Autor Wątek: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]  (Przeczytany 200980 razy)

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #75 dnia: Listopada 06, 2010, 04:59:00 pm »
2/3
Oto najważniejsze ustalenia economics of happiness.[ B] 
1. Poziom szczęścia pojedynczych ludzi, owszem, zależy od poziomu dochodu, lecz istnieją także inne ważne czynniki, od których zależy szczęście. 
2. Obok dochodu (i wielkości konsumpcji) bardzo ważnym czynnikiem, od którego zależy szczęście, jest np. udane małżeństwo. Ogólnie, bardzo istotne są relacje z ludźmi (np. z rodziną, sąsiadami, współpracownikami), zdrowie, jakość środowiska, w którym żyjemy .
3. Bardzo ważne są względne różnice dochodów. Ich zwiększanie się skutkuje spadkiem poziomu szczęścia w społeczeństwie.
4. Bezrobocie bardzo silnie (o wiele silniej niż np. inflacja i ubytek dochodów) negatywnie wpływa na poziom szczęścia ludzi.
5. Ludzie popełniają błędy, oceniając swój poziom szczęścia w przyszłości. Zwykle nie doceniają własnej zdolności do przystosowania się do nowej sytuacji. W rezultacie przeceniają wpływ zwiększenia się obecnej konsumpcji na przyszły długookresowy poziom swojego szczęścia.
6. Przeciętnie mieszkańcy krajów bogatych są szczęśliwsi niż mieszkańcy krajów biednych, lecz powyżej pewnej granicy dochodu poziom szczęścia niemal przestaje reagować na wzrost dochodu. To się nazywa „paradoks Easterlina” (od nazwiska Richarda Easterlina, ekonomisty, który jeszcze w latach siedemdziesiątych XX w. jako pierwszy zajął się economics of happiness).[C] Jednak krytycy podważają ustalenia Easterlina, np. argumentując w oparciu o nowsze i dotyczące większej liczby krajów dane, że owszem od pewnego poziomu dochodu przyrosty dochodu skutkują coraz wolniejszymi przyrostami szczęścia, lecz że nie istnieje poziom dochodu, po którego przekroczeniu związek dochodu i szczęścia zanika.
« Ostatnia zmiana: Listopada 06, 2010, 05:06:19 pm wysłana przez .chmura »

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #76 dnia: Listopada 06, 2010, 05:02:42 pm »
3/3
PRZYPISY, :).
[A] Pomiarowi szczęścia towarzyszą trudności, dotyczące m. in. wiarygodności (ekonomiści ufają raczej wynikom obserwacji rzeczywistych zachowań, niż deklaracjom). Sceptycy wątpią: Czy można wierzyć ocenom dokonywanym przez ludzi, np. pod wpływem emocji (ang. emotion’s effect) lub zmiennych okoliczności (ang. framing effect)? Obrońcy odpowiadają: ewentualne zniekształcenia opinii wielu osób kompensują się, więc nie wpływają na przeciętny wynik pomiaru. W dodatku wskazania różnych mierników szczęścia są silnie skorelowane i pokrywają się z informacjami uzyskanymi od przyjaciół i członków rodziny osób ankietowanych, a także z danymi dotyczącymi tętna, ciśnienia krwi, aktywności przedniej części płata czołowego mózgu, depresji, braku apetytu, bezsenności, „prawdziwych” uśmiechów w sensie Duchenne (od nazwiska neurologa Gabriela Duchenne). Jest jeszcze (zdaniem wielu nierozwiązywalny) problem porównywalności wyników pomiaru (np. dotyczących różnych osób lub różnych okresów). Czy równa 1 różnica poziomu szczęścia zarejestrowana w przypadku jednej osoby na skali punktowej od 0 do 10 oznacza to samo co taka sama różnica dotycząca innej osoby? Czy w przypadku konkretnej osoby różnica poziomu szczęścia między 8 a 9, jest tak samo ważna jak różnica między 4 a 5? 

[ B] Wnioski ekonomistów zajmujących się economics of happiness są niekiedy zaskakujące. Na przykład, Ng przepowiada powstanie nieuzależniających narkotyków, a także technik elektrycznej stymulacji mózgu, zapewniających – inaczej niż np. jedzenie i seks  – doznania, które nie podlegają prawu malejących przychodów (zob. Yew-Kwang Ng,  Happiness Studies: Ways to Improve Comparability and Some Public Policy Implications, w: „The Economic Record”, vol. 84, nr 265, czerwiec 2008, s. 262-3).

[C] Zgodnie z popularnym wytłumaczeniem „paradoksu Easterlina” aspiracje rosną wraz z dochodami (“Co z tego, że wreszcie kupiłem sobie punto, skoro teraz pragnę toyoty!”) (ang. hedonic tread-mill theory). Kiedy podstawowe potrzeby zostaną już zaspokojone, szczęście zaczyna zależeć raczej od względnego niż od bezwzględnego poziomu dochodów (“Cieszy mnie moja nowa toyota, bo Nowaka nie stać na taką!”). Inne wyjaśnienie „paradoksu Easterlina” oferują zwolennicy teorii stabilnego poziomu szczęścia (ang. happiness set point theory), którzy uważają, że każdy ma swój typowy poziom szczęścia, do jakiego z czasem powraca, nawet po ważnych zdarzenich takich jak wygrana na loterii lub rozwód. (Wniosek jest taki, że politycy gospodarczy nie są w stanie znacząco wpłynąć na poziom szczęścia w gospodarce). Jeszcze inne objaśnienie „paradoksu Easterlina” odwołuje się do prawa malejących przychodów (ang. law of diminishing returns): krańcowy pożytek z danego przyrostu dochodu maleje wraz ze wzrostem dochodu; np. kolejne dodatkowe tysiące dolarow miesięcznego dochodu z przyczyn „technicznych” coraz słabiej zwiększają długość życia i zdolność do korzystania z kultury (zob. C. Graham, Economics of happiness, w: The New Palgrave Dictionary of Economics, red. S. N. Durlauf i L. E. Blume: Palgrave Macmillan, 2008).'
*
jeśli .chmura przesadziła z ilością tekstu i zaśmieciła Forum Mistrza, to .chmura przeprasza i obiecuje, że nie pozwoli sobie na drugi taki słowotok.
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2010, 12:35:33 am wysłana przez .chmura »

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #77 dnia: Listopada 06, 2010, 06:54:47 pm »
'Od prawie pół wieku na świecie rozwija się szybko tzw. economics of happiness, czyli ekonomia szczęścia. Praktykujący ją ekonomiści wykorzystują m. in. metody stosowane przez psychologów. Chodzi o porównawcze badania poziomu szczęścia w różnych czasach i w różnych krajach. Badania te polegają na ankietowaniu setek tysięcy obywateli, którzy oceniają poziom własnego dobrobytu. Na przykład ludzie, odpowiadają na następujące pytania: „Ogólnie rzecz biorąc, na ile jesteś zadowolona/zadowolony ze swojego życia?” (ang. „Generally speaking, how happy are you with your life”), wskazując odpowiedź w formie liczby punktów na pewnej skali (np. na skali czteropunktowej lub siedmiopunktowej). Te oceny są następnie sumowane i uśredniane.

chmuro, czytaliśmy oboje (obaj? oba?) "Kobyszczę", więc nie jestem pewien czy szczęście to jest takie dobre kryterium. I czy poziom endorfin może być obiektywnym miernikiem.

Przy czym rzeczony kij ma dwa końce: jeśli to szczęście się liczy, to może zamiast rozwiazywać problemy, zabrać się po prostu za grzebanie w biochemii mózgów obywateli? (Głównie "Kobyszczę", ale i "Kongres..." się kłaniają.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #78 dnia: Listopada 06, 2010, 07:21:39 pm »
No czyli najprościej zapewnić szczęście ludziom w sposób, w jaki to przedstawiono w Matrix :) . Z prawem do wszystkiego.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #79 dnia: Listopada 06, 2010, 07:50:43 pm »
Ja jednak bym wolał,żeby instytucje się zajęły czym innym.
I pozwoliły, by ludzie sami zapewniali sobie szczęście. Bo jak już one to zaczną, mimo intencji, jak zawsze szlachetnych, na pewno spier....
I wyjdzie odwrotnie a totalitarnie.
Mierzyć, niech se mierzą, ale po co?
Średnia Szwedów wyższa od średniej Finów.
 I co z tego wynika dla X Szweda (akurat zachorował), czy X Finki (zakochała się właśnie). Za miesiąc ich role się odwrócą.
pozdrawiam stoicko.
szczęście jest funkcją nieszczęścia, więc stałe i uśrednione być nie może.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

trx

  • Juror
  • Full Member
  • *****
  • Wiadomości: 246
  • wytwór ponowoczesny
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #80 dnia: Listopada 06, 2010, 11:04:03 pm »
Kwestia czy szkoła z jednym nauczycielem na 12 itd. To jest ważne, ale IMO to się jednak wynosi z domu, nie ze szkoły. Mi jest bardzo trudno odpowiedzieć na tak postawione pytanie (dlaczego miałaby, czy nie miałaby dać rady). Ja zanim zostałem tatusiem to się strasznie dużo naczytałem (w tym o dzieciach z tzw. dobrych domów) ale obecnie mając pociechy (prawie) dojrzałe stwierdzam, że wszelkie instytucje w kwestii wychowania dają naprawdę niewiele (plus żona nauczycielka jako dostarczyciel materiału). Wręcz powiem to wprost - dzieci z dobrych domów w zasadzie nie popełniają przestępstw, a z dobrych szkół jak najbardziej. To jest trochę taka kwestia jak być dobrze wychowanym a umieć się zachować. W drugim przypadku łatwo zrezygnować z dobrych manier zależnie od sytuacji tzn. jak się n,ie opłaca. Z racji względnej długowieczności tyle Ci mogę powiedzieć, że kiedy ja chodziłem do szkoły było nas co prawda koło 30 w klasie ale nauczyciel był kimś i miał status, dziś tak nie jest. To wynika z "wychowania" społeczeństwa a nie z liczby uczniów w klasie. Wtedy pewne zachowania nie mieściły się w granicach normalności a dziś elementem kultury jest to, że każda anomalia jest jak najbardziej trendy, bo każdy jest wolnym obywatelem. Nie mam tu na myśli cyklistów uchowaj Boże.

Zadaniem szkoły jest realizowanie programu nauczania z poszczególnych przedmiotów. Statutowe zadania, jak "wychowanie dobrego obywatela", "uczciwego człowieka", "kulturalnego", "wiernego Ojczyźnie"*, "nieustannie się kształcącego", to rzecz, w którą uwierzyć może dziś tylko idiota. Szkoła, niezależnie od swojej tradycji, jakkolwiek pojmowanej - jakości nauczania (której pomiar najczęściej sprowadza się dziś do porównywania wyników wielce wyrafinowanych testów), pracujących w danej placówce osobistości, nigdy nie będzie w stanie zrealizować tych zadań - bo jest szkołą właśnie. I nic tu nie da dwóch, trzech, czy choćby dziesięciu nauczycieli. Nie pomoże rosnące PKB. Na nic kolejne reformy. Niezdolność szkoły do realizacji postawionych przed nią zadań jest niejako nadana "z góry", tkwiąc w samej "strukturze" instytucji. Jest ona ułomna i nijak przystaje do rzeczywistości, będąc wynikiem czyjejś - jakże pięknej zresztą - naiwności.

Wychowanie jest procesem, którego - przynajmniej obecnie - nie można przeprowadzić w obrębie jakiejkolwiek instytucji. Można by zatem rozszerzyć zakres działalności "szkoły" tak, by obejmowała całość etapu życia mającego największy chyba wpływ na rozwój osobowości człowieka. Należałoby zlikwidować opozycję między szkołą, a tym, co poza nią. Era powszechnego dobrobytu z pewnością umożliwiłaby takie działanie. Być może istnieją jednak jednostkowe granice (odnośnie wykształcenia, "moralności" postępowania, itd.), których chęć przekroczenia powoduje niebotyczny wzrost kosztów. Moglibyśmy zatem zdefiniować dobrego obywatela, niejako zaniżając wymagania - tak, aby uwzględnić też tę część społeczności, której dostosowanie do naszych marzeń nastręcza pewnych finansowych trudności (nie mówimy przecież o jakimś nieskończenie odległym przedziale czasowym, ale o przyszłości bliższej nas).

Można by jednak dojść do innych wniosków. Być może ekonomiczniej byłoby w ogóle zrezygnować z "działań naprawczych" względem najgorzej dostosowanych jednostek i godzić się wówczas na jakieś przemysłowe neutralizowanie destruktywnych popędów? Człowiek niejako wykazał już pewną inwencję na tym polu...

***

Bardzo to wszystko napisane powyżej kojarzy mi się z "Nowym wspaniałym światem". I być może jest błędne. Naiwne. Być może powinniśmy wszyscy już dziś pozbawić się złudzeń odnośnie możliwości zupełnego zdeterminowania kształtu społeczeństw, w których przyszło nam żyć.





*Kwestią sporną jest natomiast, czy państwo - wraz ze swoją ideologią, ceremoniałem, z tym całym swoim bagażem historycznym - jest nam w ogóle potrzebne. Odrzucanie go wydaje mi się oczywiście absurdem - bo jakże to tak, machnąć ręką na tysiącletnie dzieje przodków? A jednak można.
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2010, 12:00:05 am wysłana przez trx »

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #81 dnia: Listopada 07, 2010, 12:12:47 am »
więc nie jestem pewien czy szczęście to jest takie dobre kryterium. I czy poziom endorfin może być obiektywnym miernikiem. Przy czym rzeczony kij ma dwa końce: jeśli to szczęście się liczy, to może zamiast rozwiazywać problemy, zabrać się po prostu za grzebanie w biochemii mózgów obywateli? (Głównie "Kobyszczę", ale i "Kongres..." się kłaniają.)
*
więc, wbrew liberalizmowi ("libertas" znaczy "wolność") ludzie są głupi i nie potrafią sami zdecydować, kiedy jest im dobrze? i potrzebują kogos (jakiegoś Q, jakąś .chmurę, a może cetariana lub olkępolkę?), kto im wszystko wytłumaczy i rozstrzygnie, co trzeba, za nich? (a od własnego przodomózgowia niech się trzymają z daleka!). czy na pewno to chciałeś, Q, powiedzieć?
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2010, 12:25:15 am wysłana przez .chmura »

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6889
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #82 dnia: Listopada 07, 2010, 12:20:54 am »

więc, wbrew liberalizmowi ("libertas" znaczy "wolność") ludzie są głupi i nie potrafią sami zdecydować, kiedy jest im dobrze? i potrzebują kogos (jakiegoś Q, jakąś .chmurę, a może cetariana lub olkępolkę), kto im wszystko wytłumaczy i rozstrzygnie, co trzeba, za nich? (a od własnego przodomózgowia nie się trzymają z daleka!). czy na pewno to chciałeś, Q, powiedzieć?
Ja sie nie nadje na bioregulator - zwlaszcza od poziomu szczescia ::)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #83 dnia: Listopada 07, 2010, 12:23:42 am »
I wyjdzie odwrotnie a totalitarnie.
Mierzyć, niech se mierzą, ale po co? Średnia Szwedów wyższa od średniej Finów. I co z tego wynika dla X Szweda (akurat zachorował), czy X Finki (zakochała się właśnie). Za miesiąc ich role się odwrócą.
*
a jednak bentham, mill i ich wyznawcy - od stuleci - i tak domagają się "jak najwięcej szczęścia dla możliwie największej liczby ludzi". i mieli/mają/i pewnie nadal będa miec miliony wpływowych zwolenników/wyznawców. nawet .chmura ze wstydem przyznaje, że chciałaby, żeby ludzie byli szczęśliwi. liv by nie chciał?

szczęście jest funkcją nieszczęścia, więc stałe i uśrednione być nie może.
*.chmura nie rozumie tego argumentu.
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2010, 12:33:54 am wysłana przez .chmura »

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #84 dnia: Listopada 07, 2010, 12:33:00 am »
czy na pewno to chciałeś, Q, powiedzieć?

Chciałem powiedzieć, chmuro, że zawsze może się znaleść taki, kto uzna w/w sposób zapewniania "szczęścia" za bardziej... ekonomiczny.

Lub kto uzna (dochodzimy tu poniekąd w okolice betryzacji), że lepiej np. przerobić ludzi w aniołów, co nie konsumpcja, a Poznanie im we łbach (bo się "StarTreka" naoglądał choćby). Albo uzna za optymalny styl kastowy z "Nowego, wspaniałego...".

Co zaś do szczęścia jako kryterium... W tej wizji poziom szczęścia jest maksymalny, prawda? Pytanie jednak czy o to (lub nawet okolice tego) nam chodzi?

Chciałem też dodać, że dość duży odsetek ludzkości zapił się, zażarł lub zaje*** na śmierć, albo zginął pędzac ukochanym samochodem z równie ukochaną nieprzepisową prędkością, by wątpić w zbiorową (z indywidualną róznie bywa) mądrość naszego kochanego gatunku.
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2010, 12:35:44 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #85 dnia: Listopada 07, 2010, 12:43:12 am »
Chciałem powiedzieć, chmuro, że zawsze może się znaleść taki, kto uzna w/w sposób zapewniania "szczęścia" za bardziej... ekonomiczny. Lub kto uzna (...), że lepiej np. przerobić ludzi w aniołów, co nie konsumpcja, a Poznanie im we łbach (...).
*
to oczywiste zagrożenia. jednak z ich istnienia nie wynika - przecież - nonsensowność dążenia do szczęścia i nonsensowność prób demokratycznego rozstrzygania, co szczęściem jest (czerpanie satysfakcji z piękna przyrody i czynienia innym dobrze?) , a co nie jest (intensywny onanizm?). po prostu, jako rasa, na razie nie znamy lepszych (niż demokracja) sposobów na załatwienie tej sprawy. alternatywą jest wetknięcie głów w piasek.
Chciałem też dodać, że dość duży odsetek ludzkości zapił się, zażarł lub zaje*** na śmierć, albo zginął pędzac ukochanym samochodem z równie ukochaną nieprzepisową prędkością, by wątpić w zbiorową (z indywidualną róznie bywa) mądrość naszego kochanego gatunku.
*
j.w.
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2010, 12:45:58 am wysłana przez .chmura »

Q

  • YaBB Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16036
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #86 dnia: Listopada 07, 2010, 01:19:48 am »
Ha, chmuro, przyznam, że na pojęcie "szczęścia" jestem wyjątkowo uczulony, i to z przyczyn dwojakich...
Po pierwsze: od wieków mówi się o szczęściu, a nadal jest to pojęcie nieostre i ciężko definiowalne.
Po drugie: odkad wiem, że źródłem owego są określone substancje chemiczne (endorfiny) trochę głupio mi wygłosić zdanie w stylu "celem życia ludzkiego jest podniesienie sobie poziomu pewnej substancji chemicznej w mózgu, aliści tylko sposobami uznanymi za godziwe".

Co zaś do demokracji: możemy owszem, pewne sposoby "dochodzenia do szczęścia" uznać za prawnie zakazane, inne zaś za bardziej godne od innych, ale bez grzebania w mózgach, nie zmusimy nikogo by był szczęśliwy z powodu tej przyrody i tego dobra wspólnego. (Bo powtórzy nam tylko: "jak mnie wzrusza, jak mnie nie wzrusza".)

Nie widzę też powodów by zakazywać wzmiankowanemu onaniście jego praktyk, póki nie wdepnę w owoc jego trudów.

ps. dlaczego pośrednie "grzebanie w mózgach" którym jest proces wychowawczy uznajemy za godziwe, a bezpośrednie już nie?

(Nie, ja nie udzielam odpowiedzi, ja tylko mnożę pytania.)
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2010, 01:27:33 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

maziek

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 13369
  • zamiast bajek ojciec mi Lema opowiadał...
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #87 dnia: Listopada 07, 2010, 09:36:41 am »
... jednak z ich istnienia nie wynika - przecież - ... nonsensowność prób demokratycznego rozstrzygania, co szczęściem jest
No tu to mocno bym się sprzeczał, że demokracja ma rozstrzygnąć, jak ja mam być szczęśliwy :) . Dla demokracji to może i nienonsensowne ale dla mnie to tak, jakby demokracja orzekła w kim mam się zakochać.
Człowiek całe życie próbuje nie wychodzić na większego idiotę niż nim faktycznie jest - i przeważnie to mu się nie udaje (moje, z życia).

.chmura

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • I Love YaBB 2!
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #88 dnia: Listopada 07, 2010, 01:07:09 pm »
mocno bym się sprzeczał, że demokracja ma rozstrzygnąć, jak ja mam być szczęśliwy :) . Dla demokracji to może i nienonsensowne ale dla mnie to tak, jakby demokracja orzekła w kim mam się zakochać.
*
wszak "demokracja" rozstrzyga już dzisiaj, jak maziek ( i .chmura także) mają byc szcześliwi. przecież tysiące wyłonionych demokratyczne naszych reprezentantów (radni, posłowie itp.) codziennie podejmują, w naszym imieniu, tysiące decyzji o tym, jak mają byc zaspokajane nasze potrzeby (np. jakis czas temu zdecydowali, że dobrze nam zrobią raczej stadiony do gry w futbol w kilku miastach, niż metro w krakowie i gdańsku itd.). "demokracja" rozstrzygnęła także, że - póki co - maziek i .chmura mogą się zakochiwac, w kim im się żywnie podoba (choc, na mocy decyzji "demokracji", musimy się liczyc np. z tym, że zakochanie się w osobniku tej samej płci skutkuje np. niemożnością adoptowania dzieci itp.). i my przecież akceptujemy taką "demokrację", a przynajmniej nie widzimy sensownej alternatywy. no bo kto/co, jeśli nie my, the people, ma podejmować takie decyzje? mechanizm losowania zwycięskich projektów ustaw? Kagan? Najwyższy Kapłan?
*
owszem, działaniu "demokracji" towarzyszy np. zagrożenie ograniczeniem wolności jednostki (np. nasi reprezentanci mogą zacząc nas inwigilować, rzekomo dla naszego dobra, a w rzeczywistości w imię utrwalenia swojej władzy). chodzi też o zagrożenie nadużywaniem przez jednostki różnych swobód i brakiem zgody na ich ograniczenie (np. zaćpamy się heroinowo na śmierć). jednak, myśli sobie .chmura, chyba nie ma innych dróg radzenia sobie z takimi zagrożeniami, jak właśnie pratykowanie demokracji (tak się wyśpimy, jak sobie pościelimy...). no bo kto niby, jeśli nie my sami, lud, the people, ma - w ostatecznym rachunku - rozstrzygnąć, aktywnie lub biernie (np. przez niezdolność do zorganizowanego działania, przez milcząca zgodę i zaniechanie sprzeciwu), jak wiele swobody działania dać naszym, wyłonionym w demokratycznych wyborach, reprezentantom, i jak daleko posunąć się na drodze ograniczania swobód jednostek (rozstrzygamy o takich sprawach np. decydując, czy i w jakich okolicznościach nasi drodzy reprezentanci mają dysponować możliwością kontrolowania internetu i komórkowych telefonów lub użycia broni palnej przeciwko obywatelom...).
« Ostatnia zmiana: Listopada 12, 2010, 02:47:49 pm wysłana przez .chmura »

Czas

  • Junior Member
  • ***
  • Wiadomości: 70
    • Zobacz profil
Re: Akademia Lemologiczna [Powrót z gwiazd]
« Odpowiedź #89 dnia: Stycznia 24, 2011, 10:10:32 pm »
Oczywiście, że są inne drogi. Demokracja to jedno, a demokracja to drugie. Najlepszym przykładem jest tutaj Rzeczpospolita Szlachecka, która - mimo wielu wad - przez niektórych politologów (nie tylko polskich; żeby nie było) uważana jest za najlepszy system rządów w historii, który po prostu nie mógł być skutecznie zrealizowany w tamtym czasie.

Jedno zdanie: silne samorządy. Samorządy przejmują większość obowiązków i uprawnień państwa. Hierarchicznie, nawet do poziomów dzielnic, czy zespołów bloków (np. w kwestii tego, czy pod blokiem ma powstać piaskownica, czy parking). Z większością współcześnie państwowych uprawnień (łącznie np. ze służbami porządkowymi) już na poziomie, dajmy na to, powiatu. Federalne służby i prawa ograniczone są do niezbędnego minimum i dotyczą jedynie kwestii państwowych.

Jedynie tego typu system można nazwać demokracją. My nie żyjemy w demokracji. Żyjemy w ściemie.

Ale co tu dużo mówić. Przecież Polacy - nie tylko zresztą my - nie potrafimy dbać o demokrację nawet przy współczesnych rozwiązaniach. Ostatnio mieliśmy tego doskonały przykład. Kiedy oczywistością jest, że "przyzwoleniem" na konsumpcję tytoniu w danym lokalu powinien rządzić wolny rynek*, to banda antynikotynowych pajaców będzie optowała za odgórną regulacją. No bo czemu nie? Przecież to znacznie łatwiejsze, niż chodzenie do istniejących lokali dla niepalących, założenie i promocja własnego takiego lokalu itd. Łatwiej jest pozbawiać, niż tworzyć.

* Gdyby konsument nie był zakłamany w ten sposób, że chciałby żeby a, ale z jakieś innego powodu wybiera b tj. nie był pajacem, który więcej gada, niż robi, wolny rynek matematycznie regulowałby te kwestie.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 24, 2011, 10:35:35 pm wysłana przez Czas »