Tak nie ad rem ale przy okazji marzy mi się porządne naukowe dzieło, w którym podejmie się próbę zdefiniowania szczęśliwości ludzkiej w funkcji ilości trupów na milion mieszkańców. Zawsze mnie bowiem zastanawiało, czy aby najmniej trupów paradoksalnie nie jest w systemie bardziej opresyjnym, w którym wszyscy są wzięci za mordę.
Jest inne naukowe dzielo, ktore znalazlo zwiazek pomiedzy zagrozeniem chorobami zakaznymi, a istnieniem rzadow autorytarnych, nastawionych na niechec wobec obcych I generalnie nastawionych "konserwatywnie". Ta korelacja byla olbrzymia, o ile pamietam 0.6, wiec niemozliwa do odrzucenia ad hoc. Czytalem o tym wczesniej I potem potwirdzilem to u tubylczych "fachowcow". Jedna z cech odrozniajacych lewice od prawicy (powiedzmy ze dla latwosci pozostaniemy przy tych terminach) jest stosunek do:
- Istnienia granic - ich zniesienia (nie tylko panstwowych, ale tez wszelkich innych)
- Otwartosci na obcych - ostroznosci/wrogosci wobec nich
- Nierozrozniania na swoich I obcych - silnego rozdzialu pomiedzy nimi
- Rozmazania regol I zasad - Istnienia I przestrzegania sztywnych regol I dyscypliny
- Otwartosci na nowosci - zachowania status quo
- Poblazliwego traktowania lamiacych reguly - surowego ich karania
Wszedzie tam gdzie wystapily epidemie, albo wystepuje wysokie zagrozenie nimi, jest wieksza szansa na wystapienie rzadu o charakterystyce "prawicowej" w obszarze kwesti wymienionych wyzej. Nie jest powiedziane oczywiscie, ze takie a nie inne rzady beda lepiej walczyly z epidemiami, ale taka zaleznosc wlasnie wystepuje. Wydaje sie (sadze ze to niemal pewne), ze ludzie popieraja takie a nie inne rzady w zaleznosci od sytuacji epidemiologicznej zupelnie nieswiadomie, albo raczej podswiadomie. Oczywiscie ma to sens. Ba, z punktu widzenia ewolucji/biologi zmiana nastawienia wobec obcych w zaleznosci od sytuacji ma fundamentalne znaczenie, chodzi o byc albo nie byc!
Ten sam mechanism co w warstwie biologicznej, dziala w warstwie kultury, idei I tozsamosci. System detekcji zagrozenia biologicznego dziala tez w tych warstwach informacyjnych; w warstwach ideologii/ideii. Tak jak czlowiek bedzie sie bronil I opieral przed obcymi, ktorzy nosza w sobie zabojcze patogeny biologiczne, tak samo kultura/cywilizacja/system wartosci bedzie sie bronil przed kultura, ktora jest rozna (im bardziej rozna tym mocniej), ktora zastana kulture moze zabic poprzez jej zmiane. Wydaje sie, ze ten mechanism jest wpisany mocno I gleboko w ludzka nature, wiec proby tworzenia systemow spolecznych ktore dzialaja wbrew niemu, nie moga sie powiesc.
Z drugiej strony totalne zamkniecie na obcych (w kazdym wymiarze ) tez nie jest zdrowe dla spoleczenstwa. Jak ze wszystkim na swiecie, potrzebna jest jakas rownowaga, zwlaszcza taka ktora uwzglednia zmienne okolicznosci. Dlatego tak wazna jest wolnosc slowa, dzieki ktorej lewacy I prawacy moga wymieniac opinie, negocjowac I jakos ksztaltowac kierunek w jakim spoleczenstwo podaza. Bez niej pozostaje jedynie przemoc, a tego bysmy nie chcieli.
Bardzo dobrze o tym pisales,
LivCo do rozmycia pomiedzy lewica i prawica to owszem, roznice sie zatarly zgodnie zreszta z teoria konwergencji. W koncu w demokracji nie ten bierze wladze to lepszy, tylko ten na kogo wiecej ludzi zaglosuje. Posluze sie cytatem z 2006:
"Gdzieś w latach 60-tych ubiegłego stulecia zaczęła robić furorę teoria konwergencji, której wielkim zwolennikiem i propagatorem był m.in. profesor Zbigniew Brzeziński. Teoria ta głosiła, że toczące właśnie nieubłaganą zimną wojnę antagonistyczne systemy, na skutek wprawdzie nieprzyjaznego, ale bliskiego kontaktu, coraz bardziej się do siebie upodabniają.
Komunizm odchodzi od pierwotnej surowości, zaczyna odkrywać uroki prywatnego posiadania i inne powaby życiowe, zaś kapitalizm, wskutek demokratycznego nacisku i ekspansji biurokratów, coraz bardziej się socjalizuje.
W latach 60-tych teoria konwergencji była jeszcze kwestionowana, szczególnie w krajach socjalistycznych i zwłaszcza w partyjnych kręgach. Jednak dzisiaj widać jak na dłoni, że profesor Zbigniew Brzeziński po prostu miał rację, że teoria konwergencji dokładnie się sprawdziła. Jaka partia w Polsce skupia najbogatszych polityków? A jakaż by, jeśli nie Sojusz Lewicy Demokratycznej?
A najbogatszych dlatego, że potrafią robić znakomite interesy, nie tylko w nieruchomościach, ale w ogóle. Oczywiście zdarzają się wyjątki w rodzaju pana Ireneusza Sekuły, dla którego kontakt ze światem wielkiego biznesu zakończył się tragicznie, ale jest to wyjątek potwierdzający regułę.
Jeśli więc teoria konwergencji sprawdziła się w przypadku dwóch supermocarstw oddzielonych od siebie aż trzema oceanami, a w tym jednym – Lodowatym, to tym bardziej musiała się sprawdzić w przypadku antagonistów, których nie rozdzielało w zasadzie nic, poza światopoglądem i wynikającym zeń systemem wartości."
Wydaje sie, ze obecnie ruchy polityczne w Europie I USA nabieraja bardziej wyrazistych roznic. Wahadlo zaczyna sie gibac w druga strone. Po nakreceniu sprezyny w lewo (od lat 60-tych), glownie pod wplywem naplywu emigracji muzulmansko-trzecioswiatowej (przynajmniej w wymiarze punktow wymienionych wyzej), I dyskryminacji pogladow konserwatywnych, ludzie sklaniaja sie ku bardziej wyraznie prawicowym ruchom. Lewica z kolei, widzac co sie dzieje zaczyna mocniej ciagnac w swoja strone, uciekajac sie coraz chetniej do przemocy.