Uprzedzam, ze ten post jest mocno kontrowersyjny!
Bowiem dla mnie ten prawdziwy Stanislaw Lem odszedl z tego swiata dawno temu, mniej wiecej razem z tzw. Polska Ludowa.
lech.keller@gmail.com
Czytałem dwa dni temu w "Nowej Fantastyce" artykuł Marka Oramusa na temat Lema ("Trurl i Klapaucjusz nie żyją", NF 5/2006). Zauważyłem kilka ciekawych (chociaż wyrażonych w dużo bardziej taktowny sposób) paraleli z postem Kagana. Np. Oramus napisał:
" Tak więc bohaterowie Lema pomarli wraz z nim, i wielki rozdział w polskiej fantastyce został zamknięty. Lecz dziś widać, że do podobnego wniosku można było dojść już w 1988 roku, kiedy Lem oficjalnie ogłosił rozbrat z beletrystyką, sam siebie wysyłając na pisarską emeryturę."
Dalej:
Jego ostatnim dzielem wartym przeczytania bylo, nomen omen FIASKO (napisane w roku 1985, wydane w Polsce w roku 1987). Pozniej Lem byl juz tylko na rowni pochylej, i staczal sie w dol z szybkoscia jednostajnie przyspieszona. Nie chcial sluchac dobrych a zyczliwych mu rad, i psul az do swej fizycznej smierci w tym roku swa, niegdys tak doskonala marke.
Oramus: "Pisywał wprawdzie felietony, udzielał wywiadów, które składały się na całe książki, opracowywał prognozy i diagnozy, w jakim kierunku idzie moloch cywilizacji, ale dziedzina beletrystyki pozostawała dlań zamknięta na klucz, nieliczne zaś próby powrotu, zwłaszcza w krótkiej formie, okazywały się chybione.(...)
Co do mnie, zawsze miałem tę decyzję za przedwczesną, jeśli nie błędną.(...) Choć Lem robił z niego (pomyślunku - przyp. Skomoroch) użytek w swej publicystyce, istnieje przecież różnica pomiędzy dziełem artystycznym a spisywanym doraźnie, między śniadaniem a podwieczorkiem, sądami na róźne tematy. Innymi słowy miałem za złe memu ulubionoemu autorowi, że poszedł na literacką łatwiznę i w pewnym momencie - grubo za wcześnie - odesłał się na pozycję obserwatora."
Na szczescie malo kto czytal te wypociny, ktore Lem produkowal byl po napisaniu FIASKA, stad pamietany jest raczej jako autor SOLARIS, GLOSU PANA czy CYBERIADY niz takich poworkow jak "Pozytek ze smoka " czy zbiorow felietonow typu SEX WARS czy BOMBA MEGABITOWA, ktore z wrecz maniackim uporem pisal, a publikowano mu je liczac, zreszta nie bez racji, ze nazwisko Lema skloni czytelnikow do kupna tych substandardowych ksiazeczek...
Tu się, Kagan, mylisz. Dużo osób czytało Lema uważnie, bardzo uważnie. Można się spierać co do wartości felietonów Lema (ja się akurat zgadzam z Oramusem i, pośrednio, z Tobą), ale czytałem WSZYSTKO, co Lem sygnował, często kilkakrotnie. Jeżeli dla Ciebie to były wypociny, to nie mamy o czym dyskutować.
Wielka szkoda, bo gdyby Lem potrafil sie powstrzymac od wydawania "dziel", niegodnych jego wczesniejszej wspanialej reputacji, to bysmy Go pamietali inaczej, a tak to jednak niesmak zostal...
Oramus: "Pisząc swoje analizy i prognozy, wciąż jednak miałem wrażenie, że kibicuje głównym nurtom przemian, podczas gdy
de facto tkwił na orbicie parkingowej. Jego gwiazda blakła coraz bardziej, słaba recepcja jego dzieł, i w końcu przyszło pokolenie, które po naukę i rozrywkę udało się do innych autorów. A może gdyby nie te 17 lat na stłuczkę, zmierzch Lema w ogóle by nie nastąpił?"
Kilka słów ode mnie:
1. Kagan w fatalny sposób (Forma, Kagan, forma! Umieszczanie Chopina w domach publicznych jest niesmaczne.) poruszył bardzo ważny wątek. Uważam, że warto go kontynuować, ale w sposób nieco bardziej rozważny.
2. Macrofungel, trochę przesadzasz z tym
"de mortuis aut bene aut nihil". Primo: Lem by raczej nie miał nic przeciwko temu. Nie zachowywał się nigdy jak święta krowa. Nie lubił jak go krytykowano, ale nigdy nie uznawał, że powinno to być zabronione. Secundo: gdyby się literalnie stosować do tego, co napisałeś, to nie można by było krytykować żadnego nieżyjącego, a to już jawny absurd. (Mylisz się też co do tego, że
cokolwiek powiesz po łacinie, zabrzmi mądrze - jeżeli łacińskimi paremiami rzuca student pierwszego roku prawa przy rodzinnym obiedzie, to rodzina się cieszy, chociaż i tak nic nie rozumie. Jeżeli te same paremie są używane w rozmowie z osobami, które je rozumieją, to powinny zostać użyte mądrze
)
Osobiście uważam, że Lem popełnił olbrzymi błąd rezygnując z pisania beletrystyki. Dobrą kondycję intelektualną zachował do końca, pytanie raczej czy nadal miał inspirację do pisania rzeczy wielkich. Tego już wiedzieć nie będziemy. Z Oramusem nie zgadzam się co do jednego - Lem miał pełne prawo wybrać jak wybrał i nie mam o to do niego żalu. Żałuję za to, że recepcja Lema jest w tej chwili bardzo ograniczona, a Jego twórczość zaczyna być przez zbydlęcone nowe pokolenia traktowana jako za trudna, hermetyczna i
a priori niezrozumiała. Niestety, większe szanse na przetrwanie mają jego "lżejsze" książki. A może to jest właśnie klucz do twórczości Lema jako całości? Może w ten sposób kilka osób najpierw przeczyta wybór felietonów, a potem "Cyberiadę"? Sam już nie wiem.