Autor Wątek: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia  (Przeczytany 1310948 razy)

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1650 dnia: Maja 04, 2009, 12:43:27 am »
Cytuj
Dlaczego zaraz z Ubika? "Oko na niebie" jest sporo wcześniejsze.
 
Z "Okiem" nie moze sie mi kojarzyc bo nie czytalam...dodam do listy;)

Cytuj
Mnie się też ta "Mucha" podobała

Q a mnie Goldblum sie podobal;)hm...on pijaniutki wchodzil do tego teleportera wiec moze lepiej ze nie wyglaszal zadnych wykladow?
A propos Cronenberga to jego Crash i Nagi Lunch to dopiero biologia.Ostatni jego film jaki widzialam to Historia przemocy.Gra w nim V.Mortensen i tu wracamy do liv'a:jesli marzy Ci sie zobaczyc swiat po katastrofie to pierwej chyba bedzie Droga z w/w Mortensenem.Na podstawie ksiazki McCarthy'ego.

W sumie nie dziwie sie ze zapamietales Cojaka...mial naprawde dobra drugoplanowke.

Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1651 dnia: Maja 04, 2009, 01:43:32 am »
Dlaczego zaraz z Ubika? "Oko na niebie" jest sporo wcześniejsze. Idea podobna, acz zgrzebniej podana.

Hmmm... Bo w "Oku..." te światy jakby występują symultanicznie* (każdy se inny stworzył), a w "Ubiku" - "na cebulkę".

Inna rzecz, że Dick pewne motywy grał raz za razem, nieznacznie modyfikując.

(BTW. wiesz pewnie, że Oramus doszukiwał się w tym "Oku..." inspiracji dla "Kongresu futurologicznego"?)

A co do "eXistenZ"- przyłączam się do pochwał. Bardziej dickowy niż większość ekranizacji książek Dicka.

Może i większość, ale z drugiej strony pomysłowi ekranizowania Dicka zawdzięcza kino SF jedno ze swoich największych arcydzieł, jeden b. dobry film (Linklatera) i conajmniej jeden solidny film rozrywkowy.

ps. Goldblum to ogólnie fajny aktor jest, a role szalonych geniuszy świetnie pasują do jego emploi - zawsze np. chciałem go zobaczyć w roli Saussure'a z "Kataru" i - z całym wyczuciem proporcji - Crossa z "Mrocznej materii" (jest tam grzebanie w mózgach palcyma, więc Cronnenberg mógłby się tym zainteresować ;)), ale się postarzał z lekka więc chyba nic z tego...  :(


* o ile dobrze pamiętam...
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1652 dnia: Maja 04, 2009, 09:40:22 am »
(BTW. wiesz pewnie, że Oramus doszukiwał się w tym "Oku..." inspiracji dla "Kongresu futurologicznego"?)
Może i większość, ale z drugiej strony pomysłowi ekranizowania Dicka zawdzięcza kino SF jedno ze swoich największych arcydzieł, jeden b. dobry film (Linklatera) i conajmniej jeden solidny film rozrywkowy.

* o ile dobrze pamiętam...
Dobrze pamiętasz. Bohater wędruje po światach wykreowanych i światopoglądowo sformatowanych w mózgach ofiar pewnej katastrofy. W Ubiku zaświatem (czy też czymś pomiędzy) steruje mózg jednego niedoumarłego dzieciaka (chyba ;))
Doszukiwanie się inspiracji bez udziału autora, to ryzykowna, acz  dająca duże możliwości zabawa.
Co do arcydzieła - który?(choć czuję, że Łowcę masz na myśli). "Przez ciemne zwierciadło' nie widziałem (i już się boję). Dla mnie niedocenionym jest film "Tajemnica Syriusza". Nakręcony jeszcze przed Dickomanią lat ostatnich. Ogólnie postawiłbym nieśmiało tezę, że dobra ekranizacja Dicka (jak też Lema) jest niemożliwa, ze względu na rozziew materii słowa,idei w tej literaturze z materią obrazu i uproszczeń typową dla filmu.
Cytuj
jesli marzy Ci sie zobaczyc swiat po katastrofie to pierwej chyba bedzie Droga z w/w Mortensenem.Na podstawie ksiazki McCarthy'ego.
Olkapolka
Dzięki za podpowiedź, spróbuję zapamiętać, bo filmu, ni autora książki nie znam. A w TV to puszczają? Bo ja głównie tam coś oglądam.
Z poświętnym pozdrowieniem
« Ostatnia zmiana: Maja 04, 2009, 10:23:26 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1653 dnia: Maja 04, 2009, 01:18:07 pm »
Co do arcydzieła - który?(choć czuję, że Łowcę masz na myśli).

Dobrze czujesz, tylko nie wiem skąd wątpliwości.

Dla mnie niedocenionym jest film "Tajemnica Syriusza". Nakręcony jeszcze przed Dickomanią lat ostatnich.

Eeetam, taka tam przygodóweczka, która z oryginałem nie ma nic wspólnego, za to z Terminatorem sporo.

Ogólnie postawiłbym nieśmiało tezę, że dobra ekranizacja Dicka (jak też Lema) jest niemożliwa, ze względu na rozziew materii słowa,idei w tej literaturze z materią obrazu i uproszczeń typową dla filmu.

A jednak Dick sam uczestniczył w powstawaniu najlepszej z ektanizacji swej prozy. (Lem zresztą też podejmował takie próby.)

ps. a ze wizji świata-po-zagładzie polecam "Quintet" Altmana - nie jest szczególnie znany i uchodzi za wręcz najsłabszą rzecz w jego dorobku, ale zrobił na mnie dobre wrażenie, zwłaszcza minimalizmem...
« Ostatnia zmiana: Maja 04, 2009, 01:30:30 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1654 dnia: Maja 04, 2009, 02:23:51 pm »
liv o ile wiem Droga jest dopiero w planach.Wiec czeka ja schemat:festiwale-kino-DVD-TV. Szczerze powiedziawszy nie przepadam za ekranizacjami/adaptacjami ksiazek ktore mniej czy wiecej lubie.Ale;)
Twoje slowa:
 
Cytuj
Ogólnie postawiłbym nieśmiało tezę, że dobra ekranizacja Dicka (jak też Lema) jest niemożliwa, ze względu na rozziew materii słowa,idei w tej literaturze z materią obrazu i uproszczeń typową dla filmu.
smialo rozszerzylabym te teze poza Dicka i Lema.
Przy czym bardzo lubie kino...naprawde.Tylko niech nie niszczy ksiazek;)
P.S.
Goldblum ogolnie fajny ale gdyby przyszlo wymienic wazkie dziela z jego filmografii?To?...jak sie to pieknie mowi:niewykorzystany talent;) ktory dobiega juz 60 lat bytowania na lez padole.
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1655 dnia: Maja 04, 2009, 02:57:56 pm »
smialo rozszerzylabym te teze poza Dicka i Lema.
Przy czym bardzo lubie kino...naprawde.Tylko niech nie niszczy ksiazek;)

Rzekłbym, że Kubrick wyłamuje się poza ten schemat. Zobaczmy CO zrobił z literaturą Clarke'a i czytadłem Kinga. Unieśmiertelnił, ze tak emfatycznie powiem.

Goldblum ogolnie fajny ale gdyby przyszlo wymienic wazkie dziela z jego filmografii?To?...jak sie to pieknie mowi:niewykorzystany talent;) ktory dobiega juz 60 lat bytowania na lez padole.

Prawda. Świetnie nadawał się do ról naukowców, to go w filmach SF obsadzali, a że w takich filmach zwykle nie o pełnokrwistych bohaterów chodzi, i rzadko o artyzm...

(Tym niemniej Brundle'a zagrał ekstraordynaryjnie, a jego - zaplanowany na drugoplanowego - Malcolm w dużej mierze "ukradł show" bohaterom zaplanowanym jako główni. W sumie rólki takie sobie, ale fakt, że stały się jakimiś symbolami kultury masowej w dużej mierze zawdzięczają grze Goldbluma. Natomiast u Emmericha albo miał gorszą formę, albo tzw. "reżyser" nie umiał nim pokierować, albo świadomie nie przykładał się do gry w tej tandecie.)
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1656 dnia: Maja 04, 2009, 03:51:40 pm »
Cytuj
Rzekłbym, że Kubrick wyłamuje się poza ten schemat. Zobaczmy CO zrobił z literaturą Clarke'a i czytadłem Kinga. Unieśmiertelnił, ze tak emfatycznie powiem.

Nad Odyseja pracowali pospolu...ciezko powiedziec kto mial znaczniejszy wplyw;)
Lsnienia akurat nie czytalam wiec ciezko porownywac...ale film jak najbardziej: uniesmiertelnil za jednym zamachem Kinga i Nicholsona.
Pod tym katem to osobiscie dziekuje mu za Mechaniczna Pomarancze ( Funny Games Haneke cos na podobienstwo?) gdyzponiewaz przez ksiazke Burgessa sie nie przebilam.Musze zrobic jeszcze jedno podejscie.

No tak Mucha i Park jako konsekwencja...Goldblum mial ze 2-3 dosyc dobre role w filmach nie SF.Poza tym ciezko oceniac "gre" bo bral udzial w totalnych kiszkach filmowych jak np Dziewczyny ziemskie sa latwe ::)o Emmerichu nie wspomne;)

Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1657 dnia: Maja 04, 2009, 07:16:29 pm »
Pod tym katem to osobiscie dziekuje mu za Mechaniczna Pomarancze ( Funny Games Haneke cos na podobienstwo?) gdyzponiewaz przez ksiazke Burgessa sie nie przebilam.Musze zrobic jeszcze jedno podejscie.
A to dobre :).U mnie było dokładnie odwrotnie. Książkę łyknąłem. Przez film nie przebrnąłem. Przewinąłem tylko resztę na podglądzie ,by zobaczyć, do czego cenzura się czepiała. I tu też się rozczarowałem ;). Brakowało mi w filmie tego języka nowomowy bandyckiej. I nie tylko, ale mniejsza. Książka boli przez kilkanaście pierwszych stron(też byłem bliski rzucenia po 1 kartce). Jak przyzwyczaisz się do tych powiedzeń to stają się zaletą.   Inna sprawa to przekłady Stillera. Ciekawym,  podchodziłaś do rosyjskowatej czy angielskowatej wersji? W planach była też niemieckowata, ale nie wiem czy ostatecznie wyszła. Moim skromnym zdaniem angielskowata jest strawniejsza i chyba lepsza. Ją w każdym razie zaliczyłem. Podchodziłem do rosyjskowatej (starsze tłumaczenie) alem odpuścił po paru stronach znając treść.
I apropos pana R.Stillera - tłumacza. Popełnił on niedawno książkę o Lemie (twierdzi, że byli kolegami) - "Lemie - po co umarłeś?", w której daje swoistą interpretację Jego utworów + trochę szczegółów z ich znajomości. Czyta się to, jak mówią tu i ówdzie, z mięszanymi uczuciami.
P.
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1658 dnia: Maja 04, 2009, 08:03:27 pm »
liv masz racje ze tego jezyka brakowalo.Wg mnie nie da sie go dokladnie przelozyc na filmowy...z prostej przyczyny - film nie moze zawierac slowniczka neologizmow.Tyle tylko mogl zawierac ile da sie z kontekstu zrozumiec.Zdaje sobie sprawe ze w tej ksiazce przez pierwsze strony trzeba przebrnac zeby sie wciagnac w jezyk.Moze po prostu nie byl to moj czas na Mechaniczna (przeczytalam teraz pierwsza strone i nie byla juz taka potworniasta;))...podobnie mialam z Ulissesem Joyce'a.
Mam Stillera z angielskiego.Powiadasz ze strawniejszy?jak zrobie podejscie namber tu to dam znac:)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1659 dnia: Maja 09, 2009, 08:30:16 am »
dzi, pytałeś o nowego "Star Treka"...

Polska premiera już za nami, wyszło to co przewidywałem - efektowna bajka dla nastolatków:
http://film.gazeta.pl/film/1,22535,6577087,Star_Trek____.html
http://www.rp.pl/artykul/9146,302051_Star_Trek____.html

Zacytuję znamienne zdanie z jeszcze jednej recenzji:
Cytuj
Mieszanka wyjątkowo rozrywkowej fabuły, dużej ilości akcji, efektów specjalnych, podana z odrobiną humoru i bez niepotrzebnej powagi, wprowadziła Star Treka na nowe tory i może mu przysporzyć nowych fanów.

http://www.cinematical.pl/2009/05/08/star-trek-recenzja/

Więc cóż, twórcy ostatecznie porzucili silenie się na ambicję i poszli w czystą rozrywkę. Nowy "ST - TMP" raczej się szybko nie trafi.

(Choć jedno cieszy: obecność konsultantki naukowej jednak zaprocentowała tym, że technobełkot nie brzmi jak bełkot.)
« Ostatnia zmiana: Maja 15, 2009, 01:07:40 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

liv

  • Global Moderator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6612
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1660 dnia: Maja 09, 2009, 10:20:12 am »
Cytuj
Zacytuję znamienne zdanie z jeszcze jednej recenzji:
Quote
Mieszanka wyjątkowo rozrywkowej fabuły, dużej ilości akcji, efektów specjalnych, podana z odrobiną humoru i bez niepotrzebnej powagi, wprowadziła Star Treka na nowe tory i może mu przysporzyć nowych fanów.
http://www.cinematical.pl/2009/05/08/star-trek-recenzja/
Czyli recenzja uniwersalna. Opisuje 99% filmów powstałych w minionym 20-leciu ( i nie tylko s-f).Każdy recenzent na ją w kompie i z braku czasu może ją zawsze zastosować ulubiona metodą k-w.
Swoją drogą, trochę przeraża ten powiększający się rozziew miedzy pikującą kulturą masową a osiągnięciami nauki, prawie zupełnie już nieprzekładalnymi na język kultury. Cóż, jedna się rozwija ,druga zwija. A drzewiej kultura odgrywała jednak tą ważną rolę, przekładania stanu wiedzy (w tym naukowej) o człowieku i świecie na język rozumiany przez większą grupę ludzi.Nawet jeżeli tą wiedzę upraszczała, zamieniając równania w metafory a zasady w przypowieści. To przecież robił Stanisław Lem. Została już czysta rozrywka ,która dla ludzi średniowrażliwych, żadna rozrywką wszak nie jest.
« Ostatnia zmiana: Maja 09, 2009, 10:24:49 am wysłana przez liv »
Obecnie demokracja ma się dobrze – mniej więcej tak, jak republika rzymska w czasach Oktawiana

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1661 dnia: Maja 09, 2009, 12:24:46 pm »
Swoją drogą, trochę przeraża ten powiększający się rozziew miedzy pikującą kulturą masową a osiągnięciami nauki, prawie zupełnie już nieprzekładalnymi na język kultury. Cóż, jedna się rozwija ,druga zwija. A drzewiej kultura odgrywała jednak tą ważną rolę, przekładania stanu wiedzy (w tym naukowej) o człowieku i świecie na język rozumiany przez większą grupę ludzi.Nawet jeżeli tą wiedzę upraszczała, zamieniając równania w metafory a zasady w przypowieści. To przecież robił Stanisław Lem. Została już czysta rozrywka ,która dla ludzi średniowrażliwych, żadna rozrywką wszak nie jest.

Ten rozziew b. ładnie wypunktował Karol Jałochowski z "Polityki":
Cytuj
chciałoby się więcej.

Bo można. Literatura science fiction, przez wielu znawców literatury zbywana ironicznym uśmieszkiem, jak żaden chyba inny gatunek trafnie oddaje niepokoje i nadzieje epoki, związane z rozwojem wiedzy, i śmie zadawać pytania z rodzaju tych najbardziej fundamentalnych (kim jesteśmy? skąd przyszliśmy? itd.). Już w latach 40. zeszłego wieku stanowiła najbardziej twórczy, innowacyjny i płodny ze wszystkich kierunek literacki, mawia Orson Scott Card (pierwszorzędny autor cyklu o Enderze). Dlaczego zatem nie czerpać śmielej ze skarbnicy kapitalnych pomysłów, zawartych w prozie Asimova, Vonneguta, braci Strugackich, Lema, Dicka, Heinleina, Silverberga, Clarka, Zelaznego, Aldissa, Andersona, Gibsona i wielu innych, również młodszych? Owszem, zdarzały się wyjątki: "2001: Odyseja kosmiczna" Kubricka, "Solaris" Tarkowskiego czy "Łowca androidów" Scotta. Ale kiedy to było? Całe wieki temu (pierwszy "Matrix" braci Wachowskich z 1999 r. tylko potwierdza tę regułę).
i
Cytuj
Wprawdzie w takiej "Battlestar Galactica" jest dość seksu, przemocy, fanatyzmu religijnego i moralnych dwuznaczności, by sprawić, że Roddenberry przewróci się w grobie - pisał Ross Douthat w "The Atlantic" - ale to właśnie jest prawdziwa fantastyka naukowa. Zwrócona w przyszłość, ale czerpiąca z odwiecznych mitów całego świata. Niepokojąca. Drażniąca. Jednocześnie tym właśnie nie jest "Star Trek" Abramsa.

W latach 60. sama obecność na ekranie czarnoskórych (Uhura) bohaterów była manifestem wyższej świadomości społecznej. Obsadzenie kobiety w roli drugiego oficera "Enterprise" także budziło sprzeciw producentów. I jeszcze te jawne komentarze na temat polityki i religii. Zgroza. Czym mógłby być nowy "Star Trek" w dobie kryzysu i rosnących w siłę fundamentalizmów? Pierwszym naprawdę inteligentnym (zważywszy potencjał twórców i nośność pierwowzoru) kosmicznym filmem o zacięciu politycznym albo społecznym, przemawiającym do wszystkich (a szczególnie młodych) pokoleń widzów, na wszystkich kontynentach. Nieodwołującym się - jak "Gwiezdne wojny" - do Mocy, a do potęgi ludzkiego (i nie tylko) rozumu. Mógłby, ale nie jest. Jest natomiast optymistycznym, aczkolwiek raczej błahym, bo pozbawionym tajemnicy i głębszego przesłania, kinem rozrywkowym o dwóch takich, co złych Romulan wrzucili do czarnej dziury.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,97659,6587476,Wszechswiat_zresetowany.html

Cóż, to o czym mówimy można tylko podsumować Lemem:
"Taki straszliwy zastój imaginacji kroi już na paranoidalną persewerację."

i chyba nie ma co poświęcać się "próbom próbom uzdrawiania nieuleczalnie chorego bądź — żeby użyć innego porównania — wyciągania klinicznego imbecyla z totalnego skretynienia”, tym bardziej, że nie mamy wpływu na politykę hollywoodzkich potentatów filmowych.

Można mieć tylko (płonną?) nadzieję, że kiedyś gusta widowni wysubtelnieją, a wtedy Hollywood będzie zmuszony się do tego dostosować.

ps. tym niemniej jako fan mam trochę satysfakcji, że "Star Trek", choć w tak skarlałym wydaniu, trafił na szpalty czołowych polskich gazet, i, że recenzenci umieją dostrzec co w nim było cenne... :)
« Ostatnia zmiana: Maja 09, 2009, 12:36:23 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1662 dnia: Maja 15, 2009, 02:09:39 pm »
No i byłem na tym nowym "Star Treku", oglądałem... Nie jest to arcydzieło, ale jak na film rozrywkowy (a zwłaszcza jak na rozrywkowy film startrekowy ;)), prezentuje się znośnie, lepiej niż bzdury Emmericha i Bay'a*, trzymając poziom zbliżony do nowych "Gwiezdnych wojen".

Można obejrzeć bez wielkiej przykrości, acz i bez głębszej refleksji (dzi, trochę moich wniosków na temat w/w filmu znajdziesz tu, tu i tu; nie wiem na ile będą pomocne, bo pisane przez fana dla fanów).

ps. Dodać trzeba, że jest ta "jedenastka" w pewien sposób podobna do oryginalnego serialu o przygodach kapitana Jamesa Tyberiusza K. stanowiąc podobną mieszankę zaraźliwego optymizmu i trudnej do zdefiniowania (acz wyraźnie odczuwalnej) witalności z bijącą  - chwilami - w oczy głupotą. Zwracają też uwagę postacie drugoplanowych kapitanów - Robau**, Kirka-ojca i Pike'a - gierojów Kosmosu w starym-dobrym stylu; to momenty z ich udziałem uratowały ten film w moich oczach.


EDIT: no i polonicum w tym "Star Treku" jest...

Cytuj
Alnschloss K'Bentayr was portrayed by Katarzyna Kowalczyk.

http://memory-alpha.org/en/wiki/Alnschloss_K%27Bentayr
Nie wygląda, a rodaczka ;D.


* choć malownicze nonsensy się znajdą...

** zgodnie z tradycją startrekowego zaangażowania społecznego gra go przedstawiciel świata arabskiego, co stanowi dziś sygnał równie jednoznaczny, jak kiedyś czarnoskóra kobieta-oficer
« Ostatnia zmiana: Czerwca 26, 2009, 12:28:03 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki

olkapolka

  • YaBB Administrator
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 6891
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1663 dnia: Sierpnia 04, 2009, 11:01:48 pm »
Lista jak to lista...dyskusyjna :
http://totalscifionline.com/features/3809-the-100-greatest-sci-fi-movies

Oczekiwane-nie-oczekiwane miejsce 10?;)
Mężczyźni godzą się z faktami. Kobiety z niektórymi faktami nie chcą się pogodzić. Mówią dalej „nie”, nawet jeśli już nic oprócz „tak” powiedzieć nie można.
S.Lem, "Rozprawa"
Bywa odwrotnie;)

Q

  • Juror
  • God Member
  • *****
  • Wiadomości: 16039
  • Jego Induktywność
    • Zobacz profil
Odp: Filmy SF warte i nie warte obejrzenia
« Odpowiedź #1664 dnia: Sierpnia 04, 2009, 11:23:45 pm »
Kilku filmów mi na tej liście zabrakło (choćby "Star Trek - The Motion Picture"), kilku w życiu bym na niej nie umieścił ("Dnia Niepodległosci", ale i np. startrekowej "jedenastki", że podam pierwsze z brzegu przykłady), sporo filmów poprzesuwałbym miejscami wewnątrz listy, ale ogólnie większość pozycji jest naprawdę - jeśli nie wybitna, bo trudno o to przy takiej długości listy - to przynajmniej znacząca dla kina SF.
« Ostatnia zmiana: Października 09, 2010, 10:38:40 pm wysłana przez Q »
"Wśród wydarzeń wszechświata nie ma ważnych i nieważnych, tylko my różnie je postrzegamy. Podział na ważne i nieważne odbywa się w naszych umysłach" - Marek Baraniecki