wilegiatura
Mea culpa
Mamy to samo wydanie i jest tak jak napisałaś wilegiatura.
Widać to ja poprawiłem nieświadomie maestra.
Ale niechby, i z tym "i" krótkim.
W czym rzecz?
Nu wpieriod[Drugi rozdział rozpoczyna dalszego rozdawanie kuksańców
Dostaje się:
- 'pewnemu człowiekowi', którego nazwiska autor nie chce uwiecznić, "który włożył się cały w pomiatanie mym dziełem"
- znów Szwajcarom, za złotego cielca
- naukowcom wariatom (Lombroso, "Geniusz i obłąkanie" się kłania)
- seksowi po japońsku
- seksowi po niemiecku
Tu mój przebój - szef tego działu to Yonder Knock (Andrzej Pukacz?
)
- wielu innym
Teoria dziejobitni - robi się ciekawie, choć zaprzecza wcześniejszym konceptom Lema. Otóż dziejobitnie ładowane są przez ludzi, w/g ludzkich priorytetów i wyobrażeń o obcych.
Wyobrażeń jakże ludzkich. Liczy się, kto płaci za delegacje i droga awansu w urzędach.
Zakładam więc grubą ironię.No i domniemane listy ambasadorskie wzywające "Wasze Błogie Narodzenie" imć Tichego do ponownych odwiedzin. - majstersztyk słowny.
Pees nieapropoCi Szwajcarzy mnie zafrapowali. Jak z narodu, który przez wieki żył z najemnej wojaczki, zrobili się ci współcześni. W ciągu wieku, może dwóch.
Z pikinierów - bankierzy. Ostatni najemnicy (nie licząc Watykanu) początek XIX w. - pierwszy bank XVIII w.)
Czy weberowska wykładnia o roli religii protestanckiej, załatwia temat?
Bo Polacy też przez wieki wojaczką żyli. Ale do modelu oszczędnego bankiera nam daleko.
Pees apropoKoncept BIM. BAM, BOMu ,przypomina mi "Raport mniejszości" Dicka.