Zgadzam się z Tobą. Oczywiście, że kwestia "środka" była (i zapewne jest nadal*) w zasadniczej (na początku), a stopniowo mniejszej części funkcją "filozofii". Umieszczenie tam Ziemi było narzucające się i rozumowe, w czasie kiedy to uczyniono (znacznie później, dopiero wówczas kiedy ten model zaczął się chwiać pod naporem danych obserwacyjnych, zaczęła w grę wchodzić klasyczna "obrona Częstochowy"). Przecież się droczę - choć zwróć uwagę, że dla dwóch ciał bez punktu odniesienia w przestrzeni problem co się wokół czego kręci jest nierozwiązywalny.
O ile pamiętam, już za Kopernika orbity były znane na tyle dokładnie, że jemu nie wychodziło wcale Słońce w środku. Co prawda być może głównie z tego powodu, że on rozpatrywał orbity wyłącznie kołowe mimośrodowe (plus epicykle) ponieważ dla niego wszystko to dalej były współśrodkowe miski (a nie elipsy) tym niemniej był to dla niego problem i zdaje się on jakoś bardzo ładnie wybrnął z niego w opisie swego dzieła (jeśli pamiętam, to napisał, że ten środek leży w obrębie Słońca, a nie w środku Słońca).
Co do tego czy teoria powinna nie tylko przewidywać wyniki ale i tłumaczyć DLACZEGO. Ty jesteś filozof, coś tam o tym wiesz, ja niestety mam w tym miejscu wielką lukę w wykształceniu, ale współcześnie wielu naukowców dość mocno odżegnuje się od tego stanowiska. Trochę to jest jak tłumaczyć przepływ prądu krasnoludkami pchającymi taczki w chodniku kopalni. Da się wytłumaczyć, teoria będzie dawać wyniki zgodne z doświadczeniem i prognozować takowe - ale ni diabła nie można powiedzieć, że wyjaśnia cokolwiek DLACZEGO. Większość (wszystkie?) teorie obecnie to są te krasnoludki w chodnikach. Czy OTW mówi cokolwiek o naturze grawitacji? Albo MS o budowie materii?
* a obecnie coś się zaczyna brzdąkać o "moralnym" powrocie do eteru
.