Ja trochę z innej beczki - ale też własnie przeczytałem książkę „Lem – Remuszko”, autorstwa Remuszki. Mam od dawna ale przeczytałem dopiero teraz, po drugim podejściu, więc uprzejmie donoszę o swoich wrażeniach. Zawiera książka korespondencję Remuszki i Lema w latach 1989-1993. W skrócie zaczyna się od tego, że Panowie rozmawiają o czymś, co obecnie zazwyczaj nazywa się bieżączką polityczną (i/lub kulturalną), po pewnym czasie problemem nr 1 staje się kwestia odejścia Remuszki z Gazety (Lem wątpi w wyjaśnienia Remuszki dlaczego to zrobił i zaczyna wokół tego narastać konflikt). Na koniec Remuszko urabia Lema by pisał do gazety, pośrednicząc między nim a redakcją, po czym dochodzi do udzielenia przez Lema wywiadu Remuszce, który to wywiad okazuje się poronny, w tym sensie, że przy próbie opracowania surowego tekstu do druku Lema trafia szlag troisty (z bliżej niewyjaśnionych powodów). W ostatnim liście do Remuszki – ośmielę się zacytować, mam nadzieję, że nie zepsuję nikomu zabawy – Lem pisze: „Każdy kolejny Pana list, przesyłka, fax, pix, drax i srax zostanie wrzucony do kosza. Żegnam na wieki!”
W książce nie ma, jeśli ktoś na to liczył (jak ja) takich rzeczy, dla których czyta się Lema (coś a la Summa, wieszczenie, sąd na światem, warsztat pisarza, Tako rzecze… itd.) jest to raczej lektura dla „badaczy Lema” jako osoby, a nie zainteresowanych jego pisarstwem czy filozofią.
Po drugie jak lekko napisałem o tej bieżączce, tak szybko uzupełniam, że była to nie byle jaka bieżączka – wszak chodzi o rok 1989 (kwiecień!) i lata następne. Chwila jest dziejowa, naprawdę dziejowa – Ruskim z nagła zmiękła rura, niepobiedimyj Sawietskij Sajuz kona pod ceną ropy narzuconą przez Reagana, Polska jako najweselszy barak w obozie jako pierwsza spycha z siebie gasnącą łapę niedźwiedzia i właśnie przechodzi od socjalizmu do kapitalizmu. Obraduje Okrągły Stół, potem przed wakacjami ‘89 wybrany został kontraktowy parlament, a już pod koniec wakacji Mazowiecki zostaje premierem.W Nowy Rok 1990 Balcerowicz zaczyna realizację swego planu itd. Idą wielkie przemiany, karuzela nazwisk, stanowisk i zdarzeń. Pojawiają się pierwsze rysy na monolicie niedawnej opozycji, obecnie u władzy, rośnie napięcie pomiędzy Wałęsą a Mazowieckim. Wieje wiatr historii, huczy jak w ulu, giełda nazwisk pęcznieje bo nagle trzeba obsadzić masę stanowisk i to wszystko od pierwszego listu stanowi tło korespondencji.
Potencjalnie bardzo ciekawa sytuacja, ale Panowie piszą o ulotnych sprawach, o rozmaitych osobach ze świecznika, raczej ploteczki, Lem nie owija w bawełnę, więc przegląd ówczesnych elit, świeckich, partyjnych, rządowych i kościelnych jawi się po trosze galerią baranów, osłów, idiotów, kretynów i tym podobnych. W związku jednak z tym, że kto nie ma teraz 5 krzyżyków na karku, to wówczas nie miał dwudziestu lat – i większość nazwisk będzie dla takiej osoby pustym dźwiękiem, bo kto dziś słyszał o jakimś Drawiczu, Cywińskiej, Orzechowskim, Rakowskim czy Hollanku (na wszelki wypadek – nie do wszystkich wymienionych osób przypięte były epitety wyliczone powyżej). Mało co z tego zostało i okazało się trwałe i naprawdę istotne. To drugi powód, dla którego książka jest albo dla starych z dobrą pamięcią, albo dla historyków chcących się wczuć w epokę. Najbardziej trafna prognoza – Lem wyraża obawę o „zjakoplackowanie”. No i ta rozterka charakterystyczna, którą sam pamiętam: czy to co i jak robi Wałęsa - robi z niepojętego geniuszu, czy z głupoty. Odbicie czasów w tych listach jest.
Jak wynika z ich treści Remuszko słał do Lema różne wycinki z prasy i płody własnego pióra, które następnie Lem omawiał, punktował, dyskutował z nimi - ale ponieważ materiałów tych nie ma w książce, to obraz jest niepełny. Nie ma też tego poronnego 46 stronicowego wywiadu – autor pyta na koniec, czy powinien go wydać – moim zdaniem tak. Za to jest kwiecisty język żywego Lema, masa zabawnego szyfrowania nazwisk, tytułów i nazw instytucji, zabawy słowami. I trochę zabawnych z dzisiejszego punktu widzenia problemów, jak np. gdzie kupić gazetę.
No i tyle, więcej nie będę pisał, żeby nie psuć zabawy tym, co nie czytali. Pozycja raczej dla koneserów, bardziej miłośników biografii niż miłośników literatury czy nauki lub filozofii.