Kto się nie drze wypierdalaj ten pisior
Cóż, moja Nieboszczka Matula, w ustach której słyszałem poza tym jakikolwiek wulgaryzm góra dwa-trzy razy w życiu, z lubością powtarzała zawodowy dowcip o tym, kto to jest dyplomata. A jest to mianowicie człowiek, który potrafi powiedzieć
"sp***!" tak, że poczujesz radość na myśl o czekającej podróży.
Zatem ta sama treść rozmaite może przybrać formy, i jeśli razi Cię krzyk (choć czy razi... nie wiem, skoro z takim zamiłowaniem - jako jedyny z tu obecnych zresztą - go przytaczasz), zawsze może zamiast niego pojawić się np. poniższy rebus:
2. osoba liczby mnogiej
Piotr po francusku
Tak po rosyjsku
Kłamstwo po angielskuhttps://oko.press/mowa-kobiecej-rewolucji-120-hasel-w-16-kategoriach/Od razu lepiej, prawda? I nawet drzeć się nie trzeba, wystarczy napis pokazać...
ps. Gdy przy takich grach słów jesteśmy, a i na kontakty międzynarodowe zeszło, przypomina mi się jak swego czasu gościła w Polsce delegacja brytyjskich biznesmenów, której szefował dumny oksfordczyk (w
stosownym krawacie), niewysoki, wystrojony w tweedy, z urody podobny do młodego Erica Idle'a, blondyn w złotych okularach, z nieodłączną fajką w zębach, podobno arystokrata. Szef pewnej instytucji kulturalnej postanowił sobie z owego
lordzika (imieniem Alex) zakpić, ale w efekcie zakpił raczej sam z siebie, bowiem na pożegnalnym bankiecie wspomniany Alex oznajmił, że chciałby pożegnać głównego przedstawiciela gospodarzy
polskimi słowami szacunku i przyjaźni, których nauczył go jego inny wielki polski przyjaciel (i tu padło nazwisko owego pana od kultury). Co rzekłszy machnął rodzimemu oficjelowi iście breżniewowskiego
niedźwiedzia z radosnym okrzykiem:
-
Tea huh you yeah bunny! (bo tak mu to wspomniany
kulturalny nauczyciel fonetycznie rozpisał).
Do dziś pamiętam jak patrzyliśmy po sobie zastanawiając się czy wypada się śmiać. Oraz okrzyk zastępcy tak
uhonorowanego (falset, dziwnie odległy od jego codziennego basu), który podbiegł do pewnej uroczej dziennikarki, nie pomnę, reprezentującej wówczas jeszcze WOT czy już TVN, ze słowami
"Gosia, ale to się wytnie, co?! To się wytnie, co?!". Miał szczęście, transmisja nie szła na żywo.