Autor Wątek: Czas i Przestrzeń  (Przeczytany 60218 razy)

lanka

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I love YaBB 1G - SP1!
    • Zobacz profil
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #30 dnia: Stycznia 08, 2006, 08:12:21 pm »
4. Co do rozumowania - otóż walkę z jakoby wszechobecnym i wszechmocnym paradygmatem oświeceniowym prowadzi się  co najmniej od półwiecza: Teilhard de Chardin, Feyerabend  ( że o Ditfurta "Duch nie spadł z nieba" nie wspomnę"- a  z  przyjemniejszych w lekturze: Legutko, ( takoż całkiem już lekka kawaleria: Ziemkiewicz, Korwin - Mikke ).
Ogłaszanie zatem - choćby w sposób ozdobny - że tzw. naukowy/racjonalny sposób opisywania świata nie jest ani pełny, ani doskonały, ani nawet jedyny (item wnioskowanie) nie należy do wielce oryginalnego, raczej.
Na temat  powyższy wypowiedział się także  w sposób  absolutnie jasny  Lem w szkicu "Wiara i wiedza". Ładnych parę lat temu. Dlatego  uznałam powtórzenie opinii wyrażanych  przez ww. autorów za banał.
To, że "strumień percepcji" był pierwotny, i dopiero z postępem edukacji etc. nie jest także szcególnie odkrywczym stwierdzeniem ... (do sformułowania tegoż jednak nauka i edukacja trochę się przyczyniły)
A przy okazji tego fragmentu wywodu:
Cytuj
Zali jednak pierwotnymi były nie równań różniczkowych sploty lecz strumień percepcji, dopiero wraz z postępem edukacji strukturalizowany w kolejne pojęcia, sposoby myślenia i nawyki emocjonalnych reakcji.

Jeśli stosuje się  inwersję wzorowaną na łacińskiej, dobrze jest pamiętać, że w składni polskiej praedicatum w pluralis nie godzi sie z pojedyńczym subiectum
*Kolejna kwestia - czego ma dowodzić poniższa anegdota?
Cytuj
quotePierwsza na świecie Królewska Akademia Nauk przez pierwsze kilka lat swej działalności zajmowała się przede wszystkim obalaniem domniemanej skuteczności ksiąg magicznych. Polegało to w praktyce na tym, że mądrzy panowie o tytułach arystokratycznych zbierali się w dystyngowanych pomieszczeniach, malowali magiczne kręgi, odprawiali zaklęcia i umieszczali wewnątrz owych kręgów żuczka. Zgodnie z zaleceniami ksiąg żuczek miał nie wyjść poza kręgi. Lecz wychodził

Śmieszności nauki, skuteczności magii czy odwrotnie?
W drugiej zaś wypowiedzi, która nic nowego do tematu nie wnosi:
Cytuj
Przykład problemu Boga jest tutaj dość wdzięczny. Otóż w sposobie myślenia oświeceniowym redukuje się naturalne lub chrześcijańskie rozumienie Boga do paradygmatyki materialistycznej, a następnie wykazuje się różne tam sprzeczności, i tak dalej. Ale taki homomorfizm f:X->Y nie jest izomorfizmem, zatem rezultaty otrzymane w Y wcale niekoniecznie dają się cofnąć do X. To samo z magią i fusami

( bo nie sądzę, żeby stwierdzenie że homomorfizm nie jest identyczny z izomorfizmem było jakimś novum) oryginalne jest tylko zrównanie Boga z magią i fusami...
Natomiast materialnym czy nawet fizykalnym paradygmatem w odniesieniu do kwestii teologicznych (a też etycznych i estetycznych) nie posługują się od dawna już ludzie myślący - może za wyjątkiem marksistów i p. Baumanna, toteż nie rozumiem skąd taka szarża na tym polu
W dziedzinach nauk ścisłych jednak ten fizykalny, empiryczny i racjonalny paradygmat obowiązuje, dzięki czemu m.in. mozna korzystać z dobrodziejstw(???!) internetu.
« Ostatnia zmiana: Stycznia 08, 2006, 08:15:47 pm wysłana przez lanka »

lanka

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I love YaBB 1G - SP1!
    • Zobacz profil
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #31 dnia: Stycznia 08, 2006, 10:58:40 pm »
Jeśli mowa o odczytywaniu wypowiedzi:
pierwsza moja notka nie miała nic wspólnego z "ruganiem" (znów ta elegancja określeń), dotyczyła
-stylu wypowiedzi  - i nie podałam definicji, tylko element charakterystyki.
Po szermowaniu terminologią z kręgu szkoly neopozytywistycznej uznanie opisu za definicję nieco mnie dziwi - a już zdumiewa mnie jakim trybem nonsensowność (ewentualnej) definicji można wyprowadzić zestawiając podobieństwo jednej cechy (załóżmy, żę podobieństwo udowodnione) w  stylu dwu różnych grup twórców..
- treści wypowiedzi, - którą subiektywnie uznałam(znając wcześniej szereg podobnych lub tożsamych) za  przykład rozumowania banalnie prostego.  Przypominam, że słowo banalny znaczy przede wszystkim "pozbawiony oryginalności"- a brak tejże (w subiektywnej ocenie,repeto) już wykazałam.
Nie ma w moje notce ani inwektyw, ani też takich  intencji, w  których wyszukiwaniu przedmówca okazał się biegły ponad stan rzeczy. Tak to jest, gdy zamiast czytać to, co  jest napisane ulega się nawykowi odczytywania ukrytych intencji.
Spotykałam się z tym tokiem agresywnej obrony przed własnowolnie wytoczonymi działami  przy tekstach postmodernistów właśnie.
Elukubracja - tyleż co: elaborat, tekst ułożony z dużym nakładem pracy  lub utwór literacko mierny...
No, cóż jeśli jedno istotnie krytyczne słowo wywołało takie poczucie krzywdy - to cóz byłoby w polemice z  krytykiem bardziej dociekliwym i kompetentnym  ode mnie...
Ceterum censeo, że słowo "studenciak" (może używane bądź użyteczne wśród rowieśników) wygłaszane z poczuciem wyższości  z takim jak wyżej uzasadnieniem  dowodzi, łagodnie mówiąc ,jakiejś skazy na doskonałym ze wszechmiar autoportrecie.
A zatem  - cóż tu poddaje się dyskusji?
Twierdzenie, że przykład problemu  Boga (wdzięczny, dodając mile) podobnie jak magia i fusy, nie powinien być rozpatrywany w obrębie racjonalnych przesłanek i zgodnie z regułami logiki ?
(dodatek o materialistycznym przełożeniu by szukać sprzecznosci w tak skonstruowanym problemacie pomijam, bo zdyskredytowany, jako się rzekło, przed  Szanownym Przedmówcą...)
Natomiast  propozycja, by:
Cytuj
Zastanowić się nad klasami możliwych przestrzeni Y, oraz własnościami odwzrowań w nie, a w następnej kolejności - nad klasami odwzorowań pomiędzy tymi odwzorowaniami,

nie byłaby do zrealizowania bez stosowania paradygmatu racjonalności,   będącego wynikiem m. in strukturalizacji  pojęć , systemów i sposobów myślenia  a też :postępu edukacji .
« Ostatnia zmiana: Stycznia 09, 2006, 03:30:52 am wysłana przez lanka »

miazo

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 433
  • Ken sent me.
    • Zobacz profil
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #32 dnia: Stycznia 09, 2006, 01:16:53 am »
"Górą leci samolot, w dole ryczy lew..."

A na pytanie nie doczekałem się odpowiedzi.

plazio

  • Gość
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #33 dnia: Stycznia 09, 2006, 02:35:13 am »
Hi hi, nie podejrzewałem nigdy, że trafię w takie towarzystwo jak pan de Chardin (bo akurat Feyerabend to dość sympatyczny anarchizujący perwers - polecam jego "Przeciw metodzie", zresztą nawet chyba Lema rozbawił, skoro ten go w Wizji makietowo pomieścił).

Droga lanko, czepiasz się jak jasna cholera, więc nie wiem, czy to złośliwość charakteru czy styl. Innymi słowy, trudno jest mi dojść do zrozumienia czy mam przed sobą cennego współbiesiadnika, czy też raczej wstać i wyjść. Ale skoro jednak udowodniłaś swoje kompetencje językowe (czemu zatem wyłącznie krytyką destruktywną?), to odpowiadam raz jeszcze, choć mi jakoś tak ciężko.

Myślę że strumieniowi percepcji akurat nauka i edukacja wiele nie pomogły w wykształceniu się jako pojęciu (chyba że pośrednio - myśląc nieco weberowsko, a może i lemowsko - poprzez technologiczną zmianę warunków bytu ergo świadomości), natomiast dużo dał rozwój filozofii oraz literatury (gdy piszę "rozwój" mam na myśli zmianę i propagację, a nie wzrost). Ot choćby fenomenologia. Późniejszy Piaget, kognitywistyka, etc. to dopiero, stosując mój ulubiony termin, wtórne strukturalizacje. Wtórne, lecz oczywiście cenne. A jeśli chodzi o apoteozę nauki i edukacji, to zastanawiam się jakiej normy używasz do mierzenia tak wysokich wartości? Powszechnej szczęśliwości chyba nie. Podaj ją proszę, bom ciekaw, dlaczego to obiektywnie jest nam lepiej niż starożytnym Grekom czy Chińczykom? A i polecam jako lekturę domową "antropologię dzieciństwa" pana Ariesa - jest to bardzo ładna, a w dzisiejszej humanistyce już klasyczna, hermeneutyczna praca ukazująca na marginesie, jak nowoczesna apoteoza edukacji chyba historycznym realiom.

Błąd składniowy rzeczywiście popełniłem, ale i ja nie czepiam się nikogo w internecie (również Ciebie) za literówki chociażby (np. Bauman przez jedno 'n' się pisze, zaś napisanie przez dwa, gdybym był złośliwy, w czym chyba jednak mojej oponentki nie przewyższam, winienem chyba poczytać za zwyczajną nieznajomość przedmiotu wypowiedzi?). Zresztą jak ktoś się czepia takich rzeczy, to czyż nie brzydko to o nim samym świadczy? U Stasia L. takich rzeczy nie znajdziecie, o misiaczki! Tuszę jednakowoż, iż była to uwaga z natury dobrej duszy, chcącej pouczyć niezgrabiusza ku nauce, przestrodze i pokrzepieniu serc.

Dobra, do rzeczy. Moja <<szarża na polu teologicznym>> wynikła z tego co było napisane przez innych przed moją pierwszą wypowiedzią w tym samym wątku. Radzę cofnąć się i przeczytać, będzie jasne. Mówienie o tym że w mej wypowiedzi <<oryginalne jest tylko zrównanie Boga z magią i fusami>> jest świadomym przekłamaniem sensu zawartego moim zdaniu, stylowo zresztą również jasnego, tzn. niedopuszczającego tego typu odczytania. W dodatku w zdaniu nie chodziło o to, że <<homomorfizm nie jest identyczny z izomorfizmem>> - stosując tę obłędną anty-logikę to samo możesz powiedzieć o niemal każdym zdaniu w matematycznych książkach! Czuję się, jakbym był na jakimś zebraniu komitetu zakładowego do maczania ludzi w oszczerstwach. Równie dobrze można każdą wypowiedź przekłamać. To zwykłe świństwo.

Anegdota o żuczku jest podsumowana w następującym po niej akapicie. Służy ona ukazaniu schematu myślenia racjonalności naukowej wobec zagadnień "tzw. duchowych" (cudzysłów dla ochrony, abyś mnie znów nie poddała wymęczającym anty-rekolekcjom). W dziedzinach nauk ścisłych paradygmat racjonalno-empiryczny występuje, ale jakoś nagminnie wielu go stara się używać poza zakresem stosowalności, czyli w innych dziedzinach, choćby tej odnoszącej się do człowieka jako punktu wyjścia (tzn. podmiotu, a nie przedmiotu). A są przecież inne racjonalności i inne empirie.

Jeśli chodzi o zagadnienie rzekomo <<postmodernistycznego>> stylu mej pierwszej wypowiedzi, to użycie przez ciebie tej nazwy jako jedynego elementu charakterystyki i jednocześnie jedynej treści wypowiedzi porównującej wystąpiło tym samym w (domyślnej językowo) roli zasady klasyfikacji, a zatem definicji.

Poza tym doskonale wiem co to elukubracja, więc po cóż tu nagle pojawia się w poście Twoim definicja tegoż słowa? - Ach, czyżby by jadzik aplikować? - Proszę bardzo, jestem pojemny! :) - Ale już tak na poważniej, to oczywiście przybrałem nieco jowialny ton wujka, ale po cóż tak się w tym moim tonie babrać? - Ja osobiście chyba nie mam zamiaru, a za stary jestem na połajanki na rozmaitych forach, co - jak wiem skądinąd - jest przez niektórych cenioną formą rozrywki. Zatem zamiast dalej zastanawiać się, czy wystarczająco precyzyjnie wyraziłem swe myśli, aby nie urazić nikogo i być czystym jak łza lub tak bezgrzesznym by ofiara J.Ch. była zbędna, powrócę jeszcze raz do tego, aby po raz trzeci zakomunikować pewną propozycję merytoryczną.

plazio

  • Gość
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #34 dnia: Stycznia 09, 2006, 02:36:16 am »
ooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo

Ale najpierw powiem wprost o motywacji. Oto bowiem trafiłem sobie, przeglądając co tu mądrego ludzie piszą pod szczytnymi auspicjami Stanislausa Lemusa, na wypowiedź osobnika skrywającego się pod kryptonimem ignisdei, który miał ten wielki urok, iż zamiast być wszystkiego pewnym i wiedzieć jak jest, raczej przyznał się do swojej niewiedzy, starając się powiedzieć tak jak umiał na czym ta niewiedza polega, a na czym zaś polega jego wiedza. To bardzo ładne i zawsze było czynnikiem wyróżniającym dobrą filozofię od złej. I tak też jest i u Lema, który wprawdzie tyle tzw. "no-go theorems" sformułował, a jednak wciąż wokół tych samych zagadnień poruszał się, mówiąc o tym, co jest więcej, może troszkę nawet po wittgensteinowsku, ale nie tylko (vide choćby rozmowy w "Czasie nieutraconym"). Więc choćby biorąc na warsztat tego nieszczęsnego Boga (choć ponoć jest tak, że ci którzy naprawdę Go znają to mało o Nim mówią, a za to dużo pokazują Go bez słów (uwagę tę potraktuj czytelniku zgodnie ze swoim tegotygodniowym wyznaniem wiary/niepewności)), to jakoś tak zwykło się go racjonalnie redukować z człowieka do natury, czyli w dół, zamiast prowadzić go do góry, od człowieka. Notabene jest ponoć w Instytucie Filozofii wykład monograficzny o Lemie zwący się nie przypadkowo: "Materia i wartości". Ale przecież zgrabniej powiedział to wszystko Kaczmarski w "Ogłoszeniu w kosmos (Stanisławowi Lemowi)", więc nie będę się rozwodził nad tym , i od motywacji - przydługich nieco - przejdę do meritum.

Teza:
Istnieją różne sposoby strukturalizacji postrzegania rzeczywistości, w tym szeroka klasa sposobów wzajemnie nieizomorficznych, a każdy z nich określa całkowitą semiozę dokonywaną przez obserwatora. Zagadnieniem fundamentalnym jest znalezienie niezmienników i morfizmów translacyjnych pomiędzy różnymi strukturalizacjami. W tej optyce szafowanie racjonalnością analityczną jako uniwersalnym kluczem do świata jest perłą z lamusa, choć oczywiście racjonalność analityczna (które to określenie traktuję zamiennie z racjonalistyczno-empiryczną strukturalizacją w znaczeniu russellowskim, czyli również całej dwudziestowiecznej fizyki a i Lema) jako jeden ze sposobów obrazowania jest ważny.

Można oczywiście powiedzieć, że ta teza nie jest nowa, lub że się ją już słyszało wielokrotnie (co zresztą wcale nie implikuje jej banalności), ale właśnie ona jest centralnym zagadnieniem współczesnej filozofii, literatury (tej która jest warta tej nazwy), a wreszcie antropologii. Więc chyba nie jest to aż tak banalne, co? Jest to Zeitgeist, z którym trzeba się przynajmniej liczyć. A jestem również w stanie kompetetnie merytorycznie dowieść, że tak samo się dzieje we współczesnej matematyce i fizyce teoretycznej - ale aby się wynurzać na te tematy potrzeba rozmówcy.

Dooooooooooooobranoc! :)

lanka

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I love YaBB 1G - SP1!
    • Zobacz profil
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #35 dnia: Stycznia 09, 2006, 09:08:35 am »
 - Przyoisywanie mi złośliwości tak wielkiej (z odniesieniem do charakteru nawet) i aż dwukrotnie, służyło zapewne li-tylko "strukturalizacji postrzegania", nie zaś "babraniu się" lub "połajankom"?
Sądzę jednakowoż, że ewokowane było z myślą o innych czytelnikach forum, mimo odżegnywania się od tego typu rozrywek. Odpowiedzialność za slowo...
- Nie lubię poufałości, do których nie upoważniłam ("droga lanko") ani protekcjonalności ("skoro jednak udowodniłaś swoje kompetencje językowe"), która w kregu moich współbiesiadników dyskredytuje rozmówcę.
- Błąd składniowy - w przeciwieństwie do literówek -może poważnie zakłócić komunikatywność wypowiedzenia, zwłaszcza w tekście pretendującym do precyzji  (choć  zawierającym też intencje niewyartykułowane w zapisie,  co  okazuje się poniewczasie  z pretensji  autora).

Na moje zdanie:
Cytuj
To, że "strumień percepcji" był pierwotny, i dopiero z postępem edukacji etc. nie jest także szcególnie odkrywczym stwierdzeniem ... (do sformułowania tegoż jednak nauka i edukacja trochę się przyczyniły)

riposta jest taka:
Cytuj
Myślę że strumieniowi percepcji akurat nauka i edukacja wiele nie pomogły w wykształceniu się jako pojęciu (chyba że pośrednio - myśląc nieco weberowsko, a może i lemowsko - poprzez technologiczną zmianę warunków bytu ergo świadomości), natomiast dużo dał rozwój filozofii oraz literatury (gdy piszę "rozwój" mam na myśli zmianę i propagację, a nie wzrost). Ot choćby fenomenologia. Późniejszy Piaget, kognitywistyka, etc. to dopiero, stosując mój ulubiony termin, wtórne strukturalizacje. Wtórne, lecz oczywiście cenne. A jeśli chodzi o apoteozę nauki i edukacji, to zastanawiam się jakiej normy używasz do mierzenia tak wysokich wartości? Powszechnej szczęśliwości chyba nie. Podaj ją proszę, bom ciekaw, dlaczego to obiektywnie jest nam lepiej niż starożytnym Grekom czy Chińczykom? A i polecam jako lekturę domową "antropologię dzieciństwa" pana Ariesa - jest to bardzo ładna, a w dzisiejszej humanistyce już klasyczna, hermeneutyczna praca ukazująca na marginesie, jak nowoczesna apoteoza edukacji chyba historycznym realiom.

Proszę wskazać, skąd  "apoteoza" z lubością powtarzana  lub  kwestia felcitatis obecnej czy przeszłej?
Czy to przykład rzetelności - przypisać wypowiedzi sens, którego w nim nie ma, aby  - ironizując w kontradykcji - demonstrować jakąś przewagę?
Takie właśnie sposoby polemiki spotykam przy analizie tekstów postmodernistycznych...
Czytam:
Cytuj
nauka i edukacja wiele nie pomogły w wykształceniu się jako pojęciu (chyba że pośrednio - myśląc nieco weberowsko, a może i lemowsko - poprzez technologiczną zmianę warunków bytu ergo świadomości), natomiast dużo dał rozwój filozofii oraz literatury (gdy piszę "rozwój" mam na myśli zmianę i propagację, a nie wzrost).

Przeciwstawianie  dziedzin, które są wobec siebie komplementarne lub przenikające się (filozofia /nauka)
(edukacja-nauka - literatura)
i gradacja ich "pomocy" są  tu nadmiarowe, a wymieniłam " postęp edukacji "  za pierwszym postem Szanownego Interlokutora, gdzie też o nauce i filozofii...   O literaturze nie było tam jeszcze wzmianki....choć ona istotnie rozumiała się "arcysama przez się" (że użyję neologizmu Poetki)
Wyliczenie kierunków filozoficznych a też autorów niewiele wnosi do meritum - prócz tego, że znajomość tychże - na szczęście  - ani u mnie, ani u mych dotychczasowych rozmówców, nie skutkowała skłonnością inwokowania per "misiaczki!
Sens wypowiedzi, którą rzekomo przekłamałam, wynikać powinien z jej zapisu, nie zaś z autorskich komentarzy, gloss do  intencji etc. Nie pociagają mnie dywagacje typu: "Co autor chciał przez to powiedzieć " - Zadaniem autora jest wyrazić myśl dostatecznie sprawnie i jasno, by komunikat dotarł do odbiorcy  z możliwie niewielkimi deformacjami (a i tak są one nieuniknione w tym procesie) Publikacja komunikatu to skazanie go na cudzy odbiór treści, a też interpretacje i oceny, także krytyczne.
Pierwszy mój komentarz uzasadniłam - nie uciekając się do  dkreśleń typu: "na targu" "użerki" "czepialstwo" "świństwo" "jadzik"
Te epitety,  nie poparte explicite niczym, prócz swoistego odczytania moich (jakoby) intencji, sprawiają, że mój udział w tym dialogu dobiega końca.
Teza - sprecyzowana za trzecim podejściem (w pierwszym poście nie ma jej  jeszcze), jest  istotnie znana i ciekawa, ale  - dzięki Bogu (i rozwojowi różnych technologii) mozna jej egzemplifikacje i analizy poznawać i omawiać  u wielu autorów i w różnych dysputach.
Finał wypowiedzi Szanownego Rozmówcy - so g'eistreich
Znam ludzi  niezwykle kompetentnych  w naukach ścisłych, którzy  - nie przesiewając chełpliwie rozmówców na  godnych siebie  i niegodnych - wiele mnie nauczyli,wole ich sposoby prezentacji wiedzy, hipotez i sposobów argumentacji.
Z zagadnien fundamentalnych na ogół wyłaniają się pytania z kategorii naiwnych  bądź retorycznych, ale też odwieczne - i często się pojawiały na tym forum, rozważane poważnie albo żartobliwie, ze znajomością rzeczy albo z chęcią poznania - aż do dziś nie zetknęłam się z jakąś przesadną pewnością siebie lub przekonaniem o wszechwiedzy...Raczej  wątpliwości, sceptycyzm i refleksyjność
Na pożegnanie pozwolę sobie - w rewanżu za miłe memu sercu przywołanie Jacka Kaczmarskiego - wspomnieć inny jego utwór "Pytania retoryczne"....
« Ostatnia zmiana: Stycznia 09, 2006, 09:24:45 am wysłana przez lanka »

lanka

  • Juror
  • Junior Member
  • *****
  • Wiadomości: 52
  • I love YaBB 1G - SP1!
    • Zobacz profil
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #36 dnia: Stycznia 09, 2006, 10:36:17 am »
 A ze wszystkimi rozmówcami na tym forum pożegnam się słowami kogoś, kto rozważania takie, jak w tym wątku, formułuje w sposób, który znacznie bardziej lubię:
"(...) Znowu i tak jak zawsze,
co widac powyżej,
nie ma pytań pilniejszych
od pytań naiwnych."

W. Szymborska, Schyłek wieku

plazmonique bloedestaug

  • Gość
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #37 dnia: Stycznia 09, 2006, 12:24:53 pm »
Już nie umiem mówić, a wasze słowa - śrut,
szeleszczą jak środek różowej muszli - obojętne.
Przecież upływa zielona krew ziemi, strach i głód,
a zwierzęta chodzą po ziemi jak niebo piękne.
Bóg jest najprostszy - przybliżone morze wschodu.
Nie ma tajemnic. Żółty piasek, woda i ogień,
gdzie schodzą wilki szare jak sen śniony na ławce ogrodu,
a kwiaty płyną przeze mnie jak przez szybę, gdzie kwitnące głogi.
Gdzie kwitnące głogi - polana, a cienie szerokie jak deski.
Wiatr zrywa czapkę włosów pełną, ptaków i trawy.
Przez ten krajobraz rysowany drzewami jak kreski
podchodzę do ciebie jak do pięknej zabawy.
Nigdy nie widziałem ludzi, znam kilkoro dzieci
i zwierzęta mocne, sierść ich pachnie nocą i zielenią ostrą.
Myśli to ptaki schwytane na drzewie mądrości. Naprzeciw
wylegają nam stada zwierzęt drogą z najprostszych prostą.
Oto jesteś. Księżyc rozcina nas na ludzi i cienie,
a za nami krucjaty skrzywdzonych zwierząt.
Na tym pagórku staniemy nadzy i zdziwieni:
nad rzeką, ujrzani przez sen pierwotny, przez myśl skrzypiącą jak piach,
geometrzy zmęczeni, słońce zalewa oczy, krają ziemię i mierzą
świat.

nty_qrld

  • Juror
  • Senior Member
  • *****
  • Wiadomości: 309
  • . . . . ...
    • Zobacz profil
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #38 dnia: Stycznia 09, 2006, 09:48:27 pm »
[size=10]make peace no war  ::) :-X[/size]
pzdr

W dniu N o godzinie entej, w entym sektorze entego rejonu zostaniecie wyentowani z pokładu jednostki N."
Pamiętnik znaleziony w wannie

Terminus

  • Gość
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #39 dnia: Stycznia 10, 2006, 03:09:10 pm »
Jak będę miał dwa dni czasu to przeczytam ten cały galimatias który tu nakładliście, zobaczymy o co chodzi w ogóle...

no i nawet wierszyki się pojawiły...

Lostris

  • Gość
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #40 dnia: Stycznia 11, 2006, 07:39:50 am »
Cytuj
 
Gdzie zatem istnieje punk naszej niezależności od układów przyczynowo-skutkowych.  Jak możemy też wpływać na nasz los. [size=10]--edit: Korekcja znaków, pisownia tematu; Terminus 06.XII[/size]



Cogito ergo sum. Stawiam na 'mysl' za Descratesem. Mysl jest tym punktem, wrodzona cecha czlowieka, bez ktorej nie istnialaby zadna przyczyna ani zaden skutek. Tylko mysl potrafi byc wolna i niezalezna, bez jej nie wiedzielibysmy nawet, ze istniejemy.  

Lostris

  • Gość
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #41 dnia: Stycznia 11, 2006, 08:20:12 am »
 Nawet wolna wola np., ktorej nie musimy przeciez sobie wzajemnie udowadniac, wystraczy, ze wszyscy wiemy ze cos takiego w ogole istnieje, jej istnienie jest podobnie oczywiste jak istnienie samej mysli.  Przywyklismy uwazac wolna wole za cos co ksztaltuje nasz los. Mysle jednakze, ze wolna wola jest uwarunkowana od istnienia samego myslenia jak rowniez od tego, czy mysl potrafi pozostac niezalezna i na jak dlugo. Uzaleznienie mysli od przeroznych czynnikow, ktore nastepnie ksztaltuja uklad przyczynowo-skutkowy powoduje, ze wola pierwotna nie do konca pozostaje wolna, dlatego tak wazne jest zachwowanie niezaleznosci myslenia, aczkolwiek jak dla wszystkiego co ludzkie jest to starszliwie trudne. :D

dzi

  • Gość
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #42 dnia: Stycznia 11, 2006, 12:08:47 pm »
No, przeczytalem (prawie) wszystko. (Pominalem co bardziej "techniczne" fragmenty postow lanki.) Plazio, dyskutowal nie bede bo poprostu mysle to samo (choc wyrazam sporo prosciej ;) ). Rozmawialismy na ten temat sporo w dwoch glownie watkach, moze Cie zainteresuja, oto one:
Teologia a Science-Fiction
Ateizm Lema?

paszta

  • Gość
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #43 dnia: Stycznia 11, 2006, 01:43:01 pm »
patrz Schopenchauer: "Erystyka".
Dyskutanci być może nawet nieco wzbogacają jego pomysły i klasyfikację argumenta.
Szkoda, że dyskusja epistemologiczna, jak się zdaje, skończyła się podaniem tezy.

Terminus

  • Gość
Odp: Czas i Przestrzeń
« Odpowiedź #44 dnia: Stycznia 12, 2006, 02:20:44 am »
Uff, nareszcie przeczytałem.

No coż, można się łatwo zgodzić z dosyć trafnym stwierdzeniem, że homomorfizm nie jest izomorfizmem. Notabene ja bym nawet się o homomorfiźmie nie odważył powiedzieć, bowiem niektórym składającym się na to odzworowanie ( w przypadku analizy racjonalistycznego światopoglądu ) pod-odwzorowaniom, brakuje cech suriektywności. Tu i tam jest też nieco endomorficznie.

Wzmianka o kąpielach w wodzie święconej była spowodowana tym, iż miałem wrażenie, że się kolega do krytyki racjonalizmu jako takiego w ogólności skłania; co byłoby, trzeba przyznać, lekką przesadą. Ale skoro tak nie jest, to niech jest jak jest.

Jak zauwazył dzi, zbalansowany światopogląd jest tu raczej dominujący, więc nie ma z kim ani po co wszynać jakichkolwiek kłótni, to zupełnie bezcelowe.

Składam serdeczne gratulacje i wyrazy szacunku z racji przeczytania całej bibliografii Lema, nam tu (średnia forumowa) jeszcze nieco do tego stanu brakuje.

« Ostatnia zmiana: Stycznia 12, 2006, 02:24:44 am wysłana przez Terminus »