Z drugiej jednak strony gdy się np. weźmie do ręki średniowieczne kroniki, na których tle współczesna historyczna fantasy jawi się często szczytem realizmu, gdy się poczyta - nowsze - relacje o masowych polowaniach na czarownice, itd. itp. to ma się wrażenie
Primo - czy uważasz, że po tym jak Einstein zastąpił Newtona - Newton mówił nieprawdę? Po drugie - co jest nieprawdziwego w polowaniu na czarownice? Po trzecie, ja się zastrzegłem, że mówię o czasach bliższych, które sam pamiętam. Jest oczywiste, że 200 tyś. lat temu to, co ówcześni ludzie uważali możliwie najobiektywniej za prawdę, niezmiernie dalekie było od tego, co my za nią uważamy - i nie ma żadnego powodu, aby ten proces się na nas skończył.
Problem nie polega na mówieniu prawdy czy nieprawdy - a na zdolności ludzi do ich odróżnienia po pierwsze i CHĘCI po drugie. Obiektywnie zapewne masz rację, że jest lepiej niż w średniowieczu (hurra). Rozpatrując Europę ale i większość świata, nie ma analfabetyzmu, jest dowolny dostęp do danych naukowych i statystycznych, dosłownie ciura z ulicy może sobie na komórkę ściągnąć wykłady noblisty, a nawet jak ktoś nie umie czytać to są telewizje edukacyjne i wiadomości.
Relatywnie natomiast uważam, że przy świadomości tego wszystkiego, jak na te możliwości postęp jest nikły, jeśli nie ujemny. Ludzie nie potrafią rozróżnić, a przede wszystkim nie chcą. I znów muszę się zgodzić z ob. Remuszką, że istotna jest łatwość bezkarnego paplania.
Chodzi o zjawisko, które jest złożone i nie ma jednego czynnika. O nową erę, w która jest erą post po erze prawdy. Do tej pory mimo wszystko łgarstwa, na przykład władzy, były jednak piętnowane i się per saldo nie opłacały. W tej chwili jest tak, że w walce o fotel prezydenta największego mocarstwa na Ziemi (!) padały tezy całkowicie oderwane od prawdy. Nie podam przykładu, żeby nie wikłać się w dyskusje, ale jeśli kulka może być dowolnego koloru i jedna strona patrząc na nią mówi, że ona jest czarna, a druga, że biała - to jest to wystarczający dowód na to, że co najmniej jedna z tych osób całkowicie mija się z prawdą. Ale nie ma to znaczenia, bo najistotniejsze jest to, że jedna z tych osób jest nasza, a druga nie - i to własnie jest to, nie prawda jest ważna, tylko przekaz.
Jest to krańcowo odmienne od tego co było dotychczas w życiu publicznym, przynajmniej w mojej ocenie. Dotychczas jak dwie osoby patrzyły na żółtą kulkę, to jedna ewentualnie mówiła, że ona jest raczej cytrynowa, a druga, że raczej pomarańczowa. Oczywiście pomijając Wenezuelę i inne takie.