Nic nie mówiłem przez prawie rok.
Książka nosi tytuł „Lem-Remuszko. Korespondencja 1988-1993”, liczy 207 stron formatu B-5, a ukazała się w styczniu 2019
http://www.remuszko.pl/blog.php/?p=5702Tłem ogólnym jest całe Forum, które – jak rozumiem – za cel główny postawiło sobie wszechstronne oświetlenie postaci Stanisława Lema.
Tła szczegółowe są trzy: naprzód prosta kwietniowa wzmianka
liva o pojawieniu się książki i majowa zwięzła recenzja
maźka, pół roku później zaś obszerna recenzja prof.
Rzeszotnika dla dra Franza
Rottensteinera:
https://forum.lem.pl/index.php?topic=1583.msg78466#msg78466Mówiąc szczerze, jestem potrójnie zbulwersowany: naprzód złą prywatną reakcją na tę książczynę pana
Tomasza Lema i forumowego arendarza pana
Wojciecha Zemka, potem brakiem jednowyrazowego choćby kindersztubowego odmrugnięcia pana profesora
Jerzego Jarzębskiego oraz pana
Tomasza Fiałkowskiego), wreszcie totalnym milczeniem forumowych P. T.
Niedobitków.
Stanisław Lem był bez wątpienia renesansowym geniuszem XX wieku w skali światowej. Forum jest – by zacytować
.chmurę –
bezcenną skarbnicą wiedzy o Nim, zresztą jedyną we Wszechświecie. Wędrujący po tej gigantycznej encyklopedii mają świadomość, że o Lemie powiedziano już bodaj wszystko, a nawet jeszcze więcej. Dla porównania: komusza dwunastotomowa WEP liczy sto milionów znaków, a forumowe statystyki informują o prawie stu tysiącach wpisów umieszczonych w ponad tysiącu rozmaitych wątków. Ostatnie forumowe wróble rozdziobują z przejęciem ostatnie okruszki po okruszkach.
W tym stanie rzeczy znienacka ukazuje się nikomu dotąd nieznana korespondencja Mistrza. Jego własne słowa sprzed ćwierć wieku (czas przemiany PRL w III RP, rozpad ZSRR), podane na drukowanej tacy wraz z oryginalnymi faksymiliami. Kilkadziesiąt listów. Wydawałoby się, że dla internetowych rzesz lemolubów będzie to jakieś wydarzenie. Nie mówię, że na miarę odkrycia fresków z Faras albo zwojów z Qumran, no, ale na pewno
novum, które powinno wywołać odruchowe naturalne zainteresowanie czytelników i badaczy.
Tymczasem co się dzieje? Zapada cisza. Totalna.
Owszem, mój wordowski plik z „następczą” skrupulatnie notowaną oficjalną korespondencją mejlową Zemek-Remuszko liczy około dwudziestu stronic znormalizowanego maszynopisu, ale nie chcę go tu zamieszczać (choć chętnym wyślę na priva).
W tych książkowych kilkudziesięciu listach Mistrza nie ma nic intymnego, wstydliwego ani gorszącego. Ot, wyrażone unikatowym językiem szczere opinie (na najrozmaitsze tematy) wolnego człowieka żyjącego w wolnym kraju Tyle że te sądy wygłasza nie jakiś przeciętny Polak, lecz współczesny intelektualny da Vinci! Czy dzisiejsze odkrycie nieznanych oryginalnych listów Leonarda – świadectw jego osobowości i jego epoki – też przeszłoby bez echa?
Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem. Nie rozumiem. Nie mam pojęcia. Jednak, jako urodzony zwolennik wolności słowa i pluralizmu opinii, uważam za swój obowiązek to publicznie powiedzieć.
Stanisław Remuszko