Właśnie powtórzyłam Bladego i nabrałam chęci na tego nowego.
A propos apetytu na nowości (z założenia nie dorównujące staremu). Sięgnąłem sobie po pilotowy odcinek tego
lewego "Star Treka", co się "The Orville" zwie (wspominałem o nim, m.in. powyżej
). W zasadzie nie jest to takie złe, ani tak parodystyczne, jak się mogło zdawać, a i humor znacznie mniej wulgarny niż się zapowiadało (są niesmaczne elementy, ale promile czasu ekranowego pochłaniają) Jako fan obejrzałem z przyjemnością, bo klasyczna startrekowa estetyka (jasna przyszłość itp.) wylewa się tam z każdego kadru, ale nie-fanom polecać trudno, bo jest to taka pół-komediowa banalna historyjka rozpadu (z opcją ponownego sklecenia) pewnego małżeństwa, ze służbą na statku kosmicznym i walką z Łopcymi
o przyspieszające czas urządzenie w tle, na poziomie co bardziej średnich (acz nie - najgorszych) odcinków
* tych "Voyagera" i "Enterprise'a", co je tenże sam p. Braga (uchodzący swego czasu za grabarza "ST", zanim Abrams tę rolę przejął) kręcił; wzbogacona przy tym o
smaczki i nawiązania czytelne tylko dla fanatyków. Nic wybitnego ani na standardy SF, ani samego "Treka", przyjemna rozrywka do obejrzenia-i-zapomnienia (kontynuująca przy tym - obecny w epigońskim "ST"
trynd zastępowania koturnowych Picardów coraz bardziej współczesnymi mentalnie, i coraz mniej kompetentnymi, za to coraz bardziej komiksowymi, bohaterami).
* Choćby tych, z których n/w fragmenty pochodzą:
https://www.youtube.com/watch?v=Zj1vNJTUfTIhttps://www.youtube.com/watch?v=j4m6RqDkeI4