Hm...a ja zaluje ze watek zamarl...dla mnie czytanie ksiazek i ogladanie filmow zupelnie sie nie wyklucza...a nawet uzupelnia.
Tak sobie mysle (po przeczytaniu watku) ze myla sie tutaj dwa procesy: ekranizacji i adaptacji ksiazki na potrzeby filmu (wiem ze sa stosowane wymiennie ale mysle ze subtelnie sie roznia i nieco upraszczaja problem pojawiania sie ksiazek na ekranie;)).
Otoz
ekranizacja (rozumiana jako proba wiernego przeniesienia ksiazki na ekran) rzeczywiscie jest czyms wtornym i z punktu widzenia czytelnika wrecz niepotrzebnym (zgadzam sie z ANIEL-a ze dotyczy to zwlaszcza ksiazek ktore czytalam i lubie).Dla mnie przykladem sztandarowym jest tutaj film
Portret Damy Jane Campion...film na podstawie ksiazki Henry'ego Jamesa o tym samym tytule.Jakkolwiek lubie filmy Campion (np
Aniol przy moim stole,
Fortepian,
Sweetie) to ten uwazam za porazke.Zupelnie zatracila warstwe psychologiczna swietnie odmalowana w ksiazce.Poza tym gdybym nie czytala ksiazki to z trudnoscia odnalazlabym sie w szeregu postaci przewijajacych sie przed oczyma;)
Natomiast adaptacja jest procesem ktory winien byc wolny od porownan z ksiazkowym pierwowzorem.Tutaj rezyser/scenarzysta ma prawo do wlasnych wizji...moze stworzyc film na podstawie pomyslu, rozdzialu, jednego watku z ksiazki.Przykladem jest po wielokroc przywolywany na forum (i w tym watku i w innych)
Stalker Tarkowskiego.
Pozwole sie nie zgodzic z dwoma punktami o ktorych wspominaliscie w swoich postach:
1.malo jest filmow bardzo dobrych (subiektywne ale mozna dojsc do porozumienia;)): ja uwazam ze malo jest tych filmow bo po prostu nie trafiaja do kinowej polskiej dystrybucji.Po prostu wielu zwyciezcow niezaleznych (czyt. nie Globy, nie Oscary itp) festiwali nigdy nie trafia do kin!Mozna o nich tylko ...poczytac;)
2.hm...drazliwy temat wyobrazni;) nie zgadzam sie ze w kinie wyobraznia nam sie nie przydaje bo ograniczamy sie do przetworzenia bodzcow wzrokowych...ze nie mamy wplywu na ksztaltowanie ostatecznej wizji filmu (alez ilu widzow tyle pkt widzenia, skad dyskusje o filmach?)...przetwarzamy zobaczone przez nasze doswiadczenia,wrazenia,oczekiwania itp...zreszta film to
ruchome obrazki (w temacie milosci do kina prosty acz nie prostacki film
Cinema Paradiso G.Tornatore)
.
Nie mam zamiaru nikogo namawiac na ogladanie filmow...bo rozumiem ze mozna po prostu nie chciec i juz (ja mialabym opory przed opera/operetka nie lubie i juz:))...musialam to jednak napisac bo juz sie dusilam w tym watku o filmach SF (od
Avatara zobaczylam chyba z 10-15 filmow...nie twierdze ze arcy czy nawet dziel) ktore zreszta bardzo lubie (nawet te klasy B moga miec swoj urok- Tarantino zrobil z tego nawet sposob na krecenie filmow) ale kino na nich ani sie nie zaczyna ani nie konczy
Puff...bede wdzieczna jesli ktos poleci tutaj czasem jakis film (stary,nowy - obojetnie)...bo podobnie jak z ksiazkami...na jakiejs podstawie trzeba je wybierac;)