Autor Wątek: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]  (Przeczytany 289760 razy)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #270 dnia: Czerwca 19, 2017, 01:23:18 am »
Edyta: Teraz "tylko" żeby to hasło dotarło:)
Dotarło, dziękuję.

C.
Nie ma za co - chociaż co się nadenerwowałam to moje;)
Droga Ol, odpowiadam na Twój pierwszy wpis po powrocie z Puszczy.
St, dziękuje bardzo, ale nie pomagasz.
Forum to nie tablica z ogłoszeniami parafialnymi, gdzie każdy daje zapowiedzi - typu : "wkrótce będzie się działo", "jutro idę do sklepu".
Wiesz, że to irytuje innych forumowiczów i dalej to robisz - po co? Po to żeby Q miał zajęcie?
Jak ma się dziać, to napisz tego właściwego posta i może się zadzieje - może nie.

Nie wyobrażam sobie - być może tylko ja (nie wiem) forum z codziennymi przenosinami, cięciami i kłótniami co kto i gdzie może pisać.
Oraz z roztrząsaniem od kiedy zaczyna się offtop (prawie jak z łysiną).
Cieniutka granica  - dygresyjność nikomu tutaj nie jest obca.
Może rzecz w proporcjach. Nie wiem.
Ale myślę, że tego typu wpisy (sorry Q - jak to napisałeś kilka postów temu: nic osobistego? - z mojej strony też: nic osobistego):
@Cetarian
Ok, zgodnie z Twoją sugestią przenoszę bez komentowania (i - póki co - scalania) beztreściwe, moim zdaniem wyczerpujące znamiona głupio-złośliwego trollowania, offtopy S.R. do wiadomego wątku. Przypuszczam, że skrzat i Admin będą mieć ciekawą lekturę przed poniedziałkową naradą w sprawie.
...również nie prowadzą do zakończenia sporu. Może nawet wręcz przeciwnie.
Skrzat, Admin...mają raczej na głowie sporo spraw związanych z  Lemem - mają debatować w temacie użytkownika forum?
To chyba nasza porażka:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Cetarian

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 223
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #271 dnia: Czerwca 19, 2017, 01:29:07 am »
@Cetarian

Ok, zgodnie z Twoją sugestią przenoszę bez komentowania (i - póki co - scalania) beztreściwe, moim zdaniem wyczerpujące znamiona głupio-złośliwego trollowania, offtopy S.R. do wiadomego wątku. Przypuszczam, że skrzat i Admin będą mieć ciekawą lekturę przed poniedziałkową naradą w sprawie.

Te "kąśliwe" pytania o Offtopy w wątku o Summie to rzeczywiście, nawet jak na S.R., nowa anty-jakość.

Jeśli dobrze rozumiem, S.R. zna Tomasza Lema i złożył do niego skargę? Na wszystkich, czy tylko na Ciebie? Może i na Zemka za (mniemaną) bezczynność? 

Czy planowany jest oficjalny komunikat z narady?

Nie wiem, czy nie nazbyt pochopnie dałem się wskrzesić ...

No, ale nawet jeśli S.R. zostanie adminem, to nie będzie w stanie nałożyć na mnie kontyngentu obowiązkowych odpowiedzi na jego pytania.

... nic dziwnego, że Monty Pytoni poszli na emeryturę.

*
@Olkapolka
"Skrzat, Admin...mają raczej na głowie sporo spraw związanych z  Lemem - mają debatować w temacie użytkownika forum?
To chyba nasza porażka:)"

"Nasza" czyli ...?


C.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2017, 01:34:22 am wysłana przez Cetarian »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #272 dnia: Czerwca 19, 2017, 01:43:21 am »
@olkapolka

Owszem, granica cienka. Właśnie o proporcje chodzi, wyczucie, różne takie rzeczy... Tak się składa, że wszyscy jakoś to potrafimy wyczuć, radzimy sobie, poza - jak zauważył Cetarian - jedną osobą, wiadomo kim.

Moja cytowana wypowiedź? Może i jest niepotrzebnie buńczuczna (choć przecież tylko rzeczy po imieniu nazywa), ale to trochę krzyk rozpaczy, że nie dociera. Że nie umiem/nie umiemy tego po ludzku załatwić, bez awantur, wygłupów... Że nie da się przetłumaczyć, cofnąć o pół kroku, i wrócić do normalnego gadania. Przecież sama widzisz, że S.R. - jak to ujął liv - leci sobie z nami w kulki (chyba zwł. ze mną, bo sobie wmówił, że jestem mu wrogiem), że od wiadomej napaści na maźka nie widać po jego stronie refleksji, tylko coraz więcej złośliwości, agresji, rozpychania się, błaznowania... Nie wiem dlaczego...

Przecież mógłby się z nami podzielić swoimi niewątpliwie arcycennymi wspomnieniami o Lemie, wnieść do "Akademii..." coś poza wygłupiastymi pytaniami, nawet - jak napisałaś - zamieścić w tej swojej "Erystyce..." od razu to co planował. Myślisz, że wtedy bym takimi tekstami rzucał? Albo czymkolwiek z wątku do wątku szastał?

@Cetarian

Jeśli dobrze rozumiem, S.R. zna Tomasza Lema i złożył do niego skargę? Na wszystkich, czy tylko na Ciebie? Może i na Zemka za (mniemaną) bezczynność?

Niepotrzebnie eskalujesz napięcie wpadając w czarne obawy. To ja powiadomiłem skrzata o sprawie, gdy trwał atak S.R. na qertuo (obawiałem się, po prostu, że kolejną Użytkowniczkę z Forum wypłoszy tą awanturą, a nie chcę by ktokolwiek odszedł z naszej niewielkiej grupy, zwł. w tak przykrej atmosferze). Prosząc nie o bany zresztą, a o interwencję (jakąś męską rozmowę, przemówienie do rozumu, coś w ten deseń). skrzat stwierdził, że naradzą się z T.L. i coś zdecydują. Trzymam za słowo i wierzę w rozum Naczalstwa ;).
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2017, 02:16:11 am wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Cetarian

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 223
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #273 dnia: Czerwca 19, 2017, 10:56:47 am »

@Cetarian

Jeśli dobrze rozumiem, S.R. zna Tomasza Lema i złożył do niego skargę? Na wszystkich, czy tylko na Ciebie? Może i na Zemka za (mniemaną) bezczynność?

Niepotrzebnie eskalujesz napięcie wpadając w czarne obawy. To ja powiadomiłem skrzata o sprawie, gdy trwał atak S.R. na qertuo (obawiałem się, po prostu, że kolejną Użytkowniczkę z Forum wypłoszy tą awanturą, a nie chcę by ktokolwiek odszedł z naszej niewielkiej grupy, zwł. w tak przykrej atmosferze). Prosząc nie o bany zresztą, a o interwencję (jakąś męską rozmowę, przemówienie do rozumu, coś w ten deseń). skrzat stwierdził, że naradzą się z T.L. i coś zdecydują. Trzymam za słowo i wierzę w rozum Naczalstwa ;).


No to wycofuję podejrzenie/przypuszczenie.
Ale ono wzięło się stąd, że kilka miesięcy temu ktoś (i to chyba Maziek, nie Ty) usunął jeden post S.R. a wtedy S.R. wykonał tajemniczy telefon i "otrzymał zapewnienie, że taka sytuacja się nie powtórzy". Nigdy nie wyjaśniono, do kogo dzwonił, więc wydawało mi się, że może zadzwonił do samego właściciela, nie do Skrzata/Zemka.
A temperatura emocjonalna wtedy była znacznie niższa ...

C.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2017, 10:58:34 am wysłana przez Cetarian »

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #274 dnia: Czerwca 19, 2017, 11:49:46 am »
a wtedy S.R. wykonał tajemniczy telefon i "otrzymał zapewnienie, że taka sytuacja się nie powtórzy". Nigdy nie wyjaśniono, do kogo dzwonił, więc wydawało mi się, że może zadzwonił do samego właściciela, nie do Skrzata/Zemka.

Z tym "zapewnieniem", to też zabawnie było, bo - po tak szumnej deklaracji - spodziewałem się strasznej burzy, a poinformowany zostałem tylko tonem sympatyczno-koleżeńskim (i to po dniach paru, gdy sam zwróciłem się o wyjaśnienie! nie był to ukaz odgórny),  by nie usuwać, bo to opór  części Forumowiczów, jak się zdaje, budzi (przenosić - natomiast - mogę jak najbardziej). I że tak mało nas, że każdy użytkownik jest cenny (z czym się zgadzając rachunek odejść przedstawiłem). Oraz bym jasno wyłuszczył na Forum w czym widzę problem (co i uczyniłem).
Więc mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z pewną mityzacją. Albo z filtrem swoistej percepcji.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2017, 12:33:14 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #275 dnia: Czerwca 19, 2017, 12:38:23 pm »
@Olkapolka
"Skrzat, Admin...mają raczej na głowie sporo spraw związanych z  Lemem - mają debatować w temacie użytkownika forum?
To chyba nasza porażka:)"
"Nasza" czyli ...?
C
Czyli wszystkich mieszkańców forumowego domu.
Dla mnie to jest kategoria: porażka - kiedy dorośli, inteligentni ludzie nie potrafią się porozumieć. Sami ze sobą.

Szczerze powiedziawszy dziwię się, że skrzat w ogóle odpowiedział - to tak jakby wzywać na pomoc architekta, który zaprojektowal dom, bo sąsiadka spod piątki ciągle pożycza pieniądze od wszystkich i nie oddaje, a Zosia spod siódemki poskarżyła, że Jadzia uśmiechała się do jej męża itd...

Mam nadzieję, że damy radę sami - że St się opamięta, Q przestanie wartościować dosłownie każdy jego post i zamiast czytać od rana o dezorganizacji - przeczytam w końcu co napisaliście o Summie:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #276 dnia: Czerwca 19, 2017, 01:17:05 pm »
Szczerze powiedziawszy dziwię się, że skrzat w ogóle odpowiedział - to tak jakby wzywać na pomoc architekta, który zaprojektowal dom, bo sąsiadka spod piątki ciągle pożycza pieniądze od wszystkich i nie oddaje, a Zosia spod siódemki poskarżyła, że Jadzia uśmiechała się do jej męża itd...

Ja tam się jednak cieszę. Choćby dlatego, że lat temu z dziesięć wystarczyło parę słów od skrzata by zreformować niejakiego... Q. Może i tym razem to zadziała?

Mam nadzieję, że damy radę sami - że St się opamięta, Q przestanie wartościować dosłownie każdy jego post

Jeśli St. się opamięta (przyjmie w końcu do wiadomości, że nie jest tu sam, a co za tym idzie: co dziś źle robi i czym latami irytował w przeszłości, i na jakąś praktykę to przełoży, by już ludzi nie płoszyć) to jest chyba oczywiste, że z mojej strony żadne przykrości mu nie grożą. Będę go wtedy chętnie znowu traktował jak forumowego kolegę, albo jego wypowiedzi pomijał milczeniem (odnosząc się tylko merytorycznie do ich treści, na ile to będzie z toku dyskusji wynikać), jeśli się zaweźmie, że tak woli (choć to ostatnie prywatnie uznam za dziecinne nieco).

przeczytam w końcu co napisaliście o Summie:)

Czytaj już ;). B. fajnie się rozwija - na półtora rozdziału już trzy strony....
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2017, 01:27:28 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Cetarian

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 223
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #277 dnia: Czerwca 19, 2017, 05:44:40 pm »
@Olkapolka
"Skrzat, Admin...mają raczej na głowie sporo spraw związanych z  Lemem - mają debatować w temacie użytkownika forum?
To chyba nasza porażka:)"
"Nasza" czyli ...?
C
Czyli wszystkich mieszkańców forumowego domu.
Dla mnie to jest kategoria: porażka - kiedy dorośli, inteligentni ludzie nie potrafią się porozumieć. Sami ze sobą.

Szczerze powiedziawszy dziwię się, że skrzat w ogóle odpowiedział - to tak jakby wzywać na pomoc architekta, który zaprojektowal dom, bo sąsiadka spod piątki ciągle pożycza pieniądze od wszystkich i nie oddaje, a Zosia spod siódemki poskarżyła, że Jadzia uśmiechała się do jej męża itd...

Mam nadzieję, że damy radę sami - że St się opamięta, Q przestanie wartościować dosłownie każdy jego post i zamiast czytać od rana o dezorganizacji - przeczytam w końcu co napisaliście o Summie:)

*
Ja na pewno nie jestem człowiekiem doskonałym w przekroju wszystkich moich życiowych działań i relacji, ale w kwestii S.R. nie mam sobie nic do zarzucenia. 

Uważam, że rozmywasz problem, opowiadając bajeczkę o domu.
Kto chce, niech pożycza pieniądze sąsiadce spod piątki, nawet jeśli szansa zwrotu jest nieduża albo żadna (to jest prywatna sprawa każdego pożyczającego),
ale tu mamy pana Staszka, który gra na perkusji i to po dwudziestej drugiej, a na liczne prośby, żeby przestał, odpowiada, że akurat o tej porze dopada go natchnienie. Po iluś tam (a było ich wiele) sąsiedzkich prośbach, nadchodzi pora na wezwanie Straży Miejskiej lub Policji (a nie żadnego Architekta).
Tutaj szefem Straży jest Skrzat/Zemek.

To pan Staszek gra na perkusji po nocach, a nie „wszyscy po trochu, w proporcjach nieznanych”.

„Masz nadzieję, że St się opamięta” ale na czym ją opierasz?
Na razie nic na to nie wskazuje.
Przeciwnie, w wątku o Summie powiesił dwa posty, nawet jak na niego wyjątkowo absurdalne:
 
„ A co te OFTOPY mają wspólnego z Summą?”
       
„Ale co te OFTOPY maja wspólnego z Summą?”

Pytam Cię, widzisz tam gdzieś off-topy? (to było zanim Maziek zapytał o scenę z Kataru)?
(Moje pytanie nie jest retoryczne)

Ale nawet gdyby się czasem pojawiały, to co z tego? Jeśli będą ciekawe?

Ja miałem ostrożną nadzieję, że po likwidacji karmy S.R. nieco przystopuje, ale chyba stało się odwrotnie, odebrano mu jego ulubioną grzechotkę, więc on teraz „pokaże” na Forum … jak wielki ma deficyt inteligencji emocjonalnej (staram się  być dyplomatyczny).

Jeśli S.R., po tym jak śmiecił tutaj przez lata, mianuje się teraz jakimś samozwańczym stróżem jakości debaty, to ja jestem za tym, żeby go wyprosić co najmniej z wątku o Summie.

Dwa ostrzeżenia już dostał (w.w. przeniesione posty).

Niestety, trzymając się Twojej metafory, pani Ola spod dziewiątki okazuje ogromną wyrozumiałość p. Staszkowi perkusiście, tyle, że nie swoim kosztem - bo ona wyjmuje swój aparacik słuchowy i zasypia smacznie.

C.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2017, 05:51:54 pm wysłana przez Cetarian »

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #278 dnia: Czerwca 19, 2017, 05:46:24 pm »
https://forum.lem.pl/index.php?topic=188.msg69471#msg69471

@ Olkapolka

Czy do Twoich powyższych uwag pod moim adresem mogę odnieść się w założonym przez siebie wątku "Erystyka porozumiewawcza" z Twoją gwarancją, że nikt tej mojej wypowiedzi z tego wątku nie usunie?

Staszek
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #279 dnia: Czerwca 19, 2017, 06:33:32 pm »
ale tu mamy pana Staszka, który gra na perkusji i to po dwudziestej drugiej, a na liczne prośby, żeby przestał, odpowiada, że akurat o tej porze dopada go natchnienie. Po iluś tam (a było ich wiele) sąsiedzkich prośbach, nadchodzi pora na wezwanie Straży Miejskiej lub Policji (a nie żadnego Architekta).
Tutaj szefem Straży jest Skrzat/Zemek.

To pan Staszek gra na perkusji po nocach, a nie „wszyscy po trochu, w proporcjach nieznanych”.

maźkowi przypomniał się Iżinek:
http://joemonster.org/phorum/read.php?f=30&t=46544
(Nawet ja, podobno ten zły ;), tak brutalnych skojarzeń jeszcze? nie miałem  8).)

Mnie znów ta sytuacja przypomina inny dowcip (znałem w bardziej rozszerzonej. ładniejszej, wersji, ale niech ta pasta z Internetu wystarczy):

"Młody McIntosh wybrał się w podróż do Francji. Po powrocie ojciec wypytuje go o wrażenia.
- Ach, wspaniale - opowiada młody Szkot - piękny kraj! Tylko ludzie jacyś dziwni. Wyobraź sobie, że pewnego razu, o drugiej w nocy do mojego hotelowego pokoju wpada facet w piżamie, coś wrzeszczy, wymachuje rękami, tupie. Złapał wazon stojący na stole, rzucił nim o podłogę, wreszcie wybiegł trzaskając drzwiami.
- A ty co na to? - pyta zdziwiony ojciec.
- Nic, ojcze, dalej sobie grałem na kobzie!"


Skala nie mającej sobie nic do zarzucenia niewinności zbliżona. Twoje skojarzenie z perkusją idzie, widzę, w podobnym kierunku.

Czy do Twoich powyższych uwag pod moim adresem mogę odnieść się w założonym przez siebie wątku "Erystyka porozumiewawcza" z Twoją gwarancją, że nikt tej mojej wypowiedzi z tego wątku nie usunie?

Po co to dziwaczenie, czy nie może być tutaj, po prostu? Tam przecież miało być o sztuce dialogu jako takiej.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2017, 07:17:03 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #280 dnia: Czerwca 19, 2017, 07:18:59 pm »
Uważam, że rozmywasz problem, opowiadając bajeczkę o domu.
Uważam, że eskalujesz problem, wyciągajac sprawę przeniesionych już postów.
Cytuj
Pytam Cię, widzisz tam gdzieś off-topy? (to było zanim Maziek zapytał o scenę z Kataru)?
(Moje pytanie nie jest retoryczne)
Nie, nie widzę. Po prawdzie nie zdążyłam jeszcze przeczytać, ale w ciemno: nie.
Pytanie (powtórzone) było bezsensowne - zostało przeniesione.
Czy teraz wymaga dwustronicowego omówienia z pieczęciami?
(Moje pytanie jest retoryczne).

Dla jasności: nie mam nic przeciwko offtopom.
Pisałam ciut wyżej: łączę je z naturalną dygresyjnością - wynikającą z prowadzonej dyskusji.
Gdybym miała  -wycięłabym powyższy post Q - z dowcipem. Proste. I do przemyślenia.

Cytuj
Jeśli S.R., po tym jak śmiecił tutaj przez lata, mianuje się teraz jakimś samozwańczym stróżem jakości debaty, to ja jestem za tym, żeby go wyprosić co najmniej z wątku o Summie.
Przesadzasz (ze stróżem). I przeoczyłeś odpowiedź o Katarze. Też należy ją wyciąć? (retoryczne)
Cytuj
Niestety, trzymając się Twojej metafory, pani Ola spod dziewiątki okazuje ogromną wyrozumiałość p. Staszkowi perkusiście, tyle, że nie swoim kosztem - bo ona wyjmuje swój aparacik słuchowy i zasypia smacznie.
Daję radę bez aparatu słuchowego - serio.
A nawet wręcz przeciwnie - używam zatyczek do uszu - polecam.
A propos lokatorów: może Nemo spod 1 też okazałam? Bo chociaż trzaskał w swoim czasie mocno drzwiami, to nikt mu drzwi nie wystawił z zawiasów, ani zamków nie wymienił?
Wrócił z wczasów i oki.

Ok - nie tędy droga Cetarian, żebyśmy się tłukli ad personam, obrażali  i rozkminiali codziennie już rozkminione.
To jak Ty, czy ktoś inny odnosi się do kogokolwiek tutaj (nie tylko do Remuszki) - świadczy tylko i wyłącznie o danej osobie.
Gdybyś zauważył - ja się nie odnoszę do niego prawie wcale.
A Ty zdecyduj - czy jak postulowałeś stronę temu - ignorować, czy rozdmuchiwać każdy post - jak na tej stronie.

https://forum.lem.pl/index.php?topic=188.msg69471#msg69471

@ Olkapolka

Czy do Twoich powyższych uwag pod moim adresem mogę odnieść się w założonym przez siebie wątku "Erystyka porozumiewawcza" z Twoją gwarancją, że nikt tej mojej wypowiedzi z tego wątku nie usunie?

Staszek
Nie zamierzam nikomu dawać żadnych gwarancji.
Chcesz odpowiedzieć - odpowiadaj. Bierz odpowiedzialność za to co i gdzie umieścisz - i tyle.


« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2017, 07:23:23 pm wysłana przez olkapolka »
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #281 dnia: Czerwca 19, 2017, 07:24:01 pm »
Cytuj
Niestety, trzymając się Twojej metafory, pani Ola spod dziewiątki okazuje ogromną wyrozumiałość p. Staszkowi perkusiście, tyle, że nie swoim kosztem - bo ona wyjmuje swój aparacik słuchowy i zasypia smacznie.
Naprawdę nie mogłeś spać przez Stanisława?
Oj, toś wrażliwy.
Mnie on raczej rozbawiał...i rozbawia. Owszem, jest go pełno, ale sam zauważyłeś - miejsca mamy dosyć i wystarczy prosty komunikat - tu nie wchodź.
Sytuacja nie jest z kategorii kataklizm jak to przedstawiasz, a raczej Jaś Fasola.
Hm,  jednym z  elementów jego "urody" jest nadęcie i pryncypialność, takie puchaczowanie, w czym zresztą zaczynasz go przypominać.
Oczywiście, można zrobić aneks do olinego wszyscyśmy.
Wszyscyśmy z wyjątkiem Ceteriana, który od samego początku wyczuł zagrożenie i  był pryncypialny oraz nieugięty niczym jeden Maksymilian a nawet Rejtan. A teraz niewdzięcznicy nie chcą przyznać mu racji.
Rozmywają.
Czy w ramach rekompensaty zadowoli go wyrzucenie podmiotu z forum? Czy może kara śmierci przez obcięcie członków byłaby bardziej adekwatna do poniesionych przez"towarzystwo" strat moralnych?   ::)
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Stanisław Remuszko

  • 1948-2020
  • In Memoriam
  • God Member
  • *
  • Wiadomości: 8769
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #282 dnia: Czerwca 19, 2017, 07:59:18 pm »
@ Ol
No nie mów tak! Pan Skrzat napisał mi dziś, że jesteś forumowym OBERPOLICMAJSTREM. Yak Yabba to Yabba, czyli również odpowiedzialność, więc i możliwość udzielania gwarancji.
Po co miałbym cokolwiek pisać, starać się, przykładać, ważyć słowa, wyjaśniać, odnosić się, pytać - skoro to mogłoby zostać od reki wyrzucone bez mojej zgody, jak inne moje posty w ciągu dwóch ostatnich dni?
Uważam, że mam prawo oczekiwać od Ciebie elementarnej ochrony. Nie ustalamy tu żadnych treści, żadnych aprobat/dezaprobat, tylko reguły gry. Po ośmiu latach dość dramatycznie zmienione w ciągu ostatnich 48 godzin. Zauważam na koniec, że nadal nie wymieniam niczyjego nicka, imienia ani nazwiska.
Not personal. business only.   
Staszek

@ Liv
W pełni podzielam Twoją opinię (na Twym miejscu też bym tak siebie postrzegał), choć może to być drugi Almanzor...
Przypomnę z wdzięcznością Twą jedynie słuszną konkluzję sprzed paru miesięcy:
Cytuj
Za arcytrafnym Livem zaś dodam: kto chce – czyta, kto chce – reaguje, komu wisi – pomija.
Ludzi rozumnych i dobrych pozdrawiam serdecznie i z respektem : - )

Cetarian

  • Full Member
  • ****
  • Wiadomości: 223
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #283 dnia: Czerwca 19, 2017, 08:59:09 pm »
Cytuj
Niestety, trzymając się Twojej metafory, pani Ola spod dziewiątki okazuje ogromną wyrozumiałość p. Staszkowi perkusiście, tyle, że nie swoim kosztem - bo ona wyjmuje swój aparacik słuchowy i zasypia smacznie.
Naprawdę nie mogłeś spać przez Stanisława?
Oj, toś wrażliwy.
Mnie on raczej rozbawiał...i rozbawia. Owszem, jest go pełno, ale sam zauważyłeś - miejsca mamy dosyć i wystarczy prosty komunikat - tu nie wchodź.
Sytuacja nie jest z kategorii kataklizm jak to przedstawiasz, a raczej Jaś Fasola.
Hm,  jednym z  elementów jego "urody" jest nadęcie i pryncypialność, takie puchaczowanie, w czym zresztą zaczynasz go przypominać.
Oczywiście, można zrobić aneks do olinego wszyscyśmy.
Wszyscyśmy z wyjątkiem Ceteriana, który od samego początku wyczuł zagrożenie i  był pryncypialny oraz nieugięty niczym jeden Maksymilian a nawet Rejtan. A teraz niewdzięcznicy nie chcą przyznać mu racji.
Rozmywają.
Czy w ramach rekompensaty zadowoli go wyrzucenie podmiotu z forum? Czy może kara śmierci przez obcięcie członków byłaby bardziej adekwatna do poniesionych przez"towarzystwo" strat moralnych?   ::)

*
Rozciąganie cudzych tez do absurdu (tu Rejtan itp.) to stary manewr, skatalogowany chyba jeszcze przez Schopenhauera.

Olka de facto zapytała, co mi przeszkadza, że ona pożycza komuś pieniądze, których ten ktoś nie oddaje.
No, to wskazałem jaka moim zdaniem metafora, czy jakie porównanie, byłoby tu trafne.
 
Literalnie oczywiście nie tracę przez S.R. snu. Ale on mnie w ogóle nie śmieszy (Chociaż mam sporo poczucia humoru i nie tylko własnym zdaniem), tylko irytuje.


„wystarczy prosty komunikat - tu nie wchodź.”

O.K., to załatw, żeby S.R. nie wchodził do jednego, jedynego wątku, tego o Summie.


C.

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: [SPRAWY ORGANIZACYJNE]
« Odpowiedź #284 dnia: Czerwca 19, 2017, 09:25:05 pm »
Obecne reakcje S.R. ("gwałtu! co się dzieje! maźku, pomocy! olu, gwarancji!") przypominają ten fragment heninleiowych "Starship Troopers" (w którym zawarte wywody brałbym jednak w duuży nawias, przynajmniej niektóre):

"— Zdefiniuj pojęcie „młodociany przestępca” — zażądał pan Dubois.
— No... To jeden z dzieciaków, które napadały na ludzi.
— Błąd.
— Jak to? Przecież w książce jest napisane, że...
— Wybacz mi, masz rację: w książce istotnie jest tak napisane, ale gdyby autor napisał, że ogon psa jest jego piątą łapą, chyba nie wierzyłbyś mu na słowo, prawda? W określeniu „młodociany przestępca” kryje się sprzeczność, definiująca problem i jednocześnie wyjaśniająca, dlaczego nie udało się go wówczas rozwiązać. Czy miałeś kiedyś pieska?
— Tak, proszę pana.
— Zapewne starałeś się go nauczyć, żeby załatwiał potrzeby fizjologiczne na dworzu?
— Tak, proszę pana. Jak tylko trochę podrósł.
Na to jednak trzeba było czekać tak długo, że matka kategorycznie sprzeciwiła się obecności psów w domu.
— Ach, tak. Czy gniewałeś się na niego, kiedy zdarzyło mu się pomylić?
— No, nie... Przecież to tylko szczeniak.
— I co wtedy robiłeś?
— Mówiłem mu, że niedobrze zrobił, wtykałem mu nos w kałużę i dawałem klapsa.
— Myślisz, że rozumiał, co do niego mówisz?
— Oczywiście, że nie, ale na pewno wiedział, że się na niego gniewam!
— Przed chwilą powiedziałeś, że się nie gniewałeś.
Pan Dubois miał doprowadzający do szału zwyczaj robienia nas w balona.
— Zgadza się. Chodziło o to, żeby on myślał, że się na niego gniewam. Przecież musiał się nauczyć, prawda?
— Prawda. Skoro jednak dałeś mu już do zrozumienia, że jesteś niezadowolony z jego postępowania, jak mogłeś być tak okrutny, by karać go cieleśnie? Przecież sam mówisz, że biedny zwierzak nie miał pojęcia, iż zrobił coś nie tak, jak należy. Mimo to zadałeś mu ból. Wyjaśnij swoje postępowanie. A może jesteś sadystą?
Wtedy nie wiedziałem jeszcze, kto to jest sadysta, ale za to wiedziałem, jak należy postępować ze szczeniakami.
— Panie Dubois, tak po prostu trzeba robić! Nakrzyczeć na niego, żeby wiedział, że źle zrobił, wetknąć mu nos w kałużę, żeby wiedział, co zrobił, i dać klapsa, żeby zapamiętał, że nie wolno tego robić. Jeżeli nie ukarze go pan od razu, potem nie ma to żadnego sensu, bo nic z tego nie zrozumie. Jedna lekcja na pewno nie wystarczy, więc trzeba je powtarzać, za każdym razem zwiększając karę. Samo łajanie niewiele by dało. Założę się, że pan nigdy nie wychowywał szczeniaka.
— Wychowałem mnóstwo szczeniąt, a teraz mam jamnika i szkolę go dokładnie według twojej metody. Wróćmy jednak do naszych młodocianych przestępców... Najgroźniejsi z nich często bywali młodsi od was, a przestępczą karierę rozpoczynali zaraz po tym, jak nauczyli się chodzić. Czy karcono ich? Oczywiście: policja codziennie aresztowała całe bandy. Czy wtykano im nosy w to, co zrobili? Bardzo rzadko. Prasa i władze nawet nie ujawniali ich nazwisk, gdyż zakazywało tego obowiązujące wtedy prawo. Czy dostawali klapsa? Nigdy! Wielu z nich nigdy w życiu nie dostało w skórę, gdyż według popularnego przekonania stosowanie kar cielesnych mogło wywrzeć trwały, niekorzystny wpływ na psychikę dziecka.
(Pomyślałem sobie, że mój ojciec z pewnością nie słyszał o tej teorii.)
— Prawo zabraniało bicia uczniów — ciągnął pan Dubois. — Publiczna chłosta była przewidziana w kodeksie karnym tylko jednej, niewielkiej prowincji, Delaware, a i to sięgano po nią niezmiernie rzadko, gdyż była „okrutna i uwłaczająca godności człowieka”. Mimo że sędzia powinien być pełen dobrych chęci, kara, jaką wyznacza, musi powodować cierpienie, gdyż w przeciwnym razie nie jest karą. Ból jest znakomitym mechanizmem obronnym, w jaki wyposażyła nas ewolucja, ostrzegającym o sytuacjach zagrażających naszej egzystencji. Dlaczego społeczeństwo nie miałoby z niego korzystać? Niestety, w tamtych czasach bardzo często dawano posłuch najróżniejszym pseudonaukowym bzdurom.
Co się tyczy „uwłaczania godności człowieka”, to kara także musi to czynić, jeżeli ma spełnić swoje zadanie. — Dubois wycelował kikut ręki w któregoś z moich kolegów.
— Co by się stało, gdybyś bił psiaka co godzinę?
— Eee... Pewnie by oszalał!
— Całkiem możliwe, a już na pewno niczego byś go w ten sposób nie nauczył. Kiedy po raz ostatni dyrektor waszej szkoły polecił wychłostać ucznia?
— Bo ja wiem? Jakieś dwa lata temu. Ten chłopak...
— Nieważne, co przeskrobał. Ważne, że było to dawno temu. Tak niezwykła i rzadko stosowana kara zmusza do zastanowienia i jednocześnie uczy. Jeżeli chodzi o naszych młodocianych przestępców... Jako małe dzieci z pewnością nie dostali ani jednego klapsa, a później nie byli chłostani za swoje zbrodnie. Za pierwszym razem otrzymywali tylko ustną reprymendę, nawet bez rozprawy sądowej. Potem, kiedy zostali schwytani po raz piąty czy szósty, dostawali wyrok więzienia w zawieszeniu. Prawdziwa kara spotykała ich dopiero za n-tym razem, przy czym była to zazwyczaj kara więzienia, którą odsiadywali wraz z podobnymi sobie rzezimieszkami, od których uczyli się nowych sposobów popełniania przestępstw. Ci, co mieli dość oleju w głowie, żeby zachowywać się poprawnie podczas odbywania kary, mogli liczyć na przedterminowe zwolnienie.
Czasem ta farsa ciągnęła się całymi latami, podczas gdy nasz delikwent popełniał coraz cięższe i bardziej okrutne zbrodnie, przedzielane kolejnymi odsiadkami. Aż nagle, w dniu swoich osiemnastych urodzin, przestawał być młodocianym przestępcą, stawał się zaś przestępcą dorosłym, by od razu trafić do celi śmierci, gdzie przez kilka tygodni lub miesięcy oczekiwał na wykonanie wyroku.
— Ty... — Pan Dubois ponownie wskazał na mnie. — Przypuśćmy, że tylko beształeś szczeniaka, ale nigdy go nie uderzyłeś, pozwalając, aby wciąż załatwiał się w domu, i tylko od czasu do czasu zamykałeś go w składziku. Szybko jednak go stamtąd wypuszczałeś, przykazując surowo, żeby tym razem lepiej się sprawował. Pewnego dnia dostrzegłeś jednak, że to już nie bezradne szczenię, tylko dorosły pies, który wciąż brudzi w domu, więc po prostu wyjąłeś pistolet i zastrzeliłeś go. Co o tym myślisz?
— Że... Że to najgłupszy sposób wychowywania psa, o jakim słyszałem!
— Zgadzam się z tobą. Albo dziecka. Kogo obarczyłbyś winą?
— No... Chyba siebie.
— Ponownie się zgadzam.
— Panie Dubois! — nie wytrzymała jedna z dziewcząt. — Dlaczego oni postępowali w taki sposób? Dlaczego nie karali odpowiednio dzieci, kiedy były jeszcze małe, i nie sięgali po pasek, kiedy już podrosły? To znaczy, jeżeli zrobiły coś naprawdę złego. Dlaczego?
— Nie wiem — odparł z ponurą miną. — Nie wiem nic oprócz tego, że pewnej pseudonaukowej kategorii ludzi zwących siebie „pracownikami opieki społecznej” lub „psychologami dziecięcymi” zupełnie nie trafiały do przekonania sprawdzone metody wszczepiania w młode umysły poszanowania prawa i szacunku dla społeczeństwa. Przypuszczalnie uważali, że jest to zbyt proste, ponieważ każdy mógł postępować w ten sposób, odwołując się jedynie do cierpliwości i zdecydowania, tak istotnych w procesie wychowywania młodego psa. Czasem zastanawiam się, czy podświadomie wręcz nie dążyli do stworzenia jak największego bałaganu, ale wydaje mi się to mało prawdopodobne; w swoim postępowaniu dorośli niemal zawsze kierują się jakimiś „racjami nadrzędnymi”, często nie mającymi nic wspólnego z ich uczynkami.
— Na litość boską! — wykrzyknęła dziewczyna. — Nie powiem, żebym lubiła dostawać lanie, ale kiedy sobie na nie zasłużyłam, nigdy mnie nie minęło. Raz dostałam w skórę wtedy, kiedy mama dowiedziała się, że w szkole zostałam ukarana chłostą, ale to było okropnie dawno temu; najadłam się takiego wstydu, że ani mi się śni przeżywać tego jeszcze raz. Zresztą jeśli ktoś zachowuje się poprawnie, takie rzeczy po prostu mu się nie zdarzają. Naprawdę nie widzę w naszym systemie niczego niewłaściwego — przynajmniej nikt nie boi się wychodzić po zmroku na ulicę.
— Całkowicie się z tobą zgadzam, młoda damo. Korzenie tragicznego błędu, jaki popełnili ci żywiący jak najlepsze intencje ludzie, sięgają znacznie głębiej: oni nie wypracowali żadnej naukowej teorii moralności. To znaczy, mieli swoją teorię i starali się do niej stosować, ale ta teoria była błędna. W połowie stanowiła zbiór pobożnych życzeń, a w połowie szarlatańskich pomysłów powleczonych cienką warstewką racjonalności. Im bardziej się starali, tym gorzej im wszystko wychodziło. Najgorsze ze wszystkiego było to, iż uwierzyli, że człowiek ma instynktowne poczucie moralności.
— Proszę pana... Wydaje mi się, że wszyscy je mamy.
— Nieprawda, moja droga: mamy starannie ukształtowane i wyćwiczone sumienie. Człowiek nie posiada instynktownego poczucia moralności, nie rodzi się z nim, podobnie jak nie rodzi się z nim szczenię. Wszystkiego musimy się uczyć poprzez zbieranie doświadczeń i ciężką umysłową pracę. Ci nieszczęśni młodociani przestępcy po prostu nie mieli szansy, żeby wykształcić w sobie coś takiego jak poczucie moralności. Zresztą co to właściwie jest? Jedna z manifestacji instynktu przetrwania. Instynkt przetrwania jest na stałe wszczepiony w osobowość człowieka i z niego właśnie wywodzą się wszystkie jej cechy. To, co mu się sprzeciwia, prędzej czy później doprowadzi do wyeliminowania danego osobnika, dzięki czemu niepożądana cecha nie pojawia się w następnych pokoleniach. Prawdziwości tego twierdzenia można dowieść w sposób matematyczny, wszędzie i o każdej porze. Jest to jedyny, wieczny imperatyw, odciskający swoje piętno na wszystkim, co robimy.
Jednak na glebie instynktu przetrwania można wyhodować motywacje znacznie bardziej subtelne i złożone niż brutalne, ślepe dążenie jednostki do utrzymania się przy życiu. Młoda damo, to, co nazywasz „instynktownym poczuciem moralności”, zostało ci wpojone przez rodziców, którzy w swoich działaniach wychowawczych respektowali zasadę, iż przeżycie, jako takie, miewa znacznie szersze znaczenie niż przedłużenie egzystencji jednostki — w grę może na przykład wchodzić przeżycie rodziny, dzieci, jeśli je masz, albo narodu, jeżeli będziemy mieli ochotę wspiąć się na sam szczyt skali. Naukowa teoria moralności musi być zakotwiczona w jednostkowym instynkcie przetrwania, opisując w rzetelny i prawdziwy sposób motywacje, z jakimi mamy do czynienia na każdym z jego licznych poziomów."


To w ramach komizmu. Choć smutny to komizm w sumie.

Natomiast serio...

O.K., to załatw, żeby S.R. nie wchodził do jednego, jedynego wątku, tego o Summie.

Nie uważam by tak kategoryczny zakaz miał sens - tu stoję po stronie olki (i nie dlatego, że Yabba czy Dabba, tylko z przyczyn zdroworozsądkowych). Post postowi nierówny, także posty S.R.. Co do tego, że wygłupy i personalne napaści (typu tej na qertuo), albo offtopiczne dziwne pytania (w rodzaju tych, które pod koniec omawiania "Dzienników" się pojawiły), będą przesuwane wiadomo gdzie chyba się wszyscy zgodziliśmy. Jeśli natomiast S.R. postanowi wnieść do dyskusji coś merytorycznie cennego (do czego, jak sądzę, jest jednak zdolny), mieszcząc się w ramach normalnego dyskursu (w tym naturalnych dygresji), dlaczego ktokolwiek miałby te posty gdziekolwiek przenosić?

olka podała przykład onelinera o "Katarze", też go widziałem, bodaj przed Nią. Przesuwałem? Jasne, że nie, bo - choć nie można powiedzieć że jakoś b. wiele wniósł - z dyskusją i jej naturalnym meandrowaniem był związany. Nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Meliorujmy, nie - szykanujmy.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 19, 2017, 09:39:52 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki