przed wszelkimi tego typu demagogicznymi przepowiedniami czy wizjami rychłego końca. Ma się dobrze i rozwija się niezwykle dynamicznie.

To wszystko napisałem a propos pytań dzi. Myślę, że podałem trochę przykładów z życia.

CU
Deck

Deckard

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 1505
    • Zobacz profil
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #13 dnia: Października 11, 2005, 08:51:25 pm »
Cytuj
Jest takie hasło: ,,nie kupuj dziecku militarnych zabawek" ::)


Termi ten człowiek doskonale zna to hasło i często je powtarza. Faktycznie nie kupuje dzieciakowi żołnierzyków, śmigłowców czy tego tam jeszcze nie wymyślić. Uważa, że to źle wpływa na dzieciaka.
Za to serwuje mu dużo bardziej wymyślą zabawę na kompie.

CU
Deck

Aga-nieszka

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 68
  • .
    • Zobacz profil
Re: Homo eutyfronicus
« Odpowiedź #14 dnia: Października 11, 2005, 09:04:16 pm »
Mój komputer jest zawalony wszystkimi możliwymi grami logicznymi. Mój brat gra czasem w Generally (wyścigi  małych samochodzików) i w Mario. To wszystko, na co stać nasz komputer. Koledzy Łukasza grają w Tomb Raider, Doom i inne takie gry, a DowN  jest chroniony w najprostszy sposób: nie ma NA CZYM grać. Ja i tak wolę chińskie łamigłówki od tandetnych rozwalanek   ;) . Na razie jesteśmy bezpieczni...
Don Giovanni?!... Sei qui, mostro, fellon, nido d'inganni!
/WinSZAJSE Xp reinstall... już nie liczę który z kolei :-/ /