Zobaczcie jak wielu potępia czyn Bejvijka, ale przyznaja mu czesciowo racje, że zwrócil uwagę na pewien problem, którym są muzułmańscy imigranci. Ich brak asymilacji, wrogie nastawienie do kultury europejskiej, życie we własnych gettach. A z drugiej strony mamy banalną prawde, że puki micha pełna to nikt nie zwraca uwagi, kto przy niej siedzi, ale wystarczy drobny kryzys a zaczyna się polowanie na czarownice. Na pierwszy ogień idą imigranci jako obcy element mniejszościowy. Im bardziej niedostosowany tym bardziej rzuca sie w oczy i jest krytykowany.
Dowodzi to kryzysu smiesznej ideologi multi-kulti lansowanej w Europie. Poległa na obu frontach, zarówno imigranci się nie dostosowali do europejskich praw (obrzezanie dziewczynek, morderstwa honorowe, czy prawa kobiet, to wszystko dzieje się np w Anglii), jak i Europejczycy nie chcą obcego elementu. Na razie takie nastroje są mniejszościowe, ale wystarczy pogłębienie kryzysu i bedziemy świadkami kolejnych nocy kryształowych.
Kolejna sprawa to logika Brejvika. Wielu zastanawia się dlaczego nie strzelał do muzułmanów. Jak twierdził postanowił zlikwidować zródło choroby a nie jej objawy. Postapił bardzo "rozsądnie", jeżeli mozna tak powiedzieć. Czy dlatego sąd uznał go za poczytalnego bo jego działania były metodyczne? No cóż można go nazwać fanatykiem, ale nie wariatem.
I w całym tym bałaganie jedno jest śmieszne. Pewne zwyrodnienie. W Rosji wariatki z Pyssy Riot dostaną dwa lata łagru zamiast grzywny i prac spolecznych, a w Norwegii Brejvik 21 lat w luksusowych warunkach za masowy mord.