Troszkę przesadzają. Fakty te są ogólnie znane dla zainteresowanych od dawna. Mocne podejrzenia są od roku 1962 i misji Wostok 3 - Wostok 4, kiedy szwedzka stacja nasłuchowa wyłapała fragment przekazu Nikołajewa z Wostoka 3, raportującego ciśnienie w układzie katapulty (heloł - katapulta?!). W PRL-u chodziło to na zasadzie wiedzy tajemnej i na poły legendy, bo oczywiście u nas w obiegu oficjalnym nikt nie roztrząsał tego faktu, więc nie wiadomo było czy wierzyć, czy nie, wrażej propagandzie. Zwłaszcza ten fakt był powszechnie znany, że Gagarin katapultował się, więc nie był pierwszym człowiekiem, który poleciał w kosmos i lądował na Ziemi w tym samym pojeździe. Rosjanie to po kilku latach sami przyznali, kiedy upewnili się, że nie będzie to miało już żadnego wpływu na efekt "pierwszego człowieka w kosmosie". Tak że jak ja dorosłem do lat nastu i zacząłem się tym interesować, to wiadomo było, że Gagarin się katapultirował.
Pierwszym człowiekiem w kosmosie, zgodnie z tą złamaną przez Rosjan regułą FAI, był Alan Shepard niecały miesiąc później, który wodował w kapsule. Nawet, jeśli krzywić się na loty Sheparda i kolejny Grissoma 2 miesiące później (ponieważ były lotami suborbitalnymi - aczkolwiek FAI nie wymagało do zaliczenia rekordu lotu orbitalnego), to trzeci lot statku Mercury z Glennem (10 miesięcy po Gagarinie) był lotem orbitalnym z lądowaniem w kapsule. Do tego czasu i potem wszystkie misje rosyjskie kończyły się katapultowaniem aż do misji Woschod 1 w 1964. Która to misja a w szczególności statek jako taki, co by nie mówić, ponownie pognębiła srodze Amerykę, ponieważ była to pierwsza misja wieloosobowa (trzyosobowa konkretnie - Amerykanie dopiero niecałe pół roku później wystrzelili pierwszą dwuosobową misję Gemini z Grissomem i Youngiem), pierwsza misja bez skafandrów ciśnieniowych, pierwsza misja przyziemiająca na lądzie. I jeszcze kilka innych "pierwszych" tam było.